Współczesne ruchy internetowe, takie jak "Alt-Right" czy aktywiści praw mężczyzn (MRA), posługują się cyfrowymi platformami, by szerzyć swoją ideologię, a także tworzyć i utrzymywać normy, które wzmacniają poczucie tożsamości ich członków. Analiza Alex’a Greena skupia się na tym, jak te grupy wykorzystują internet do kształtowania swoich przekonań, obrony ideologii oraz zwalczania opozycji. Green wskazuje na przypadek dwóch białych mężczyzn protestujących przeciwko Trumpowi, którzy stali się celem fali memów i obraźliwych ataków w sieci. Na ich przykładzie autor pokazuje, jak systemy wartości rządzące tymi społecznościami opierają się na białej, heteroseksualnej męskości, której obrona w sieci jest kluczowa. Działania w internecie przypominają strategie stosowane przez różnorodne autorytarne i nacjonalistyczne ruchy, które używają homofobii oraz hegemonię męskości w celu utrzymania porządku moralnego w swoich przestrzeniach wirtualnych.

Takie strategie polegają na „policjowaniu” osób wyłamujących się z normy, a także na stosowaniu przemocy słownej, by stłumić wszelką opozycję. Alt-Right wciąż działa według hierarchii, w której biała męskość stoi na szczycie, a wszelkie przejawy odmienności – zarówno w sferze płci, jak i rasy – są traktowane jak zagrożenie, które należy usunąć lub zniszczyć. To, co nazywamy „inny”, to często osoby wykształcone, wywodzące się z różnych grup mniejszościowych, bądź osoby, które otwarcie sprzeciwiają się porządkowi moralnemu „Alt-Right”. W tej rzeczywistości opozycja polityczna, niezależnie od jej charakteru, traktowana jest jak zagrożenie, które należy zniszczyć, a nie poddać otwartej debacie.

Podobny mechanizm rozpoznaje Karen Lumsden w kontekście „Redditu” i ruchu MRA. Lumsden analizuje, jak ci aktywiści używają platformy do rozpowszechniania mizoginii i przemocy online, co skutkuje dalszym rozłamem i marginalizowaniem osób o innych poglądach, zwłaszcza feministek oraz aktywistów równościowych. W obrębie tych społeczności panuje swoisty "wykluczający dyskurs", który odmawia uznania przemocy doświadczanej przez kobiety w internecie, jednocześnie podkreślając swoją rolę ofiar męskiego cierpienia. Na tym tle, MRA tworzą własną wersję przemocy online, w której zasady są na tyle elastyczne, że mogą być stosowane w różnych kontekstach – od dyskryminacji płciowej po dehumanizację przeciwników politycznych.

Te działania, z pozoru rozproszone i indywidualistyczne, w rzeczywistości tworzą spójną sieć, w której każdy akt agresji online jest częścią większego systemu "polityki męskości" oraz patriarchalnych struktur, które dominują w sieci. Działania te nie tylko ograniczają przestrzeń dla różnorodności poglądów, ale też wywołują silne efekty w świecie offline, prowadząc do realnych form przemocy fizycznej i społecznej.

Zrozumienie tych mechanizmów pozwala dostrzec, jak sieciowe normy i wartości budują "cyfrowe granice", które są trudno dostępne dla osób z zewnątrz. Te granice opierają się na wykluczeniu i demonizacji wszelkich odmienności, tworząc silnie polaryzowane przestrzenie w internecie. Co istotne, wirtualne przestrzenie te nie są hermetyczne – to, co dzieje się w sieci, ma swoje odzwierciedlenie w realnym świecie, szczególnie w kontekście tzw. "kultur wojny" online, które, jak pokazuje przykład amerykańskich ruchów prawicowych, zyskują na sile i wpływach w miarę wzrostu znaczenia internetu w polityce i społeczeństwie.

Kluczowe jest zrozumienie, że te ruchy nie są jedynie marginesem internetu, lecz mają realny wpływ na kształtowanie opinii publicznej i polityki. Istnieje stała interakcja między internetowymi ideologiami a tradycyjnymi formami komunikacji i władzy, co sprawia, że walka o kontrolę nad przestrzenią cyfrową ma ogromne konsekwencje dla całego społeczeństwa. Należy także pamiętać, że te zjawiska nie są ograniczone do specyficznych grup, ale mogą mieć szeroki zasięg, oddziałując na szeroką publiczność, w tym na młodsze pokolenia, które spędzają coraz więcej czasu w przestrzeniach cyfrowych.

Jak przedstawiane jest przemoc w internecie w kontekście praw mężczyzn: Analiza języka i przekonań

W przestrzeni internetowej, szczególnie w subreddicie poświęconym prawom mężczyzn (MRA), dominują wypowiedzi, które wykorzystują język eliminacjonistyczny i retorykę genocydu, aby stawiać mężczyzn w roli ofiar przemocy i dyskryminacji, jednocześnie dehumanizując kobiety i feministki. Tego rodzaju wypowiedzi nie tylko zaprzeczają istnieniu przemocy wobec kobiet w internecie, ale również legitymizują przemoc online skierowaną przeciwko nim. W takiej przestrzeni feministki i ich postawy są traktowane jako zagrożenie, a same kobiety często przedstawiane są jako manipulatorki, które posługują się oskarżeniami o przemoc seksualną w celu uzyskania władzy lub sławy. Wśród użytkowników MRA panuje przekonanie, że to mężczyźni są prawdziwymi ofiarami przemocy w internecie.

Podstawowym elementem tych narracji jest negowanie statusu ofiar kobiet, które doświadczyły przemocy online, a także przypisywanie winy samym kobietom, które rzekomo "proszą się o to" poprzez swoje feministyczne poglądy. Tego rodzaju podejście sprzyja kulturze gwałtu w sieci, w której kobiety są często traktowane jak te, które "na to zasługują". Z kolei mężczyźni, którzy angażują się w agresywne ataki słowne i trolling, w tym wyrażanie przemocy wobec feministek, uważają swoje działania za odpowiedź na postawy, które widzą jako zagrożenie dla ich dominacji. Kultura online w takich środowiskach nie tylko normalizuje przemoc, ale też usprawiedliwia ją, traktując jako formę odpowiedzi na działania kobiet, które domagają się równouprawnienia.

Jednym z ważniejszych wątków w tej dyskusji jest postrzeganie mężczyzn jako prawdziwych ofiar przemocy online. Wiele osób z MRA podważa dowody dotyczące przemocy wobec kobiet w internecie, twierdząc, że mężczyźni częściej padają ofiarą nękania czy zastraszania w sieci. Istnieje również tendencja do przedstawiania przemocy seksualnej jako neutralnej pod względem płci, co pozwala na umniejszanie realności problemu przemocy wobec kobiet, a także na marginalizowanie głosu ofiar. Mężczyźni, którzy angażują się w walkę o prawa mężczyzn, często opowiadają o swoich doświadczeniach związanych z nękaniem w internecie, jednak traktują to jako część "terytorium", czegoś, z czym trzeba się pogodzić w sieci.

W kontekście tego, jak MRA interpretują przemoc w internecie, widoczna jest też reakcja na postępy w walce o prawa kobiet, szczególnie w odniesieniu do uzyskiwania większej ochrony przed przemocą. Użytkownicy MRA postrzegają działania takie jak walka o obecność kobiet na banknotach jako przykład wykorzystywania władzy przez feministki, które rzekomo "czepiają się mężczyzn" w celu zdobycia uznania, nie zasługując na nie. W tej narracji feministki są przedstawiane jako osoby, które tylko "domagają się specjalnego traktowania", w tym dostępu do władzy, bez uprzedniego "zarobienia" tej pozycji.

Warto zauważyć, że w przestrzeni MRA panuje silne przekonanie, że kobiety mogą fałszywie oskarżać mężczyzn o gwałt, co stanowi zagrożenie dla mężczyzn. Istnieje zatem opinia, że feministki dążą do wzmocnienia swojej pozycji poprzez wykorzystywanie takich oskarżeń, co rzekomo prowadzi do zniszczenia życia mężczyzn. W tej perspektywie feministki są uznawane za osoby, które nie tylko "nie są ofiarami", ale wręcz stały się agresorkami, wykorzystującymi prawo w celu podporządkowania sobie mężczyzn.

Poza tym, w przestrzeni MRA widoczna jest także reakcja na postrzeganą "utracenie męskiej dominacji". W wielu dyskusjach pojawiają się opinie, że równouprawnienie kobiet jest osiągane kosztem mężczyzn, których tradycyjna rola jest podważana przez feministki. W tym kontekście przemoc online, zarówno w formie cybernękania, jak i agresji słownej, jest traktowana przez niektórych jako naturalna odpowiedź na postawy kobiet, które ich zdaniem zagrażają ustalonym porządkom społecznym. Tego typu narracje w sposób jednoznaczny usprawiedliwiają przemoc wobec kobiet w internecie, uznając ją za formę reakcji na feministyczną ideologię, która jest traktowana jako zagrożenie.

W przestrzeni tych dyskusji nie brakuje także głosów, które kwestionują badania i raporty dotyczące przemocy online, twierdząc, że mężczyźni są częściej ofiarami cyberprzemocy. Te głosy wskazują na mężczyzn, którzy stali się celem nękania online, podkreślając, że to oni są tymi, którzy rzeczywiście doświadczają przemocy, zatem kobiece twierdzenia o "cyberprzemocy" są postrzegane jako wyolbrzymione i niewłaściwe. Co więcej, osoby zaangażowane w te dyskusje wskazują, że dla wielu mężczyzn przemoc w sieci jest czymś normalnym, nieodłącznym od bycia aktywnym uczestnikiem w internecie.

Konieczne jest zatem zrozumienie, że w takich przestrzeniach internetu dominują skrajne opinie, które nie tylko marginalizują problem przemocy wobec kobiet, ale również wykorzystywane są do legitymizowania działań, które mają na celu zdyskredytowanie feminizmu i podważenie jego postulatów o równouprawnieniu. Tego rodzaju ideologie nie tylko stanowią zagrożenie dla kobiet, ale również utrudniają konstruktywną dyskusję na temat prawdziwych problemów, które są związane z przemocą w internecie i nierównościami społecznymi.

W jaki sposób przemoc wobec kobiet online odzwierciedla przemoc offline?

Raport Committee on Standards in Public Life z 2017 roku dotyczący zastraszania w życiu publicznym, powstały m.in. w reakcji na nadużycia wobec kobiet w polityce, wskazał na konieczność uznania niektórych form nadużyć online za mizoginistyczne. Tym samym nowe zjawiska agresji internetowej zaczęto powiązywać z utrwalonymi formami przemocy wobec kobiet i dziewcząt – przemocą seksualną, molestowaniem, wykorzystywaniem seksualnym dzieci czy przemocą w relacjach intymnych – które od dekad domagały się uznania na gruncie społecznym, politycznym i prawnym. W tym ujęciu przemoc online wobec feministek czy kobiet aktywnych publicznie nie jawi się jako coś całkowicie nowego, lecz jako przedłużenie istniejących struktur przemocy.

Badania pokazują, że przemoc wobec kobiet i dziewcząt nie jest zjawiskiem wyjątkowym, lecz codziennością wielu z nich. Podobnie w przestrzeni cyfrowej: większość uczestniczek badań doświadczała więcej niż jednego rodzaju nadużyć, a niemal połowa traktowała je jako stały, rutynowy element życia online. Przemoc ta przyjmuje formę ciągłego zachowania, a nie odosobnionych incydentów – podobnie jak przemoc w związkach, molestowanie czy przemoc seksualna. System wymiaru sprawiedliwości wciąż ma jednak trudności z rozpoznaniem tej cechy, klasyfikując przestępstwa jako pojedyncze zdarzenia, a nie jako część szerszego wzorca. Kobiety zaś coraz częściej postrzegają takie zachowania jako element „kultury przemocy”, co widać zarówno w ruchu #MeToo, jak i w działaniach na rzecz walki z mizoginią w środowiskach akademickich czy w branżach kreatywnych.

Podobieństwa między mizoginią online i offline obejmują również próby seksualnego poniżania kobiet. Przemoc cyfrowa często przyjmuje formę molestowania i gróźb gwałtu, odbieranych jako głęboko degradujące. Kobiety relacjonowały otrzymywanie obraźliwych, brutalnych wiadomości i obrazów: od obelg, przez groźby gwałtu, po przesyłanie pornograficznych materiałów i nagrań masturbacji. Zjawisko to jest jedynie nową odsłoną znanych form przemocy mężczyzn wobec kobiet, takich jak tzw. „revenge porn” czy „image-based sexual abuse”, wzmocnionych przez nowe technologie.

Wiele wskazuje również na podobieństwa między sprawcami przemocy offline i online. Choć wiedza o motywacjach i profilach sprawców w sieci jest ograniczona, wiadomo, że przemoc wobec kobiet i dziewcząt najczęściej popełniana jest przez osoby znane ofiarom – także w przestrzeni cyfrowej. W badaniach jedna trzecia respondentek wskazała, że sprawcami były osoby z ich własnych społeczności online. W obu przestrzeniach przemoc jest często dziełem pojedynczych mężczyzn, ale nierzadko przyjmuje publiczny i performatywny charakter. Nękanie bywa wspólnym działaniem grupy, które nie tylko intensyfikuje atak, ale i pełni funkcję „więziotwórczą” – element tzw. homospołecznego rytuału.

Granice między tym, co prywatne, a tym, co publiczne, odgrywały kluczową rolę w utrzymywaniu przemocy wobec kobiet w sferze niewidocznej, a zarazem „normalnej”. W przestrzeni cyfrowej te pojęcia stają się niejednoznaczne. Media społecznościowe oferują pozornie prywatne przestrzenie, ograniczające dostęp do grona „znajomych” czy „obserwujących”, jednak treści łatwo krążą i mogą nabrać publicznego charakteru. Nadużycia w sieci mają przy tym wymiar komunikacyjny – służą nie tylko indywidualnemu zastraszeniu, lecz także wykluczaniu kobiet z przestrzeni postrzeganych jako wspólne, twórcze czy polityczne. Doświadczenie przemocy może mieć charakter prywatny i samotny, podczas gdy sama jej komunikacja jest publiczna i performatywna, wzmacniając efekt zastraszenia i izolacji.

Kluczowym elementem przemocy wobec kobiet – zarówno offline, jak i online – jest próba ich uciszenia i ograniczenia dostępu do przestrzeni publicznych. Przemoc seksualna i molestowanie mogą być rozumiane jako forma komunikatu: „nie należysz tutaj”. Skutkiem jest zawężenie wolności i obecności kobiet w określonych środowiskach – zawodowych, politycznych, akademickich, a także w sieci.

Ważne jest, by czytelnik rozumiał, że przemoc cyfrowa nie jest jedynie wirtualnym zjawiskiem oderwanym od rzeczywistości, lecz integralną częścią tych samych struktur społecznych i kulturowych, które od dawna umożliwiają przemoc wobec kobiet. Równocześnie konieczne jest budowanie nowych ram prawnych i społecznych zdolnych rozpoznawać przemoc jako proces, a nie zbiór incydentów. Warto również pamiętać o znaczeniu solidarności – wspólnotowe wsparcie ofiar, edukacja i działania prewencyjne mogą skutecznie osłabiać kulturę przyzwolenia na przemoc zarówno w świecie fizycznym, jak i cyfrowym.

Jakie są źródła i mechanizmy nienawiści wobec kobiet w kontekście misogyńskich przestępstw i przemocy?

Nienawiść wobec kobiet, zwłaszcza w kontekście przemocy online i offline, to temat, który zyskuje na znaczeniu w debatach o współczesnym społeczeństwie. Warto jednak pamiętać, że motywacje stojące za tymi aktami agresji nie zawsze dają się sprowadzić do prostej kategorii nienawiści. Wywiady przeprowadzone z ofiarami przemocy online, a także analizy przestępstw motywowanych nienawiścią, pokazują, że choć wielu sprawców rzeczywiście kieruje się głęboką nienawiścią wobec kobiet, istnieje wiele innych czynników i mechanizmów, które wchodzą w grę. Również identyfikacja rasowa, etniczna czy seksualna kobiet stanowi istotny element, który wpływa na charakter tego typu przemocy.

Wiele kobiet, które doświadczyły przemocy, podkreślało, że najczęściej celem ich ataków byli ci, którzy znajdowali się w wyższych pozycjach społecznych lub zawodowych. Można zauważyć, że nienawiść nie zawsze wynika tylko z samej płci ofiary, ale również z jej pozycji społecznej czy zawodowej. Przykładem może być kobieta, która mówiła o tym, jak była atakowana przez mężczyzn, którzy mieli problem z kobietami piastującymi stanowiska, które tradycyjnie uważane są za "męskie". Ich agresja wydawała się wynikać z przekonania, że kobieta w takim miejscu nie powinna się znaleźć. Często była to forma wyrażenia sprzeciwu wobec "złamania" tradycyjnych norm i oczekiwań wobec kobiet.

Intersekcjonalność, czyli nakładanie się różnych form marginalizacji, jest kluczowym pojęciem w analizie takich przypadków. Niektóre ofiary przemocy zauważyły, że nienawiść skierowana w ich stronę nie ograniczała się tylko do kwestii płci, ale łączyła się także z rasizmem czy homofobią. Niezwykle istotne jest zrozumienie, że przemoc nie zawsze jest wynikiem jednej, prostej motywacji – może być to zestaw wielu, często sprzecznych, czynników, które kształtują sposób myślenia i działania sprawcy.

W tym kontekście warto również zwrócić uwagę na sposób, w jaki sprawcy przemocy potrafią selektywnie kierować swoją nienawiść. Jednym z przykładów może być agresja skierowana nie na wszystkie kobiety, ale na te, które wyłamują się z konwencjonalnych norm kobiecości. Zatem nie chodzi tu o nienawiść do każdej kobiety, ale raczej o specyficzną formę przemocy wobec tych, które są postrzegane jako "nieposłuszne" wobec tradycyjnych ról, takich jak silne kobiety, feministki, lesbijki czy kobiety, które publicznie wypowiadają się przeciwko patriarchalnym normom.

To, co może zaskakiwać, to fakt, że sprawcy często sami prezentują się jako osoby, które w innych kontekstach wykazują czułość wobec kobiet. Wiele osób, które angażują się w przemoc online, na przykład zamieszcza zdjęcia z kobietami, które są dla nich bliskie, co potęguje paradoksalność sytuacji. Takie rozbieżności mogą wskazywać na to, jak wielką rolę odgrywają normy społeczne w kształtowaniu stosunku mężczyzn do kobiet i jak złożona jest relacja między przywiązaniem a agresją. Warto również zauważyć, że ta selektywna nienawiść jest często ukierunkowana na kobiety, które nie podporządkowują się oczekiwaniom społecznym dotyczącym "odpowiedniej" kobiecości.

Złożoność i wieloaspektowość tych zjawisk sprawiają, że definicja nienawiści nie jest wystarczająca, by w pełni oddać mechanizmy rządzące przemocą wobec kobiet. Współczesna analiza takich przypadków musi uwzględniać nie tylko samą nienawiść, ale także szereg innych czynników – społecznych, kulturowych, psychologicznych i ekonomicznych, które wpływają na kształtowanie się takich postaw.

Z tego względu ważne jest, by w podejściu do przemocowych przestępstw motywowanych nienawiścią przyjąć szerszą perspektywę, uwzględniającą kontekst społeczny i intersekcjonalny. W przeciwnym razie pozostaniemy w pułapce jednostronnych analiz, które nie oddają pełnej skali problemu i nie prowadzą do skutecznych rozwiązań w walce z przemocą. Tylko przez zrozumienie tych wielowymiarowych mechanizmów możemy zacząć skutecznie przeciwdziałać przemocy wobec kobiet w jej różnych formach.

Czy policja naprawdę rozumie powagę przemocy online o charakterze płciowym?

Wielu uczestników badań, w tym Sylvia P., zauważyło, że policja często nie rozumie powagi zachowań online związanych z nienawiścią płciową. Dla niej, część funkcjonariuszy traktuje groźby śmierci, które kobiety otrzymują w internecie za wyrażanie poglądów feministycznych, jako coś normalnego, coś, co zdarza się codziennie. Sylvia zauważyła, że przemoc online wobec kobiet jest uznawana za zjawisko powszechne i w oczach policji nie wymaga szczególnej uwagi, podczas gdy zachowanie takie, jak np. wyciąganie noża w klubie, traktowane jest jako poważne wykroczenie. Takie podejście policji prowadzi do ignorowania szerszego problemu, a w konsekwencji kobiety, które doświadczyły nękania w sieci, często rezygnują z zgłaszania sprawy. W wielu przypadkach zgłoszenie do policji jest rozważane tylko wtedy, gdy nękanie przybiera formę skrajnych gróźb, jak groźby gwałtu czy fizycznej przemocy.

Zjawisko to jest o wiele szersze, obejmujące także „mniejsze” formy przemocy, jak wyśmiewanie, obelgi czy upokarzające komentarze, które są traktowane przez sprawców jako „lekka zabawa”. Dla wielu uczestniczek badania, takie drobne formy nienawiści online, mimo że nie są traktowane przez prawo jako przestępstwo, mają poważne konsekwencje psychiczne. Często ignorowanie przez policję nawet tych "mniejszych" aktów przemocy prowadzi do ich kumulacji, co w efekcie pogłębia ich destrukcyjny wpływ na ofiary. Przemoc online ma charakter ciągły i narastający, a jej skutki, choć początkowo mogą wydawać się nieznaczne, mogą prowadzić do poważnych problemów emocjonalnych i psychicznych.

Z perspektywy funkcjonowania policji, jej podejście do takich incydentów jest problematyczne, gdyż traktowanie każdego zdarzenia jako oddzielnego, a nie część większego zjawiska, prowadzi do zlekceważenia długofalowych skutków nękania w sieci. Wiele badań wskazuje na to, że podobne podejście może być wynikiem niewystarczającej edukacji funkcjonariuszy na temat specyfiki przemocy online, zwłaszcza tej o charakterze płciowym.

Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy próbujemy zmierzyć się z tym problemem na poziomie mediów społecznościowych. Choć większość platform internetowych posiada zasady użytkowania, które zabraniają obraźliwych treści, ich egzekwowanie pozostawia wiele do życzenia. Wielu użytkowników zgłasza przypadki nękania, jednak w odpowiedzi najczęściej spotykają się z automatycznymi odmowami usunięcia nieodpowiednich treści. Polityki dotyczące zgłaszania obraźliwych materiałów są często niejasne, a sama procedura zgłoszenia nękania bywa czasochłonna i nieprzejrzysta. W rezultacie, użytkownicy czują się zniechęceni do dalszego zgłaszania takich przypadków.

Dodatkowo, często oferowana rada polegająca na zablokowaniu obraźliwego użytkownika lub usunięciu niepożądanych treści nie rozwiązuje problemu. Choć może to dawać chwilową ulgę, nie zapobiega to dalszym aktom przemocy, ponieważ sprawcy mogą łatwo zakładać nowe konta i kontynuować swoje ataki. Co więcej, nawet jeśli materiał jest usunięty z prywatnego profilu ofiary, nadal może być widoczny dla innych użytkowników platformy.

Wreszcie, należy zauważyć, że problematyczność działań policji i platform społecznościowych jest także wynikiem niewystarczającej edukacji i zaangażowania tych instytucji w zwalczanie przemocy online. Policja nie tylko nie rozumie pełni problemu, ale również nie jest wystarczająco dobrze wyposażona, by skutecznie reagować na zjawisko nienawiści o charakterze płciowym w internecie. Mediów społecznościowych nie można winić wyłącznie za brak skuteczności, ale ich podejście do tych problemów często jest niewystarczająco odpowiedzialne. Kluczowym aspektem jest edukacja zarówno użytkowników, jak i pracowników organów ścigania oraz firm zarządzających platformami internetowymi.