Program DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals) od samego początku budził kontrowersje prawne, które trwały przez wiele lat, stając się jednym z centralnych punktów sporów związanych z polityką imigracyjną w Stanach Zjednoczonych. Administracja prezydenta Trumpa, podejmując próbę jego likwidacji, zmusiła sądy do rozstrzygania kwestii prawnych, które w dużej mierze odnosiły się do konstytucyjnych zasad takich jak due process, separacja władz oraz przepisy prawa administracyjnego. Działania te wywołały szereg pozwów sądowych, które miały istotny wpływ na przyszłość programu.
Począwszy od orzeczenia sądu apelacyjnego w Kalifornii w sprawie Regents of the University of California v. United States Department of Homeland Security (2017), w którym twierdzenia rządu Trumpa zostały uznane za „arbitralne i kapryśne”, sądy zaczęły analizować, czy decyzja o zakończeniu programu DACA naruszała zasady procesowe zawarte w Piątej Poprawce do Konstytucji USA. Argumenty powoda wskazywały na obawy związane z brakiem odpowiedniego uzasadnienia i nieprzestrzeganiem norm prawa administracyjnego (Administrative Procedure Act – APA). W wyniku tego, Departament Sprawiedliwości w 2018 roku wystąpił do Sądu Apelacyjnego Dziewiątego Okręgu z żądaniem pilnego rozstrzygnięcia, aby móc skierować sprawę do Sądu Najwyższego. To wszystko prowadziło do nowych przeszkód prawnych, które miały przełomowy wpływ na losy DACA.
W międzyczasie, zaledwie kilka dni po złożeniu wniosku przez rząd w sprawie odwołania, Sąd Apelacyjny Dziewiątego Okręgu wydał jednogłośne orzeczenie, które utrzymało decyzję sądu pierwszej instancji. W ten sposób administracja Trumpa, pomimo wysiłków, nie zdołała zakończyć programu. Jednakże, sprawa nie zakończyła się na tym etapie, gdyż wkrótce po tym rząd zwrócił się z prośbą o włączenie jej do procedury sądowej w trybie pilnym przez Sąd Najwyższy. Do maja 2019 roku Sąd Najwyższy nie wydał jednak odpowiedzi, co oznaczało, że decyzja mogła zostać podjęta dopiero w kolejnej kadencji sądowej.
Zdecydowane orzeczenie zapadło w maju 2019 roku, kiedy to sąd apelacyjny czwartego okręgu w Richmond uznał, że administracja Trumpa nie postępowała zgodnie z wymaganiami APA przy próbie uchwały o zakończeniu DACA. Warto również dodać, że sytuację skomplikowały inne sprawy sądowe, takie jak ta w Teksasie, gdzie sędzia federalny wydał wyrok, który pozwalał na dalsze funkcjonowanie programu, choć uznał, że w przyszłości może on zostać uznany za niekonstytucyjny. Orzeczenie to wpłynęło na dalsze działania sądów, które w tej sprawie zaczęły tworzyć różnorodne interpretacje prawne.
W tej samej sprawie, złożone zostały również pozwy w sprawie zamrożenia funduszy federalnych dla tzw. „jurysdykcji schronienia” (sanctuary jurisdictions) na podstawie rozporządzenia wykonawczego EO 13768, wydanego przez prezydenta Trumpa w 2017 roku. W wyniku tego pozwy zostały złożone w takich miastach jak Chicago, San Francisco czy Filadelfia. W jednym z przypadków, sąd w Chicago przyznał rację miastu, orzekając, że administracja nie miała prawa wstrzymać funduszy w ramach tego rozporządzenia, co było później potwierdzone przez Sąd Apelacyjny Siódmego Okręgu.
W przypadku Filadelfii, sąd uznał, że wydane przez rząd rozporządzenie było niezgodne z konstytucyjnym zapisem dotyczącym rozdziału władz oraz zasadami wykorzystywania funduszy federalnych. W wyniku tego, miasto uzyskało ochronę przed dalszymi działaniami rządu, a decyzja ta została utrzymana przez Sąd Apelacyjny Trzeciego Okręgu w 2019 roku.
Próba administracji Trumpa w zakresie zamrożenia funduszy dla miast, które uznają się za „schronienia” dla nieudokumentowanych imigrantów, była zatem częścią szerszej strategii mającej na celu wymuszenie na stanach i miastach podporządkowanie się polityce imigracyjnej administracji. Próbując wykorzystać finansowe naciski, rząd próbował zmusić lokalne władze do wdrożenia surowszych polityk imigracyjnych, co napotkało jednak opór w sądach, które wielokrotnie stwierdzały, że takie działania były niezgodne z przepisami prawa federalnego.
Ważnym aspektem spraw sądowych dotyczących zarówno DACA, jak i rozporządzenia EO 13768, jest fakt, że w wielu przypadkach orzeczenia te były wynikiem skomplikowanych analiz konstytucyjnych i administracyjnych, które musiały uwzględniać zarówno prawa obywateli, jak i uprawnienia władzy wykonawczej. Dodatkowo, w obliczu decyzji sądów apelacyjnych, istniała wyraźna potrzeba ostatecznego rozstrzygnięcia w tej sprawie przez Sąd Najwyższy, który wciąż nie podjął decyzji co do dalszego biegu sprawy, a każda taka decyzja miała potencjał wpływać na ogromną liczbę osób i na kształt amerykańskiej polityki imigracyjnej.
Choć w tej chwili DACA pozostaje w mocy, dopóki nie zapadnie ostateczne orzeczenie Sądu Najwyższego, niepewność w kwestii przyszłości programu wciąż pozostaje. Również kwestie związane z rządowym naciskiem na lokalne władze w sprawie imigracji sądalą się nierozwiązane, a decyzje sądów wciąż pozostają kluczowe dla kształtowania polityki imigracyjnej w USA.
Jak kontrowersyjne decyzje administracji Trumpa wpłynęły na politykę imigracyjną i praworządność w Stanach Zjednoczonych?
Pod rządami administracji Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone doświadczyły licznych kontrowersyjnych działań prawnych, które miały daleko idący wpływ na politykę imigracyjną oraz szeroko rozumiane zasady praworządności. Wiele z tych decyzji zostało poddanych rygorystycznym wyzwaniom sądowym, a same procesy prawne często ukazywały napięcia między uprawnieniami władzy wykonawczej a przestrzeganiem praw obywatelskich i konstytucyjnych.
Na początku swojej kadencji Trump skoncentrował się na zrealizowaniu obietnicy o „twardej” polityce migracyjnej. W 2017 roku jego administracja wprowadziła zakaz podróży dla obywateli z siedmiu krajów muzułmańskich, co wywołało burzę prawnych wyzwań, zarówno w sądach stanowych, jak i federalnych. W wyniku sprawy Trump v. Hawaii Sąd Najwyższy USA ostatecznie utrzymał w mocy wersję zakazu podróży, chociaż decyzja ta była kontrowersyjna i budziła wątpliwości co do przestrzegania konstytucyjnych zasad ochrony przed dyskryminacją.
Kolejnym ważnym aspektem administracji Trumpa była polityka rozdzielania rodzin na granicy, która zyskała globalny rozgłos. Decyzja o „zero tolerancji” wobec nielegalnej imigracji doprowadziła do zatrzymywania dzieci oddzielnie od rodziców. W odpowiedzi na te działania, kilka stanów, w tym Kalifornia i Illinois, pozwały administrację Trumpa, zarzucając jej naruszenie praw konstytucyjnych, w tym zakazu traktowania w sposób okrutny i nieludzki. Sprawy sądowe takie jak City and County of San Francisco v. Trump czy County of Santa Clara v. Trump stały się kluczowe w rozstrzyganiu tego sporu, a sądy często interweniowały, wydając nakazy wstrzymujące niektóre aspekty polityki migracyjnej.
W zakresie polityki azylowej, Trump wielokrotnie próbował wprowadzić zmiany, które miały ograniczyć dostęp do procedur azylowych. Obejście ustawodawstwa dotyczącego azylu i usiłowanie zmiany wymagań dla osób ubiegających się o ochronę międzynarodową spotkało się z krytyką ze strony organizacji praw człowieka i wieloma procesami sądowymi. W sprawie Department of Homeland Security v. Regents of the University of California Sąd Najwyższy USA rozstrzygnął, że decyzja o zakończeniu programu DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals) nie została przeprowadzona zgodnie z procedurą, wymagając od administracji Trumpa uzasadnienia swoich działań w sposób bardziej precyzyjny i przejrzysty.
Jednakże, sprawy te to tylko część szerszego obrazu. Również inne decyzje administracji Trumpa, jak próba zmiany porozumienia Flores dotyczącego zatrzymywania nieletnich imigrantów, miały poważne konsekwencje prawne i polityczne. Z kolei, zmiany w przepisach dotyczących obowiązków służb celnych i imigracyjnych wywołały kontrowersje w kontekście ich zgodności z konstytucyjnymi zasadami, w tym z prawem do rzetelnego procesu sądowego.
Wszystkie te zmiany pokazują, jak administracja Trumpa, mimo licznych prób przełamania i zignorowania konstytucyjnych zasad, musiała zmierzyć się z silną reakcją ze strony sądów. Ich decyzje miały znaczący wpływ na realizację polityk imigracyjnych, nakładając na administrację obowiązki przestrzegania przepisów i gwarancji konstytucyjnych. Ostatecznie, wiele z tych spraw miało wpływ na przyszłość polityki imigracyjnej, pokazując, jak istotną rolę odgrywają sądy w kontroli nad działaniami władzy wykonawczej.
Ważnym aspektem, który należy uwzględnić, jest fakt, że kontrowersyjne decyzje administracji Trumpa miały również wpływ na kształtowanie postaw społecznych i politycznych w Stanach Zjednoczonych. Opozycja wobec polityki migracyjnej Trumpa zyskała na sile, a procesy sądowe stanowiły część szerszego ruchu oporu wobec jego polityki. Równocześnie, decyzje sądów pokazują, jak w demokracji istnieje mechanizm równowagi i kontrolowania nadmiernej koncentracji władzy w rękach jednej gałęzi rządu.
Przełomowe decyzje sądowe oraz ich późniejsze konsekwencje mogą stanowić cenne lekcje dla przyszłych administracji, pokazując, że żadne polityczne podejście nie może ignorować fundamentalnych praw obywatelskich. Procesy te udowodniły, jak ważne jest przestrzeganie zasad sprawiedliwości, niezależnie od tego, jakie zmiany polityczne mają miejsce na szczeblu wykonawczym.
Czy system konstytucyjny w USA zawiódł?
W ciągu ostatnich kilku lat wiele badań i dyskusji poświęcono ocenie stabilności amerykańskiej demokracji i roli, jaką w tym procesie odgrywa prezydentura Donalda Trumpa. Chociaż niektórzy twierdzą, że system amerykański przetrwał ataki ze strony prezydenta, inni dostrzegają w jego działaniach wyraźne zagrożenie dla podstawowych norm liberalnej demokracji. Istnieje jednak zasadnicze pytanie, które powinno zostać postawione w tej debacie: czy obecny system już zawiódł? Jeśli tak, to co można zrobić, aby go naprawić? Trumpowa prezydentura stanowi test dla amerykańskiego systemu politycznego, który, jak się okazuje, może wymagać głębokich zmian.
Wśród badaczy, którzy zajmują się tym tematem, wyróżnia się kilka podejść. Pierwsze z nich, określane mianem „szkoły odporności” (resilience school), zakłada, że amerykański system konstytucyjny jest w stanie wytrzymać ataki na jego normy i zasady. Zgodnie z tym podejściem, nawet jeśli Trump zdołał przełamać niektóre ustalone reguły, system ostatecznie odzyska równowagę. Przykładem takiego podejścia jest Jack Goldsmith, który w 2017 roku stwierdził, że do tej pory Trumpowi udało się zrealizować tylko częściowo swoje plany, a w przyszłości „normy prezydenckie” zostaną przywrócone. W podobnym tonie wypowiadają się James Stavridis i Noah Feldman, którzy uważają, że zagrożenie autorytaryzmem jest w USA mało prawdopodobne, a demokracja ostatecznie przetrwa.
Warto jednak zauważyć, że ten optymizm nie jest podzielany przez wszystkich. Istnieje grupa badaczy, którzy uznają sytuację za znacznie poważniejszą. Należy do nich tzw. „szkoła obrońców norm” (norm-defenders), która postrzega działania Trumpa jako realne zagrożenie dla samej egzystencji amerykańskiej demokracji. Robert Lieberman i współpracownicy wskazują, że Trump swoim zachowaniem stanowi bezpośrednie zagrożenie dla podstawowych norm liberalnej demokracji, w tym prawa do głosowania czy przestrzegania konstytucji. Działania prezydenta, w tym próby rozszerzenia swojej kadencji czy podporządkowanie sobie instytucji demokratycznych, stanowią poważne wyzwanie dla amerykańskiego systemu politycznego. Z kolei Steven Levitsky i Daniel Ziblatt zauważają, że Trump poszedł o krok dalej niż jego poprzednicy, realizując program autorytarnych działań, który stawia pod znakiem zapytania przyszłość instytucji demokratycznych w Stanach Zjednoczonych.
Z perspektywy tych badaczy Trump nie tylko złamał niepisane zasady polityczne, ale również stworzył precedens, który może zachęcić innych polityków do podjęcia podobnych działań. Co więcej, jego prezydentura obnażyła głębokie pęknięcia w systemie politycznym USA, związane z nierównościami ekonomicznymi, polaryzacją polityczną i utratą zaufania obywateli do instytucji państwowych. Zjawiska te sprzyjają rozwojowi populizmu i autorytaryzmu, co w dłuższym okresie może zagrozić stabilności demokracji.
Kolejnym aspektem wartym uwagi jest fakt, że zarówno w szkole odporności, jak i wśród obrońców norm, dostrzega się w działaniach Trumpa coś więcej niż tylko łamanie reguł. To nie jest jedynie kwestia politycznego zachowania, ale także symptom głębszych problemów systemowych. Trump nie jest jedynie wynikiem indywidualnych ambicji czy cech charakteru, ale również efektem długotrwałych procesów politycznych, które od dziesięcioleci erodują fundamenty amerykańskiej demokracji. Z tego punktu widzenia jego prezydentura jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Trudno też zapomnieć, że takie zjawiska jak populizm, odrzucenie tradycyjnych elit, czy kryzys zaufania do demokratycznych instytucji nie są charakterystyczne tylko dla Stanów Zjednoczonych. W wielu innych krajach obserwujemy podobne tendencje, które prowadzą do destabilizacji systemów politycznych. W kontekście amerykańskim warto dodać, że Trump nie byłby w stanie osiągnąć swojego celu bez szerokiego wsparcia części społeczeństwa, które poczuło się wykluczone z głównego nurtu polityki. To pokazuje, jak ważne jest zrozumienie, że kryzys demokracji nie jest wynikiem jedynie błędów polityków, ale także społecznych i ekonomicznych nierówności, które pozwalają na powstawanie ruchów autorytarnych.
W tym kontekście należy zadać pytanie, czy obecny system polityczny w USA jest w stanie się zregenerować, czy też wymaga głębokich zmian. Jak zauważają niektórzy badacze, potrzebne są nie tylko reakcje instytucji państwowych, ale także szersza zmiana w podejściu obywateli do polityki i wartości demokratycznych. Demokratyczne instytucje mogą przetrwać tylko wtedy, gdy będą w stanie odpowiedzieć na rosnące niezadowolenie społeczne i dynamicznie reagować na wyzwania XXI wieku. Jednak bez fundamentalnych reform systemu, nie można wykluczyć, że zagrożenie autorytaryzmem stanie się w przyszłości bardziej realne.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский