Oczekiwania wobec Acosty były jasne: miał wykonać to, czego nie zrobił Sessions w sprawie śledztwa Muellera. Acosta, były asystent prokuratora generalnego za czasów George’a W. Busha, dostrzegał ryzyko, jakie niosło za sobą wciągnięcie go w możliwą przeszkodę w postaci zacierania dowodów, i odrzucił prośbę Trumpa. Po odrzuceniu prośby przez Acostę, Trump poprosił Portera, aby ten skontaktował się ze Scottem Pruittem, administratorem Agencji Ochrony Środowiska, i zbadał, jak widzi on możliwość zastąpienia Sessions. Pruitt, były prokurator generalny Oklahomy, był bardziej bezceremonialnie ambitny niż Acosta; uważał, że powinien zostać sekretarzem stanu, a nawet snuł marzenia o kandydowaniu na prezydenta. Jednak Porter obawiał się, że taki krok może zostać zinterpretowany jako część nielegalnego planu wpływania na śledztwo Muellera i, podobnie jak Lewandowski i McGahn przed nim, zignorował to polecenie. Po pewnym czasie Trump ponownie poprosił o kontakt z Pruittem, ale Porter wciąż nie podjął działań. Ostatecznie Trump sam zadzwonił do Pruitta, mówiąc mu, że Porter skontaktuje się z nim później, po czym wybuchł na Portera za nieposłuszeństwo. Wtedy Porter poczuł, że nie ma wyboru. Podobnie jak H.R. Haldeman za czasów Nixona, niektórzy doradcy Trumpa stosowali nieformalną zasadę "trzeciego razu", co oznaczało, że ignorowanie chaotycznych czy potencjalnie niewłaściwych poleceń Trumpa było możliwe tylko raz lub dwa razy. Jeśli jednak Trump wracał do tematu po raz trzeci, należało znaleźć sposób, by się podporządkować lub przekonać go do zmiany zdania. Trump dotarł do trzeciego razu z Pruittem, więc Porter, choć niechętnie, podjął rozmowę.
Pruitt okazał się mniej ostrożny niż Acosta, nie wyrażając żadnych wątpliwości co do udziału w planie pozbycia się prokuratora generalnego i przejęcia kontroli nad politycznie delikatnym śledztwem. Ostatecznie plan nie został zrealizowany, ponieważ Trump uległ radom doradców, którzy ostrzegali go, że może to pogorszyć sytuację. Pomimo tego, że Mueller pozostał niezatrzymany, podjęcie próby zmiany prokuratora generalnego miałoby katastrofalne skutki polityczne. Obaj mężczyźni, Acosta i Pruitt, ostatecznie zostali usunięci ze swojego stanowiska z powodu skandali, które uniemożliwiłyby im objęcie funkcji prokuratora generalnego, co w przyszłości, jak się okazało, uratowało Trumpa.
Dążenie Trumpa do podważenia śledztwa było, w pewnym sensie, skuteczne. Nikt inny, będący celem śledztwa federalnego, nie miałby takiej władzy, by zwalniać swoich ścigających go prokuratorów lub oferować ułaskawienia świadkom przeciwko niemu, by zachęcić ich do milczenia. Mueller wielokrotnie skarżył się prawnikom Trumpa, że jego tweety zniechęcają świadków do współpracy, ale to nie powstrzymywało prezydenta. Po pewnym czasie poczucie czarnego humoru zapanowało w zespole Muellera. Quarles przechadzał się po biurze, wołając: "Pardon me! Pardon me!" Czołowi członkowie zespołu Muellera zaczęli dochodzić do wniosku, że kampania nacisków Trumpa sprawiła, iż biuro specjalnego prokuratora zaczęło powściągać swoje działania. Mueller, z natury ostrożny człowiek, nie był skłonny do bardziej agresywnego podejścia do śledztwa, a jego szef sztabu, Aaron Zebley, regularnie odrzucał bardziej asertywne metody, obawiając się, że mogą one tak rozwścieczyć Biały Dom, że Trump zdecyduje się na rozwiązanie śledztwa. Od początku Zebley przekonywał innych prokuratorów, mówiąc: „Możemy nie przetrwać tego śledztwa”. Rozczarowany Andrew Weissmann porównał rozłam w zespole do wojny domowej, opisując Zebleya jako nieśmiałego generała Unii, a siebie i Jeannie Rhee jako generałów, którzy walczyli zdecydowanie.
Zespół Muellera nigdy nie zbadał finansowych powiązań Trumpa z Rosją, uznając, że nie ma potrzeby szukać motywu, jeśli nie da się ustalić podstawowego spisku. Prokuratorzy nie wezwali Ivanki Trump do zeznania, obawiając się, że może to ich postawić w roli prześladowców i rozwścieczyć prezydenta. Nawet Donald Trump Jr. uniknął przesłuchania, korzystając z piątej poprawki, a prokuratorzy nie zmusili go do składania zeznań. Zebley nie pozwalał również, by Rhee wystąpiła o nakaz wydania e-maili Trump Organization, które mogłyby rzucić więcej światła na spotkanie z Rosjanami w Trump Tower, ponieważ uznawał, że mogłoby to zaszkodzić negocjacjom w sprawie wywiadu z prezydentem.
Możliwe, że najistotniejszym ustępstwem ze strony Muellera była decyzja, by nie zmusić prezydenta do zeznawania. Trump publicznie twierdził, że chętnie udzieliłby zeznań, a początkowo John Dowd, jeden z jego prawników, popierał ten pomysł. Jednak Dowd zmienił zdanie, uznając, że Mueller zastawi pułapkę na prezydenta, który nie potrafiłby powiedzieć prawdy. Ostatecznie, po spotkaniu z Muellerem, Dowd zrezygnował, przekonując Trumpa, że ten nie zapamięta szczegółów sprawy. Trump, zmęczony już Dowdem, powierzył obronę Rudy'emu Giulianiemu, który zyskał swobodę prowadzenia konfrontacji z prokuratorami, której Trump pragnął od początku.
Mueller, mimo że mógłby, ostatecznie nie wystąpił o nakaz sądowy zmuszający prezydenta do zeznań. Zespół Muellera był świadomy, że bez zeznań Trumpa ich raport byłby niekompletny, niczym „Hamlet bez Hamleta”.
Jak McMaster walczył z wewnętrznymi wrogami w Białym Domu Trumpa
H.R. McMaster, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Trumpa, od samego początku swojej kadencji znalazł się w trudnej sytuacji. Z jednej strony miał do czynienia z trudnym, niemal chaotycznym środowiskiem politycznym Białego Domu, z drugiej – musiał radzić sobie z licznymi wrogami wewnątrz swojej własnej administracji. Kiedy McMaster objął stanowisko w lutym 2017 roku, okazało się, że jego styl zarządzania, choć oparty na staranności i dokładności, nie pasował do sposobu pracy i podejścia Donalda Trumpa do rządzenia.
McMaster, znany z wyjątkowej pamięci i dbałości o detale, często zasypywał Trumpa informacjami, których prezydent nie potrzebował ani nie chciał znać. Na przykład, McMaster dostarczał grube tomy briefingów, które Trump odrzucał lub ignorował, co tylko pogłębiało ich wzajemne rozczarowanie. Trump, skądinąd skłonny do działania bez zbędnych analiz i rozważań, szybko zaczął traktować McMastera z dystansem, a nawet kpił z niego w obecności innych doradców. McMaster, choć niewątpliwie profesjonalista, nie potrafił odnaleźć się w tej specyficznej politycznej dżungli, co tylko pogłębiało jego izolację.
Również w kwestii polityki zagranicznej McMaster nie odnosił sukcesów. Jego podejście opierało się na przedstawianiu Trumpowi szerokiej gamy opcji do wyboru, co, jak się okazało, nie było zgodne z preferencjami prezydenta. Donald Trump wolał proste, bezpośrednie decyzje, a nie złożone analizy opcji, które zdaniem McMastera miały pozwolić na świadome wybory. McMaster starał się prezentować Trumpowi różne scenariusze, ale w tym procesie często zapominał, że prezydent USA nie chciał, by ktoś na jego miejscu podejmował decyzje.
W tej trudnej sytuacji McMaster znalazł się nie tylko w konflikcie z Trumpem, ale także z innymi członkami administracji. Rex Tillerson, sekretarz stanu, i Jim Mattis, sekretarz obrony, wielokrotnie wyrażali swoje obawy wobec sposobu, w jaki McMaster podchodził do swojej roli. Z ich perspektywy, McMaster miał zbyt duży wpływ na prezydenta, podczas gdy oni sami byli zepchnięci na dalszy plan. W dodatku, McMaster szybko stał się celem ataków ze strony skrajnej prawicy, którą wspierał Steve Bannon – były doradca Trumpa. Bannon, będący jednym z głównych ideologów administracji, regularnie podważał pozycję McMastera, starając się kreować go jako globalistę, który działał na szkodę interesów prezydenta.
Bannon, który również miał duży wpływ na Trumpa, nie tylko podważał decyzje McMastera, ale wręcz podejmował działania mające na celu jego usunięcie. Po serii wewnętrznych walk, McMasterowi udało się usunąć Bannona z Rady Bezpieczeństwa Narodowego, co jednak nie zakończyło jego kłopotów. McMaster stał się obiektem kampanii dezinformacyjnej, której celem było przedstawienie go jako zagrożenie dla interesów Trumpa. Działania te były prowadzone przez skrajnie prawicowe media, takie jak Breitbart News, gdzie McMastera i innych jego współpracowników oskarżano o spiskowanie przeciwko prezydentowi.
Konflikty wewnętrzne w administracji Trumpa trwały niemal przez całą kadencję McMastera. Problemy zaczęły się już od samego początku, kiedy McMaster próbował wprowadzić do swojego zespołu nowych współpracowników, ale napotkał opór ze strony zarówno administracji Trumpa, jak i wpływowych postaci z Partii Republikańskiej. Próbując poradzić sobie z rosnącą liczbą przeciwników, McMaster musiał stawić czoła nie tylko politykom z kręgów administracji Trumpa, ale również z wewnętrznymi sojusznikami, którzy dążyli do destabilizacji jego pozycji.
Jego kadencja to także walka o wizerunek. McMaster, który miał na celu realizację długoterminowych planów i przewidywał skutki polityki, napotykał trudności w rządzeniu stylem, który dominował w Białym Domu Trumpa – chaotycznym, decyzyjnym i często poddanym natychmiastowym, emocjonalnym impulsem prezydenta. W obliczu takiej rzeczywistości, McMaster musiał balansować pomiędzy dbałością o detale a gotowością do działania na rzecz Trumpa, który wymagał natychmiastowych rozwiązań, często bez względu na długofalowe konsekwencje.
W całym tym procesie ważnym aspektem była także rola mediów. Zarówno skrajnie prawicowe jak i inne grupy medialne, często prowadziły agresywną kampanię przeciwko McMasterowi, kreując go na postać wrogą prezydentowi. To, co w Białym Domu Trumpa wydawało się być wewnętrzną walką, szybko stało się tematami na okładkach gazet. Konflikty wewnętrzne w administracji, a także spory dotyczące polityki zagranicznej, stały się jednymi z najważniejszych tematów medialnych w Stanach Zjednoczonych.
McMaster, mimo swoich wysiłków, nigdy nie zdołał zdobyć pełnego zaufania Trumpa. Jego kadencja była ciągłą grą polityczną, pełną strategii, która nie zawsze znajdowała odzwierciedlenie w decyzjach prezydenta. Zatem rola doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego w tak złożonym i chaotycznym środowisku, jakim był Biały Dom Trumpa, wymagała nie tylko wiedzy, ale i umiejętności poruszania się w świecie, gdzie decyzje były często podyktowane emocjami i osobistymi preferencjami prezydenta.
Warto przy tym zauważyć, że McMaster, w obliczu silnych ataków ze strony skrajnej prawicy i administracyjnych rywali, starał się zachować integralność i profesjonalizm. Jego porażki nie były tylko efektem konfliktów z Trumpem, ale także wynikały z niemożności odnalezienia właściwej równowagi pomiędzy zarządzaniem kryzysowym, a politycznymi oczekiwaniami prezydenta. W takiej atmosferze, McMaster nie mógł liczyć na szerokie wsparcie, które pozwoliłoby mu na długotrwałe utrzymanie się na stanowisku, mimo jego umiejętności i oddania sprawie.
Jak Mike Pompeo Zdołał Przekształcić Swoją Karierę Polityczną i Odniósł Sukces na Szczytach Władzy USA
Mike Pompeo jest jednym z najbardziej złożonych i fascynujących polityków, których kariera w ostatnich latach wywarła ogromny wpływ na amerykańską politykę zagraniczną oraz na kształtowanie się politycznej tożsamości administracji Donalda Trumpa. Jego droga do stanowiska dyrektora CIA, a następnie sekretarza stanu, była pełna kontrowersji, zmian stanowisk oraz przemyślanej strategii. Już na początku swojej politycznej kariery, Pompeo był postrzegany jako zdecydowany konserwatysta i osoba bardzo lojalna wobec swoich patronów – braci Koch – a także konserwatywnego skrzydła Partii Republikańskiej. Jednak to jego zdolność do elastycznego dopasowywania się do sytuacji, a także umiejętność budowania relacji, które były korzystne dla jego kariery, sprawiły, że zdołał odnaleźć się w administracji Trumpa, pomimo wcześniejszych zastrzeżeń wobec jego kandydatury.
Początkowo, gdy Marco Rubio przegrał w Kansas i opuścił wyścig prezydencki, Pompeo niechętnie poparł Donalda Trumpa, ale po przegranej Rubio, jego relacje z Trumpem zaczęły się poprawiać. Pomimo, że wciąż krytykował Trumpa, Pompeo rozumiał, że to zwycięstwo Trumpa stwarza nowe możliwości. Zamiast stawiać opór, jak wielu innych konserwatystów, Pompeo postanowił dostosować się do politycznego krajobrazu, który się ukształtował po wyborach. Wkrótce potem jego działania zaczęły koncentrować się na wykorzystaniu tego, co Trump mu oferował. Zyskał dostęp do prezydenta, który nie był zbytnio zainteresowany wieloma technicznymi aspektami polityki zagranicznej, ale cenił sobie prostotę, bezpośredniość i lojalność, które Pompeo był w stanie mu zapewnić.
Wkrótce po objęciu stanowiska dyrektora CIA, Pompeo zaczął swoją misję uspokajania kadr agencji, które były zaniepokojone, jak będzie wyglądała ich współpraca z nowym prezydentem. Trump, od samego początku swojej prezydentury, nie ukrywał swojego sceptycyzmu wobec służb wywiadowczych, a porównanie ich działań do nazistowskich praktyk w Niemczech wywołało ogromne kontrowersje. Jednak Pompeo, zachowując spokój i pewność siebie, zdołał stworzyć atmosferę zaufania, która pozwoliła CIA na stabilne funkcjonowanie. Zdecydowanym krokiem była jego decyzja, aby zapewnić, że agencja nie będzie już więcej „micromanaged”, jak miało to miejsce za czasów administracji Obamy. Takie podejście pomogło Pompeo w zyskaniu zaufania wśród pracowników CIA, a także zwiększyło jego pozycję w administracji.
Pompeo, z jednej strony uważany za konserwatystę, z drugiej – pragmatyka, który potrafił dostosować się do politycznych realiów, stał się kluczowym członkiem administracji Trumpa. Jego bliskie relacje z prezydentem, który cenił jego umiejętność dostosowywania się do sytuacji, zaowocowały tym, że Pompeo szybko stał się jednym z najważniejszych doradców Trumpa w kwestiach polityki zagranicznej. Jego ścisła współpraca z Białym Domem umożliwiła mu realizację celów, które były w zgodzie z jego własnymi przekonaniami. Co więcej, Pompeo, wykorzystując swoje kontakty w kręgach władzy, zdołał stać się postacią kluczową nie tylko w administracji, ale także w świecie polityki zagranicznej.
Jego nominacja na sekretarza stanu była jedynie formalnością, po tym jak Trump zaczął dostrzegać jego nieocenioną rolę. Zamiast być postrzeganym jako kolejny człowiek z obozu Trumpa, który zbyt otwarcie wyrażał swoje poglądy, Pompeo skutecznie zmienił swoją rolę na tę, która miała na celu umocnienie pozycji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Jego pierwsze działania na stanowisku sekretarza stanu były zdecydowane i charakteryzowały się dużą pewnością siebie. W jego podejściu dominowała koncepcja „powrotu do pewności siebie” – coś, co miało na celu zbudowanie potęgi Stanów Zjednoczonych po latach administracji Obamy.
Pomimo że jego sposób działania w kwestiach zagranicznych był często zgodny z polityką Trumpa, Pompeo starał się również przekonać międzynarodową opinię publiczną, że jest osobą odpowiedzialną, a nie jedynie bezwzględnym obrońcą interesów USA w każdym przypadku. Chociaż często pojawiał się w mediach obok prezydenta, nieustannie starał się balansować między oczekiwaniami prezydenta, a międzynarodową rolą Stanów Zjednoczonych. Nie bez powodu wiele osób, które z nim współpracowały, uważało go za osobę, która najskuteczniej „rozgrywała” swoje relacje z innymi liderami.
Pompeo, mimo że jest znany ze swojej pragmatycznej postawy, nie zawsze w pełni przyjął ten model współpracy, który w teorii byłby bardziej zbliżony do tradycyjnych norm dyplomatycznych. Jego działania nierzadko przejawiały się jako zdecydowane i nieco agresywne, a jego decyzje dotyczące polityki zagranicznej, jak np. zerwanie z umową nuklearną z Iranem, wywołały kontrowersje. Mimo wszystko, to właśnie te decyzje, poparte przez Trumpa, były jednym z fundamentów jego długoterminowego sukcesu w administracji, a także przyczyniły się do kształtowania opinii na jego temat.
Pompeo udowodnił, że potrafił dostosować się do władzy i że jego zdolności polityczne pozwalały mu na manewrowanie w skomplikowanej grze politycznej. Jego sukces w administracji Trumpa jest przykładem na to, jak umiejętność adaptacji i strategiczne myślenie mogą pozwolić na osiągnięcie wysokich stanowisk w polityce amerykańskiej.
Jak zachowują się półprzewodniki w niskich temperaturach i co się dzieje z nośnikami ładunku?
Jakie czynniki ryzyka wpływają na rozwój infekcji Clostridioides difficile?
Jak Richard Hooker definiuje Boga jako prawo w kontekście teologii i prawa kościelnego?
Jak modelować zmiany mechaniczne w materiałach przy uwzględnieniu skali mesoskopicznej i makroskopowej?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский