Po zakończeniu wojny secesyjnej, czarni niewolnicy, którzy zostali uwolnieni, napotkali te same bariery, które przez długi czas uniemożliwiały ich równouprawnienie: brak dostępu do pracy, brak obywatelstwa i brak praw chroniących przed dyskryminacją. Na przeciwnie, po wojnie uchwalono nowe przepisy, które jeszcze bardziej wykluczały czarnych z udziału w życiu politycznym i gospodarczym. Po zniesieniu niewolnictwa, odpowiedzialność za ochronę praw czarnych została nieodpowiedzialnie pozostawiona stanom. W południowych stanach Ameryki biali zmienili kodeksy niewolnicze na tzw. kody czarnych, tworząc nowe przepisy, które ograniczały wolność czarnych. Białe władze zachęcały do aresztowania czarnych za czyny, które mogły zostać uznane za przestępstwa, co prowadziło do ich ponownego zniewolenia przez system więzienny.
Równocześnie, czarni byli prześladowani przez nowo powstałe grupy białych supremacistów, takie jak Ku Klux Klan, które organizowały zamachy na ich życie i mienie. To prowadziło do masowych przypadków gwałtów, pobić, spaleń i linczów, które często pozostawały bezkarne. W miarę jak czarni migranci zmierzali na północ i zachód, starając się uciec od opresji w stanach południowych, stanowiło to zagrożenie dla białych w "wolnych stanach", których tolerancja wobec czarnych była coraz mniejsza, nawet w najbardziej postępowych miastach. Stany wprowadzały restrykcje w zakresie edukacji, zatrudnienia i mieszkalnictwa.
Mimo zakończenia wojny, brak poważnych wysiłków na rzecz integracji społecznej doprowadził do pogłębienia nierówności rasowych. Zamiast tworzenia dróg do równoprawnego uczestnictwa w życiu społecznym, sytuacja czarnych pogarszała się, co skutkowało wzmocnieniem stereotypów i uprzedzeń rasowych. To, co miało być nowym początkiem dla czarnych obywateli, stało się kontynuacją ich marginalizacji i wykluczenia. W rezultacie po zakończeniu wojny secesyjnej nie powstała ścieżka do pełnej integracji, a raczej szerzenie nowych form dyskryminacji systemowej.
Dopiero późniejsze wydarzenia, takie jak brutalne traktowanie ludów rdzennych Amerykanów, miały zacieśnić powiązania między historią czarnoskórej ludności a historią kolonizacji białych osadników. Ta kolonizacja, oparta na idei "białej cywilizacji" i przesiedleniu ludów tubylczych, miała swoje korzenie w ideologiach rasowych, które uznawały rdzennych mieszkańców kontynentu za "niecywilizowanych" i niezdolnych do wykorzystania ziemi w sposób "produktywny". Ziemia, która dla białych była "pusta" i nieużywana, miała zostać zagospodarowana przez kolonizatorów.
Pierwsze przesiedlenia i przejęcia ziemi przez osadników białych były uzasadniane przez przekonanie, że rdzenni mieszkańcy Ameryki nie potrafili właściwie zarządzać swoją ziemią. W konsekwencji, przyjęto, że biali osadnicy, którzy byli bardziej cywilizowani, powinni przejąć kontrolę nad tymi terytoriami. To myślenie było wspierane przez prawo międzynarodowe, którego podstawy zostały ułożone przez Szwajcara Emmericha de Vattela, który uważał, że cywilizowani Europejczycy mają pełne prawo do przejmowania ziemi od "dzikich", ponieważ oni sami nie potrafili jej wykorzystać. Tego typu logika dała prawne uzasadnienie dla osadnictwa i eksterminacji ludów tubylczych.
Przykład Tomasza Jeffersona, który mimo wyrażania pewnej tolerancji wobec ludów tubylczych, praktycznie wdrażał politykę ich wypierania z ich terytoriów, pokazuje, jak ambiwalentne były poglądy ówczesnych amerykańskich liderów. Jego sprzeczne działania, łączące idee o cywilizacji rdzennych ludów i równocześnie stosowanie brutalnych metod ich pozbywania się, świadczą o głębokiej nierówności rasowej, która przenikała amerykańską politykę od samego początku.
W kontekście tej historii, warto zrozumieć, jak te wcześniejsze dyskryminacje, które miały miejsce w stosunku do czarnych niewolników, były powiązane z polityką białych osadników względem rdzennych mieszkańców Ameryki. Stąd też obecność rasizmu w Stanach Zjednoczonych nie była jedynie wynikiem niewolnictwa, ale wynikała z głęboko zakorzenionych przekonań o wyższości jednej rasy nad drugą, co umożliwiało kolonizację, podporządkowanie i eksterminację ludów tubylczych.
W kontekście współczesnego rozumienia nierówności rasowych, kluczowe jest zrozumienie, jak te historyczne procesy kształtowały społeczne i polityczne struktury, które wciąż mają wpływ na życie mniejszości w Stanach Zjednoczonych. Tylko pełne uznanie tej złożoności może prowadzić do skuteczniejszej refleksji nad aktualnym stanem równości i sprawiedliwości społecznej.
Jak Ewangelikalny Kapitalizm Kształtował Polityczną Tożsamość Amerykańskich Biznesmenów
W początkach XX wieku, kiedy amerykańska gospodarka zaczęła się intensywnie rozwijać, coraz wyraźniej zarysowywały się powiązania pomiędzy religijnymi przekonaniami a politycznymi i ekonomicznymi postawami amerykańskich ewangelikalnych biznesmenów. Ich ideologia, nazywana „kapitalizmem przyjaznym Ewangelii”, nie była jedynie reakcją na zmieniający się krajobraz społeczny, ale głęboko zakorzenioną koncepcją, która miała na celu połączenie wiary chrześcijańskiej z ekonomią wolnorynkową, sprzeciwiając się interwencjonizmowi państwowemu. Ewangelikalni liderzy i biznesmeni wierzyli, że ich ekonomiczne poglądy są zgodne z naukami Chrystusa i powinny stać się fundamentem amerykańskiej polityki.
W istocie, nie chodziło im tylko o rozwój gospodarki, ale o uratowanie kapitalizmu amerykańskiego przed zagrożeniem ze strony socjalizmu i komunizmu, które postrzegali jako wrogów wolności, pracy i religii. Społeczna rola kościoła ewangelikalnego nie polegała więc na „zbawianiu dusz”, lecz na zbawianiu amerykańskiego kapitalizmu. Sprowadzenie religii do politycznego celu – jakim była ochrona interesów biznesowych – stało się jednym z głównych elementów amerykańskiej prawicy w drugiej połowie XX wieku.
„Spiritual Mobilization” (Ruch Mobilizacji Duchowej) był organizacją, która miała za zadanie dostarczyć argumenty ekonomiczne religijnym liderom, którzy z kolei przekonywali swoje wspólnoty do poparcia prokapitalistycznych idei. W ten sposób, przez wykorzystanie religijnej tożsamości i promowanie kapitalistycznych wartości, ewangelikalni biznesmeni zdobywali polityczną władzę, która pozwalała im kształtować politykę gospodarczą kraju. W ich oczach, promowanie nieograniczonego rozwoju gospodarczego było działaniem na rzecz dobra wspólnego, bo to właśnie kapitalizm miał stanowić podstawę dobrobytu Ameryki.
Jednak ten nurt ewangelikalnego kapitalizmu miał również swoje ciemniejsze strony. Był on bowiem mocno osadzony w białej, konserwatywnej kulturze, która starała się ignorować problemy mniejszości rasowych, takich jak czarni, Meksykanie czy Azjaci. Dla wielu konserwatywnych ewangelików segregacja rasowa była swego rodzaju ochroną przed społecznymi problemami związanymi z rasizmem i nierównościami społecznymi. Takie podejście sprzyjało utrzymaniu status quo, w którym to biali, konserwatywni chrześcijanie czuli się w swojej religijnej bańce bezpieczni i niewzruszeni.
Dzięki takiej filozofii, konserwatywni ewangelikaliści byli w stanie unikać tematów dotyczących dyskryminacji rasowej i praw obywatelskich, jednocześnie skupiając się na głoszeniu ewangelii, która koncentrowała się na indywidualnym zbawieniu i osobistym nawróceniu. Problemem było to, że taka religijna narracja, wyobcowana z rzeczywistego kontekstu społecznego, ignorowała trudności, z jakimi borykały się mniejszości, i zamazywała rzeczywiste nierówności społeczne, z jakimi Ameryka miała do czynienia.
Pomimo tego, że wielu ewangelikalnych liderów uważało się za neutralnych politycznie, w rzeczywistości ich teologia i filozofia społeczna miały głęboki wpływ na formowanie się konserwatywnej polityki. Z jednej strony, ewangelikalni liderzy forsowali pojęcie „prawdziwego kapitalizmu”, który miał pomóc w osłabieniu związków zawodowych, eliminowaniu państwowej regulacji gospodarki i zmniejszeniu roli rządu w kwestiach społecznych. Z drugiej strony, sprzeciwiali się oni każdemu ruchowi, który wspierałby inicjatywy socjalistyczne, takie jak te promowane przez administrację Roosevelta w ramach New Dealu.
Ewangelikalny kapitalizm nie tylko odnosił się do kwestii ekonomicznych, ale miał także swoje odzwierciedlenie w teologii. Nowa interpretacja Biblii, zwłaszcza w nurcie „dyspensacjonalizmu”, stawiała na literalne odczytanie Pisma Świętego, co pozwalało na połączenie patriotyzmu z religijnym radykalizmem. Dla wielu ewangelikalnych liderów, najważniejszym celem było nie tyle ratowanie społeczeństwa przed problemami, co dążenie do stworzenia społeczeństwa, w którym dominować miały wartości chrześcijańskie i kapitalistyczne.
W tym kontekście, kryzys gospodarczy lat 30. XX wieku i powstanie rządowych programów pomocowych stały się dla konserwatywnych ewangelików kolejną okazją do mobilizacji. Z jednej strony, oskarżali oni takie programy o promowanie lenistwa i zależności od państwa, z drugiej – oferowali swoją pomoc i wsparcie zamożnym przedsiębiorcom, którzy widzieli w tej współpracy szansę na ożywienie amerykańskiego kapitalizmu i odzyskanie utraconej wolności gospodarczej.
Choć dla wielu konserwatywnych ewangelików istotną rolę w życiu publicznym odgrywały sprawy związane z moralnością i obyczajami, takich jak sprzeciw wobec aborcji czy homoseksualizmu, ich największym celem politycznym było – i jest do dziś – utrzymanie wolności gospodarczej. Stąd pochodzi ich sprzeciw wobec podatków, regulacji i wszelkich interwencji rządowych, które mogłyby wpłynąć na swobodę rynku. Większość z nich uważała, że prawdziwa wolność ekonomiczna jest niezbędna dla „bożych” wartości, a każda ingerencja państwa to krok ku socjalizmowi, który w ich oczach jest przeciwieństwem „biblijnego” porządku.
To zrozumienie kapitałowego konserwatyzmu ewangelikalnego jest kluczowe dla analizy współczesnych debat politycznych w Stanach Zjednoczonych. Zrozumienie tej dynamiki pozwala dostrzec, jak głęboko religijne przekonania mogą wpływać na polityczne i gospodarcze decyzje, kształtując nie tylko polityczne partie, ale i całą amerykańską kulturę polityczną. Również ważne jest zrozumienie, jak ta ideologia ewangelikalna wpływa na współczesne ruchy polityczne, które opowiadają się za „tradycyjnymi wartościami” i przeciwstawiają się wszelkim formom równości społecznej, postrzegając je jako zagrożenie dla chrześcijańskiego porządku świata.
Jak neoliberalizm chroni interesy bogatej mniejszości przed demokracją?
Książka "Droga do niewoli" Friedricha Hayeka, choć powstała w innych czasach i odnosiła się do specyficznych okoliczności, stała się w Stanach Zjednoczonych manifestem przeciwko nadmiernej ingerencji rządu, który ogranicza prawa wolnych i bogatych obywateli. Hayek, będący jednym z duchowych patronów neoliberalizmu, kształtował przekonania takich myślicieli jak James Buchanan, laureat Nagrody Nobla i absolwent Uniwersytetu Chicagowskiego, dla którego podstawą wolności była wolność gospodarcza, będąca źródłem wszelkich innych wolności. W duchu tej szkoły myślenia, wolność nie oznaczała jednak równości czy sprawiedliwości społecznej, lecz prawo jednostki – przede wszystkim tej zamożnej – do decydowania o swoim majątku bez ingerencji państwa.
Buchanan, podobnie jak Hayek, opowiadał się za ograniczeniem roli państwa i sprzeciwiał się systemowi podatkowemu, który rozdzielał środki na cele społeczne, takie jak edukacja publiczna, opieka zdrowotna czy ochrona środowiska. Wolność ekonomiczna była dla niego równoznaczna z prawem bogatych do dysponowania swoimi pieniędzmi według własnego uznania, co naturalnie wiązało się z oporem wobec progresywnego opodatkowania i redystrybucji.
Nancy MacLean, w książce "Demokracja w kajdanach", pokazuje, jak neoliberalni intelektualiści – na czele z Buchananem i wspierani przez wpływowe grupy, takie jak rodzina Kochów – skonstruowali ideologiczną obronę systemu politycznego sprzyjającego elitom majątkowym. Dla nich demokracja była zagrożeniem, ponieważ decyzje podejmowane przez większość mogły ingerować w wolny rynek i ograniczać prawa własności. Buchanan podkreślał, że bez konstytucyjnych ograniczeń władzy rządzących, reprezentatywne rządy mogą doprowadzić do "zniszczenia kapitalizmu przez ograbienie klasy posiadającej".
W praktyce oznaczało to dążenie do ograniczenia demokracji poprzez ustanawianie prawnych i konstytucyjnych "kajdan", które powstrzymałyby urzędników przed realizacją polityk wspieranych przez większość społeczeństwa, jeśli te polityki byłyby sprzeczne z interesami najbogatszych. Ta elita, choć stanowiąca niewielką mniejszość, przedstawiała się jako grupa prześladowana, której wolności i praw trzeba bronić. Ta narracja ma swoje korzenie w oporze białych właścicieli majątków z Południa wobec reform po wojnie secesyjnej oraz w historycznych konfliktach związanych z opodatkowaniem i ograniczeniami praw własności.
Ważnym elementem tej ideologii jest redefinicja pojęć większości i mniejszości. W neoliberalnym dyskursie mniejszość to nie tylko liczebność, ale przede wszystkim pozycja majątkowa i władza. Inspiracją dla tego podejścia były idee senatora Johna C. Calhouna, który w XIX wieku bronił praw mniejszości białych plantatorów niewolników, stawiając je ponad interesy większości. Calhoun uzasadniał swoje stanowisko ochroną praw stanów przed ingerencją federalną, a także religijnym i moralnym usprawiedliwieniem niewolnictwa jako instytucji boskiej i korzystnej dla wolności.
Podobnie neoliberalni myśliciele twierdzą, że demokracja w obecnym kształcie zagraża wolności mniejszości – w tym przypadku klasy bogatych właścicieli kapitału – ponieważ większość mogłaby narzucać polityki, które ograniczają ich wpływy i majątek. Ich celem jest zmniejszenie podatków od inwestycji i kapitału, co bezpośrednio wzmacnia najbogatszych, przy jednoczesnym zwiększaniu obciążeń podatkowych dla szerokich warstw społecznych.
Znaczenie tej perspektywy wykracza poza samą ekonomię i politykę. Wskazuje ona na fundamentalny konflikt pomiędzy prawem większości do samostanowienia a ochroną interesów elit. To z kolei wpływa na kształt instytucji demokratycznych, które mogą być poddane presji, aby ograniczać wolę większości i utrwalać władzę mniejszości. W praktyce prowadzi to do wzrostu nierówności i osłabienia mechanizmów społecznej odpowiedzialności państwa.
Ważne jest, by czytelnik rozumiał, że neoliberalizm nie jest jedynie teorią wolnego rynku, lecz strategią polityczną mającą na celu utrzymanie kontroli nad władzą i bogactwem przez wąską elitę. To wyjaśnia, dlaczego często postulaty "wolności gospodarczej" idą w parze z ograniczaniem demokracji i praw obywatelskich. Ta walka o "wolność" ekonomiczną to w istocie walka o zachowanie dominacji i wykluczenie większości ze współdecydowania o kształcie społeczeństwa.
Jak ewangelikalizm wpłynął na neoliberalną politykę gospodarczą w czasach Reagana?
W latach 80. XX wieku polityka gospodarcza Stanów Zjednoczonych, prowadzona pod rządami Ronalda Reagana, była ściśle powiązana z rosnącym wpływem ewangelikalizmu i konserwatyzmu religijnego. Ekonomia oparta na zasadach wolnego rynku nie była tylko narzędziem gospodarczym, lecz również moralnym i duchowym projektem. Traktowano ją jako wyraz boskiej prawdy, zgodny z wartościami indywidualizmu, odpowiedzialności osobistej i wolności od ingerencji państwa.
To właśnie podczas tak zwanego Trzeciego Wielkiego Przebudzenia duchowego, które objęło Amerykę od lat 60. do 80., nastąpił gwałtowny wzrost liczby „narodzonych na nowo” chrześcijan, którzy mocno angażowali się w kwestie moralne i kulturowe, a także ekonomiczne. Liderzy ewangelikalni, tacy jak Pat Robertson czy Jerry Falwell, wyznaczali linię polityczną, zachęcając wiernych do popierania polityków zmierzających do zmniejszenia roli państwa, redukcji deficytu federalnego i promowania wolnego rynku jako jedynej drogi do dobrobytu. W ich wizji powrót do „głębokiego moralnego odrodzenia” miał być lekarstwem na gospodarcze trudności Ameryki.
Ta religijna retoryka nie była jedynie retoryką duchową, lecz ściśle łączyła się z ekonomicznymi interesami białych, chrześcijańskich przedsiębiorców, którzy opowiadali się za wolnością gospodarczą i indywidualizmem, a jednocześnie sprzeciwiali się związkowym i socjalnym reformom państwowym. W tym kontekście spór o zasady podatkowe wobec prywatnych szkół chrześcijańskich, które często funkcjonowały jako ostoja segregacji rasowej, nabrał wymiaru walki o wolność religijną przeciwko ingerencji rządu. Federalne działania wobec takich szkół, w tym odebranie statusu zwolnienia podatkowego Bob Jones University, wywołały silny sprzeciw i zatarły faktyczne problemy dyskryminacji rasowej, zastępując je narracją o prześladowaniu ze względu na wiarę.
W ten sposób sprzeciw wobec państwowych regulacji stał się symbolem walki o chrześcijańskie wartości i wolność, co doprowadziło do politycznej mobilizacji ewangelikalnych konserwatystów. Kościoły zostały przedstawione jako ofiary, a problemy mniejszości rasowych, kobiet czy osób LGBT zostały zepchnięte na dalszy plan wobec „świętości przekonań chrześcijańskich”. Ta strategia doprowadziła do politycznego zjednoczenia południowych stanów i wyłonienia potężnego ruchu prawicowego, który miał wpływ na kształtowanie amerykańskiej polityki przez kolejne dekady.
Moral Majority i podobne organizacje zrzeszały przede wszystkim baptystów i innych ewangelikalnych pastorów, którzy prowadzili prywatne szkoły i promowali ideę, że jedyną przeszkodą w osiąganiu dobrobytu jest brak indywidualnej woli i inicjatywy. W ich przekonaniu ludzie ubodzy i wykluczeni społecznie powinni polegać na własnych wysiłkach i zaufaniu do Boga, a nie na państwowej pomocy czy programach społecznych. Taka postawa uzasadniała rosnącą nierówność społeczną i koncentrację majątku w rękach elity, która przedstawiała się jako nagroda dla zdyscyplinowanych i pracowitych jednostek.
Pastorzy, jak Robert H. Schuller, głosili idee „myślenia możliwości” i samodzielności, wzmacniając neoliberalną ideologię wolnego rynku jako Bożego daru dla jednostki. Przesłania te ignorowały systemowe bariery i strukturalne problemy społeczne, koncentrując się na osobistej odpowiedzialności za sukces. W ten sposób religijny konserwatyzm ekonomiczny nie tylko legitymizował politykę Reagana, ale także współtworzył ideologiczną podstawę dla współczesnego neoliberalizmu w USA.
Kapitalizm, prezentowany jako wolny rynek i motor materialnego dobrobytu, był w tym ujęciu zgodny z boskimi prawdami i wpisywał się w moralne przekonania ewangelikalnych konserwatystów. Jednak taka interpretacja pomijała gwałtownie rosnącą koncentrację bogactwa w rękach nielicznych oraz dominację wielkich korporacji, które coraz bardziej wpływały na politykę i gospodarkę. Relacje między kapitałem a władzą stały się bardziej złożone, a neoliberalne idee wolności gospodarczej często maskowały realne interesy elit i marginalizowały kwestie społeczne.
Ważne jest, aby czytelnik rozumiał, że ewangelikalny neoliberalizm to nie tylko zestaw ekonomicznych tez, lecz także głęboko zakorzeniony system wartości, który łączy wiarę religijną z polityką, ideologią i ekonomią. Zrozumienie tej symbiozy jest kluczowe dla pełnego pojęcia, jak kształtowały się współczesne ruchy prawicowe w Ameryce i dlaczego neoliberalizm utrzymał swoją siłę nie tylko jako system ekonomiczny, lecz także jako projekt kulturowy i moralny. Należy również zauważyć, że ta koncepcja indywidualnej odpowiedzialności, choć atrakcyjna dla wielu, często ukrywała realne przeszkody strukturalne, które wymagały zbiorowych rozwiązań oraz politycznych i społecznych reform.
Jak neoliberalny kapitalizm kształtuje nierówności społeczne w Stanach Zjednoczonych?
Podstawy współczesnej amerykańskiej plutokracji — rządy prowadzone przez najbogatszych — zostały ugruntowane na gruncie ideologii neoliberalizmu, której celem jest maksymalizacja zysków przez elity kosztem reszty społeczeństwa. W tym systemie możliwość korzystania z tzw. "amerykańskiego snu" – idei, która obiecuje równe szanse wszystkim obywatelom – jest ograniczona do wybranych grup społecznych, głównie białych, mających odpowiednie zasoby materialne i status społeczny. W efekcie pojawia się pytanie, czy osoby, które nie mogą w pełni uczestniczyć w tym systemie, mogą być uznawane za prawdziwych Amerykanów.
Kiedy Barack Obama objął urząd prezydenta, gospodarka Stanów Zjednoczonych była już pogrążona w kryzysie wywołanym przez upadek gigantów inwestycyjnych w 2007 roku, które zbliżyły się do bankructwa. Kryzys ten ukazał głęboką wadliwość neoliberalnego kapitalizmu, który opierał się na ekspansji zadłużenia oraz wzroście cen aktywów, mających prowadzić do wzrostu wynagrodzeń i produktywności. W rzeczywistości, globalizacja przepływów kapitałowych oraz zaostrzenie konkurencji o zysk spowodowały dodatkowe presje na system. Z kolei deregulacja sektora finansowego umożliwiła rozwój nowych instrumentów finansowych, opartych na redefiniowanych ryzykach i spekulacjach. W efekcie, bańki spekulacyjne, które pojawiły się na rynku, pękły w 2007 roku, powodując gwałtowny spadek wartości aktywów na giełdach, który trwał aż do 2009 roku.
Wielu ekonomistów ocenia kryzys z 2007 roku nie tylko jako chwilowy zryw, ale raczej jako krytyczną awarię neoliberalnego kapitalizmu. Obama nie odziedziczył krótkoterminowego kryzysu, lecz groźbę załamania się całego systemu gospodarczego. W odpowiedzi na ten kryzys podjęto ekstremalne działania mające na celu ratowanie kapitalizmu w Stanach Zjednoczonych. Problem polegał jednak na tym, że te środki były powierzchowne, zależne od chwilowych rozwiązań, które nie odpowiadały na rzeczywiste mechanizmy funkcjonowania współczesnych struktur finansowych.
Z kolei książka Thomasa Piketty'ego, "Kapitał w XXI wieku", wstrząsnęła światem akademickim i szerszym kręgiem społecznym, ukazując, jak współczesny kapitalizm jest zbudowany na nowych, nieprzejrzystych mechanizmach finansowych. Piketty wskazał, że wzrost koncentracji bogactwa, rozwój nowych instrumentów finansowych i upowszechnienie długów gospodarstw domowych od lat 70. XX wieku, są wynikiem działań prywatnych firm oraz państwowych polityk fiskalnych, które z czasem zaczęły favorować już zamożne elity. Centralne banki, które miały na celu stabilizację gospodarki, stały się częścią układu zapewniającego zyski już najbogatszym, w tym także korporacjom finansowym.
Zjawisko to nie tylko wpłynęło na rosnące nierówności dochodowe, ale także na rozwój nowych strategii spekulacyjnych. Te z kolei doprowadziły do wykorzystywania kredytów i inwestycji, które z natury były obarczone ryzykiem niewypłacalności. Jak pokazuje Piketty, modernizacja struktur finansowych na przełomie XX i XXI wieku oraz neoliberalna ideologia, która legitymizowała ten system, sprawiły, że zaczęto ignorować zasady wolnego rynku i przejrzystości, które były fundamentem prawdziwego kapitalizmu.
Współczesne elity, w tym menedżerowie korporacyjni, uzyskały nieproporcjonalnie wysokie dochody, podczas gdy dochody najniższych 60% Amerykanów realnie spadły od 1979 roku. Wiele osób odwołujących się do współczesnych statystyk o wzroście dochodów rodzinnych pomija fakt, że wzrost ten wynika w dużej mierze z faktu, że w wielu gospodarstwach domowych obecni są dwaj zarabiający, a także z faktu, że rodziny zaczęły pracować znacznie więcej godzin. Tak więc, równocześnie z koncentracją bogactwa w rękach białych elit, dochody ludzi pracujących, zwłaszcza z mniejszości etnicznych, nie tylko nie wzrosły, ale wręcz spadły w porównaniu do wzrostu zamożności najbogatszych.
Równocześnie, system polityczny, szczególnie pod rządami Partii Republikańskiej, blokuje pomoc dla najuboższych, koncentrując się na dalszym zwiększaniu przywilejów dla bogatych. Rządowe ulgi podatkowe i swoboda działania firm w celu maksymalizacji zysków nie tylko osłabiają podstawy sprawiedliwości społecznej, ale także potęgują podziały między klasami społecznymi. Na tych podziałach korzystają głównie najbogatsi, biali obywatele, którzy posiadają większość kapitału. Większość czarnoskórej i latynoskiej ludności pozostaje na samym dole drabiny ekonomicznej, w dużej mierze z powodu historycznych i systemowych barier, które skutkują ich wykluczeniem z głównego nurtu ekonomicznego.
W kontekście tych nierówności warto pamiętać, że strukturalne problemy w amerykańskim systemie gospodarczym są ściśle powiązane z rasowymi i etnicznymi nierównościami. Wykluczenie mniejszości, takich jak Afroamerykanie czy Latynosi, nie wynika z indywidualnych niepowodzeń, lecz z głęboko zakorzenionych, instytucjonalnych przeszkód, które nie pozwalają tym grupom na równą konkurencję o zasoby. Dlatego nie sposób ignorować faktu, że system, który na pozór oferuje równą szansę, w rzeczywistości jest ukształtowany w taki sposób, że najbiedniejsze grupy społeczne mają niewielką szansę na wyjście z ubóstwa, a bogate elity pozostają praktycznie nietknięte przez jakiekolwiek zmiany.
Jak działa format MacPaint: od pikseli po kompresję
Jak fotoredoks kataliza umożliwia stereoselektywne funkcjonalizowanie pochodnych azaarenów?
Jak przekształcać i porządkować dane z podwójnymi nagłówkami oraz wartościami null w Power Query?
Jak skutecznie zarządzać znieczuleniem podczas operacji Bentalla u dziecka z dwupłatkową zastawką aortalną?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский