W czystym kapitalizmie media traktowane są jak każda inna branża, a dostawcy mediów mogą robić, co tylko chcą, aby zarobić pieniądze. W dyktaturze, gdzie władza nie jest wybierana, media są bezpośrednio kontrolowane przez państwo i wykorzystywane do przekazywania jednej wizji świata, uzasadniając i promując działania rządu. W tzw. „neoliberalnych” demokracjach, sytuacja jest bardziej złożona i nie jest to ani jedno, ani drugie (Fenton 2016: 101). Dziś pytanie, które stawiamy, brzmi: czy wzrost zjawiska fake news oznacza powrót do klasycznego paradygmatu, w którym powinniśmy ponownie sięgnąć po tradycyjne narzędzia z zakresu nauki o mediach, aby dekonstruować stronniczość wiadomości, czy też media stały się na tyle szybkie i rozdrobnione, że potrzebujemy zupełnie nowego paradygmatu analitycznego? Niezależnie od tego, w ramach nauki o mediach jest jasne, że zrozumienie zależności między władzą, mediami i demokracją jest możliwe tylko wtedy, gdy studenci posiadają zaawansowaną, krytyczną perspektywę na samą ideę demokracji.
Wracając do tradycyjnych poglądów, idee Richarda Hoggarta z Wielkiej Brytanii i Johna Deweya ze Stanów Zjednoczonych, którzy komentowali rozwój mediów masowych, głównie w erze analogowej, wciąż mają duży wpływ na współczesne badania nad mediami. Dewey uważał, że kluczową rolą mediów w demokracji jest ich dostępność i otwartość dla obywateli, co pozwala na reprezentowanie różnych poglądów. W jego rozumieniu rozwój nowoczesnych mediów masowych miał potencjał, aby poprawić warunki i funkcjonowanie amerykańskiej demokracji, pod warunkiem, że byłyby one odpowiednio ukształtowane. Obawiał się jednak, że kształt amerykańskiego systemu medialnego, zdominowanego przez interesy komercyjne, wpłynie na społeczeństwo w sposób negatywny (Press and Williams 2010: 75). Dewey zapewniał swoistą miarę, którą studenci mediów mogą posługiwać się, analizując stopień demokracji mediów w danej społeczności. Jaką równowagę między interesami publicznymi a imperatywami politycznymi i komercyjnymi znajdujemy w systemie medialnym?
W swojej książce „The Uses of Literacy” (1957) Richard Hoggart pisał o tym, jak jego społeczność robotnicza w północnej Anglii, korzystając z nowej „masowej alfabetyzacji”, starała się poprawić swoje życie poprzez edukację, mobilność społeczną i zaangażowanie obywatelskie. Jednocześnie ci, którzy mieli władzę, zaczęli wykorzystywać to samo zjawisko do celów komercyjnych i politycznych. Hoggart dostrzegał ambiwalencję tego procesu – mediów masowych i kultury popularnej, które z jednej strony mogłyby przyczynić się do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, a z drugiej były wykorzystywane do manipulacji. Hoggart opisał, jak popularna kultura wchodziła w „złożoną grę społeczną, polityczną i ekonomiczną” i jak masowe media, tworząc zbiorową publiczność, miały tendencję do redukowania rzeczywistego zaangażowania obywatelskiego (1957: 138).
Po sześćdziesięciu latach od tej analizy, pytanie brzmi, czy obawy Hoggarta o „grupową bierność” są nadal aktualne, a może internet i anonimowość, które towarzyszą nowym formom łączności, wyzwalają większą aktywność, a nie pasywność? Dziś, kiedy rola mediów mainstreamowych, fake newsów i mediów społecznościowych w wyborze Donalda Trumpa czy Brexicie staje się oczywista, możemy ponownie zastosować analizy Hoggarta. Zjawisko „liczenia głów” zamiast faktycznego osądzania, które opisał, pozostaje aktualne w kontekście nowych mediów.
Z perspektywy współczesnych badań nad mediami, tematy związane z edukacją medialną i informacyjną stają się coraz ważniejsze. Divina Frau-Meigs, profesor na Sorbonie i przewodnicząca UNESCO ds. „wiedzy w erze zrównoważonego rozwoju cyfrowego”, aktywnie promuje rozwój edukacji medialnej w całej Unii Europejskiej. Jako zwolenniczka podejścia opartego na rozumieniu, jak przekazywane są informacje, zauważa, że edukacja medialna ma fundamentalne znaczenie w kontekście demokracji i obywatelstwa. Kluczowym celem tej edukacji jest nie tylko nauka, jak analizować i oceniać media, ale także budowanie świadomości politycznej w społeczeństwie, aby zmienić sposób, w jaki władze traktują media.
Fake news, w kontekście tych rozważań, nie jest jedynie problemem dezinformacji, ale także wyzwaniem dla sposobu, w jaki funkcjonuje społeczeństwo obywatelskie w epoce cyfrowej. To nie tylko kwestia fałszywych informacji czy manipulacji, ale także sposobu, w jaki media społecznościowe zmieniają naszą percepcję informacji i wpływają na nasze decyzje poznawcze. Pojęcie „post-prawdy” staje się nieadekwatne w obliczu głębszej analizy tego, jak zmienia się sposób myślenia ludzi w obliczu coraz bardziej złożonych interakcji online. To wyzwanie, z którym muszą się zmierzyć zarówno badacze, jak i obywatele, starający się ocalić zdolność do krytycznego myślenia w erze nadmiaru informacji.
W edukacji i polityce ważne jest, aby nie ograniczać się do prostych narzędzi weryfikacji faktów, które mogą dawać tylko powierzchowne odpowiedzi na problem fake news. Długofalowe podejście do edukacji medialnej powinno obejmować rozwój umiejętności krytycznego myślenia, a także zdolności do analizowania i rozumienia wpływu mediów na nasze postrzeganie świata. Tylko w ten sposób będziemy w stanie stworzyć odporne społeczeństwo, które potrafi reagować na manipulację i dezinformację, nie tylko poprzez narzędzia weryfikacyjne, ale poprzez zrozumienie głębszych mechanizmów, które rządzą współczesnymi mediami.
Jak edukacja medialna może pomóc w walce z dezinformacją?
Współczesna edukacja medialna stoi przed wyzwaniem zrozumienia i przeciwdziałania dezinformacji w erze internetu. Istnieje szerokie przekonanie, że szkoły powinny pełnić rolę „bezpiecznej przestrzeni” do rozwijania odporności na fałszywe informacje. Ta idea ma sens, biorąc pod uwagę, że jeśli nauczymy młodych ludzi, jak rozpoznać dezinformację i zrozumieć, dlaczego jest ona szkodliwa, to zwiększymy ich zdolność do poruszania się w świecie mediów, który coraz bardziej zdominowany jest przez przekazy w sieci.
Krytyczne podejście do „fałszywych wiadomości” w klasie może pomóc w wykształceniu pokolenia, które nie tylko rozumie, co jest fałszywe, ale i dlaczego ta dezinformacja jest groźna. Kluczowym elementem w tym procesie jest edukacja w zakresie metod weryfikacji informacji: sprawdzanie źródeł, szukanie powiązań i sprawdzanie wiarygodności przez inne, uznane instytucje. Metody te, takie jak analiza obrazów poprzez wyszukiwanie odwrotne czy weryfikacja linków, stanowią jedne z podstawowych narzędzi, które pozwalają uczniom uniknąć pułapek, w które wpadają osoby przekazujące dalej niezweryfikowane informacje.
Mimo że problem dezinformacji nie jest nowy, to w erze internetu staje się on o wiele bardziej skomplikowany. Tradycyjne media – w tym prasa i telewizja – podlegają regulacjom prawnym, które zapewniają pewien poziom odpowiedzialności za przekaz. W Wielkiej Brytanii na przykład prasa przestrzega kodeksu redakcyjnego, który zabrania publikowania nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji. Podobne regulacje dotyczą również telewizji. W kontekście internetu jednak sytuacja jest inna – media społecznościowe funkcjonują poza tymi ramami. Art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka chroni wolność wypowiedzi, co sprawia, że każdy post w sieci, nawet jeśli jest dezinformacyjny, nie jest łatwy do kontrolowania przez władze.
Równocześnie istnieje potrzeba zwiększonej regulacji internetu, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się szkodliwych treści. Jednak to, jak to zrobić bez naruszania wolności słowa, stanowi ogromne wyzwanie. W tej złożonej rzeczywistości wciąż pozostaje nierozwiązana kwestia, w jaki sposób pogodzić wolność wypowiedzi z koniecznością ograniczenia dezinformacji. To dylemat, który dotyczy nie tylko nauczycieli, ale także rządów, prawników i specjalistów zajmujących się mediami.
W odpowiedzi na te problemy, edukacja medialna powinna kłaść nacisk na rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia. Należy nauczyć młodych ludzi nie tylko, jak rozpoznawać fałszywe informacje, ale także jak wyciągać wnioski o mediach, w których się poruszają, oraz jak rozumieć mechanizmy wykorzystywane przez różne grupy interesów w celu manipulowania opinią publiczną.
Również, na poziomie globalnym, wprowadzenie w życie skutecznych regulacji w zakresie odpowiedzialności za treści w internecie staje się kwestią coraz bardziej pilną. Jednak jak zauważają eksperci, takie działania muszą być podejmowane z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności, by nie naruszać podstawowych wolności obywatelskich. To ogromne wyzwanie zarówno na poziomie edukacji, jak i na poziomie legislacyjnym.
Problem fałszywych informacji i manipulacji w internecie jest bezprecedensowy, ale równocześnie dostrzegamy ogromny potencjał, jaki tkwi w edukacji medialnej. Młode pokolenia muszą nie tylko umieć rozpoznać dezinformację, ale także zrozumieć społeczne mechanizmy, które nią rządzą. Będzie to niezbędne, by skutecznie radzić sobie z coraz bardziej złożonymi wyzwaniami współczesnego świata mediów.
Jak media zmieniają naszą percepcję prawdy w erze postprawdy?
Przez dwa lata prowadziłem program polityczny w jednej z radiostacji, więc doskonale znam procedury, problemy dziennikarskiego świata, zasady współpracy ze źródłami informacji. Ta wiedza okazała się jednym z najważniejszych atutów w moich badaniach i pomogła mi zyskać zupełnie nową perspektywę. Praca nad projektami badawczymi i współpraca z dziennikarzami na różnych polach również pozwoliły mi w pełni docenić wartość doświadczenia zdobytego w czasie pracy w mediach.
W kontekście fake newsów warto wrócić do początków XX wieku, kiedy to jedne z największych redakcji na świecie zaczęły tworzyć działy weryfikacji faktów. To był, moim zdaniem, pierwszy krok w walce z fake newsami, lecz z zupełnie innej perspektywy. Ich celem nie było zwalczanie dezinformacji w dzisiejszym rozumieniu, ale ochrona wiarygodności mediów, co miało zapewnić społeczeństwu dostęp do rzetelnych informacji. Mimo że termin "fake news" zyskał swoje negatywne konotacje, zwłaszcza po wyborach prezydenckich w USA, nie uciekam od tego pojęcia, ponieważ ma ono głęboki kontekst historyczny i może wskazywać na potencjalne rozwiązanie współczesnych problemów w mediach.
Dziś mamy do czynienia z wieloma formami zaburzeń informacji: dezinformacją, niepełnymi informacjami, wprowadzeniem w błąd. Mimo to, wciąż używamy terminu fake news, ponieważ w wielu przypadkach te zjawiska mają ze sobą wiele wspólnego. Zresztą, nie możemy nazywać każdej pomyłki dziennikarskiej "fake newsem". Ważne jest, aby badając ten problem, nie zapominać o kontekście kulturowym, który ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza w kontekście różnych regionów, takich jak Azja czy Chorwacja. Dziesięć lat temu przeprowadziliśmy w Chorwacji pierwsze badania dotyczące wiarygodności mediów, a już wtedy dostrzegliśmy kierunek, który później, jak się okazało, zapoczątkował współczesną dyskusję o fake newsach.
Temat fake newsów jest nieodłącznie związany z propagandą, którą badam w ramach mojego obecnego projektu "Mind over Media". Podczas warsztatów z bibliotekarzami poprosiłem ich o skojarzenia z propagandą. Pierwszymi słowami, które padły, były "rasizm" i "Hitler". W ciągu 90 minut warsztatów udało się jednak dotrzeć do głębszych refleksji, które pokazały, że propaganda jest obecna w wielu aspektach naszego życia, a jej rozumienie zależy od kontekstu kulturowego, w którym funkcjonujemy. Celem naszego projektu jest gromadzenie przykładów propagandy z całego świata, nie po to, by oceniać, co jest propagandą, a co nie, ale by pokazać, jak nasze dotychczasowe doświadczenia wpływają na to, jak ją postrzegamy.
Moja hipoteza dotycząca młodszych pokoleń mówi o tym, że młodzież posiada umiejętności związane z mediami, ale brakuje im pełnej świadomości moralnej w zakresie mediów. Uważam, że młodsze pokolenia są dobrze wyposażone w umiejętności cyfrowe, lecz niekoniecznie są w pełni świadome zagrożeń, które niosą media społecznościowe. Kiedy zaczynam pokazywać im konkretne przykłady, które powinny były być znane, szybko stają się świadomi niskiego poziomu krytycznego myślenia przy konsumpcji mediów. Najpierw należy zrozumieć skalę problemu, potem przejść do kompetencji, a na końcu rozważać kwestie moralne w kontekście mediów.
Również optymizm w kontekście przyszłości edukacji medialnej jest dla mnie umiarkowany. Jednym z pozytywnych skutków obecności fake newsów w dyskursie publicznym jest to, że ujawniły one problemy z naszymi systemami informacyjnymi. Nawet najbardziej wiarygodne media zawierają elementy dezinformacji, fałszywych informacji i propagandy. Mimo to, nadal istnieją media, które potrafią utrzymać swoją wiarygodność, takie jak The New York Times czy BBC. Ostatecznie, jakościowe media przetrwają, ponieważ będą w stanie znaleźć swoich odbiorców. Jednak dla szerszej publiczności, szczególnie tej, która nie ma dostępu do takich mediów, problem pozostaje nierozwiązany.
Prawdziwym wyzwaniem w XXI wieku jest kosztowanie informacji. Kosztują one nie tylko w sensie finansowym, ale również intelektualnym. Aby konsumować wartościowe treści, trzeba posiadać odpowiednie umiejętności oraz chęć płacenia za nie, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Wielu ludzi nie ma dostępu do rzetelnych informacji, ponieważ nie dysponują zasobami finansowymi, aby je z
Czy "fake news" to tylko nowe zjawisko? Kontekst, definicje i wyzwania w walce z dezinformacją
"Fake news", czyli fałszywe informacje, stały się jednym z najbardziej kontrowersyjnych i powszechnych tematów współczesnej dyskusji medialnej. Choć zjawisko to, według wielu, stało się szczególnie widoczne w kontekście wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku, kiedy to w sieci zaczęły się pojawiać nieprawdziwe informacje szerzone przez amatorskich twórców z Macedonii, to jednak kwestia dezinformacji ma znacznie głębsze korzenie. Co więcej, w miarę jak zjawisko ewoluowało, pojęcie „fake news” zaczęło przyjmować coraz szerszy zakres, obejmując nie tylko fałszywe informacje, ale także błędy dziennikarskie, opinię, propagandę, a wreszcie – również satyrę i parodię, które mogą być równie niebezpieczne, mimo iż z pozoru niewinne.
Początkowo "fake news" odnosił się do celowego rozprzestrzeniania nieprawdziwych informacji w celach politycznych lub finansowych, jak miało to miejsce w przypadku wspomnianych macedońskich twórców treści, którzy zarabiali na tworzeniu sensacyjnych, często kłamliwych historii. Jednak z biegiem czasu, w szczególności po tym, jak termin ten został przejęty przez Donalda Trumpa, "fake news" zaczął być wykorzystywany w szerszym kontekście. Prezydent USA używał tego terminu, aby określać nie tylko fałszywe, ale także niekorzystne lub niewygodne dla niego relacje medialne. Zjawisko to szybko przeniosło się z polityki do mainstreamowych debat, gdzie coraz trudniej było rozróżnić, co rzeczywiście jest „fake news”, a co jest tylko innym spojrzeniem na wydarzenia.
Warto zauważyć, że pojawienie się "fake news" wiąże się z głębszym kryzysem, który dotyczy nie tylko wiarygodności informacji, ale także funkcji, jakie pełni współczesne dziennikarstwo w społeczeństwie. Gdy mówimy o "fake news", nie możemy zapominać, że to także efekt przemian w mediach. Tradycyjne dziennikarstwo, które kiedyś pełniło rolę filtra między rzeczywistością a społeczeństwem, obecnie zmaga się z kryzysem ekonomicznym, który z kolei prowadzi do szerszego uzależnienia od tzw. "clickbaitu" – treści przyciągających uwagę w internecie w celu generowania zysków z reklam. W takim środowisku dziennikarstwo staje się coraz bardziej zbiorem materiałów, które mają na celu wyłącznie przyciąganie kliknięć, a nie przekazywanie rzetelnych informacji.
Nie mniej istotne jest również zrozumienie, że „fake news” nie zawsze jest tworzony przez złośliwych aktorów, takich jak trolle internetowe, czy politycznych przeciwników. Często to media głównego nurtu, które z założenia powinny reprezentować etyczne standardy dziennikarskie, same wpadają w pułapkę dezinformacji. Pod przykrywką neutralności, tzw. "liberalne" media często chronią interesy korporacyjne lub państwowe, zamiast rzeczywiście stawiać opór władzy. To prowadzi do sytuacji, w której dziennikarze, zamiast być niezależnymi strażnikami demokracji, stają się częścią systemu, który zamiast informować, manipuluje opinią publiczną.
W odpowiedzi na to wyzwanie, w wielu krajach podjęto próby wzmocnienia tzw. literacjo-medialnej edukacji. Celem jest wyposażenie obywateli w umiejętność rozpoznawania fałszywych informacji oraz krytycznego myślenia o mediach. Jednak podejście to nie jest wolne od kontrowersji. Edukacja medialna jest często traktowana jako remedium na wszystkie problemy związane z mediami, co może prowadzić do jej trywializacji i sprowadzenia do jednego narzędzia w walce z wieloma problemami społecznymi. W rzeczywistości skuteczne przeciwdziałanie "fake news" wymaga podejścia znacznie bardziej złożonego, które nie ogranicza się tylko do nauki rozpoznawania nieprawdziwych informacji, ale również obejmuje krytyczne rozumienie roli mediów w społeczeństwie i wpływu, jaki mają one na politykę i gospodarkę.
Warto również dodać, że walka z „fake news” to nie tylko kwestia polityczna, ale także ekonomiczna. Platformy społecznościowe, takie jak Facebook czy Twitter, które pełnią rolę głównych rozprzestrzeniaczy informacji, mają swoje własne interesy związane z gromadzeniem danych i generowaniem dochodów z reklam. Te platformy są często krytykowane za brak odpowiedzialności w zakresie moderowania treści, co prowadzi do rozprzestrzeniania dezinformacji. Jednak w wielu przypadkach to także użytkownicy sieci, w tym dziennikarze, są odpowiedzialni za propagowanie nieprawdziwych informacji, czy to z braku staranności, czy też w wyniku chęci zdobycia popularności.
Bez wątpienia „fake news” jest zjawiskiem, które wciąż będzie ewoluować, a nasze podejście do niego musi się zmieniać w zależności od kontekstu, w jakim się pojawia. Niemniej jednak, niezbędne jest zrozumienie, że zjawisko to nie jest jedynie produktem ubocznym rozwoju technologii, ale także symptomem głębszych problemów społecznych, ekonomicznych i politycznych, które nie mogą zostać rozwiązane wyłącznie poprzez edukację medialną. Zatem każda próba walki z dezinformacją musi obejmować szerszy kontekst, który uwzględnia zarówno kwestie etyczne, jak i strukturalne, które wpływają na kształtowanie współczesnych mediów.
Jakie są mechanizmy korozji i sposoby monitorowania w wymiennikach ciepła?
Jak skonstruować Hamiltonian drgań dla dimera wody?
Jakie konsekwencje niesie ze sobą internetowa dehumanizacja i cyfrowa przemoc?
Jak .NET 9.0 rewolucjonizuje tworzenie aplikacji: Minimalne API, Blazor i sztuczna inteligencja
Jak działa system sterowania PI z opóźnionym sprzężeniem zwrotnym i jak analizować jego stabilność?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский