Zamiast zaczynać od zgiętych kolan (co mimo wszystko pozostaje moją podstawową zasadą biegania boso), czy od bardziej złożonego, niż się wydaje, lądowania stopy (na czym koncentruje się większość osób), postanowiłem pobawić się kolejnością elementów techniki. I to właśnie w ten sposób odkryłem, że najlepszym podejściem jest rozpoczęcie od góry i stopniowe schodzenie w dół – dokładnie w tej samej kolejności, którą badałem od lat na mojej stronie „How to Run” na portalu The Running Barefoot. Oto dlaczego: każda zmiana w górnej części ciała wpływa na to, jak stopa będzie lądować.
Przykład problemu: gdy ludzie skupiają się tylko na tym, jak powinna lądować stopa, próbują narzucić lądowanie na przednią część stopy, nie zmieniając ogólnej techniki biegu. Jednak, aby lądowanie było prawidłowe, w rzeczywistości trzeba najpierw poprawić postawę ciała, rozluźnić łydki, co z kolei wpłynie na sposób lądowania stopy. Często zmiana jednej rzeczy jest niemożliwa, dopóki nie zadbamy o resztę ciała. Każda zmiana w obrębie górnej części ciała wpływa na lądowanie stopy. Dlatego, zaczynając od głowy i stopniowo przechodząc do innych elementów – od ramion, bioder, nóg aż po stopy – doprowadzimy do tego, że nasza stopa zacznie naturalnie lądować poprawnie i komfortowo.
Najważniejsze jest to, by nie próbować na siłę wymuszać konkretnego lądowania stopy, lecz raczej pozwolić jej wylądować w sposób naturalny, starając się poczuć, czy to lądowanie odbywa się bez napięcia i bólu. Zamiast koncentrować się wyłącznie na stopie (co zwykle prowadzi do niepoprawnego napięcia nóg, a w efekcie do bólu w stopach i łydkach), powinniśmy skupić się na tym, jak porusza się całe ciało. Kiedy reszta ciała działa poprawnie, stopy zaczną lądować w sposób łagodny i płynny.
Kluczem do sukcesu jest rozpoczęcie biegania boso, najlepiej na powierzchni, która zapewnia odpowiednią informację zwrotną. Zamiast truchtać po trawie, miękkim piasku lub w jakimkolwiek obuwiu (które, choć daje złudne poczucie komfortu, zaburza naszą technikę), powinniśmy rozpocząć od biegania po kamieniach lub żwirze – najlepiej najostrzejszym, który uda się znaleźć. Na początek możemy po prostu stać, unosić stopy, dostosowując naszą postawę i ruchy ciała, słuchając swoich stóp i ucząc się, jak najlepiej rozłożyć ciężar ciała na powierzchni stopy.
Na tym etapie pomocna jest dziesięcioetapowa „Głowa do Stóp” instrukcja, która uwzględnia całe ciało, wspierając kluczowe punkty techniki – takie jak zgięte kolana i lądowanie na przedniej części stopy. Oczywiście każda osoba powinna dostosować tę technikę do własnych uwarunkowań fizjologicznych, które będą się zmieniać w zależności od tego, jak się adaptujemy, rośniemy, starzejemy, biegamy po różnych nawierzchniach czy jak się czujemy danego dnia. Na początku technika może wydawać się niezręczna, ale nie powinna powodować bólu.
Oto streszczenie głównych kroków:
-
Głowa, szyja i twarz: Utrzymuj je wyprostowane, z twarzą skierowaną do przodu, aby utrzymać równowagę ciała, prawidłowe oddychanie i kierunek biegu.
-
Tułów: Zadbaj, by był wyprostowany i rozluźniony – to pomoże utrzymać równowagę.
-
Ramiona: Powinny być zrelaksowane, by mogły swobodnie obracać się wokół pionowej osi, równoważąc rotację bioder.
-
Ręce: Zrelaksowane ręce powinny swobodnie huśtać się na wierzchu ciała, przyspieszając rytm biegu i redukując nadmierne wychylenie tułowia.
-
Biodra: Powinny być rozluźnione, by umożliwić naturalną rotację w pionowej osi i utrzymać stopy pod środkiem ciężkości ciała.
-
Kolana: Zginaj kolano przed lądowaniem, co umożliwi zamianę nóg w sprężynki, które pochłoną siłę uderzenia i wspomogą napęd.
-
Łydki: Muszą być rozluźnione, aby mogły uwolnić swoją moc. Zbyt napięte łydki nie będą w stanie przechować energii i może to prowadzić do kontuzji.
-
Stopy: Unikaj ich dociskania do ziemi, staraj się podnosić je szybko i lekko, z palcami skierowanymi ku górze. Celuj w rytm około 180 kroków na minutę.
-
Podeszwy: Zwróć uwagę na „1-2-3” i zakrzywienie palców. Jeśli reszta ciała działa prawidłowo, stopa powinna lądować łagodnie, najpierw na piłce stopy, a potem palcach i pięcie.
-
Ogólny ruch ciała: Pozwól, by biodra i tułów prowadziły ruch. Powinno to przypominać opadanie do przodu, gdzie stopy muszą szybko lądować pod ciałem, nie przed nim.
Technika biegana „od głowy do stóp” to coś, o czym warto pamiętać, ale jest łatwiejsza do skoordynowania, niż się wydaje. Dzięki temu Twoje mięśnie będą amortyzować lądowanie, oszczędzając stawy przed szarpaniem, a ruch nabierze płynności i ekonomiczności. Równocześnie Twoje ciało wykorzysta wrodzoną „sprężynową” siłę, zamiast marnować energię na niewłaściwe techniki z długimi krokami, skokami i typowym lądowaniem na pięcie. Ten sposób biegania może przynieść korzyści, niezależnie od tego, czy biegasz w butach, czy bez nich.
Czy bieganie boso naprawdę poprawia wydajność?
Biegacze, przywiązani do tradycji, nierzadko ignorują zalety biegania boso, zwłaszcza kiedy te dotyczą zdrowia stóp, kolan i ogólnej kondycji organizmu. Jednym z najczęstszych argumentów przeciwko bieganiu boso jest obawa, że może ono spowolnić tempo. Istnieje powszechne przekonanie, że jeśli bieganie nie zwiększa prędkości, to nie ma sensu. Dla wielu osób, przede wszystkim dla tych, którzy trenują w butach, najważniejszym celem jest poprawienie wyników czasowych. Kiedy więc słyszą historie o biegaczach, którzy nie osiągają lepszych wyników biegając boso, nawet jeśli wcześniej biegali szybciej w butach, zaczynają kwestionować wszelkie dowody na korzyści płynące z tego typu treningu.
Biegacze, którzy stosują obuwie, a którzy spotykają się z takimi opowieściami, często ignorują ogromne dowody na rzecz biegania boso. Tylko nieliczni zauważają, że doświadczenia zawodników takich jak Abebe Bikila – dwukrotny złoty medalista olimpijski, który w 1960 roku wygrał maraton w Rzymie boso, czy Zola Budd, południowoafrykańska biegaczka, która w latach 80-tych słynęła z biegania boso – wciąż pozostają ważnym argumentem w tej debacie. Jednakże, mimo że te przykłady są znane, wielu biegaczy nie dostrzega w nich pełnej wartości. Zamiast tego, bardziej skupiają się na "twardych" danych i badaniach, które mogą potwierdzić jedynie, że bieganie w butach jest szybsze. Takie podejście prowadzi do ignorowania całej masy empirycznych dowodów wskazujących na to, jak bieganie boso może wzmocnić stopy, poprawić technikę biegu i ogólną wydolność.
Na przykład, historia trenera biegowego z Nebraski, który wrócił do biegania po 10-letniej przerwie i ustanowił rekordy w konkurencjach sprinterskich, dzięki temu, że większość swoich treningów odbywał boso, świadczy o tym, że zmiana techniki biegu może znacząco poprawić wydolność. Podobnie, historyczne przykłady osób takich jak Dave Parsel, który pokonał legendę biegania Steve’a Scotta, wskazują na to, że osoby trenujące boso są w stanie osiągać niezwykłe wyniki, które nie są ograniczone przez normy stosowania obuwia.
Przełomowe badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Nebraski w Omaha w 2009 roku wykazało, że bieganie boso jest nie tylko bardziej efektywne pod względem ekonomii biegu, ale również poprawia wyniki w zawodach. Przeciwnicy tego podejścia często pytają o twarde dowody, jak badania naukowe opublikowane w czasopismach branżowych, ale w tym przypadku odpowiedź jest prosta: choć brak jest jeszcze masowych badań na temat biegania boso w kontekście zawodów międzynarodowych, to wyniki z badań terenowych, jak te z Nebraski, jednoznacznie wskazują na wyższość tej metody w kwestii efektywności energetycznej.
Pomimo iż biegacze często szukają twardych dowodów w badaniach biomedycznych i szukają potwierdzenia swoich przekonań w dużych uniwersytetach, takich jak Harvard, to badania przeprowadzone przez amatorów, którzy sami biegają boso, wykazują znaczną przewagę w porównaniu do wyników uzyskiwanych przez biegaczy w obuwiu. Jak pokazuje przykład Nicka Hansona, młodego doktoranta z Ohio State, który łączy bieganie boso z bardziej tradycyjnymi metodami, efektywność biegu boso jest nie do przecenienia. W jego badaniach wykazano, że bieganie boso wymaga mniej wysiłku niż w obuwiu, dzięki czemu bieganie staje się bardziej oszczędne energetycznie.
Nie można jednak zapominać, że bieganie boso wiąże się z procesem adaptacji. Początkowo może wystąpić dyskomfort, a dla osób, które nie przyzwyczaiły jeszcze swoich stóp do tej formy aktywności, efekty mogą nie być natychmiastowe. Warto zatem podejść do tego typu treningu stopniowo, szczególnie jeżeli wcześniej biegało się tylko w butach. Adaptacja stóp do biegania boso wymaga czasu, ale z odpowiednim planowaniem, będzie to krok w stronę poprawy techniki biegu, mniejszej liczby kontuzji oraz lepszej wydolności.
Bieganie boso to nie tylko sposób na poprawę wyników biegowych, ale również na poprawę ogólnego stanu zdrowia. Poza korzyściami związanymi z wydolnością, bieganie boso pomaga w rehabilitacji, poprawie elastyczności stóp oraz w redukcji ryzyka kontuzji, które często pojawiają się przy długotrwałym bieganiu w butach. Warto zwrócić uwagę na korzyści, jakie mogą płynąć z używania butów minimalizujących, jak Vibram FiveFingers, które mogą stanowić pomost między bieganiem w butach a bieganie całkowicie boso.
Tak więc, jeśli celem jest poprawa wydajności i ogólnej kondycji biegowej, bieganie boso jest bez wątpienia skuteczną metodą, którą warto rozważyć, choć wymaga ona cierpliwości i systematyczności. Uświadamiając sobie pełny potencjał tej techniki, biegacze mogą nie tylko przyspieszyć, ale także zminimalizować ryzyko kontuzji, co z kolei przełoży się na długowieczność ich kariery biegowej. Ostatecznie, kluczowym aspektem jest zrozumienie, że biegając boso, zyskujemy nie tylko na szybkości, ale przede wszystkim na zdrowiu.
Jak codzienny bieg bez butów zmienia życie biegacza
W 1990 roku zacząłem codziennie dojeżdżać do pracy pieszo – oczywiście boso! Trasa z domu na Uniwersytet Stanowy w Kalifornii w Long Beach (CSULB), gdzie pracowałem jako technik elektronik i jednocześnie studiowałem, liczyła około 16 km. Na początku jeździłem rowerem lub brałem autobus, by dojechać na uczelnię, a po pracy biegłem do domu. Po pewnym czasie odkryłem, że moje stopy potrafią pokonać każdy dystans, który byłem w stanie przebiec, niezależnie od nawierzchni, na której biegłem. Co więcej, biegając boso, nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Część mojej trasy biegowej przebiegała po asfaltowych chodnikach lub betonowych ścieżkach. Reszta to bardziej naturalne nawierzchnie, jak żwir czy trawa, wzdłuż ścieżki rowerowej nad rzeką San Gabriel, a także piasek na plaży Seal Beach, który postanowiłem regularnie włączać do swojej trasy.
Każdy bieg do domu to była przygoda – bieg, marsz, a czasami przerwa na kąpiel w oceanie. Kiedy czułem się zmęczony, łapałem autobus. Czasami biegłem cały odcinek po twardych nawierzchniach, co okazywało się najbardziej efektywne. Twarde powierzchnie, oprócz tego, że były bardziej przewidywalne, sprawiały, że moje naturalne „sprężyny” – zgięte kolana – działały bardziej efektywnie. Dzięki temu odzyskiwałem więcej energii. Z czasem zauważyłem, że moja technika biegania zmieniała się na lepsze, co miało ogromne znaczenie, kiedy zaczynałem startować w zawodach biegowych na asfalcie, również boso.
Jednak nie zawsze było tak bezproblemowo. Podczas jednego z biegów w ciemnościach, kiedy schodziłem w dół pod mostem nad rzeką, uderzyłem piętą w ostry kamień. Zrozumiałem, że to jest doskonała okazja, by poprawić swoją technikę. Pomyślałem o tym, co już kiedyś sugerowałem mojemu znajomemu: „Ken Bob, zginaj kolana bardziej!”. Okazało się, że kluczem do komfortowego biegania boso na twardych nawierzchniach jest właśnie większe zgięcie kolan, co zmienia kąt ułożenia stopy i sprawia, że nie ląduje ona na pięcie. To pozwala na zminimalizowanie bólu i stresu dla stóp, a cała bieganie staje się płynniejsze.
Z biegiem lat, praktyka biegania boso stała się dla mnie czymś naturalnym. W moim życiu prywatnym i zawodowym boso stałem się normą – biegałem boso w maratonach, pracowałem boso, a nawet nie nosiłem butów do pracy. Kiedy przeniosłem się na uniwersytet, stawiałem warunki, by móc pracować bez butów. Pracowałem jako technik komputerowy, naprawiałem sprzęt, a kiedy przyszło do kontaktów z innymi ludźmi, reakcje były różne – niektórzy patrzyli na mnie z zaskoczeniem, inni z podziwem. Jednak nikt nigdy nie skomentował mojej decyzji o pracy boso, co pokazało, jak mało ludzie wiedzą o korzyściach z chodzenia i biegania bez butów.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem określenie „hardcore runner” (twardy biegacz), nie do końca wiedziałem, co to oznacza. Nigdy nie czułem się hardcorem w tradycyjnym sensie – biegałem wtedy, gdy miałem na to ochotę. Jeśli bieg był bolesny, odpoczywałem, a mimo to pokonywałem więcej kilometrów niż większość zawodowych biegaczy, ponieważ unikałem kontuzji. Od 1987 roku biegałem prawie wyłącznie boso, co miało ogromny wpływ na moją zdolność do biegania przez cały rok bez urazów.
Ciekawą reakcją na moje podejście do biegania boso było zaskoczenie niektórych osób, które przez lata podchodziły do tego tematu z obawami o zranienie stóp. W rzeczywistości, stopy biegaczy boso są mniej narażone na kontuzje, niż to się powszechnie sądzi. Zdarzało się, że ludzie, którzy obserwowali mnie w maratonach, byli zaskoczeni, że moje stopy nie były pełne ran. Często zadawano mi pytanie, jak udało mi się uniknąć takich problemów, na co odpowiadałem, że regularne bieganie na naturalnych nawierzchniach przyczynia się do poprawy elastyczności stóp oraz zwiększa ich odporność.
Dzięki bieganie boso zyskałem wiele korzyści – nie tylko fizycznych, ale i psychicznych. Codzienne wyjście na zewnątrz bez butów nauczyło mnie większej uważności na otoczenie, zwiększyło moją świadomość ciała i poprawiło ogólną kondycję. Nawet na pozornie twardych nawierzchniach, jak asfalt, biegając boso, doświadczyłem większego komfortu, ponieważ stopy miały lepszą komunikację z ziemią i były bardziej wrażliwe na wszelkie zmiany w terenie.
Nie wszyscy mogą podjąć decyzję o biegu boso od razu, ale warto rozpocząć od małych kroków – biegając po miękkich nawierzchniach, na przykład po trawie czy piasku. Ważne jest, by nie spieszyć się i pozwolić ciału przyzwyczaić się do tej formy aktywności. Regularne bieganie boso może przynieść długoterminowe korzyści, ale tylko wtedy, gdy będziemy podchodzić do tego z odpowiednią uwagą i odpowiedzialnością. Dbanie o stopy, wykonywanie ćwiczeń wzmacniających je oraz unikanie zbyt dużych dystansów na początku to klucz do sukcesu.
Jak efektywnie wykorzystać perspektywę i pomiar w sztuce: podstawy i techniki
Jak sztuka zawierania umów stała się fundamentem sukcesu rodziny Trumpów?
Jak skutecznie dostosować modele do detekcji kraterów na Merkurym?
Jak różnią się protokoły konsensusu w sieciach przewodowych i bezprzewodowych?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский