Hadrian złamał przysięgę, którą złożył Senatowi przy swoim wstąpieniu na tron, obiecując, że nie odbierze życia żadnemu z jego członków. To było powrotem do politycznych czystek, które zniszczyły początek jego panowania. Sabina była przyrodnią siostrą dziadka Marka Aureliusza ze strony ojca. W miarę jak podejrzenia Hadriana zaczynały go pożerać, paranoja skierowała się przeciwko kolejnym krewnym Marka. W roku 138, Lucjusz Aelius Cezar, wyznaczony następca Hadriana, został mianowany konsulem po raz drugi i wysłany do dowodzenia legionami w Panonii (dzisiejsza Austria). Był tak słaby, że ledwo podnosił tarczę, ale prowadził stosunkowo udaną kampanię wojskową. Wrócił do Rzymu jeszcze bardziej chory, a 1 stycznia 138 roku zmarł po przedawkowaniu leków, co powszechnie uważano za nieszczęśliwy wypadek, choć mogło to być morderstwo lub nawet samobójstwo. Zostawił po sobie siedmioletniego syna, Lucjusza Ceoniosa Commodusa, znanego dziś jako Lucjusz Werus. Śmierć Lucjusza Aeliusa skomplikowała plany sukcesji Hadriana, co miało istotny wpływ na przyszłość młodego Marka Aureliusza. Jako prawowity syn Cezara, choć niedawno zmarłego, Lucjusz Werus był teoretycznie następny w kolejce do tronu. Nie mógł jednak objąć władzy aż do osiągnięcia pełnoletności, co miało jeszcze osiem lat. Hadrian zlecił organizację cesarskich ceremonii pogrzebowych dla Lucjusza Aeliusa, a po całym imperium postawiono olbrzymie posągi upamiętniające zmarłego oraz świątynie poświęcone jego pamięci w kilku miastach. Choć te hołdy były blado wypadające w porównaniu do pomników Antinousa, to przypomnienie o roszczeniu do tronu rodziny Lucjusza, a szczególnie jego młodszego syna, było wyraźnym sygnałem dla całego Rzymu.

W tej sytuacji, Marek Aureliusz znalazł się w niezręcznej roli, coraz bardziej zbliżając się do cesarza, pod cieniem nadchodzącego kryzysu sukcesji. Rzym był pełen niepokoju, a z dnia na dzień Hadrian coraz częściej rozmawiał o własnej śmierci. Na dzień przed swoimi 62. urodzinami, 23 stycznia 138 roku, do budynku Senatu wtargnął szaleniec, który w nieprzerwanej tyradzie mówił o śmierci. Było to dla wszystkich szokiem, a przede wszystkim dla samego Hadriana, który został głęboko poruszony tym incydentem. Cesarz, znany ze swojej nadmiernej przesądności, uznał to za znak nadchodzącego końca. Dzień później, podczas odprawiania obrzędu religijnego, część ceremonialnej togi zasłaniającej jego głowę opadła, odsłaniając siwiejący skalp – kolejny zły omen, jakoby bogowie wystawili go na widok publiczny w jego słabości. Następnie sygnet z jego wizerunkiem spadł z wychudzonego palca. Cesarz zdawał się rozpadać w oczach swoich poddanych. Po śmierci Lucjusza Aeliusa, podczas jednej z przemów, Hadrian pomylił się, mówiąc nie o śmierci swojego syna, lecz o swojej własnej. Prześladowały go dziwne wizje, które nie dawały mu spokoju. Raz, gdy wcześniej chwalił się, że uratował Antinousa, zabijając legendarnego lwa z Marousii, teraz, leżąc w łóżku, drżał, śniąc, że sam zostaje pożarty przez olbrzymiego lwa. Kiedyś to on, jako myśliwy, odnosił triumfy, teraz zaś stał się ofiarą, co można traktować jako wyraz lęków, które zaczęły go przejmować.

To, co ostatecznie pochłonęło Hadriana, nie był jednak lew, lecz jego własna choroba, gniew i rozpacz. W tym czasie cesarz przeszedł swoje najcięższe cierpienie, fizycznie wyniszczony krwotokami i opuchlizną, z chronicznymi problemami skórnymi. Był w tragicznym stanie zarówno fizycznym, jak i psychicznym, dalekim od ideału „dobrej śmierci”, o jakiej pisał Marek Aureliusz. Tamten mądry człowiek „nie gra tragiczną rolę, nie jęczy, nie potrzebuje ani samotności, ani wielu towarzyszy”, a przede wszystkim „żyje, nie uciekając od śmierci, ani jej nie szukając”. Hadrian, w przeciwieństwie do Sokratesa, który spotkał śmierć z pełnym spokojem, spędzał swoje ostatnie lata, szukając zemsty za swoje gorycze. Marek Aureliusz postanowił nie podążać tą drogą i w obliczu nieuchronnej śmierci postanowił zapanować nad sobą, szukając innych wzorców. Wkrótce znalazł taki model w postaci Antoninusa Piusa, który wkrótce miał zostać jego adoptowanym ojcem.

Po śmierci Lucjusza Aeliusa Hadrian zdecydował się na kolejnego adoptowanego syna – senatora w wieku około pięćdziesięciu lat, Titusza Aureliusza Fulwiusza Boioniusa Arriusza Antoninusa, który później przeszedł do historii jako Antoninus Pius. Jego charakter opisano jako wzór cnót: przystojny, utalentowany, spokojny, wykształcony, a także sprawiedliwy i hojny. Choć z powodzeniem pełnił szereg politycznych funkcji, w życiu prywatnym poświęcał się zarządzaniu majątkiem. Jako prokonsul Azji zyskał duże uznanie, a po powrocie do Rzymu stał się doradcą Hadriana, kierując cesarza ku bardziej miłosiernej polityce. Jego małżeństwo z Anną Galerią Faustyną, ciotką Marka Aureliusza, sprawiło, że Antonius Piusa stał się również wujem młodego cesarza.

Marek Aureliusz, świadom dramatycznych zmagań Hadriana, który w końcu przyjął go za swojego adoptowanego syna, musiał poradzić sobie z trudnym dziedzictwem cesarskim. Po śmierci Hadriana, to on stał się nowym władcą, obierając dla siebie idealny wzór w postaci Antoninusa Piusa. Jego przywództwo, w przeciwieństwie do rządów poprzednika, miało opierać się na pokoju i umiarze, stając się podstawą przyszłych reform.

Jak Marcus Aurelius stawił czoła rebelii Cassiusza: Analiza strategiczna i polityczna w czasach kryzysu

Rebelia Cassiusza w roku 175 n.e. stanowiła jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń w historii cesarstwa rzymskiego. Kiedy wieść o jego secesji dotarła do Rzymu, senat natychmiast ogłosił go wrogiem publicznym, a jego majątek został skonfiskowany. Tak rozpoczął się konflikt, który zagroził stabilności Rzymu, nie tylko w sensie militarnym, ale i politycznym. Cassius, będący niegdyś jednym z najwyższych dowódców wojskowych, teraz postanowił zdobyć cesarską władzę, wykorzystując poparcie części wojska, jak i senatorów. Co ważniejsze, jego rebelia stanowiła poważne wyzwanie dla samego Marka Aureliusza, który musiał nie tylko zmierzyć się z wrogiem, ale i z rosnącym zagrożeniem wewnętrznym.

Cesarz Aureliusz, mimo swojej reputacji mędrca i filozofa, znalazł się w sytuacji, która wymagała szybkich i zdecydowanych działań. Z jednej strony musiał walczyć o utrzymanie władzy w cesarstwie, a z drugiej strony był świadomy, że jego decyzje będą miały dalekosiężne skutki. Cassius, wykorzystując swój wojskowy autorytet, zdołał zebrać wystarczającą liczbę legionów, by stanowić realne zagrożenie dla władzy Marka Aureliusza.

W obliczu tej groźby cesarz zrozumiał, że konieczne jest zebranie reinforców, szczególnie w regionie Cappadocji, gdzie stacjonowały lojalne jego władzy legiony. Sytuacja była skomplikowana przez fakt, że spora część armii rzymskiej była rozproszona po różnych częściach imperium, w tym w Pannonii, gdzie musiała bronić granicy północnej przed najazdami barbarzyńców. Nawet gdyby Marcus chciał, nie mógłby szybko wzmocnić swoich wojsk na Wschodzie, ponieważ każda zmiana wymagała ogromnych nakładów czasu i zasobów.

Pomimo tych trudności, Aureliusz miał w swojej ręce pewną przewagę – Sarmatów. Ci jeźdźcy, będący do niedawna wrogiem cesarstwa, teraz zostali wcieleni do armii jako sojusznicy. W ciągu kilku tygodni, dzięki niezwykłej szybkości ich kawalerii, mogli dotrzeć na Wschód, aby wesprzeć oblegane legiony w Cappadocji. Było to przykładem pragmatyzmu cesarza, który, mimo iż wcześniej starał się unikać walk z "barbarzyńcami", w tym przypadku zmuszony był skorzystać z ich umiejętności w walce.

Ważnym aspektem tego konfliktu była także polityczna gra o władzę. Choć Marcus Aureliusz starał się utrzymać porządek wewnętrzny w państwie, jego syn Commodus, który miał przejąć tron po ojcu, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. W sytuacji paniki w Rzymie, młody cesarz musiał ukrywać się przed potencjalnymi zagrożeniami, a jednocześnie jego status polityczny i militarne przygotowanie były kwestionowane. Choć wiele wskazywało na to, że Commodus miał szansę na objęcie władzy w wyniku zbliżającej się wojny domowej, jego charakter i niekontrolowane impulsy sprawiały, że jego przyszłość była niepewna. Nawiasem mówiąc, niektórzy historycy sugerują, że Marcus Aureliusz mógł być nieświadomy moralnych słabości swojego syna, czy też po prostu liczył na to, że złe zarządzanie i chciwość Commodusa mogły zostać przyćmione przez lojalność wojskową.

Pośród tego chaosu, Marcus Aureliusz zmuszony był wygłosić przemówienie do swoich żołnierzy, w którym próbował uspokoić ich obawy o nadchodzący konflikt. Jego sposób rządzenia w tym czasie, oparty na rozsądku i dążeniu do stabilności, stanowił kontrast z chaosem, który miał miejsce w polityce wewnętrznej. To nie tylko militarna, ale i emocjonalna walka o przyszłość cesarstwa, której wynik nie był wcale pewny. Cassius, choć zaczynał jako wykluczony przez senat buntownik, stanowił poważne wyzwanie także dla samej idei imperialnej władzy, bo podważał autorytet rzymskiego systemu rządzenia.

W tej sytuacji każda decyzja, którą podejmował Marcus Aurelius, miała fundamentalne znaczenie. Okoliczności były takie, że nawet najdrobniejszy błąd mógł zaważyć na przyszłości państwa. Z jednej strony stawiał na lojalność armii, z drugiej – musiał chronić interesy dynastii i stabilność cesarstwa. Jego strategiczne działania, takie jak zaangażowanie Sarmatów i dążenie do zapewnienia bezpieczeństwa synowi, były klasycznymi przykładami mądrego zarządzania kryzysem w sytuacji wojennej, w której stawka była najwyższa.

Nie mniej istotną kwestią była konieczność ponownego ustanowienia porządku w Rzymie, zarówno politycznego, jak i społecznego. Po wybuchu rebelii wschodniej prowincji, miasto stanęło w obliczu groźby nie tylko militarnego upadku, ale i chaosu wewnętrznego, który mógł rozbić rzymski ład na zawsze. Kluczowe było nie tylko zwycięstwo na polu bitwy, ale także odbudowa autorytetu cesarza w oczach obywateli.

Punktem zwrotnym tego konfliktu było nie tylko militarne zwycięstwo, ale także wzmocnienie imperium przez dostosowanie się do zmieniającej się rzeczywistości politycznej, w której nie tylko siła, ale i rozum musiały współdziałać. Marcus Aurelius udowodnił, że nawet w najcięższych chwilach zachowanie spokoju i rozsądku jest niezbędne do utrzymania władzy i równowagi w imperium.

Jak filozofia Stoików kształtowała młodego Marka Aureliusza?

Diognetus, mistrz malarstwa, który pełnił rolę nauczyciela młodego Marka Aureliusza, stanowił dla niego nie tylko mentora artystycznego, ale także moralnego przewodnika. To on zachęcał Marka do głębszego zaangażowania w filozofię, ucząc go wartości takich jak prostota, koncentracja na prawdziwych celach i sceptycyzm wobec pozornych cudów. Celem tych nauk było wyzwolenie Marka z pułapki powierzchownych przyjemności i zamiłowania do modnych, lecz jałowych rozrywek, takich jak rzymskie walki przepiórek, a także ostrzeżenie przed nieuczciwymi cudotwórcami i egzorcyści, którzy w tym czasie byli często utożsamiani z wczesnym chrześcijaństwem, traktowanym przez wielu Rzymian jako przesądnych fanatyków.

Diognetus wprowadzał Marka w świat filozofii, nie tylko w sensie intelektualnym, ale również w praktyczny sposób, zachęcając go do życia w prostocie, ubierania się w tradycyjny, surowy grecki płaszcz i przyjmowania postawy ascety. Mimo że młody Marek zaczął swoje poszukiwania filozoficzne od naśladowania zewnętrznych oznak filozoficznego życia, jak noszenie taniego płaszcza z szarej wełny czy spanie na posłaniu ze słomy, nie był jeszcze w pełni gotowy, by w pełni zaangażować się w głębsze rozważania teoretyczne. Jego filozoficzne dążenia były zatem bardziej symbolicznym aktem, próbą ukształtowania swojej tożsamości jako przyszłego filozofa, niż wynikiem głębokiego intelektualnego zrozumienia.

Chociaż taki sposób życia mógł być postrzegany jako ekstrawagancja, zwłaszcza w tak zamożnej rodzinie jak ta, do której należał Marek, Diognetus nauczył go również, jak ważna jest szczerość, bezpośredniość i umiejętność przyjmowania krytyki. Stoicyzm, który stał się podstawą jego późniejszych rozważań, był filozofią, która kładła nacisk na wewnętrzną harmonię, samodyscyplinę i wolność od namiętności, ale również na ciepło, miłość i naturalną więź z innymi ludźmi. Dla Marka Stoicyzm nie był zimnym, zdystansowanym podejściem do życia, jak w przypadku cyników, którzy często odrzucali materializm i związki międzyludzkie, ale filozofią pełną racjonalnej, zdrowej miłości i troski o innych.

To właśnie w Stoicyzmie Marek odkrył równowagę pomiędzy wewnętrzną siłą a empatią, co, jak zauważyli historycy, pozwoliło mu pozostać serdecznym i ciepłym człowiekiem, mimo iż jego życie zdominowane było przez filozoficzne dążenia. Jego filozoficzna droga była opisana jako przejście od dążenia do surowej ascetyzmu do poszukiwania mądrości, która nie tylko uwalnia od niezdrowych emocji, ale również umożliwia pełne, głębokie relacje z innymi.

Jednak pomimo zaawansowanego rozwoju intelektualnego Marka, warto pamiętać, że jego droga nie była wolna od trudności. Często spotykał się z krytyką i niezrozumieniem, nawet od swoich najbliższych. Jego matka, choć wspierała jego zainteresowanie filozofią, nie mogła ukryć zdziwienia, widząc, jak młody Marek odrzuca wygody codziennego życia na rzecz ascetycznych praktyk. Zatem życie Marka nie było tylko bezpośrednim rezultatem jego wyborów filozoficznych, ale także wynikiem napięć między społecznymi oczekiwaniami a osobistymi poszukiwania.

Stoicyzm Marka nie oznaczał wyłącznie rezygnacji z przyjemności czy unikania złych emocji, lecz stanowił próbę zrozumienia, jak żyć w zgodzie z naturą i ludzką wspólnotą, zachowując przy tym wewnętrzny spokój i racjonalność. Z tego powodu wielu współczesnych mu filozofów, którzy wyśmiewali emocjonalną „obojętność” stoików, dostrzegało w tej filozofii nie tylko zalety, ale i wady. Herodes Atticus, na przykład, zarzucał stoikom brak pasji i autentycznych emocji, twierdząc, że ich życie jest zbyt spokojne i zbyt pozbawione życiowego entuzjazmu. Jednak Marek nigdy nie podzielał tego krytycyzmu, widząc w Stoicyzmie filozofię, która pozwalała na wyzwolenie od irracjonalnych namiętności, jednocześnie kładąc nacisk na zdrowe i naturalne uczucia, takie jak przyjaźń i miłość.

Dlatego warto zrozumieć, że Stoicyzm Marka Aureliusza nie był zimnym podejściem do życia. Był to sposób na życie pełne miłości, współczucia i troski, ale zarazem pozbawione skrajnych emocji i irracjonalnych reakcji na zewnętrzne bodźce. Filozofia ta nie kazała rezygnować z więzi międzyludzkich, lecz uczyła, jak przeżyć je w sposób mądry i odpowiedzialny, z szacunkiem do siebie i innych.

Marek Aureliusz, żyjąc zgodnie z naukami stoików, dał przykłady, które po dziś dzień są cennymi wskazówkami dla tych, którzy dążą do równowagi między intelektem, emocjami i codziennym życiem. Jego przykład pokazuje, że filozofia, jeśli jest stosowana z umiarem i mądrością, może stanowić potężne narzędzie do budowania lepszego, bardziej harmonijnego życia.