W 2018 roku badania wykazały, że fałszywe informacje były o 70% bardziej skłonne do bycia retweetowane niż prawdziwe historie (Lohr, 2018), a kłamstwa rozprzestrzeniały się „znacznie dalej, szybciej i szerzej” niż prawda (Aral, 2018). Zjawisko to nie jest tylko przypadkiem; kłamstwa stały się jednym z głównych narzędzi politycznej retoryki, wykorzystywanym nie tylko do manipulacji informacjami, ale również jako demonstracja lojalności i siły.

Donald Trump stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych przykładów polityka, dla którego kłamstwa stały się integralną częścią jego strategii. Podczas jednego ze swoich wystąpień w Iowa, prezydent USA powiedział: „Moi ludzie są tacy mądrzy... Gdybym stał na piątej alei i zastrzelił kogoś, nie straciłbym żadnych wyborców, OK? To niesamowite” (Marcin, 2017). Ta uwaga, choć szokująca, doskonale obrazuje dynamikę lojalności wobec lidera, w której kłamstwa są akceptowane jako oznaka wierności. 72% wyborców Trumpa uznało oskarżenia o ingerencję Rosji w wybory za „fake news”, a 64% nie chciało, by przeprowadzono śledztwo w tej sprawie (Public Policy Polling, 2017). Kłamstwa Trumpa, a szczególnie te, które kwestionowały powszechnie przyjęte fakty, stały się centralnym punktem jego politycznej gry.

W istocie, przyjęcie kłamstw przez zwolenników Trumpa stało się także oznaką przynależności do jego obozu, a odmowa uznania ich za prawdziwe mogła zostać uznana za brak lojalności. Przykładem jest reakcja niektórych polityków Republikańskich na kontrowersyjne wypowiedzi Trumpa o Haiti, które określił mianem „szambowatych krajów”. Choć wielu z nich początkowo potwierdziło dokładność tych relacji, po tym jak Trump zaprzeczył swoim słowom, kilku senatorów zmieniło swoje zeznania, odmawiając potwierdzenia wypowiedzi prezydenta (Kaplan et al., 2018). Zmiana pamięci świadczy o tym, jak władza może wpływać na gotowość do mówienia prawdy, a także o sile, jaką ma lider w kształtowaniu rzeczywistości.

W tej perspektywie kłamstwa nie tylko umożliwiają manipulację faktami, ale także stanowią narzędzie kontroli i władzy. Warto przypomnieć słowa Humpty Dumpty'ego z książki Lewisa Carrolla „Po drugiej stronie lustra”, który stwierdza: „Kiedy używam słowa, oznacza ono dokładnie to, co ja chcę, żeby oznaczało — ani więcej, ani mniej”. Dla Trumpa, podobnie jak dla innych polityków, prawda staje się względna, a rzeczywistość to kwestia władzy. W tym kontekście słowa nabierają szczególnego znaczenia: władza nie tylko kształtuje narrację, ale też wymusza jej akceptację.

Zjawisko to jest głęboko zakorzenione w amerykańskim systemie politycznym, ale ma swoje analogie w wielu innych krajach, gdzie politycy, odwołując się do „swojej wersji rzeczywistości”, zyskują przewagę nad opozycją. Widzimy to również w relacjach z międzynarodowych spotkań, jak np. w przypadku reakcji republikańskich senatorów na wypowiedzi Trumpa o imigrantach. Choć początkowo byli skłonni przyznać, że prezydent użył obraźliwego języka, po jego zaprzeczeniu wielu zmieniło swoje stanowisko. Przemiana ta pokazuje, jak lojalność wobec lidera może zdominować obiektywne fakty.

W takim otoczeniu prawda, w tradycyjnym sensie, staje się niemalże drugorzędna. Jak zauważył Ron Suskind, w rozmowie z jednym z doradców Białego Domu, współczesny świat polityczny nie jest już oparty na badaniach „rozpoznawalnej rzeczywistości”, ale na tworzeniu własnej rzeczywistości przez władzę, która narzuca swoją wersję wydarzeń. Trump, podobnie jak inne autorytarne postacie polityczne, wykorzystał to narzędzie do stworzenia swojej wersji faktów, w której sprzeciw wobec niego traktowany był jako atak, a nie próba analizy rzeczywistości.

Ta taktyka nie jest tylko wyrazem cynizmu czy lekkomyślności. Jest to świadome i przemyślane działanie, mające na celu zniszczenie podstaw rozumnej debaty publicznej, opartej na dowodach i racjonalnych argumentach. Rozpad normalnej politycznej dyskusji prowadzi do „zaniku prawdy”, co skutkuje marginalizowaniem mechanizmów kontrolnych w systemie politycznym. Takie działania umożliwiają liderowi przejęcie niemal całkowitej kontroli, przedstawiając siebie jako jedynego, który jest w stanie rozwiązać problemy społeczne.

Nie jest to tylko kwestia tego, czy kłamstwa są wypowiadane, ale jak wpływają one na postawy obywateli. Przyzwolenie na kłamstwa, zwłaszcza te, które są wykorzystywane do umocnienia władzy, może zniszczyć fundamenty demokracji. Kiedy kłamstwa stają się fundamentem politycznej strategii, prowadzi to do kryzysu zaufania w instytucje państwowe, a społeczeństwo zostaje uwikłane w wir manipulacji, w którym granice między prawdą a fałszem stają się coraz bardziej rozmyte.

Jakie czynniki kształtują skuteczność prezydenckiego przywództwa?

Współczesne badania nad prezydenturą w Stanach Zjednoczonych, takie jak prace Skowronka, Edwardsa, Hargrove'a, Nelsona oraz Fine'a i Watermana, wskazują na różnorodne aspekty przywództwa prezydenckiego, które kształtują zarówno polityczne decyzje, jak i funkcjonowanie państwa. Wśród wielu teorii dotyczących roli prezydenta, kluczowe jest zrozumienie koncepcji, które opisują prezydencką moc i władzę, a także mechanizmy, jakie pozwalają na skuteczne działanie w skomplikowanej rzeczywistości politycznej.

Skowronek w swoich badaniach wskazuje na dwa główne komponenty przywództwa: siłę (power) i autorytet (authority). Siła to zasoby formalne i nieformalne, które prezydent może wykorzystać, aby realizować swoje cele i wprowadzać zmiany. Natomiast autorytet odnosi się do sposobu, w jaki prezydent łączy swoje interesy i ideologie z tymi, które reprezentowali jego poprzednicy. Z tej perspektywy, prezydentura jest instytucją, która może zarówno niszczyć, jak i tworzyć porządek – prezydent nie tylko korzysta z przysługujących mu uprawnień, ale także buduje konstrukty, które pomagają utrzymać legitymację instytucji w oczach społeczeństwa.

Edwards z kolei proponuje odmienny podział prezydentów, klasyfikując ich na dyrektorów zmiany i facilitatorów zmiany. Dyrektorzy zmiany są postrzegani jako siła napędowa systemu politycznego, liderzy, którzy potrafią generować nowe kierunki działań, popychając innych do wyjścia poza utarte ścieżki. Z kolei facilitatorzy zmiany skupiają się na dostrzeganiu okazji, które pojawiają się w otoczeniu politycznym, i na opracowywaniu strategii, które pozwalają je wykorzystać. W ten sposób Edwards w sposób zasadniczy podważa tezę Neustadta, według którego kluczowym elementem prezydenckiego sukcesu jest zdolność do perswazji. Zgodnie z jego teorią, prezydent nie jest liderem, który przekonuje innych do swojego stanowiska, lecz raczej takim, który dostrzega i wykorzystuje szanse, które pojawiają się w jego otoczeniu.

Kolejnym istotnym podejściem do analizy prezydenckiego przywództwa jest uwaga Hargrove'a i Nelsona, którzy kładą nacisk na polityczne umiejętności osobiste prezydenta. Według nich, skuteczne przywództwo wymaga czterech kluczowych zdolności: umiejętności strategicznych, umiejętności w zakresie public relations, zdolności do tworzenia koalicji oraz zdolności do zarządzania procesem formułowania i realizacji polityki. Podobnie Fine i Waterman rozszerzają tę koncepcję, wskazując na trzy kluczowe elementy przywództwa: osobistą umiejętność, dźwignię polityczną oraz rezultaty polityczne. Dźwignia odnosi się do zasobów, narzędzi i kapitału politycznego, które prezydent może wykorzystać do osiągania swoich celów, a umiejętności osobiste prezydenta obejmują nie tylko tworzenie celów politycznych, ale także zdolność do perswazji oraz do budowania koalicji.

Przykład prezydentury Donalda Trumpa stanowi interesującą próbkę w kontekście tych teorii. Jego styl przywództwa wyraźnie odbiega od tradycyjnych koncepcji, takich jak teoria Neustadta czy Edwardsa. Trump konsekwentnie ignorował idee perswazji i współpracy z innymi politykami, zamiast tego polegając na formalnych uprawnieniach prezydenta, takich jak dekrety wykonawcze. Jego podejście, oparte na sile i formalnej władzy, zamiast na współpracy czy wykorzystywaniu politycznych okazji, może stanowić przykład prezydentury, która nie wpisuje się w dotychczasowe teorie. Dodatkowo, Trump nie korzystał z umiejętności politycznych w klasycznym tego słowa znaczeniu, rzadko podejmując próby budowania koalicji czy modyfikowania politycznych celów w odpowiedzi na zmieniające się okoliczności.

Analiza prezydentury Trumpa pokazuje, że skuteczność przywództwa nie zawsze zależy od umiejętności perswazji, dostrzegania okazji czy budowania koalicji, ale może wynikać także z bezpośredniego korzystania z władzy formalnej. Dla wielu prezydentów, takich jak Obama, Clinton czy Bush, polityczne umiejętności i zdolność do negocjacji były kluczowe, ale Trump, w dużej mierze polegając na swoim statusie i władzy formalnej, zdołał skutecznie realizować swoje cele, nawet jeśli nie był w stanie zbudować szerokiej politycznej koalicji.

W kontekście teorii prezydenckiego przywództwa, istotne jest zrozumienie, że nie wszystkie elementy przywództwa są jednocześnie wymagane do osiągnięcia sukcesu. Możliwości prezydenta są w dużej mierze zależne od kontekstu, w jakim działa. Zatem chociaż różne teorie wskazują na znaczenie pewnych umiejętności, takich jak zdolności negocjacyjne czy polityczne umiejętności, to sama obecność lub brak tych umiejętności nie zawsze decyduje o sukcesie politycznym. Ostatecznie, efektywność przywództwa może zależeć od konkretnych okoliczności politycznych, które mogą wymagać innych niż zwykle środków.