Zawieranie umów to temat, który od dawna stanowi podstawę działalności rodziny Trumpów, a dla wielu, sztuka ta stała się synonimem sukcesu w biznesie. Wszyscy członkowie tej rodziny, od pradziadka Fryderyka po wnuka Donalda, wykazywali się niezwykłą zdolnością do dostrzegania okazji, które inni umykali. Ta umiejętność dostosowania się do zmieniających się potrzeb rynku oraz wyczucie momentu, w którym należy podjąć ryzyko, stały się kluczowe w budowaniu imperium, które wciąż przyciąga uwagę świata.

Fryderyk Trump, pierwszy z rodu, rozpoczął swoją działalność od prostego, acz skutecznego wypełniania potrzeby ludzi. W czasie gorączki złota na Alasce, dostrzegł on lukę na rynku, którą wypełnił oferując nie tylko jedzenie i napój, ale także zapewniając miejsce do odpoczynku i rozrywki dla przybyłych poszukiwaczy złota. Mimo że wielu skoncentrowało się na złocie, Fryderyk dostrzegł, że to, czego naprawdę potrzebują ci ludzie, to warunki do przetrwania w trudnych warunkach. I tak, jego inwestycje w hotele, restauracje i usługi okazały się strzałem w dziesiątkę, stanowiąc solidną podstawę dla dalszych działań jego potomków.

Jego syn, Fred Trump, rozwinął ten pomysł, dostrzegając nowe potrzeby, które zrodziły się w wyniku zmieniającej się gospodarki. W latach 20. XX wieku Nowy Jork borykał się z rosnącym zapotrzebowaniem na mieszkania, szczególnie dla klasy średniej, która zaczynała rozwijać się w szybkim tempie. Fred nie tylko dostrzegł ten popyt, ale także błyskawicznie dostosował swoją ofertę do sytuacji, zaczynając budować masowo nowe domy. Jego sukces wynikał z faktu, że potrafił dostrzec potrzeby ludzi, których nie zauważali inni, a także wykorzystywał dostępne mechanizmy kredytowe, które miały na celu wspomaganie rozwoju rynku nieruchomości.

Donald Trump, kolejny przedstawiciel tej rodziny, poszedł jeszcze dalej, dostosowując się do wymagań nowych, zamożniejszych klientów. Jego podejście do biznesu, które opisał w swojej książce „The Art of the Deal”, polegało na dostrzeganiu potrzeb ludzi, które były związane nie tyle z podstawowymi funkcjami, co z ich pragnieniami i fantazjami. Trump Tower, jeden z jego najbardziej kontrowersyjnych projektów, miał wypełniać przestrzeń nie tylko dla osób potrzebujących nowoczesnych mieszkań, ale również dla tych, którzy pragnęli czegoś więcej – prestiżu, statusu i symbolu sukcesu. Trump nie budował dla ludzi, którzy po prostu potrzebowali dachu nad głową, lecz dla tych, którzy pragnęli poczuć się wyjątkowi, którzy chcieli żyć w otoczeniu luksusu, w miejscu pełnym blasku.

To podejście do „wypełniania potrzeb” jest nie tylko metodą zarabiania pieniędzy, ale także umiejętnością rozpoznania tego, czego ludzie nie potrafią wyrazić słowami, ale czego bardzo pragną. Donald Trump, niczym sprytny handlowiec, zrozumiał, że najwięcej można zyskać, dostarczając ludziom nie tylko rzeczywistej wartości, ale także spełniając ich marzenia i fantazje.

Jednak nie tylko wypełnianie potrzeb stanowi klucz do sukcesu rodziny Trumpów. Kolejną cechą charakterystyczną ich podejścia do biznesu jest zdolność do elastycznego podchodzenia do norm i reguł, które obowiązują w danej dziedzinie. Fryderyk Trump, mimo że nie naruszał prawa w sensie ścisłym, nie wahał się wykorzystywać luk w regulacjach, aby maksymalizować swoje zyski. Jego syn, Fred, również nie bał się szukać sposobów na obejście restrykcji, co wielokrotnie umożliwiało mu osiąganie sukcesów w trudnych czasach, takich jak Wielka Depresja.

Donald Trump, chociaż podkreśla w swojej książce, że nie należy łamać prawa, uznaje, że elastyczność w przestrzeganiu norm społecznych i biznesowych jest niezbędna do osiągnięcia sukcesu. W jego przypadku oznaczało to nie tylko bycie kreatywnym w działaniach, ale także w wyczuciu momentu, kiedy tradycyjne podejście do biznesu staje się niewystarczające, a innowacja i gotowość do ryzyka są kluczem do sukcesu. Dzięki temu Trump zdobył reputację, której wielu nie potrafiło mu odmówić, nawet jeśli nie wszyscy zgadzali się z jego metodami.

Z perspektywy współczesnego czytelnika, istotne jest zrozumienie, że biznes rodzinny Trumpów opierał się nie tylko na klasycznych zasadach zawierania umów, ale także na zdolności do wyczuwania tego, czego ludzie naprawdę pragną, a także na umiejętności przekształcania istniejących reguł w sposób, który umożliwia osiągnięcie celu. Również istotne jest dostrzeganie, że kluczowym elementem ich sukcesu była zdolność do przystosowania się do zmieniającego się świata i wykorzystania nowych technologii, finansów oraz trendów konsumpcyjnych. Bez tej zdolności Trumpowie nie byliby w stanie stworzyć tak potężnego biznesu, jakim dysponują dzisiaj.

Jak społeczne role kształtowały nasze życie we wczesnych grupach hominidów?

Wczesne grupy hominidów, żyjące na afrykańskiej sawannie setki tysięcy lat temu, musiały organizować swoje życie w sposób, który pozwalał im na przetrwanie i sukces w trudnych warunkach. Poszukiwanie pożywienia, polowanie i zbieranie roślin jadalnych wymagały zorganizowanej współpracy. Jednakże z chwilą opanowania sztuki gotowania, życie społeczne tych istot stało się znacznie bardziej skomplikowane i stabilne. Gotowanie stało się nie tylko czynnością praktyczną, ale i formą, która organizowała życie społeczne grupy, stając się miejscem spotkań, integracji i budowania relacji.

Kiedy wczesne grupy hominidów zaczęły osiedlać się w obozowiskach, miejsce to stało się pierwotnym „domem” dla grupy. Wraz z tym pojawiła się potrzeba obrony tej przestrzeni. Grupy rywalizujące o zasoby mogły, a w wielu przypadkach musiały, bronić swoich terytoriów. Początkowo obozowiska były dynamiczne i zmienne, ale z czasem, gdy stawały się coraz bardziej trwałe, nasilały się także konflikty między grupami. Pojawiła się potrzeba wykształcenia specjalistów, którzy mieli chronić oboz oraz atakować obozowiska rywali. Inni zajmowali się wytwarzaniem broni do polowań i obrony.

W miarę jak życie w grupach stawało się bardziej złożone, pojawiła się także specjalizacja. Każdy członek grupy pełnił swoją rolę: jedni gotowali, inni polowali, inni zbierali rośliny, a jeszcze inni opiekowali się dziećmi. Pojawili się także ci, którzy rozwiązywali konflikty wewnętrzne, a także ci, którzy zarządzali całą grupą i koordynowali jej działania. W tej złożonej strukturze, sukces grupy zależał od współpracy między różnymi członkami, którzy mieli różne umiejętności i predyspozycje.

W miarę jak grupy stawały się coraz bardziej złożone, wymagały od swoich członków większej współpracy i lepszego zrozumienia ról innych. Dla przetrwania i sukcesu niezbędna była umiejętność utrzymywania dobrych relacji z innymi członkami grupy, co wzmagało konkurencję o zasoby. W naturalny sposób powstały mechanizmy, które regulowały dystrybucję tych zasobów: pożywienia, schronienia, a także statusu społecznego. Zatem, oprócz tego, że musieliśmy współpracować, równie ważnym celem stało się zdobycie przewagi – w sensie zarówno osobistym, jak i grupowym.

Każdy członek grupy odgrywał swoją rolę na tym wielkim społecznym „scenie” i zyskiwał reputację na podstawie swoich działań. W grupach, podobnie jak dziś, każdy miał swoje unikalne cechy, które były dostrzegane przez innych i wpływały na to, jak postrzegano jego wartość w społeczności. Reputacja opierała się na wykonywanych zadaniach, charakterze i sposobie, w jaki dana osoba podchodziła do swoich obowiązków. Stąd każdy członek społeczności miał swój własny „styl” bycia, który był powtarzany w ramach roli, jaką pełnił. Często cechy, takie jak pracowitość, odwaga, lojalność czy skłonność do oszustw, były odczytywane na podstawie regularnych zachowań i emocji, które te osoby okazywały.

Z czasem zaczęło się dostrzegać, że niektóre osoby w grupach wykazywały bardziej intensywne potrzeby społeczne. Tego rodzaju osoby, które były bardziej ekstrawertyczne i dążyły do zdobycia społecznych nagród z większą energią, zaczęły wykształcać swoją reputację jako osoby dominujące w życiu społecznym. Te osoby miały tendencję do gromadzenia wokół siebie innych członków grupy, stając się liderami lub po prostu osobami, które pociągały za sobą innych. Ich większa potrzeba uznania społecznego mogła być odbierana jako naturalna predyspozycja do poszukiwania statusu i przewagi w grupie. To właśnie ci członkowie byli bardziej skłonni do dążenia do rozwoju wewnętrznych hierarchii społecznych, co z kolei prowadziło do tworzenia bardziej skomplikowanych struktur w grupach.

Również sam proces dostosowywania się do roli społecznej wymagał od członków grupy stałej analizy swojego miejsca w społeczności. Jak rozpoznać, kto jest godny zaufania, kto jest nieprzewidywalny, a kto może być niebezpieczny? W tym celu należało bardzo uważnie obserwować innych i uczyć się na podstawie ich zachowań, emocji i reakcji. Taki system, bazujący na nie werbalnej, codziennej obserwacji, pozwalał na budowanie socjalnych więzi bez potrzeby werbalnej komunikacji, która nie istniała wówczas w formie, jaką znamy dzisiaj.

Współczesne społeczeństwa mogą zauważyć, że podstawowe mechanizmy społeczne wykształcone przez naszych przodków – takie jak obserwacja, budowanie reputacji i rola indywidualnych cech w ramach grupy – są nadal obecne. Istnieje jednak pewna złożoność związana z nowoczesnymi interakcjami społecznymi, które wymagają bardziej zaawansowanego podejścia do analizowania zachowań i predyspozycji ludzi. Ponadto, w dzisiejszym świecie, społeczne role nie są już tylko odzwierciedleniem potrzeby przetrwania, ale także wyrazem osobistego rozwoju i dążenia do spełnienia w bardziej abstrakcyjnych sferach życia.

Jakie znaczenie ma osobowość w przypadku Donalda Trumpa?

Biograf Michael D’Antonio zauważył, że „fakty z życia Trumpa nie były dla niego tak istotne jak sama idea o nim”. W artykule z 1997 roku na łamach „The New Yorker”, Mark Singer napisał, że największym talentem Trumpa było „bycie Trumpem” lub, jak często się nazywał, „Trumpsterem”, który zdolny był do dominowania i stawania się wszechobecnym przez zredukowanie siebie do roli „osobowości”. Singer zauważył, że w miarę jak ta osobowość rosła, prawdziwe życie wewnętrzne samego człowieka kurczyło się, stając się coraz mniejsze. Stawanie się osobowością, wizerunkiem, idealizowaną formą, marką, ideą w umysłach oddanych mu fanów — wszystko to „zwalniało go z introspekcji”, jak pisał Singer. Trump wydaje się zgadzać z tą obserwacją. „Kiedy zaczynasz zbyt głęboko badać siebie, zaczynasz dostrzegać rzeczy, których może nie chcesz zobaczyć” — mówił w wywiadzie dla „Time” w 1989 roku. „A jeśli jest jakiś wzór i sens, ludzie mogą cię rozgryźć, a gdy cię rozgryzą, będziesz w wielkich tarapatach”.

W umysłach wielu zwolenników Trumpa, jak sądzę, nie można go „rozgryźć” w sposób, w jaki rozumie się innych ludzi. Tradycyjne normy moralne i psychologiczne, które zwykle stosujemy do ludzi, nie mają zastosowania do osobowości. One po prostu do niego nie pasują. W wywiadzie dla „Playboya” w 1990 roku Trump mówił, że jego jacht, jego błyszczące kasyna i inne błyszczące przedmioty, które były związane z jego osobą, z aurą i otoczką, były „rekwizytami w przedstawieniu”. „Przedstawienie to ‘Trump’ i jest to sprzedana sztuka wszędzie”. W następnej dekadzie show stało się jeszcze bardziej dosłowne, przez „The Apprentice”. Osobowość Trumpa stała się gwiazdą telewizji reality show. Zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych w kolejnej dekadzie utrzymało to przedstawienie w jego umyśle. Przed objęciem stanowiska najpotężniejszej osoby na świecie Trump powiedział swoim doradcom, by każdy dzień jego prezydentury traktowali jak odcinek programu reality show, w którym superbohater walczy z wrogami.

Według jakich kryteriów oceniamy gwiazdy programów reality show? Przez ich moralność? Przez ich prawdomówność? Nie. Ocenia się je na podstawie oglądalności, a oglądalność wynika z wartości rozrywkowej lub innych cech personifikowanych przez osobowość — która nie jest do końca osobą — przyciągających nasze pełne zainteresowanie. To dlatego prezydent Trump wierzył, że wygra wybory w 2020 roku. W spontanicznym wywiadzie dla „New York Times” 28 grudnia 2017 roku prezydent przewidywał, że „wygra kolejne cztery lata”, ponieważ „gazety, telewizja, wszystkie media pójdą na dno, jeśli mnie nie będzie, bo bez mnie ich oglądalność pójdzie w dół”. To był klasyczny Trump — przesadny, wykraczający poza wszystko, co mógłby powiedzieć jakikolwiek prezydent, a nawet pomyśleć, ale zarazem dziwnie autentyczny, a może nawet trochę prawdziwy.

Miłość

Z zasady nawet najbardziej nieprzyjemni i nieuczciwi ludzie są zdolni do prawdziwej miłości. Dzieje się tak, ponieważ doświadczenie miłości w przypadku Homo sapiens jest nieuniknionym wynikiem naszej skrajnej społecznościowości. W porównaniu z wieloma innymi gatunkami, my ludzie jesteśmy intensywnie społeczni przez całe życie, co widać już od pierwszego dnia. Ludzkie niemowlęta tworzą więzi miłości z opiekunami, tak naturalnie, jak ssący pierś, aby zdobyć pokarm. Selekcja naturalna nakazała, by dzieci to robiły. Każde dziecko, które przyjdzie na świat z innym planem — powiedzmy, z planem „dam sobie radę sam, nie tracę czasu na miłość” — może równie dobrze zrezygnować z jedzenia i wody. Taki plan byłby ewolucyjnie przegrany. Nawet dzieci z ciężkim autyzmem, znane z trudności w nawiązywaniu relacji interpersonalnych, doświadczają jakiejś formy miłości do swoich opiekunów. Każda świadoma istota ludzka, w tym Donald Trump, wie, jak to jest czuć miłość, na jakimś poziomie.

Pięć podstawowych cech osobowości, które opisują różnice między ludźmi jako aktorami społecznymi — ekstrawersja, neurotyczność, otwartość, sumienność i ugodowość — nie wyczerpują w pełni doświadczenia ludzkiej miłości. Jako wskaźniki szerokich reputacji społecznych, różnice indywidualne w tych cechach mają związek z miłością i z rzeczami związanymi z miłością, ale żadna z cech nie jest w stanie ukazać złożoności miłości ludzkiej. Cechy te są zbyt ogólne i powierzchowne. Na przykład osoby, które, podobnie jak Donald Trump, charakteryzują się szczególną ekstrawersją, mają więcej związków romantycznych i więcej partnerów seksualnych, w porównaniu do osób z tendencją do introwersji. Tak przynajmniej pokazują badania naukowe. Ale co czuje się w miłości osoby wysokiej ekstrawersji? Czego oczekują od miłości? Jak rozumieją miłość? Tego nie wiemy, najprawdopodobniej dlatego, że każda relacja miłosna ma swoje unikalne cechy.

Badania wykazują, że wysoka neurotyczność jest związana z wieloma problemami emocjonalnymi w związkach romantycznych, rodzinnych i przyjacielskich. Im wyższy poziom neurotyczności, tym większe prawdopodobieństwo rozwodu. Cechą, która może dawać nieco więcej wskazówek w kwestii miłości, jest sumienność: osoby wysokie w sumienności tendencję do cieszenia się stabilnymi relacjami rodzinnymi i romantycznymi w porównaniu do tych, którzy osiągają niski wynik w tej kategorii. Są mniej skłonni do zdrad małżeńskich. Z kolei wysoka ugodowość, choć również kojarzona z silnymi więziami miłosnymi, nie przekłada się na jej pełne zrozumienie. Ludzie o wysokiej ugodowości mają tendencję do mniejszego konfliktu w relacjach i silniejszego poczucia bezpieczeństwa, w porównaniu do osób, które, jak Donald Trump, znajdują się na niskim końcu tej cechy. Statystycznie rzecz biorąc, ugodowość wiąże się z tym, że osoby bardziej ugodowe doświadczają związków małżeńskich, przyjacielskich i rodzicielskich w sposób cieplejszy i bardziej troskliwy.

Trzeba także pamiętać, że dla wielu ludzi osoba o niskiej ugodowości może być nadal obiektem miłości, mimo jej trudnych cech. W literaturze zachodniej pełno jest postaci, które, choć początkowo nieprzyjemne, w końcu ujawniają swoją zdolność do prawdziwej miłości — wystarczy przypomnieć sobie Scrooge'a z „Opowieści wigilijnej” lub bestię z „Pięknej i Bestii”. Człowiek, niezależnie od swojej postawy, może wciąż być postrzegany jako zdolny do ukrytej miłości. Wszyscy mamy głęboką tęsknotę za miłością, wynikającą z naszego wspólnego doświadczenia niemowlęctwa — etapu życia, w którym miłość była kluczowym elementem przetrwania.

Dlaczego liderzy dominacji są preferowani w trudnych czasach?

Donald Trump, jak wielu innych liderów opartych na dominacji, ma swoją specyficzną filozofię przywództwa, w której centralne miejsce zajmuje kontrola, siła i podporządkowanie innych. Współczesna psychologia przywództwa odróżnia dwa główne typy liderów: liderów oparte na prestiżu i liderów oparte na dominacji. Pierwszy typ charakteryzuje się dążeniem do szacunku, wzajemnych relacji i współpracy. Drugi natomiast stawia na bezwzględną kontrolę, wywyższanie się i podporządkowanie innych, niezależnie od tego, jak mało autentycznymi są te relacje.

Trump od lat odrzuca logikę psychologii prestiżu, preferując podejście dominacyjne. Jego relacje z innymi osobami przypominają raczej układ planetarny, w którym to on jest gwiazdą, wokół której krążą wszyscy inni. Ci, którzy zbliżają się do niego zbyt blisko, szybko się spalają, a ci, którzy zbyt intensywnie patrzą na niego, zostaną oślepieni. Zbiera wokół siebie ludzi, którzy są mu podporządkowani, którzy zależą od niego, jego hojności i władzy. Mimo że wielu ludzi twierdzi, iż Trump ma wielu znajomych i towarzyszy, Michael D’Antonio, autor biografii Trumpa, twierdzi, że w rzeczywistości Donald Trump nie ma prawdziwych przyjaciół. Pomimo licznych relacji, które Trump utrzymuje, wydaje się, że są one raczej jednostronne.

Jest to ważna różnica w stosunku do typowych przyjaźni, gdzie obie strony dzielą się swoimi uczuciami, troskami, a ich relacje opierają się na wzajemnym szacunku i zainteresowaniu. Przyjaciele bawią się razem, wspierają się i śmieją. Pytanie brzmi: czy kiedykolwiek widziałeś Donalda Trumpa śmiejącego się? Wydaje się to dziwne, ale Trump praktycznie nigdy nie śmieje się publicznie. Przeprowadzając szczegółowe analizy jego wystąpień publicznych, zarówno ja, jak i James Comey, byliśmy zdziwieni, że praktycznie nie istnieją żadne dowody na to, że Trump śmieje się w tradycyjny sposób. Chociaż potrafi być zabawny i wywoływać śmiech u innych, sam nigdy nie oddaje się tej emocji. Jedyne przypadki, kiedy widać Trumpa szczerze się śmiejącego, to sytuacje, które nie mają nic wspólnego z autentycznym, wzajemnym śmiechem, jak to miało miejsce w 2016 roku, kiedy śmiał się z "żartu" o Hillary Clinton, który był zarówno krzywdzący, jak i niesmaczny.

Brak śmiechu Trumpa może wynikać z tego, że śmiech zagraża jego dominacji. Laughter oznacza utratę kontroli, chwilową słabość, moment, w którym uznaje się wyższość drugiej osoby. Dla lidera opartego na dominacji, każdy moment utraty kontroli jest nieakceptowalny, bo podważa jego pozycję w hierarchii.

Kiedy zatem liderzy dominacji podejmują działania? Podstawową różnicą pomiędzy liderami dominacji a liderami prestiżu jest to, że pierwsi podejmują szybkie, zdecydowane decyzje w warunkach zagrożenia, podczas gdy ci drudzy działają w oparciu o nadzieję i dążenie do rozwoju. Liderzy oparte na prestiżu skupiają się na budowaniu wspólnoty, konsultacjach i współpracy. W świecie biznesu, zarządzania i edukacji stawia się na deliberację, na podkreślanie wartości nadziei, rozwoju i wzajemnego wsparcia. W takich warunkach lider o dominującym charakterze czułby się zagubiony. Dla niego to chaos, a nie potencjał wzrostu, jest rzeczywistością, z którą trzeba się zmierzyć.

Badania wykazują, że w warunkach kryzysowych, w obliczu zagrożenia, ludzie częściej preferują liderów dominujących. Badanie przeprowadzone na 140,000 osobach w 69 krajach przez dwóch naukowców wykazało, że kiedy ludzie czują zagrożenie związane z niepewnością ekonomiczną, szukają liderów, którzy obiecują szybkie i zdecydowane działania, a nie tych, którzy proponują długofalowe rozwiązania. Kryzysowe warunki sprawiają, że ludzie pragną silnej ręki, a nie delikatnego, refleksyjnego przywództwa. Chcą osoby, która zapewni im poczucie bezpieczeństwa i kontroli, nawet jeśli nie zawsze będzie to racjonalne.

Liderzy dominacji nie szukają przyjaciół ani długotrwałych relacji opartych na zaufaniu, jak ci liderzy, którzy stawiają na prestiż. W relacjach dominujących chodzi o krótkoterminowe, transakcyjne umowy, w których głównym celem jest uzyskanie kontroli i zabezpieczenia na teraz, bez myślenia o przyszłości. Liderzy prestiżowi, w przeciwieństwie do nich, opierają swoje przywództwo na współpracy, zaufaniu i długoterminowym rozwoju.

Kiedy sytuacja staje się napięta, ludzie naturalnie skłaniają się ku liderom, którzy oferują jasne, szybkie rozwiązania. Nie chcą czekać na długoterminowe obietnice oparte na współpracy, ale szukają kogoś, kto zaspokoi ich potrzeby tu i teraz. W takich momentach dominacja zyskuje przewagę, stając się preferowanym modelem przywództwa wśród społeczeństwa zmierzającego ku zagrożeniu.