Anarchist Exclusion Act z 1903 roku, który zakładał deportację obcokrajowców uznanych za anarchistów, wywołał ogromne kontrowersje i poważne wątpliwości dotyczące praw obywatelskich w Stanach Zjednoczonych. Z perspektywy historii, ten akt stanowił jeden z najbardziej bezpośrednich ataków na wolność słowa i myśli, która teoretycznie była fundamentem amerykańskiego systemu demokratycznego. Jak zauważyła Emma Goldman, jedna z osób deportowanych na mocy tego prawa, od momentu przybycia do Stanów Zjednoczonych powtarzano jej, że w tym kraju człowiek jest wolny, by myśleć i czuć, co chce. Ale jak pokazuje historia deportacji, te słowa miały niewielkie pokrycie w rzeczywistości.

Goldman, która przez całe życie walczyła o prawa ludzi pracy i reformy społeczne, została deportowana 21 grudnia 1919 roku, razem z 247 innymi obcokrajowcami – radykałami, związanymi z ruchami socjalistycznymi i anarchistycznymi. Zostali oni wywiezieni na pokładzie statku SS Buford, znanego jako „Sowiecki Arka”, do radzieckiej Rosji. Widok Statuy Wolności z pokładu statku był dla niej symbolem zdrady ideałów, które kiedyś wywarły tak silny wpływ na jej życie. Jak napisała w swojej autobiografii „Living My Life”, pożegnała się z miastem, które kiedyś kochała, patrząc na znikającą w oddali panoramę Nowego Jorku.

Zanim jednak Goldman i jej towarzysze trafili na pokład statku, mieli już doświadczenie z brutalnymi i nielegalnymi praktykami, które miały miejsce w ramach tzw. „Raids Palmerowskich” – serii przeszukiwań przeprowadzonych przez Hoovera i jego współpracowników w listopadzie 1919 roku. W trakcie tych działań aresztowano ponad 600 osób, a wiele biur i siedzib radykalnych organizacji zostało zniszczonych lub zajętych. Wkrótce po tym, w 1920 roku, doszło do masowych aresztowań i deportacji, które miały na celu pozbycie się „niepożądanych” elementów z amerykańskiego społeczeństwa.

Raids Palmerowskie pokazały, jak szeroko zakrojona była walka z radykalnymi poglądami w Stanach Zjednoczonych, szczególnie wśród obcokrajowców. W ramach tej kampanii około 10 tysięcy osób zostało zatrzymanych, z czego 3000 trafiło do obozów detencyjnych na Wyspie Ellis, czekając na deportację. Jednak tylko 556 z nich zostało deportowanych na podstawie Anarchist Exclusion Act.

Procedura deportacyjna była oparta na bardzo kontrowersyjnych zasadach. Chociaż obcokrajowcy mieli prawo do obrony prawnej, to procesy deportacyjne były nadal administracyjne, a nie sądowe, co pozbawiało ich wielu podstawowych praw ochrony. Ponadto w wyniku zmian w przepisach, jak np. zmiana Reguły 22, deportowani nie byli informowani o dowodach przeciwko sobie ani o dostępnych możliwościach obrony.

W trakcie tych wydarzeń jeden człowiek stanął na przeszkodzie masowej deportacji radykałów – Louis F. Post, ówczesny sekretarz do spraw pracy, który w wyniku swojej interpretacji prawa, zdołał odrzucić około 2700 z 3700 do 4000 wydanych nakazów deportacji. Chociaż Post nie mógł całkowicie zablokować procesów deportacyjnych, jego decyzje wskazywały na potrzebę dokładnego badania każdej sprawy, a nie stosowania ślepego automatyzmu.

Ważył on dokładnie, czy obcokrajowiec rzeczywiście wypełniał wymogi deportacji, zwracając uwagę na intencje i dowody. Takie podejście, choć opóźniło masową falę deportacji, nie oznaczało jednak, że wszyscy radykałowie, jak Goldman, zostali uwolnieni. Deportacja Goldman miała swoje precedensy, ale działania Posta pozwalały na to, by przypadki były dokładnie analizowane.

Warto jednak zauważyć, że cała ta sytuacja stawiała w bardzo trudnej pozycji wielu imigrantów, którzy starali się angażować w życie polityczne USA. Przeszukania bez nakazów, aresztowania i nielegalne procedury deportacyjne były dowodem na to, że państwo amerykańskie, wbrew swoim demokratycznym ideałom, używało brutalnych narzędzi w walce z wolnością słowa. Z perspektywy czasu, działania Hoovera, Palmiera i innych przedstawicieli rządu ujawniły istotny paradoks: kraj, który głosił wartości demokracji i wolności, równocześnie pozbawiał obywateli podstawowych praw, traktując ich jak zagrożenie dla porządku społecznego.

Pojęcie „zagrożenia dla porządku” stawało się coraz bardziej rozmyte w kontekście działań wymierzonych w osoby o poglądach radykalnych, lewicowych, a także tych, którzy wykazywali jakiekolwiek oznaki sprzeciwu wobec dominującego porządku politycznego. To w tym kontekście Anarchist Exclusion Act i działania związane z Palmer Raids stanowiły istotny moment w historii Stanów Zjednoczonych – moment, w którym państwo zdecydowało się na represję wobec tych, którzy, ich zdaniem, zagrażali „amerykańskiemu stylowi życia”.

Z perspektywy współczesności, warto zwrócić uwagę na to, jak takie działania mogą wpływać na postrzeganą wolność jednostki w kontekście władzy państwowej. Pamięć o tych wydarzeniach, choć może wydawać się odległa, wciąż budzi pytania o to, gdzie kończy się granica ochrony państwa, a gdzie zaczyna się naruszenie podstawowych praw człowieka.

Jak prawo imigracyjne USA lat 30. XX wieku wpłynęło na uchodźców i przeciwników politycznych

W latach 30. XX wieku Stany Zjednoczone, będące od lat głównym celem emigracji z Europy, stanęły przed poważnym wyzwaniem, wynikającym z rosnącej liczby uchodźców, a także nasilonej fali obaw przed wewnętrznym zagrożeniem, głównie ze strony komunizmu. Procesy deportacyjne, zmieniające się przepisy prawa imigracyjnego oraz rosnące napięcie polityczne miały istotny wpływ na życie wielu osób, które znalazły się w trudnej sytuacji – od przeciwników nazizmu po uchodźców politycznych.

W 1936 roku, w obliczu rosnącej presji ze strony rządu i społeczeństwa, rzekomego zagrożenia dla porządku społecznego, zaczęły pojawiać się pierwsze próby modyfikacji polityki imigracyjnej. Poczynione przez władze zmiany, szczególnie te dotyczące deportacji, wpłynęły na życie ludzi, którzy uciekali przed reżimami totalitarnymi, ale także na tych, którzy byli postrzegani jako zagrożenie dla porządku publicznego. Jednym z takich przypadków była sprawa Richtera – niemieckiego uchodźcy, który obawiał się, że deportacja do Niemiec oznacza dla niego śmierć z rąk nazistów.

Zadanie, jakie postawiły przed sobą organizacje takie jak ACPFB, czyli Amerykańska Koalicja Przeciw Deportacjom, polegało na wykorzystaniu wszelkich dostępnych środków prawnych, by uratować życie swoich współobywateli. Ich walka miała także na celu publiczne zwrócenie uwagi na sytuację, w jakiej znaleźli się obywatele, którzy uciekli z reżimów totalitarnych, nie będąc w stanie legalnie uzyskać azylu. W efekcie, po wielu perypetiach, Richterowi udało się uzyskać azyl w Meksyku, co, choć stanowiło częściowe zwycięstwo, nie rozwiązywało problemu innych, podobnych przypadków.

Z kolei rola osób takich jak Louis F. Post, który w 1920 roku zapobiegł deportacji meksykańskiego anarchisty Enrique Flores Magona, była kluczowa. Post, działając na podstawie interpretacji prawa, potrafił znaleźć luki prawne, które umożliwiły zatrzymanie deportacji, nawet pomimo presji z góry. Podobnie jak on, Frances Perkins, sekretarz pracy w administracji Roosevelta, poszukiwała sposobów na interpretację przepisów w sposób, który mógłby pomóc uchodźcom i ofiarom reżimów totalitarnych. Przykładem jej działania było wywieranie presji na Departament Stanu w celu uzyskania wiz turystycznych dla uchodźców żydowskich z Niemiec. Jednak, jak pokazuje historia, Perkins nie uniknęła krytyki ze strony tych, którzy uważali, że jej działania są zbyt liberalne i stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.

Kontekst tych działań można lepiej zrozumieć, rozważając napięcia lat 30. XX wieku, kiedy to wzrastała niechęć do obcych ideologii i rosnący strach przed infiltracją komunistyczną. Wiązało się to z przekonaniem, że obcokrajowcy, zwłaszcza ci o radykalnych poglądach, stanowią zagrożenie dla amerykańskiego porządku społecznego i politycznego. Kiedy więc Kongres w 1931 roku powołał Komisję Ryby, aby zbadać wpływ propagandy komunistycznej na amerykańskie społeczeństwo, klimat stawał się coraz bardziej wrogi wobec imigrantów, zwłaszcza tych o lewicowych poglądach.

Zarówno w przypadku osób deportowanych, jak i tych, którzy szukali schronienia przed represjami, należy pamiętać o wielkim wpływie, jaki miała na nich polityka imigracyjna tego okresu. Jednym z ważniejszych aspektów była niemożność uzyskania legalnych wiz przez wielu uchodźców z Niemiec czy innych krajów, w których sytuacja polityczna gwałtownie się pogarszała. Dodatkowo, dla wielu osób, które znalazły się w sytuacji deportacji, decyzje władz nie były jedynie formalnością – oznaczały one realne zagrożenie dla życia, zwłaszcza w przypadku osób powiązanych z opozycją wobec reżimów totalitarnych. Wielu z nich nie miało żadnych alternatyw, jeśli chodzi o kraj docelowy – paszporty do innych państw były często trudne do uzyskania, a procesy deportacyjne były tak szybkie, że w zasadzie nie dawano szans na legalną procedurę azylową.

Powyższe przypadki, jak i cała sytuacja imigrantów w latach 30. XX wieku, pokazują, jak prawo i jego interpretacja były wykorzystywane w zależności od ówczesnych potrzeb politycznych i ideologicznych. Należy podkreślić, że mimo całej administracyjnej machiny deportacyjnej, niektóre osoby zdołały uniknąć deportacji dzięki działaniom jednostek, które potrafiły używać interpretacji prawa, a także reagować na kryzysową sytuację polityczną.

Równie ważne jest zrozumienie, że obawy przed infiltracją obcych ideologii, które zdominowały polityczne dyskursy lat 30., miały swoje korzenie w globalnych napięciach, zwłaszcza po pierwszej wojnie światowej. Niezależnie od słuszności tych obaw, takie podejście prowadziło do systematycznej marginalizacji wielu grup społecznych, które w tym czasie były postrzegane jako zagrożenie dla amerykańskiej tożsamości narodowej.