W przypadku Donalda Trumpa, mamy do czynienia z osobowością o niezwykłym charakterze – nie tylko z uwagi na skalę wpływu, jaki wywarł na amerykańskie i światowe życie polityczne, ale również z powodu struktury jego jaźni, która wydaje się nie wpisywać w żadne klasyczne ramy psychologiczne. W swojej książce Dan P. McAdams podejmuje próbę analizy tego fenomenu w duchu psychobiografii, czyli podejścia łączącego psychologię osobowości z narracyjnym ujęciem życia jednostki w jego kontekście kulturowym, ideologicznym i społecznym. Autor nie tylko odtwarza historię życia Trumpa, ale przede wszystkim szuka jej znaczenia – tego, co stanowi o tożsamości człowieka, który swoją egzystencję przekuł w spektakl.
Centralną metaforą staje się dla McAdamsa „Dziwna historia doktora Jekylla i pana Hyde’a”. To nie przypadek. Stevensonowska opowieść o podwójności i walce dwóch tożsamości – jednej publicznej, drugiej instynktownej – odzwierciedla to, co McAdams dostrzega w Trumpie: człowieka kierującego się niemal wyłącznie impulsem, bez trwałego wewnętrznego kompasu moralnego, który w klasycznej narracji życia pozwala odróżnić dobro od zła, wartości od kaprysów. Trump, zdaniem autora, nie ma rozwiniętej narracyjnej tożsamości – nie buduje z przeszłości spójnej opowieści, nie projektuje przyszłości. Jego istnienie to teraźniejszość w stanie ciągłej performatywnej eksplozji.
McAdams rekonstruuje tę specyficzną strukturę osobowości w odniesieniu do badań nad rozwojem tożsamości narracyjnej. Współczesna psychologia osobowości zakłada, że dojrzała tożsamość rozwija się, kiedy jednostka potrafi ułożyć swoje doświadczenia w spójną, moralnie nacechowaną narrację, która nadaje sens jej życiu. Trump natomiast, jak pisze autor, wydaje się zatrzymany na etapie rozwoju, w którym dominują momentalne emocje, transakcyjne relacje i potrzeba dominacji – a nie refleksyjna integracja przeżyć czy samowiedza. Brakuje u niego „wewnętrznego Jekylla” – nie ma tego, kto miałby się wstydzić lub próbować zapanować nad „Hyde’em”.
Równocześnie jednak McAdams dostrzega w tej osobowości coś głęboko ludzkiego, wręcz ewolucyjnego. W rozdziale zatytułowanym „Prymat” sugeruje, że osobowość Trumpa przypomina cechy samców alfa w społecznościach naczelnych: dominacja, impulsywność, skupienie na hierarchii, unikanie przyznania się do słabości czy winy. W tym ujęciu Trump nie tyle jest „dziwny”, co raczej archaiczny – wyłania się z niego portret człowieka, który wciela najstarsze wzorce przetrwania, ignorując normy współczesnej, złożonej moralnie i kulturowo cywilizacji.
Taki portret burzy nasze przyzwyczajenia wobec tego, czym powinien być przywódca. Nie chodzi tu wyłącznie o wartości polityczne, ale o coś głębszego – o strukturę psychologiczną, którą uznajemy za godną zaufania, rozważną i zdolną do autorefleksji. McAdams nie diagnozuje Trumpa klinicznie – nie interesuje go psychiatryczna etykieta, lecz narracyjny deficyt, brak historii życia, którą można by opowiedzieć jako moralnie spójną.
Tym samym czytelnik zmuszony jest przemyśleć, czym naprawdę jest „normalność” w kontekście osobowości przywódczej. Czy to charyzma, dominacja i pewność siebie, czy też zdolność do autorefleksji, empatii i tworzenia spójnych narracji, które pozwalają społeczeństwu odnaleźć sens w zbiorowym doświadczeniu?
Ważne jest zrozumienie, że psychobiograficzne podejście, jakie prezentuje McAdams, nie służy demaskacji w stylu tabloidowym. To próba zrozumienia, jak jednostka może funkcjonować bez głębszej tożsamości narracyjnej, opierając swoje działania wyłącznie na natychmiastowej gratyfikacji, dominacji i spektaklu. W świecie, w którym polityka coraz częściej przypomina show, a wybory przywódców opierają się na emocjach, a nie na wartościach, taka analiza może być nie tylko trafna, ale i konieczna.
Należy przy tym uwzględnić, że psychologiczna wyjątkowość Trumpa nie jest odosobnionym przypadkiem, lecz może być zwiastunem szerszego zjawiska. Demokratyczne społeczeństwa stoją dziś przed wyzwaniem: jak odpowiadać na przywódców, którzy nie oferują narracji wspólnotowej, lecz stawiają siebie – swój impuls, swój gniew, swoje zwycięstwo – w centrum wszystkiego? Jakie konsekwencje dla zbiorowej psychiki niesie ze sobą styl rządzenia, który nie odwołuje się do historii, do pamięci czy do przyszłości, a jedynie do niekończącego się teraz?
Jak ekstrawersja kształtuje psychologiczną potęgę Donalda Trumpa?
Donald Trump jest postacią, której życie i kariera mogą być rozpatrywane przez pryzmat jednej z najpotężniejszych cech osobowościowych – ekstrawersji. Jego sposób myślenia, działania i odbierania świata jest odzwierciedleniem krótkoterminowego podejścia do rzeczywistości, które jest dynamiczne i zdominowane przez emocje. W przeciwieństwie do wielu ludzi, którzy tworzą spójną narrację łączącą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, Trump żyje w chwili obecnej, poruszając się od jednej sceny życia do drugiej, bez większego zastanawiania się nad tym, co będzie za chwilę. W jego świecie emocje nie są ograniczone żadnymi barierami – są całkowicie swobodne i maksymalnie wyraziste.
Emocjonalność Trumpa, jego zdolność do wciągania ludzi i tworzenia atmosfery pełnej energii, stanowi kluczowy element jego sukcesu. Jego relacje z innymi, począwszy od tych kameralnych, jak rozmowy z osobami z jego bliskiego otoczenia, aż po ogromne wiece wyborcze, w których potrafił przyciągnąć tłumy, mają jedno wspólne – silny ładunek emocjonalny. To, co wyróżnia Trumpa, to umiejętność wzbudzania ekstrawertywnej energii u innych, co tworzy swoisty, prawie hipnotyczny efekt. Sprague, która miała okazję poznać Trumpa osobiście w latach 80., mówiła, że Trump „był bardzo przystojny, blondyn, szczupły, sportowy. Potrafił rozmawiać z kimś tak, że ta osoba czuła się, jakby była jedyną osobą na świecie. To było jak hipnoza”. To poczucie wyjątkowości i bezpośredniego zaangażowania emocjonalnego z każdą osobą z jego otoczenia jest jednym z kluczowych elementów jego charyzmy.
Na wiecach wyborczych Trumpa ta sama energia ekstrawertyczna objawia się w pełnej krasie. Zdolność do wywoływania u swoich zwolenników radości, ekscytacji, a także gniewu, staje się nieocenionym narzędziem w polityce. Choć gniew zazwyczaj kojarzy się z emocją negatywną, badania psychologiczne wskazują, że może on również motywować do działania, a nawet przynosić poczucie katharsis. Ekstrawertycy, tacy jak Trump, doskonale rozumieją, że gniew może być efektywnie wykorzystany jako narzędzie mobilizacji społecznej, mobilizując tłumy do działania, do wyrażenia swojego niezadowolenia i walki o swoje cele.
Co więcej, Trump wykorzystywał humor, ostry i sarkastyczny, który łączył się z głębokim, nieuświadomionym gniewem, by jeszcze silniej zaangażować tłum. Jego zdolność do rozbawiania ludzi i podgrzewania ich emocji miała niesamowitą moc. W tym aspekcie Trump wykorzystywał swoje umiejętności w pełni, wzmacniając swoją pozycję zarówno w polityce, jak i w biznesie. Był to element, który przyciągał ludzi – nie tylko po to, by ich inspirować czy przekonywać, ale by po prostu dostarczać im silnych emocji. Nie chodziło o to, by być wzorem do naśladowania, lecz o to, by być w pełni obecnym, żywym, energetycznym i niepowtarzalnym.
Ekstrawersja jest jednym z najlepiej zbadanych aspektów osobowości. Psycholodzy wiedzą, że generalnie jest ona siłą pozytywną w życiu społecznym. Ludzie o wysokiej ekstrawersji cieszą się z lepszych wyników w różnych aspektach życia – od sukcesów zawodowych po szersze kręgi towarzyskie i lepsze umiejętności interpersonalne. Badania wskazują, że tacy ludzie często są bardziej szczęśliwi, posiadają szersze i głębsze sieci przyjaźni, mają lepsze zdolności do przewodzenia i wykazują mniejsze skłonności do cierpienia z powodu chorób psychicznych, takich jak depresja czy zaburzenia lękowe. Trump, z jego olbrzymią dozą ekstrawersji, doskonale wpisuje się w te ogólne tendencje.
Jednak nie wszystko w życiu związanego z nadmierną ekstrawersją jest proste i idealne. Istnieje ryzyko, że wysoki poziom ekstrawersji może prowadzić do pewnych problemów, jak na przykład hipomanię – stan, w którym osoba nie jest w stanie spokojnie funkcjonować, ponieważ jej energia jest nieustannie wybuchowa i chaotyczna. Chociaż Trump nigdy nie dał powodu, by przypuszczać, że zmaga się z hipomanią, jego życie pełne intensywnej aktywności, często niekontrolowanych emocji i poszukiwania silnych bodźców, jest charakterystyczne dla osób o wysokim poziomie ekstrawersji.
Z drugiej strony, najistotniejsze jest to, jak ekstremalna ekstrawersja wpływa na jego sukcesy. Wiele osób zadaje sobie pytanie, co takiego daje Trumpowi przewagę. Odpowiedź jest prosta – jego zdolność do pełnego angażowania się emocjonalnie w każdą chwilę, bez zważania na przyszłość czy przeszłość. Jego sposób działania, pełen emocji i dynamizmu, przyciąga ludzi i sprawia, że czują się oni częścią czegoś większego, czegoś ekscytującego. Tylko dzięki swojej wyjątkowej osobowości, Trump mógł zdobyć władzę, której nie uzyskałby, gdyby nie potrafił wykorzystać w pełni swojego daru do angażowania emocji ludzi.
Trzeba również zauważyć, że ekstrawersja ma swoje mroczne strony. Choć może pomóc w osiąganiu sukcesów i tworzeniu pozytywnych relacji, zbyt duża intensywność tych emocji może prowadzić do problemów z utrzymaniem stabilności życiowej, zarówno na poziomie psychologicznym, jak i społecznym. Ekstrawersja nie jest więc panaceum na wszystko, ale w przypadku Trumpa stała się kluczem do jego błyskotliwej kariery.
Jak wczesne relacje z matką kształtują osobowość: przypadek Donalda Trumpa
W książce The Art of the Deal Donald Trump pisze, że jego matka miała artystyczną i dramatyczną naturę, a swoje umiejętności publicznego wystąpienia częściowo zawdzięcza jej. Mary Trump była opisywana przez przyjaciół i znajomych jako osoba serdeczna, przyjazna, uprzejma i skromna. Louise Sunshine, długoletnia współpracowniczka Donalda, mówiła o niej, że była „bardzo silną kobietą”, choć zarazem „spokojną”, „nieagresywną” i „bardzo stonowaną”, ale również „kochającą” i „przyjmującą”. Przyjaciel z dzieciństwa Donalda wspominał, że rodzeństwo Trumpów zawsze mówiło o matce w ciepłych słowach, nigdy nie wyrażając się o niej źle.
Mimo tych ogólnych i pozytywnych opisów jej charakteru, trudno jednoznacznie stwierdzić, jak kształtowały się jej relacje z pięcioma dziećmi, a zwłaszcza z Donaldem. Być może jej ciepła osobowość nie gwarantowała wcale stworzenia silnej więzi emocjonalnej z czwórką dzieci. Nie możemy także założyć, że relacja ta była tylko zimna czy odległa. W tym kontekście relacja matki z synem pozostaje zagadką, a próby odpowiedzi na nią są wciąż niepełne.
Pomimo, że Donald Trump przez prawie pięćdziesiąt lat znajdował się w centrum uwagi publicznej, a biografowie i dziennikarze przesłuchiwali jego rodzinę, znajomych i osoby mające coś ciekawego do powiedzenia na temat jego życia, nie ma wielu informacji dotyczących jego dzieciństwa, szczególnie dotyczących relacji z matką. I choć wciąż spekuluje się na temat wpływu rodzinnych więzi na jego osobowość, faktów, które mogłyby dostarczyć solidnych dowodów na te przypuszczenia, jest bardzo mało.
Często krytycy Donalda Trumpa poszukują przyczyn jego zachowań w traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa, w przekonaniu, że niektóre z cech jego charakteru, których nie lubią, muszą wynikać z zaburzonych relacji rodzinnych. Tego rodzaju myślenie, chociaż popularne, nie opiera się na solidnych dowodach. Przykład: w artykule psychologicznym opublikowanym w Atlantic autor stwierdza, że dzieci Trumpa dorastały w stosunkowo stabilnym środowisku rodzinnym, a w zachowaniach ich rodziców nie można dostrzec wyraźnych oznak patologii. Odpowiedź krytyka, psychoterapeuty, była mocna i złożona z twierdzeń o „głębokiej traumie rozwojowej” Trumpa, którą – według niego – należy przypisać nieudanej więzi z matką lub niekorzystnym warunkom w domu rodzinnym.
Jednakże, mimo że taki wniosek byłby łatwy do wyciągnięcia na podstawie jednej, specyficznej teorii, rzeczywistość psychologiczna jest bardziej złożona. Zrozumienie wpływu rodziny na kształtowanie osobowości nie powinno opierać się na domysłach. Zamiast tego, musimy poszukiwać rzeczywistych dowodów, które potwierdzają daną tezę. Trudno jest jednoznacznie wskazać, że dziecko, które przeżywało trudności z matką, musi stać się osobą pełną lęku czy zmagającą się z brakiem zaufania do innych. Nie ma przekonujących dowodów, które sugerowałyby, że krótka separacja matki od dziecka w młodym wieku wpływa na tak drastyczne zmiany w jego zachowaniu.
Również spekulacje na temat możliwego wpływu fizycznego oddalenia matki od Donalda, kiedy miał on około dwóch i pół roku, wydają się przesadzone. Choć Mary Trump przeżyła poważną infekcję po narodzinach swojego ostatniego dziecka, co mogło wiązać się z czasową separacją, nie ma dowodów na to, że taki epizod spowodował negatywne skutki w długofalowym rozwoju dziecka. Psychologowie spekulują, że przerwa w więzi emocjonalnej mogła przyczynić się do późniejszych zachowań, które będą domagały się uwagi, ale nie ma dowodów na to, by taka krótkotrwała separacja mogła spowodować tak silne zmiany w osobowości.
Współczesne badania psychologiczne nie potwierdzają, że krótka separacja w wieku 2-3 lat ma poważne konsekwencje dla przyszłej osobowości dziecka. Dzieci w tym wieku, mimo że zaczynają stawać się bardziej samodzielne, wciąż są w stanie tworzyć zdrowe więzi emocjonalne, szczególnie jeśli inne osoby, takie jak rodzeństwo czy opiekunowie, wypełniają tę lukę. Trudno zatem wyciągać daleko idące wnioski na podstawie tak krótkiego okresu separacji, nawet jeśli było ono w jakimś sensie traumatyczne.
Chociaż nie mamy wystarczających dowodów na to, by stwierdzić, w jakiej mierze więź Donalda Trumpa z matką była silna, zdrowa czy zaburzona, warto zauważyć, że inne dzieci Trumpów, mimo dorastania w tej samej rodzinie, rozwijały się w różnorodny sposób. Maryanne, najstarsza córka, stała się poważanym sędzią apelacyjnym, co każe zastanowić się nad tym, jak różnorodne mogą być efekty dorastania w tym samym, na pozór trudnym środowisku rodzinnym.
Nie możemy jednak zapominać, że osobowość człowieka kształtuje się nie tylko w wyniku relacji z matką, ale również pod wpływem szeregu innych czynników, w tym interakcji z ojcem, rodzeństwem, a także szeroko pojętym środowiskiem społecznym. Psychologia człowieka jest pełna złożonych zależności, które nie zawsze prowadzą do jednoznacznych wniosków.
Jak opowieści o odkupieniu kształtują amerykańską tożsamość kulturową?
W amerykańskiej kulturze istnieje głęboko zakorzeniona narracja o odkupieniu, w której bohaterowie, kierując się swoimi niezachwianymi przekonaniami o tym, co jest dobre i prawdziwe, pokonują liczne trudności, by zbudować lepszą i szczęśliwszą przyszłość. Korzeniami sięgającymi XVIII-wiecznego chrześcijaństwa i zasad oświecenia europejskiego, ta narracja o zbawieniu w amerykańskiej kulturze jest uchwycona w ikonicznym obrazie „miasta na wzgórzu” oraz w idei amerykańskiego wyjątkowości. Choć istnieje wiele wersji tej opowieści, wszystkie zazwyczaj łączy ogólna koncepcja, że Amerykanie różnią się od reszty świata i są przeznaczeni do przekształcenia siebie i świata w coś lepszego. Tak więc główna narracja kulturowa o odkupieniu w Stanach Zjednoczonych jest mitem. Historia jest zbyt złożona i pełna trudności, by dało się ją uchwycić dokładnie i w pełni w tak prostej, optymistycznej opowieści. Jednakże, jeśli mit ten motywuje pozytywne zachowania, to jest to akceptowalne.
Podobnie życie ludzkie jest o wiele bardziej złożone niż jakakolwiek opowieść, którą człowiek może o nim opowiedzieć. Narracja tożsamości autobiograficznej, którą autor tworzy, by nadać sens i cel swojemu życiu, jest zatem również mitem. Jednak może to być bardzo użyteczny mit, zwłaszcza gdy jest zgodny z szerszym mitem o kulturze amerykańskiej. Istnieją korzyści z tego, by opowieść o swoim życiu brzmiała i wyglądała jak jedna z ulubionych narracji kulturowych. Osoby, które nieświadomie przyjmują tę samą kulturę, będą skłonne potwierdzić twoją historię, zachęcać do podążania za nią, a także chwalić cię, gdy odniesiesz sukces. Tak, kochamy opowieści o odkupieniu w Stanach Zjednoczonych, niezależnie od tego, czy dotyczą one całego narodu, czy indywidualnych żyć Amerykanów.
Pierwszą i najstarszą formą narracji o odkupieniu jest narracja o zadośćuczynieniu, przywieziona do Nowego Świata przez purytanów nowoangielskich w XVII wieku. Zadośćuczynienie śledzi przejście od grzechu do zbawienia. Zakorzenione w języku amerykańskiego chrześcijaństwa, zadośćuczynienie może obejmować szeroki wachlarz transformacji ludzkiego życia. Należą do nich osobiste konwersje religijne, jak te, które są świętowane przez miliony amerykańskich ewangelików. Ale istnieje również wiele innych form, w tym historie niereligijne, w ramach których osoba (lub grupa) dochodzi do porozumienia lub naprawia swoje przewinienia, co prowadzi do poprawy lub postępu w życiu. W tworzeniu własnej narracji tożsamości George W. Bush głęboko czerpał z mitologicznych zasobów zadośćuczynienia. Do czasu, gdy kandydował do urzędu publicznego, Bush stworzył porywającą i autentyczną historię zadośćuczynienia za swoje własne życie. Opowieść ta mówi o tym, jak prowadził dobre i zdrowe życie dorastając w Midland, Teksasie, ale porzucił je, gdy wpadł w alkoholizm. Historia ta śledzi jego odkupienie w trzech krokach: (i) poślubił dobrą kobietę w wieku 31 lat, (ii) przyjął Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela w wieku 38 lat, (iii) wypił ostatni kieliszek alkoholu w dniu swoich 40. urodzin. Od tego momentu, jak mówi historia, poświęcił się pozytywnym, generatywnym celom, będąc absolutnym grzesznikiem, który pokutował i teraz był zbawiony, synem marnotrawnym, który powrócił do Boga.
Drugą formą amerykańskiego odkupienia jest narracja o "rags to riches", opowieść o drodze z ubóstwa do bogactwa, wykształcenia, prestiżu, która wywodzi się przynajmniej od autobiografii Benjamina Franklina, który skutecznie wymyślił amerykański sen. Na początku tej opowieści Franklin to głodny nastolatek z tylko dwoma miedziakami w kieszeni. Na końcu jest wielkim mężem stanu, naukowcem i jednym z ojców-założycieli amerykańskiej republiki. To opowieść o wznoszeniu się ku wyżynom, świętowana w historiach Horatio Algiera i niezliczonych opowieściach o wspinaniu się z biedy i zdobywaniu sukcesu w amerykańskim społeczeństwie. To marzenie wielu imigrantów, w tym i dziadka Donalda Trumpa, który w 1885 roku opuścił Niemcy, by szukać lepszego życia w Stanach Zjednoczonych.
Trzecia odmiana narracji o odkupieniu to narracja o wyzwoleniu. Śledzi przejście od niewoli (lub ucisku) do wolności. W pierwszej połowie XIX wieku kilku niewolników, którzy uciekli na północ, napisało poruszające relacje ze swoich trudności, takie jak "Narrative of the Life of Frederick Douglass, an American Slave, Written by Himself". Ich opowieści stały się słynnymi narracjami o niewolnictwie, które ustanowiły wpływową tradycję literacką wśród Afroamerykanów i innych marginalizowanych grup. Ta narracja wyzwolenia inspirowała także inne ruchy wyzwolenia, jak ruchy na rzecz praw kobiet, niepełnosprawności czy ostatnie ruchy na rzecz pełnych praw dla osób LGBT. Barack Obama w swojej książce „Dreams from My Father” opowiadał, jak zaczął przyjmować tę wielką narrację o wyzwoleniu na potrzeby swojego życia. Choć sam Obama nie doświadczył traumy niewolnictwa ani brutalnej segregacji rasowej, to identyfikował się z tą wielką historią wyzwolenia.
Czwórka narracji o odkupieniu to opowieść o odzyskaniu czegoś dobrego, co zostało utracone. Najczęściej taką opowieść spotykamy w medycynie, kiedy osoba odzyskuje zdrowie po chorobie. Z punktu widzenia psychologii i kultury, najbardziej wpływowe opowieści o odzyskiwaniu dotyczą jednak utraty kontroli, niewinności czy pewnej formy inherentnej dobroci i długotrwałej pracy nad odzyskaniem tego, co zostało utracone. Myślimy o alkoholikach w trakcie rehabilitacji czy osobach, które wychodzą z uzależnienia, nadużyć czy zaniedbania. Oznacza to również odzyskiwanie utraconego „ja”, które zostało w jakiś sposób uszkodzone. Oprah Winfrey jest jednym z najbardziej znanych symboli opowieści o odzyskiwaniu. Jako kobieta, która w młodości doświadczyła przemocy seksualnej i nędzy, a później stała się jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Stanach Zjednoczonych, Winfrey stała się nauczycielką takich opowieści, ucząc innych, jak odzyskać wewnętrzną siłę i dobroć, by podążać ku pełni swojego potencjału.
Ostatnią, bardziej współczesną narracją o odkupieniu, która zyskała na popularności, jest opowieść, którą Donald Trump stworzył wokół idei „Make America Great Again” (MAGA). Narracja ta przypomina historię odzyskiwania utraconej potęgi, w której Ameryka była kiedyś wielka, teraz nie jest, ale Trump ma ją uczynić znów wielką.
Jak zakończenie wojny secesyjnej pogłębiło nierówności rasowe w USA i co to oznaczało dla Native Americans?
Jak postawy wobec imigracji zmieniają się w świetle polityki zielonych kart?
Jakie wyzwania stawiają przed nami stronnicze systemy sztucznej inteligencji w kontekście wojskowym?
Jak parodia Trumpa w wykonaniu Aleca Baldwina wpłynęła na postrzeganie kandydatów i wynik wyborów?
Jak nasze środowisko wpływa na naszą zdolność do okazywania współczucia i radzenia sobie ze stresem?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский