Współczesne rozumienie prawdy i faktów jest głęboko związane z procesem, który można określić jako epistemologię – naukę o procesie ustalania faktów. Chociaż prawda jest tym, co rzeczywiście istnieje, to nie zawsze jest łatwa do uchwycenia. Fakty zaś są opisami tej rzeczywistości, które najlepiej odzwierciedlają dostępne obiektywne dowody. Istotne jest, aby zrozumieć, że prawda i fakty nie muszą być tym samym, a ich różnica ma ogromne znaczenie w polityce.
Dylematy związane z faktami – na przykład różne percepcje faktów, które mogą wprowadzać w błąd – to zjawisko powszechnie znane jako „konflikty faktów” (ang. dueling fact perceptions). Takie konflikty pojawiają się wtedy, gdy ludzie postrzegają te same fakty w odmienny sposób, nawet jeśli te fakty są już ustalone i dokumentowane przez wiarygodne źródła. Często obserwujemy, że wiele z tych percepcji nie jest oparte na solidnych faktach, ale na tym, co nazywamy „rozmytymi rzeczywistościami” – czyli twierdzeniami, które nie mają wyraźnych, niepodważalnych dowodów.
W takich przypadkach, obok samego faktu, kluczowe staje się zrozumienie, że to, co istnieje w umysłach obywateli, ma rzeczywisty wpływ na polityczne konsekwencje. Postrzeganie rzeczywistości kształtuje bowiem nasze działania polityczne. W tym kontekście, dezinformacja – czyli błędne informacje – staje się nieistotna, dopóki nie prowadzi do powstania fałszywych przekonań. Często używa się terminu „konflikt faktów” czy „fakty partyjne”, jednak należy pamiętać, że tak naprawdę chodzi o sprzeczności w percepcjach faktów, a nie o samych faktach.
Jak zauważa Walter Lippmann, w swojej pracy „Public Opinion” (1922), faktów nie można poznać łatwo, a nasze wnioski często wypełniają tę lukę. Współczesna polityka opiera się na poszukiwaniach prawdy, ale także na decyzji, komu ufamy w kwestii tego, co uznajemy za prawdziwe. Zaufanie do źródeł informacji staje się kluczowe. Zaufanie do mediów, agencji rządowych czy ekspertów jest podstawą do przyjmowania faktów za prawdziwe. Jednak w miarę jak zaufanie do tych tradycyjnych źródeł słabnie, pojawia się zjawisko polegające na zaufaniu do „moich” źródeł – czyli tych, które są zgodne z osobistymi doświadczeniami, wartościami czy preferencjami.
Punktem centralnym współczesnej epistemologii jest właśnie kwestia zaufania. Steven Shapin w swojej książce „A Social History of Truth” zauważa, że zaufanie stoi u podstaw nowoczesnej nauki i wiedzy. Utrata tego zaufania, zwłaszcza w odniesieniu do źródeł zewnętrznych, prowadzi do narastających podziałów. Współczesny problem polityczny często dotyczy nie tyle tego, co jest prawdą, ale kogo uznajemy za godnego zaufania. A to zaufanie jest w dużej mierze kształtowane przez to, do jakiej grupy społeczne należymy i jakie mamy wartości.
Doskonałym przykładem ilustrującym te problemy jest głośna sprawa związana z raportowaniem służby narodowej George’a W. Busha, w której początkowo ogłoszone fakty zostały później obalone, a sam proces udowodnienia prawdy nie przyniósł konsensusu. Kiedy źródła informacji nie są w pełni wiarygodne, ale historia sama w sobie wydaje się prawdziwa, pojawia się pytanie: komu uwierzymy? Kto zasługuje na zaufanie – źródła, które są powiązane z naszymi przekonaniami, czy instytucje, które mogą być postrzegane jako stronnicze?
Nie ma łatwej odpowiedzi na te pytania. Współczesne społeczeństwo demokratyczne zmaga się z kryzysem w zrozumieniu prawdy, ponieważ zbyt często decydujemy się na przyjęcie faktów, które są zgodne z naszymi osobistymi przekonaniami. To z kolei prowadzi do coraz głębszych podziałów, które mają poważne konsekwencje dla funkcjonowania demokracji.
Warto zatem pamiętać, że proces poszukiwania prawdy, zwłaszcza w erze cyfrowych mediów i rosnącego znaczenia osobistych przekonań, nie jest jedynie kwestią poszukiwania faktów. Kluczowe staje się również to, jak te fakty interpretujemy, oraz na kim opieramy nasze zaufanie. Aby zrozumieć współczesną politykę, nie wystarczy jedynie znać fakty – trzeba zrozumieć, jakie mechanizmy zaufania kształtują nasze przekonania o rzeczywistości.
Jak polityczna orientacja wpływa na postrzeganie wiedzy uniwersyteckiej w Stanach Zjednoczonych?
Współczesna społeczność naukowa, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, jest zdecydowanie bardziej lewicowa niż przeciętny obywatel amerykański. Zjawisko to nie jest przypadkowe, a jego konsekwencje są daleko idące. W 2009 roku przeprowadzono badanie Pew Research, które wykazało, że 52% naukowców uznaje się za "liberalnych", podczas gdy tylko 20% społeczeństwa deklaruje taką postawę. Z kolei 37% obywateli utożsamia się z "konserwatywnym" podejściem, a jedynie 9% naukowców zalicza się do tej grupy. Tego typu nierównowaga ideologiczna wpływa na sposób, w jaki społeczeństwo postrzega naukę i wiedzę produkowaną przez uniwersytety. Badania przeprowadzone przez Matta Grossmanna i Davida Hopkinsa wskazują, że zarówno akademia, jak i media są zdominowane przez osoby o lewicowych poglądach, co nie pozostaje bez wpływu na zaufanie do tych instytucji. Podobne wnioski znajdujemy w książkach takich jak Respecting Truth Lee McIntyre'a, który zwraca uwagę na to, że współczesna socjologia i inne nauki społeczne są coraz bardziej podatne na wpływy politycznych ideologii, co obniża ich rzetelność.
Dlaczego takie zjawisko wywołuje silną reakcję ze strony konserwatystów? Zgodnie z analizą Grossmanna i Hopkinsa, podejrzliwość wobec nauki i mediów wśród prawicy wynika w dużej mierze z percepcji, że te instytucje są zdominowane przez osoby o lewicowych poglądach. Uważa się, że ten stan rzeczy może wpływać na sposób, w jaki formułowane są wyniki badań naukowych, szczególnie w dziedzinach, które mają wyraźne konotacje polityczne, takich jak zmiany klimatyczne czy kwestie rasowe.
Badanie przeprowadzone przez YouGov w 2014 roku pokazuje, jak duży wpływ na postrzeganie wiedzy uniwersyteckiej mają poglądy polityczne. Zaledwie 13% respondentów uznało badania naukowe dotyczące kwestii narodowych, takich jak zmiany klimatyczne, za „prawie na pewno prawdziwe”. Natomiast aż 30% uznało je za „prawdopodobnie błędne” lub „prawie na pewno błędne”. Warto zauważyć, że głównie konserwatyści i osoby identyfikujące się z prawicą wyrażają brak zaufania do wyników badań naukowych. 59% republikanów uważa, że te badania są błędne, podczas gdy jedynie 10% demokratów podziela takie zdanie. Ta ogromna różnica w postrzeganiu może być wynikiem głębokiej nieufności do dominujących ideologii akademickich, które, w opinii wielu, faworyzują poglądy lewicowe.
Innym ciekawym aspektem tego zjawiska jest sposób, w jaki respondenci postrzegają polityczną orientację wykładowców uniwersyteckich. Badania wskazują, że Amerykanie w ogóle postrzegają wykładowców jako zdecydowaną większość o poglądach lewicowych, przy czym średni stosunek wykładowców liberalnych do konserwatywnych wynosi od 2:1 do 4:1, zależnie od źródła. Interesującym odkryciem jest fakt, że zarówno demokraci, jak i republikanie błędnie oceniają proporcje ideologiczne wśród wykładowców, przy czym ci pierwsi zaniżają liczbę osób o poglądach lewicowych, a ci drudzy przeceniają ich dominację. W rzeczywistości, jak wskazują badania, stosunek wykładowców o poglądach liberalnych do konserwatywnych w Stanach Zjednoczonych wynosi w najlepszym przypadku 4:1.
Warto zauważyć, że takie postrzeganie ideologii akademickiej nie jest jedynie wynikiem niewiedzy czy błędnych założeń, ale raczej wynika z rzeczywistej struktury politycznej uniwersytetów, które, choć być może nieświadomie, preferują lewicową perspektywę. Dan Kahan, który badał ten fenomen, zauważył, że naukowcy, podobnie jak wszyscy ludzie, są nosicielami określonych tożsamości kulturowych i politycznych, które mogą wpływać na sposób, w jaki przetwarzają informacje, szczególnie te kontrowersyjne. Z tego powodu ich przekonania na temat ryzyk społecznych, takich jak zmiany klimatyczne, mogą być zniekształcone przez chęć dopasowania wyników badań do stanowisk dominujących w ich grupach kulturowych.
Zrozumienie tej dynamiki jest kluczowe dla analizy problemów, które dotyczą współczesnej polityki naukowej. Brak zaufania do wiedzy produkowanej przez uniwersytety jest problemem, który nie wynika tylko z politycznych przekonań, ale także z poczucia, że instytucje naukowe w dużym stopniu odzwierciedlają jedną stronę politycznego spektrum, a nie reprezentują obiektywnych i neutralnych wyników badań. Takie postrzeganie może prowadzić do dalszego pogłębiania podziałów politycznych i utrwalania przekonania, że wiedza akademicka jest narzędziem ideologicznej walki, a nie obiektywnego dochodzenia do prawdy.
Dlaczego postawy wartościowe mają większy wpływ na nasze postrzeganie faktów niż wiedza polityczna?
Współczesne badania nad postrzeganiem faktów wykazują, że nasze wartości osobiste, polityczne i moralne mają znacznie większy wpływ na to, jak interpretujemy rzeczywistość, niż to, jak wiele wiemy o świecie. Wartości te rzutują na nasze przekonania w sposób tak silny i przewidywalny, że możemy mówić o specyficznych związkach między wartościami a percepcjami faktów. Ludzie o silniejszym indywidualizmie skłonni są zaprzeczać istnieniu zmian klimatycznych, podczas gdy osoby bardziej kolektywistyczne wierzą w istnienie systemowego rasizmu. Wiara religijna, z kolei, często prowadzi do przekonania, że seksualność nie jest wrodzona. Istnieje zatem silna korelacja między wartościami a postrzeganymi faktami, która nie wymaga interwencji zewnętrznego przywództwa. Co więcej, ta korelacja jest równie silna, jak tożsamość partyjna.
Na nasze postrzeganie faktów wpływają również tożsamości społeczne, takie jak rasa i płeć, ale ich wpływ jest mniejszy i mniej wszechobecny w porównaniu do wartości. Tożsamość (szczególnie duma z tej tożsamości) ma znaczenie w przypadku kwestii ściśle związanych z konkretnymi grupami społecznymi, ale w przypadku innych faktów jej rola jest marginalna. Podobnie, ideologiczne media mają istotny wpływ na nasze postrzeganie rzeczywistości, ale ich oddziaływanie nie jest dominujące.
Tożsamość partyjna (PID) w rzeczywistości wpływa na nasze postrzeganie faktów jedynie wtedy, gdy połączona jest z silnym wpływem mediów. Bez uwagi skierowanej na media, partyjny podział nie wpływa na nasze przekonania w sposób tak wyraźny, jak to się dzieje w przypadku wartości. Wartości, w przeciwieństwie do tożsamości partyjnej, mają głębszy, wewnętrzny charakter, co sprawia, że są silniejszym czynnikiem w kształtowaniu naszych przekonań.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzią jest psychologia intuicyjna, na której opiera się nasza percepcja świata. Według teorii psychologii Tetlocka, nasze wartości nie tylko kierują naszymi postrzeganiami, ale również determinują nasze intuicyjne epistemologie, czyli sposoby myślenia o tym, co jest ważne, prawdziwe, a co nie. Wartości absolutystyczne prowadzą do absolutyzmu w postrzeganiu faktów, co oznacza, że im silniejsze nasze przekonania, tym bardziej pewni jesteśmy swoich sądów. W tym kontekście, różnice w postrzeganiu faktów między osobami o różnych wartościach są nie tylko naturalne, ale także nie do przezwyciężenia w wielu przypadkach.
Różnice w postrzeganiu faktów prowadzą do poważnych konsekwencji społecznych. Ludzie, którzy posiadają sprzeczne przekonania na temat faktów, często reagują na siebie z nieufnością, co prowadzi do izolacji społecznej i wzrostu polaryzacji. Współczesne społeczeństwa stają się coraz bardziej podzielone na grupy, które unikają kontaktu z osobami posiadającymi inne opinie. Zamiast angażować się w rozmowy i próbować znaleźć wspólne rozwiązania, coraz częściej zamykamy się w swoich bańkach informacyjnych, co tylko pogłębia istniejące podziały.
Dodatkowo, istnieje powszechne przekonanie, że większa wiedza polityczna czy edukacja mogą rozwiązać problem różnic w postrzeganiu faktów. W rzeczywistości jednak, jak pokazują badania, wyższy poziom wiedzy politycznej często prowadzi do bardziej wyrafinowanego projektowania własnych wartości na fakty, a nie do zbliżenia różnych punktów widzenia. Przekonania polityczne i ideologiczne stają się silniejszymi filtrami, przez które patrzymy na świat. Nawet edukacja, która powinna teoretycznie sprzyjać krytycznemu myśleniu, może działać na naszą niekorzyść, gdyż osoby bardziej wykształcone często umiejętniej filtrują dowody w zgodzie z własnymi wartościami.
Największym wyzwaniem współczesnych demokracji jest zatem nie brak wiedzy, ale zanik zaufania do instytucji, które tę wiedzę tworzą i przekazują. Wzrost dostępności informacji nie idzie w parze z rosnącym zaufaniem do jej źródeł. W tym kontekście wybór, które informacje uznamy za prawdziwe, staje się kwestią osobistych przekonań, a nie obiektywnych dowodów. Dla społeczeństw, które borykają się z problemem zróżnicowanych postrzegań faktów, kluczowe staje się odbudowanie zaufania do instytucji i źródeł informacji, a także nauka, jak radzić sobie z własnymi, często głęboko zakorzenionymi, przekonaniami.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский