W epoce zimnej wojny amerykańskie państwo nie tylko nadzorowało swoich obywateli, ale zaczęło również systematycznie prześladować imigrantów, których ideologiczna przeszłość uznana została za "podejrzaną". Na czele tej ofensywy stały instrumenty McCarthyzmu i ustawy takie jak Smith Act, McCarran Act oraz McCarran-Walter Act. Ich celem było nie tylko zastraszenie lewicujących środowisk, ale przede wszystkim usunięcie ich z przestrzeni publicznej – przez denaturalizację, a następnie deportację. Obywatelstwo stało się warunkowe, podporządkowane lojalności wobec państwa definiowanej wedle aktualnego klimatu politycznego.
Rose Chernin, rosyjska emigrantka, która została obywatelką USA w 1928 roku, działała w International Labor Defense już w latach 30. XX wieku, a od 1934 roku była członkinią Komunistycznej Partii USA. W 1951 roku została oskarżona i skazana na podstawie Smith Act, który penalizował przynależność do organizacji uznanych za wywrotowe. Wkrótce potem Departament Sprawiedliwości wszczął postępowanie mające na celu pozbawienie jej obywatelstwa. Aby kogoś denaturalizować, rząd musiał dowieść, że dana osoba podczas procesu naturalizacji zataiła "istotny fakt", czyli na przykład członkostwo w organizacjach komunistycznych. Choć Chernin udało się obronić swój status obywatelski, jej działalność społeczna została praktycznie sparaliżowana.
McCarran-Walter Act z 1952 roku rozszerzył możliwości odbierania obywatelstwa o odmowę składania zeznań przed komisjami kongresowymi w sprawach działalności wywrotowej. Dla naturalizowanych obywateli taka odmowa mogła skutkować nie tylko więzieniem, ale również deportacją. W odróżnieniu od obywateli urodzonych w USA, którzy mogli powoływać się na Piątą Poprawkę, imigranci nie mieli tej samej ochrony konstytucyjnej.
Przykład Cedrica Belfrage’a, brytyjskiego dziennikarza i współzałożyciela lewicowego pisma National Guardian, pokazuje brutalność tych praktyk. Po 27 latach życia w Stanach Zjednoczonych, w 1953 roku odmówił odpowiedzi na pytania HUAC (House Un-American Activities Committee). Został natychmiast zatrzymany i deportowany rok później z powodu rzekomej przynależności do partii komunistycznej w 1937 roku. W 1955 roku, opuszczając kraj, stwierdził: "Ustawa McCarrana-Waltera, na mocy której jestem deportowany, jest tak niekonstytucyjna jak fałszywy dolar".
Do 1954 roku zatrzymano 340 naturalizowanych obywateli zagranicznego pochodzenia. Większość z nich to osoby starsze, często żyjące w USA od wielu dekad, mające amerykańskie rodziny, dzieci, a nawet poległych na wojnie synów. Przykład Benny’ego Saltzmana, urodzonego w Polsce malarza pokojowego z Bronksu, ukazuje tragizm tej polityki. Mimo że jego syn zginął walcząc za USA w czasie II wojny światowej, Saltzman został skazany na deportację za członkostwo w partii komunistycznej w 1936 roku. Nie został jednak ostatecznie deportowany, gdyż żadne państwo nie chciało go przyjąć – ani ZSRR, który zamknął swoje granice, ani inne kraje.
Niektórych, jak fińskiego dziennikarza Knuta Heikkinena, deportowano, mimo że nie mieli dokąd wracać. Heikkinen został skazany za to, że nie złożył wniosku o dokumenty podróżne do samodzielnej deportacji, choć ani Kanada, ani Finlandia nie chciały go przyjąć. Jego wyrok został później unieważniony przez Sąd Najwyższy. W innych przypadkach sądy amerykańskie stawały po stronie imigrantów – jak w sprawie koreańskiego dziennikarza Sang Rhup Parka, któremu groziła fizyczna eliminacja w ojczyźnie za krytykę rządu Korei Południowej.
Osoby przeznaczone do deportacji były zazwyczaj przetrzymywane na wyspie Ellis na Wschodnim Wybrzeżu lub Terminal Island na Zachodnim Wybrzeżu. Ustawa McCarrana-Waltera pozwalała prokuratorowi generalnemu na odmowę zwolnienia za kaucją, co znacznie przedłużało areszty administracyjne. Nawet jeśli deportowany został zwolniony po sześciu miesiącach, podlegał tzw. nadzorowi warunkowemu: musiał pozostać w promieniu 50 mil, regularnie meldować się w urzędzie imigracyjnym, poddawać się badaniom psychiatrycznym i medycznym, zerwać wszelkie związki z organizacjami uznanymi za wywrotowe i składać zeznania pod przysięgą na temat swojego życia osobistego i towarzyskiego. W istocie – przekształcano deportowanego w informatora Departamentu Sprawiedliwości.
Carol King, jedna z nielicznych prawniczek broniących ofiar tych praktyk, przez ponad dwie dekady walczyła o uwolnienie zatrzymanych oraz o zmniejszenie arbitralności decyzji prokuratora generalnego. W swojej ostatniej sprawie reprezentowała Johna Zydoka, rosyjskiego imigranta, który został dwukrotnie aresztowany i przetrzymywany bez prawa do kaucji. King złożyła w jego sprawie wniosek o habeas corpus, podważając samowolę administracji. Sprawa Zydoka ukazuje fundamentalny problem: obywatelstwo stało się w Stanach Zjednoczonych czasów McCarthy’ego nie tyle przywilejem, ile instrumentem szantażu i represji.
Ważne jest zrozumienie, że polityka deportacyjna nie była jedynie narzędziem kontroli migracyjnej – była to forma ideologicznego oczyszczenia społeczeństwa. Przekształcano imigrantów w podejrzanych z definicji, a obywatelstwo przestawało być nienaruszalnym statusem. Ustawy McCarrana służyły temu, by zmusić jednostki do współpracy, milczenie karać jak zdradę, a niezgodę z państwem uznać za zagrożenie wewnętrzne. Tym samym stworzyły system, w którym tożsamość obywatela – zwłaszcza naturalizowanego – była stale negocjowana, a często brutalnie odbierana.
Czy Amerykanie mają prawo słuchać?
Decyzja administracji Nixona o odmowie wydania wizy Ernestowi Mandelowi, wybitnemu marksistowskiemu intelektualiście, wywołała szeroką debatę na temat granic wolności słowa i akademickiej swobody w Stanach Zjednoczonych. Wydarzenie to było częścią szerszego trendu politycznego, który powrócił do praktyk McCaryanizmu z lat 50., kiedy to amerykański rząd podejmował działania mające na celu wykluczenie z debaty publicznej osób o poglądach niezgodnych z interesami państwa. Odrzucenie Mandel’a miało na celu nie tylko zablokowanie jego fizycznej obecności na terytorium USA, ale i ograniczenie możliwości wymiany poglądów, które mogłyby podważyć panujący porządek społeczno-polityczny. Jednak ta decyzja spotkała się z szerokim sprzeciwem opinii publicznej.
Z kolei reakcja mediów, a także obywateli, którzy nie godzili się na to, by ich rząd ingerował w ich prawo do słuchania różnych opinii, wyraźnie pokazuje, że sprawa Mandel’a stała się symbolem głębszych obaw o stan wolności słowa w USA. William Faris, obywatel amerykański, który skontaktował się z przedstawicielem Kongresu Howardem W. Robisonem, wyraził swoje zdziwienie tym, że rząd wstrzymuje możliwość wymiany poglądów w kraju, który sam siebie uważa za bastion wolności. Używając pytania "Czy to teraz polityka Departamentu Sprawiedliwości, że są poglądy, których boi się wysłuchać?", Faris wyrażał głęboki niepokój o przyszłość amerykańskiej demokracji.
Pomimo tego, że Mandel wyjaśniał, iż nie przybyłby do Stanów Zjednoczonych, by "zdetonować bomby", a jedynie podzielić się swoimi "rewolucyjnymi poglądami", administracja Nixona, na czele z sekretarzem stanu, nie była w stanie zaakceptować jego wizyty. Mandel przypomniał, że w XIX wieku Wielka Brytania, pewna swojej dominacji, pozwoliła Karolowi Marksowi na prawie czterdziestoletni pobyt w Londynie, podczas gdy Stany Zjednoczone w obliczu swoich własnych problemów z marksizmem odmawiały wjazdu przedstawicielowi tej samej ideologii.
Reakcje na odmowę wizy podkreślały także zjawisko obawy przed intelektualną konfrontacją. Pytanie, które pojawiło się w związku z tym wydarzeniem, brzmiało: czy Ameryka, będąca kolebką swobodnej wymiany idei, boi się wysłuchać tych, którzy wyrażają poglądy sprzeczne z dominującym porządkiem? Wydarzenie to zmusiło wielu amerykańskich intelektualistów do postawienia pytań o sensowność cenzury ideologicznej w kontekście otwartego społeczeństwa, które rzekomo opiera się na wolności słowa.
Wkrótce po tej decyzji, Leonard Boudin, jeden z czołowych obrońców praw obywatelskich w USA, zgodził się reprezentować Mandel’a, a także innych intelektualistów, którzy zaprosili go do wygłoszenia wykładu w Stanach Zjednoczonych. Boudin, który wcześniej walczył o prawa obywatelskie w sprawach związanych z cenzurą, zdecydował się podjąć walkę prawną na rzecz Mandel’a, wykorzystując wcześniejsze precedensy prawne, które ustanawiały fundamentalne prawa obywateli USA, takie jak prawo do podróżowania i do otrzymywania informacji. Kluczowym punktem obrony było to, że odmowa wydania wizy Mandelowi stanowiła formę cenzury i była niezgodna z konstytucyjnymi prawami Amerykanów do swobodnej wymiany myśli.
Również David Rosenberg, który pracował dla kancelarii Boudina, opracował strategię prawną, bazującą na wyrokach Sądu Najwyższego, które chroniły wolność badań akademickich i swobodę wypowiedzi. W ten sposób walka o przywrócenie Mandel’a na teren Stanów Zjednoczonych stała się symbolem szerszej walki o obronę wolności słowa i prawa do różnorodności idei.
Prawnym wyzwaniem w tej sprawie było precedensowe orzeczenie z 1904 roku, które uznawało wykluczenie obcokrajowców z powodów ideologicznych za legalne. Aby je obalić, prawnicy postanowili nie tylko bronić Mandel’a, ale również zaproszonych amerykańskich profesorów, którzy stali się ofiarami cenzury. Zgodnie z ich argumentacją, odmowa wydania wizy Mandelowi była naruszeniem konstytucyjnego prawa obywateli amerykańskich do swobodnego uczestniczenia w wymianie poglądów oraz dostępu do różnorodnych informacji.
Podstawowym argumentem w tej sprawie była konieczność ochrony konstytucyjnych praw obywateli do otrzymywania informacji, które mogą być niezbędne dla pełnego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Ostatecznie, obrona Mandel’a stała się sprawą nie tylko dotyczącą pojedynczego intelektualisty, ale także fundamentów amerykańskiego systemu wolności słowa. Decyzja administracji Nixona była próbą wprowadzenia cenzury, która mogła naruszyć podstawowe zasady, na których opiera się amerykańska demokracja.
Tym, czego warto dodać do tego materiału, jest głębsza refleksja nad dzisiejszym stanem wolności słowa w różnych częściach świata. Choć wiele krajów wciąż chwali się swoją gotowością do ochrony tego prawa, podobne przypadki cenzury ideologicznej nie są rzadkością. Interesującym punktem jest również konieczność zrozumienia, że w dobie globalizacji i internetu granice ideologiczne, jak i geograficzne, stają się coraz bardziej płynne. Sprawa Mandel’a pokazuje, jak łatwo polityka może ingerować w życie intelektualne społeczeństwa i jak ważne jest, by nie pozwalać na zanikanie wolności słowa i myśli, nawet w demokratycznych państwach.
Jakie wyzwania i zalety wiążą się z benchmarkingiem w robotyce mobilnej?
Jakie są ryzyka okulistycznych efektów ubocznych terapii immunosupresyjnej i biologicznej?
Jak historia stanowisk politycznych i religijnych wpłynęła na współczesną debatę o aborcji?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский