Teoria gier ewolucyjnych i semiotyka podchodzą do problemu odniesienia znaków z różnych perspektyw, co prowadzi do istotnych różnic w ich rozumieniu. W teorii gier ewolucyjnych odniesienie jest pojmowane na poziomie populacyjnym jako funkcja międzyosobnicza lub stabilizująca znak – tak jak opisuje to Millikan, mówiąc o „właściwej funkcji” znaków. Natomiast semiotyka skupia się na poziomie jednostkowym, traktując odniesienie jako wynik procesu interpretacji przez odbiorcę.

Ważnym problemem tej ewolucyjnej perspektywy jest założenie, że przeszłość determinuje właściwą funkcję znaku, podczas gdy znak najczęściej odnosi się do teraźniejszości. Mechanizmy takie jak dobór naturalny nie tyle tworzą znaczenia, co nakładają ograniczenia na sposoby interpretacji znaków. Te ograniczenia muszą przyczyniać się do samopodtrzymywania i samogeneracji teleodynamiki, czyli systemów celowościowych w przyrodzie.

Minimalna kompetencja interpretacyjna wymagana w tym podejściu, opierającym się na doborze naturalnym i uczeniu się metodą prób i błędów, już implikuje istnienie semiotycznej interpretacji. W przypadku doboru naturalnego oznacza to operacyjną interpretację, która wspiera samopodtrzymywanie teleodynamiczne. W grach sygnałowych funkcję tę wyraża i mierzy się poprzez wypłaty (payoffs). Uczenie się metodą prób i błędów wymaga z kolei wyższych form interpretacji, które pozwalają na rozpoznanie i rozróżnianie typów sygnałów.

Przykład modelu autogenu ilustruje to najlepiej: powierzchnia tego systemu jest wrażliwa na obecność określonych substratów, a jej zdolność do odróżniania ich od innych jest formą indeksowej kompetencji semiotycznej. Punkt wiązania substratów staje się znakiem indeksowym, wskazującym na bogate w substraty środowisko. Choć początkowo ten znak nie jest konwencjonalny, może się nim stać w wyniku stabilizacji przez dobór naturalny. W takim przypadku sygnał przechodzi transformację w legisign – znak konwencjonalny, którego właściwości wewnętrzne nie stanowią podstawy relacji reprezentacyjnej.

Analogia do świata zwierząt potwierdza tę różnicę: alarmowe okrzyki surykatek są konwencjonalnymi znakami (vehicle), które jednak pełnią funkcję indeksową, ponieważ ich występowanie jest czasowo i przestrzennie związane z pojawieniem się konkretnego drapieżnika. Tak więc konwencjonalność odnosi się do nośników znaków, nie zaś do samej relacji odniesienia. To rozróżnienie pozostaje często pomijane w teoriach gier sygnałowych, co uniemożliwia wyjaśnienie zjawisk wzajemnych nieporozumień, które lepiej tłumaczy się przez pojęcie „regroundingu” odniesienia symbolicznego.

Różne typy relacji odniesienia mają strukturę hierarchiczną – symboliczne reprezentacje zależą asymetrycznie od indeksowych, a te z kolei od ikonowych. Jeśli symbol nie może być zinterpretowany jako symbol, może zostać zdegradowany do funkcji indeksu, a nawet ikony, co obrazuje tzw. „spadek” kompetencji interpretacyjnej. Przykład „Magicznej Walki” pokazuje, że interpretacja symboli odbywa się na poziomie indywidualnym, a proces regroundingu, czyli ponownego osadzenia znaczeń w nowym kontekście, jest konieczny do wzajemnego zrozumienia.

Te interpretacyjne procesy, zachodzące w umysłach uczestników komunikacji, wykraczają poza możliwości wyjaśnieniowe teorii gier sygnałowych, które skupiają się na populacyjnym poziomie konwencjonalności i funkcji. Tymczasem codzienna praktyka językowa i komunikacja międzyludzka opierają się na złożonych, indywidualnych interpretacjach i dopasowaniach znaczeń.

Oprócz tego, co zostało wyłożone, istotne jest zrozumienie, że procesy interpretacyjne są dynamiczne i kontekstualne, a znaczenia znaków nie są nigdy całkowicie zdeterminowane przez ich ewolucyjną funkcję czy konwencję. W rzeczywistości, znaczenie powstaje w interakcji między znakiem, interpretującym i kontekstem, a także jest stale negocjowane i modyfikowane przez użytkowników. Wiedza o tych subtelnościach pozwala głębiej pojmować, jak komunikacja, zarówno biologiczna, jak i kulturowa, rozwija się i utrzymuje swoją złożoność.

Czy teoria gier sygnalizacyjnych rzeczywiście wyjaśnia komunikację? Problem wzajemnego nieporozumienia i konwencjonalność symboli

Teoria gier sygnalizacyjnych, jak zaproponowana przez Lewisa i Skyrmsa, zakłada, że systemy sygnalizacyjne to równowagi osiągane w grach, w których nadawca przesyła sygnały, a odbiorca interpretuje je, umożliwiając komunikację. Jednakże istnieje fundamentalna wada tej teorii, o czym świadczy argument wzajemnego nieporozumienia. Samo osiągnięcie i utrzymanie równowagi w systemie sygnalizacyjnym nie gwarantuje pełnej i skutecznej komunikacji, ponieważ możliwe jest, że nadawca i odbiorca wciąż będą się błędnie rozumieli, pomimo istnienia formalnego porozumienia.

Kluczową kwestią jest rozróżnienie dwóch rodzajów konwencjonalności: dotyczącej nośnika znaku (czyli sposobu, w jaki sygnał jest przekazywany i interpretowany) oraz odnoszącej się do relacji referencyjnych, czyli do znaczenia i odniesienia sygnału do rzeczywistości. Konwencja nie jest jedynie zjawiskiem zachowań czy koordynacji – ma swój głęboki wymiar semiotyczny. Ewolucyjna teoria gier opisuje przede wszystkim konwencjonalność nośnika znaku, pokazując, jak ograniczenia w interpretacji sygnałów wpływają na powstawanie stabilnych wzorców zachowań. Jednak samo to nie wystarcza, by zrozumieć złożoność symbolicznego odniesienia, które wymaga dodatkowego ujęcia, takiego jak tzw. symboliczne „przereferencjonowanie” (symbol regrounding).

Dzięki temu rozróżnieniu możemy lepiej wyjaśnić, jak powstają i funkcjonują symbole oraz jak zwierzęce sygnały różnią się od ludzkich form komunikacji. Argument wzajemnego nieporozumienia ma szczególne znaczenie w przypadku analiz zachowań zwierząt, gdzie komunikacja opiera się na sygnałach o funkcjach niekoniecznie epistemicznych. Teoria gier sygnalizacyjnych stosowana bez uwzględnienia tego rozróżnienia może prowadzić do błędnych wniosków, np. gdy próbuje wyjaśnić zarówno sygnały o charakterze poznawczym, jak i te służące prostym interakcjom.

Przykłady zaczerpnięte z różnych kultur i historii, jak słynny chiński monolog Baorui Liu, wskazują na to, że nawet w sytuacjach pozornie jasnej komunikacji można obserwować rozbieżności w interpretacji sygnałów, co podkreśla ograniczenia samej teorii gier sygnalizacyjnych jako modelu komunikacji.

Ważne jest również, aby zrozumieć, że konwencje językowe nie są prostą formą koordynacji czy zwyczaju zachowań, jak twierdzi Millikan, lecz mają genezę ewolucyjną i opierają się na powtarzalności oraz wadze precedensów. W tym sensie teoria ewolucyjna znaków integruje wiele elementów tej koncepcji, chociaż nie wyczerpuje w pełni problemu znaczenia i referencji.

Ponadto, treść sygnałów w grach sygnalizacyjnych jest złożona: obejmuje nie tylko informacje o stanach świata, ale także o działaniach nadawcy i odbiorcy, co wymaga uwzględnienia zarówno treści informacyjnej, jak i funkcjonalnej. Różne modele proponują mierniki ilości informacji przekazywanych przez sygnały, jednak ich interpretacja wciąż wymaga krytycznej analizy, zwłaszcza w kontekście eliminowania błędnych informacji i rozumienia ich kontekstu.

Zrozumienie tej złożoności ma konsekwencje dla analizy treści sygnałów i pozwala na wyjście poza prostą klasyfikację na sygnały informacyjne i funkcjonalne. Realna komunikacja to nie tylko wymiana danych, lecz także kontekst i wzajemne zrozumienie intencji, które może zostać zakłócone przez różnice w interpretacji konwencji.

Ponadto, istotne jest rozpoznanie, że sygnały nie zawsze mają obiektywną treść, ale są ograniczone przez interakcje i kontekst społeczny, w którym funkcjonują. Treść sygnału nie jest więc stała i uniwersalna, lecz dynamiczna i zależna od stosunków między uczestnikami komunikacji.

Z tego wynika, że skuteczna komunikacja wymaga uwzględnienia zarówno semiotycznego wymiaru znaków, jak i ewolucyjnych mechanizmów powstawania konwencji. Pozwala to lepiej zrozumieć nie tylko komunikację ludzką, ale także biologiczne podstawy sygnalizacji w świecie zwierząt.