Fiscal year (FY) to okres budżetowy, który rozpoczyna się 1 października i kończy 30 września następnego roku. Rok fiskalny nazywany jest zgodnie z rokiem, w którym się kończy. Na przykład, FY2023 kończy się 30 września 2023 roku. Budżet uznaje się za "zrównoważony", gdy wydatki są równe dochodom. Deficyt budżetowy występuje, gdy wydatki przekraczają dochody, zaś nadwyżka budżetowa ma miejsce w rzadkim przypadku, gdy dochody przewyższają wydatki. W przeciwieństwie do deficytu budżetowego, dług narodowy to suma zobowiązań, które rząd gromadzi przez wszystkie lata, które musi spłacić, zarówno obcym, jak i krajowym pożyczkodawcom.

Republikańskie programy wyborcze wielokrotnie odnosiły się do terminów takich jak "dług narodowy" (dwudziestokrotnie) czy "deficyt budżetowy" (dziewięciokrotnie), jednak najczęściej pojawiającym się sformułowaniem w kontekście budżetu było "zrównoważony budżet" (aż trzydzieści pięć razy). W rzeczywistości, jedynie trzej prezydenci zdołali osiągnąć zrównoważony budżet od II wojny światowej. Republikanin Eisenhower osiągnął niewielkie nadwyżki budżetowe w latach 1956 i 1957, demokratyczny prezydent Johnson wypracował niewielką nadwyżkę w 1969 roku, a tylko prezydent Clinton uzyskał znaczne nadwyżki przez cztery lata, od FY1998 do FY2001.

Mimo tych faktów, republikanie skutecznie przypisali Demokratom etykietę "partii podatków i wydatków". Program wyborczy z 1984 roku stwierdzał: "Demokraci twierdzą, że deficyty wynikają z tego, że Amerykanie płacą za mało podatków. To nonsense. Kategorycznie odrzucamy propozycje podwyżek podatków w błędnym dążeniu do zrównoważenia budżetu. Podwyżki podatków i wydatków zmniejszyłyby motywację do działalności gospodarczej i zagrażałyby ożywieniu gospodarczemu". Z kolei w 1992 roku, kiedy Clinton został po raz pierwszy wybrany na prezydenta, republikański program stwierdzał: "Wbrew socjalistycznej propagandzie Demokratów, Amerykanie wiedzą, że lata 80. były wspaniałą dekadą wolności i przedsiębiorczości". Clinton jednak zdołał osiągnąć zrównoważony budżet przez cztery kolejne lata. Mimo to, Newt Gingrich, który poprowadził partię do przejęcia Izby Reprezentantów w 1994 roku, stwierdził, że celem jest "zniszczenie liberalizmu podatkowego i wydatkowego", który dominował w polityce wewnętrznej przez sześćdziesiąt lat.

Republikanie postrzegają siebie jako partię "niepodatkującą i nie wydającą", co można udowodnić na podstawie danych Biura Budżetu USA dotyczących nadwyżek i deficytów budżetowych. Obraz przedstawiony w wykresie obrazującym wydatki budżetowe w kolejnych administracjach prezydenckich pokazuje, że republikańscy prezydenci generowali znacznie większe deficyty budżetowe niż demokratyczni. Wyjątkiem może być administracja Eisenhowera, która podobnie jak administracja Clintona radziła sobie z deficytami stosunkowo dobrze.

Wielu republikańskich polityków twierdzi, że niskie podatki dla bogatych są korzystne dla gospodarki, ponieważ ci, którzy zachowują większą część swoich dochodów, mogą inwestować je w biznesy, co z kolei prowadzi do tworzenia nowych miejsc pracy i wyższych dochodów, a w konsekwencji – wyższych wpływów podatkowych. Taka polityka opiera się na teorii ekonomii podażowej, która zakłada, że obniżenie podatków spowoduje wzrost przychodów budżetowych, które zrównoważą wydatki państwowe bez konieczności wprowadzania cięć w budżecie. Jednak badania nie potwierdzają tego założenia. Ekonomista Gregory Mankiw, doradca prezydenta George'a W. Busha, stwierdził, że historia nie potwierdza głównej hipotezy ekonomii podażowej, ponieważ po obniżeniu podatków przez Reagana dochody z podatków wcale nie wzrosły. Wręcz przeciwnie – spadły.

Również w czasie prezydentury George'a W. Busha, największe deficyty budżetowe wystąpiły w okresie prowadzenia wojny w Iraku. Mimo rosnących kosztów wojny, Bush nie zaproponował podniesienia podatków, by je pokryć. Dick Cheney, wiceprezydent Busha, twierdził, że rosnący deficyt budżetowy nie stanowił żadnego problemu. Paul O'Neill, sekretarz skarbu w administracji Busha, opowiadał, jak Cheney stwierdził, że "Reagan udowodnił, że deficyty nie mają znaczenia".

Początkowo, w XIX wieku, Republikanie wierzyli, że cła będą wystarczającym źródłem dochodów dla rządu i ochroną młodych amerykańskich przemysłów. Jednak już na początku XX wieku okazało się, że cła nie przynoszą wystarczających wpływów budżetowych.

Jaką drogę powinien obrać przyszły obóz republikański w USA?

Liderzy Partii Republikańskiej odmawiają przyjęcia wyniku wyborów prezydenckich w 2020 roku. Niezwykła odmowa Donalda Trumpa, by uznać swoją przegraną, doprowadziła do zamachów na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, które zostały zainicjowane przez jego zwolenników w ramach ruchu „Stop the Steal”. Badanie przeprowadzone w maju 2021 roku, sześć miesięcy po wyborach, wykazało, że 56% Republikanów uważa, iż wybory były zmanipulowane lub oparte na nielegalnych głosach, a 53% z nich wierzy, że Donald Trump jest faktycznym prezydentem, a nie Joe Biden.

Mimo że niektórzy liderzy rządowi Partii Republikańskiej, tacy jak Liz Cheney z Wyoming, potępili odmowę Trumpa, by uznać swoją porażkę, większość członków Kongresu tej partii nie zdecydowała się na to. Demokracja nie może przetrwać w żadnym kraju, jeśli kandydaci nie będą akceptować wyników wyborów. Jeśli Partia Republikańska ma nadal funkcjonować jako odpowiedzialna partia demokratyczna, musi przejść głęboką transformację. Powinna stać się bardziej inkluzyjna społecznie, a nie etnocentryczna. Jak niegdyś „Partia Lincolna”, powinna wrócić do bycia autentycznie konserwatywną, a nie reakcyjną. Zamiast próbować przywrócić przeszłość, powinna dążyć do poprawy współczesnego społeczeństwa, wykorzystując moc instytucji rządowych w celu dobra publicznego.

„Konserwatyzm” to słowo, którego użyteczność równa jest jedynie jego zdolności do mylenia, zniekształcania i irytowania – tak rozpoczął swoje wywody Clinton Rossiter, szanowany historyk i politolog, w swojej obszernej pracy na temat konserwatyzmu w Międzynarodowej Encyklopedii Nauk Społecznych. Rossiter podkreślił, że „porządek konstytucyjny” był wartością, która w najbardziej sensownym znaczeniu definiowała partie konserwatywne. Zróżnicował również konserwatyzm od reakcyjności, wskazując, że reakcjoniści to ludzie, którzy bardziej tęsknią za przeszłością niż cieszą się teraźniejszością i którzy czują, że warto podjąć próbę powrotu do niej.

Wartość konserwatyzmu była motywacją dla antyniewolniczych obywateli, którzy zjednoczyli się pod banderą Partii Republikańskiej. Dążyli oni do constitutionalnych środków, które miałyby zwalczyć bieżące zagrożenie i zapewnić przyszły postęp społeczny i ekonomiczny. Partia Republikańska powstała w 1854 roku, aby zaprowadzić porządek w różnych stanach w kwestii rozprzestrzeniania się niewolnictwa. Po wojnie secesyjnej partia ta wprowadziła rządy konstytucyjne w Stanach Zjednoczonych, rozwijała gospodarkę kraju i wspierała jego postęp społeczny. Partia GOP była wówczas partią konserwatywną, wykorzystującą władzę państwową do wspierania i utrwalania politycznych oraz społecznych instytucji. Jej celem było generowanie dóbr publicznych.

Po upływie XIX wieku, jednakże, Republikanie zaczęli kłaść większy nacisk na wolność jednostki, a nie porządek rządowy. Od późnych lat 20. XX wieku do wczesnych lat 60. XX wieku zasady partii ewoluowały w kierunku konserwatyzmu klasycznego, który promował wolność ekonomiczną. Partia Republikańska weszła w swoją erę neoliberalizmu, gdy Demokraci niemal całkowicie zdominowali prezydenturę. W administracji prezydenta Dwighta Eisenhowera niektóre programy rządowe, takie jak system autostrad międzystanowych, przypominały jednak działania z okresu narodowego konserwatyzmu.

Począwszy od kampanii prezydenckiej Barry’ego Goldwatera w 1964 roku, Partia Republikańska odwróciła się o 180 stopni od władzy narodowej (kluczowej w erze narodowego konserwatyzmu) i skierowała się ku prawom stanów, co było podstawową zasadą Partii Demokratycznej po wojnie secesyjnej. To odwrócenie doprowadziło do wejścia Partii Republikańskiej w erę etnocentryzmu. Goldwater zmienił również priorytety w kwestii „porządku” i „wolności” na skali wartości konserwatywnych. Rola rządu w utrzymywaniu porządku stała się podrzędna wobec zachowania wolności.

Zrozumienie tego rozwoju wymaga pewnego tła historycznego. Początkowy dylemat dotyczący roli rządu opierał się na dążeniu do dwóch abstrakcyjnych wartości. „Porządek” poprzez rząd miał zawsze na celu konserwatyzm, który preferował silny rząd, podczas gdy ich przeciwnicy – „liberałowie” – dążyli do wolności od ograniczeń rządowych. W drugiej połowie XIX wieku pojawiła się jednak nowa wartość – „równość”, która stała się cenioną wartością polityczną. Dziś jej zwolennicy są szeroko uznawani za liberałów, podczas gdy obrońcy wolności są błędnie klasyfikowani jako konserwatyści.

Rola rządu w zapewnianiu zarówno porządku, jak i równości w społeczeństwie jest dziś niezbędna. Żadne z tych dwóch celów nie może zostać osiągnięte bez interwencji państwowej. Wolność natomiast uzyskuje się jedynie poprzez blokowanie rządu. Libertarianie różnią się od anarchistów głównie w zakresie, w jakim domagają się wolności od rządu, przy czym obie grupy są filozoficznymi przeciwnikami konserwatystów.

Dziś media przedstawiają wielu Republikanów z House Freedom Caucus jako „skrajnych” konserwatystów. W rzeczywistości są oni bardziej libertarianami niż konserwatystami. Istnieje więc głęboki konflikt między wartościami porządku i wolności, który stawia Partię Republikańską w trudnej sytuacji, ponieważ składa się ona zarówno z zadeklarowanych konserwatystów, jak i libertarian.

Partia Republikańska dzisiaj popiera zasady, które są sprzeczne, co prowadzi do wewnętrznych podziałów. Wiele osób ubiegających się o wybory nie przyznaje, że Joe Biden wygrał wybory prezydenckie, obawiając się represji ze strony swojego przegranego konkurenta, Donalda Trumpa. Sam były prezydent już zaatakował lidera senatorów Mitcha McConnella za oskarżenie Trumpa o incydent z 6 stycznia. Partia jest ideologicznie i politycznie podzielona, a jej przyszłość stoi pod znakiem zapytania.

Reformowanie GOP wymaga wielu zmian. Przede wszystkim powinna ona zrezygnować z twierdzenia Trumpa, że wygrał wybory, i przywrócić wiarę w integralność amerykańskiego systemu wyborczego. Partia powinna także rozważyć powrót do okresu narodowego konserwatyzmu, w którym rząd miałby służyć dobru publicznemu, a nie interesom prywatnym. Powinna także celebrować wyjątkową historię Stanów Zjednoczonych jako kraju założonego przez imigrantów i otwarcie ich przyjmować, rekrutując ich do służby narodowej.

Jak ewoluuje moralna intuicja w amerykańskich partiach politycznych?

Współczesne badania polityczne często koncentrują się na ewolucji wartości i przekonań moralnych w ramach głównych partii politycznych. Z perspektywy amerykańskiej, zmiany te można dostrzec na przestrzeni kilkudziesięciu lat, począwszy od lat 50. XIX wieku. Transformacja moralnych intuicji w partiach politycznych jest nie tylko wynikiem wewnętrznych zmian społecznych, ale także odpowiedzią na zewnętrzne wydarzenia polityczne i ekonomiczne, które kształtują zachowania wyborcze i decyzje polityków.

W latach 50. XIX wieku partie w Stanach Zjednoczonych wciąż wyrażały silne podziały na tle kwestii niewolnictwa i praw obywatelskich. W miarę rozwoju amerykańskiej polityki, te fundamentalne różnice zaczęły ewoluować, wpływając na zmiany w strukturze partyjnej i tworzeniu nowych wartości, które miały kształtować tożsamość polityczną każdego ugrupowania. Ewolucja moralnych intuicji związana była z redefinicją „dobrej” polityki, co objawiało się na przykład w zmianach podejścia do kwestii równości rasowej, praw obywatelskich, a także podejścia do wolności jednostki.

Współczesne partie polityczne, zarówno demokratyczna, jak i republikańska, przechodzą procesy redefinicji swoich platform moralnych. Pod wpływem kontrowersyjnych postaci politycznych, takich jak Donald Trump, Republikanie zmieniają swoje podejście do kwestii migracji, zasiłków socjalnych czy kontroli broni, które w tradycyjnych pojęciach były bardziej powiązane z konserwatyzmem. Dziś wiele z tych tematów jest traktowanych bardziej jako „kwestie ideologiczne” niż moralne, co powoduje zmiany w percepcji tego, co jest uznawane za moralnie akceptowalne w polityce.

Jednocześnie, po stronie Demokratów, proces redefinicji moralnych intuicji jest znacznie bardziej skomplikowany, z uwagi na szerszą paletę różnorodnych głosów i obaw, które wpływają na kształtowanie ich programów. Programy, które z jednej strony wyrażają troskę o ochronę praw mniejszości, a z drugiej strony niejednokrotnie balansują pomiędzy ideałami wolności osobistej a koniecznością interwencji państwowej w życie obywateli.

W kontekście tej zmieniającej się dynamiki, istotne jest zrozumienie, że moralność w polityce nie jest stała ani uniwersalna. Zmienia się w odpowiedzi na społeczne i kulturowe zmiany. Przykład moralnych intuicji wyrażanych przez partie w różnych okresach historycznych pokazuje, jak te intuicje mogą ewoluować w odpowiedzi na zmieniające się potrzeby społeczeństwa. Tak więc, wartości takie jak sprawiedliwość społeczna, odpowiedzialność za przyszłe pokolenia, równość oraz wolność osobista podlegają interpretacjom, które są silnie związane z konkretnym czasem i miejscem.

Zrozumienie tego mechanizmu zmiany moralności w ramach partii politycznych może pomóc w analizie obecnej sytuacji politycznej. Warto zauważyć, że zmiany te są często związane z próbą adaptacji do nowych wyzwań, które pojawiają się w wyniku zmieniającego się krajobrazu społecznego i gospodarczego. Wyjątkowość amerykańskiego systemu partyjnego polega na tym, że partie polityczne często muszą reagować na presję zarówno wewnętrznych grup interesów, jak i zewnętrznych wydarzeń, które zmuszają je do redefinicji własnych celów i wartości.

W tym kontekście, każda platforma polityczna może być rozumiana nie tylko jako zbiór obietnic wyborczych, ale jako wyraz moralnych przekonań, które muszą znaleźć uznanie wśród wyborców. Dlatego, analizując rozwój amerykańskich partii politycznych, nie można pominąć ewolucji ich przekonań moralnych, które mają fundamentalne znaczenie dla kształtowania polityki, a także dla rozwoju społeczeństwa jako całości.

Zrozumienie ewolucji moralnych intuicji w ramach amerykańskich partii politycznych pozwala lepiej pojąć mechanizmy, które wpływają na kształtowanie polityki we współczesnym świecie. Ważne jest również to, że proces ten nie odbywa się w próżni – jest głęboko zakorzeniony w tradycjach społecznych, ideologicznych oraz w historii społeczeństw. Jednak, mimo że moralność partii politycznych może się zmieniać, to jednym z kluczowych elementów pozostaje dążenie do realizacji określonego celu społecznego, co jest jednym z fundamentów politycznych każdej dużej organizacji politycznej.

Dlaczego partie polityczne tracą swoje ideologiczne kotwice?

W historii amerykańskiej polityki, szczególnie w XX i XXI wieku, obserwujemy zjawisko, które można by określić jako utratę ideologicznego rdzenia przez partie głównego nurtu. Dawniej spójne wizje społeczne i ekonomiczne, formułowane w kategoriach dobra wspólnego, zostały zastąpione przez coraz bardziej doraźne kalkulacje wizerunkowe. W rezultacie współczesne ugrupowania — zarówno Republikanie, jak i Demokraci — przypominają raczej organizmy reagujące na impulsy medialne niż ruchy oparte na trwałych wartościach.

Ewolucja Partii Republikańskiej jest tu przypadkiem szczególnie wymownym. Od czasów Goldwatera, przez rewolucję Reagana, aż po dominację Donalda Trumpa, partia przesuwała się coraz dalej w stronę ideologicznego radykalizmu, który nie ma już charakteru programowego, lecz emocjonalny. Zmiana ta wiąże się z głęboką przemianą społeczno-kulturową — z erozją autorytetów, rozbiciem więzi wspólnotowych i zjawiskiem, które socjologowie określają mianem „tribalizacji” polityki. W jej ramach przynależność partyjna stała się elementem tożsamości, nie zaś wyborem racjonalnym.

Nowoczesne media, zwłaszcza telewizja kablowa i platformy cyfrowe, wzmocniły proces radykalizacji. Przekaz polityczny został skrócony do emocjonalnych sloganów, a platformy wyborcze przestały być miejscem sporu o idee — stały się polem bitwy o symbole. W epoce, w której każdy polityczny komunikat jest natychmiast przetwarzany przez miliony użytkowników mediów społecznościowych, głębia refleksji ustępuje miejsca teatralnej ekspresji.

Zjawisko to można tłumaczyć także z perspektywy psychologicznej. Autorzy badań nad autorytaryzmem zwracają uwagę na wzrost popularności postaw silnie hierarchicznych wśród wyborców konserwatywnych. Autorytaryzm, w tym sensie, nie jest już marginalną cechą ideologiczną, lecz staje się fundamentem identyfikacji politycznej. Postać przywódcy, od Nixona po Trumpa, funkcjonuje nie jako symbol wartości, ale jako projekcja zbiorowego lęku i nadziei.

Jednocześnie zanika pojęcie dobra wspólnego jako wspólnego mianownika sporów politycznych. Przestrzeń publiczna, niegdyś kształtowana przez debaty o państwie, gospodarce i moralności, dziś coraz częściej przypomina karnawał emocji. W tym sensie polityka przestaje być sztuką kompromisu — staje się aktem tożsamościowym, rytuałem przynależności.

Zrozumienie tej transformacji wymaga jednak spojrzenia szerzej: na upadek kultury obywatelskiej, o którym pisał Robert Putnam, na zanik wspólnot lokalnych i rozpad więzi międzyludzkich. Polityka, która miała być wyrazem wspólnego działania, staje się formą zastępczej religii, w której rytuały partii i przywódców zajmują miejsce tradycyjnych wartości. W tym sensie rewolucja medialna i kulturowa nie tylko zmieniła sposób prowadzenia kampanii — ona zmieniła samo znaczenie bycia obywatelem.

Dla czytelnika ważne jest dostrzeżenie, że utrata ideologicznej spójności nie jest zjawiskiem przypadkowym, lecz konsekwencją głębokich przemian strukturalnych: ekonomicznych, kulturowych i technologicznych. Zrozumienie tych procesów wymaga krytycznego namysłu nad rolą instytucji, edukacji obywatelskiej i przestrzeni publicznej. Bez tego każda kolejna faza politycznego konfliktu będzie jedynie powtórzeniem wcześniejszych błędów — tylko w nowej, bardziej spektakularnej formie.