Dyskusje na temat granic pomiędzy światem online i offline są wciąż obecne w badaniach nad mediami cyfrowymi i społecznymi. Jednakże, mimo że wciąż używamy terminów takich jak "online" i "offline", coraz więcej badaczy dostrzega, że to rozróżnienie jest już przestarzałe. Rzeczywistość, w której funkcjonujemy, nie jest podzielona na dwa oddzielne światy — wirtualny i rzeczywisty. Wszelkie działania podejmowane w przestrzeni cyfrowej mają realne konsekwencje, które bezpośrednio wpływają na nasze życie w tzw. "realnym" świecie. Dlatego też powinniśmy porzucić rozróżnienia takie jak „online versus offline” i „wirtualny świat versus prawdziwy świat”. Zamiast tego, musimy uznać współzależność i płynność, w jakiej poruszają się nasze działania w przestrzeni cyfrowej i fizycznej.

W kontekście badania "online othering", czyli procesu wykluczania i marginalizowania jednostek w przestrzeni cyfrowej, pojawia się istotne wyzwanie: jak naukowcy i badacze podchodzą do innych, zwłaszcza do tych, którzy doświadczają tego wykluczenia? Z jednej strony, nie możemy mówić o innych w sposób, który sugerowałby, że ich sytuacja jest stała, niezmienna. Z drugiej strony, nie możemy także zapominać, że nasze własne "inność" wpływa na sposób, w jaki mówimy o innych. Należy pamiętać, że każda wypowiedź badacza, każda próba "mówienia w imieniu innych", niesie ze sobą również osobistą historię, która wpływa na to, jak interpretujemy zjawisko i jak przedstawiamy jego kontekst społeczny, kulturowy i polityczny.

W publikacjach dotyczących "online othering" kluczowe staje się zrozumienie, w jaki sposób internet i media społecznościowe stały się przestrzenią, w której dochodzi do wzmocnienia, a nawet zaostrzenia podziałów społecznych. Badania pokazują, że rosnąca polaryzacja w internecie, w tym zjawiska takie jak mowa nienawiści czy trolling, są nierzadko powiązane z rosnącym ekstremizmem politycznym i wykluczaniem innych, szczególnie w kontekście tożsamości płciowej, rasowej, etnicznej czy seksualnej. Grupy takie jak alt-right czy mężczyźni, którzy angażują się w ruchy typu Men's Rights Activists (MRA), doskonale wykorzystują platformy internetowe do rekrutowania zwolenników, szerzenia swoich idei i organizowania kampanii nienawiści. Te grupy, zamiast być marginalizowane, zyskują nową siłę dzięki narzędziom, które umożliwiają ich radykalne przekazy dotarcie do szerokich rzesz odbiorców.

Warto zauważyć, że "online othering" często ma wymiar płciowy. Badania nad doświadczeniami kobiet w przestrzeni cyfrowej wykazują, jak internetowe przemoc i nienawiść często skupiają się na takich kwestiach jak przemoc wobec kobiet czy zjawisko gwałtu internetowego, który dotyczy dzielenia się intymnymi zdjęciami bez zgody. Takie doświadczenia związane z "innością" mają jednak również wymiar społeczny i kulturowy, w którym odpowiedzialność za unikanie takich sytuacji przypisywana jest najczęściej ofiarom. W ten sposób, zamiast skupiać się na szerszych strukturach społecznych, które umożliwiają takie zachowania, dyskusja przesuwa się na kwestie osobiste i indywidualne wybory kobiet.

Nie możemy zapominać, że internetowe nękanie, czy to w postaci zwykłego wykluczania, czy bardziej jawnej agresji, nie dotyczy tylko grup najbardziej widocznych. Istnieją także mniej zauważalne przypadki wykluczania, które dotyczą takich osób jak osoby trans czy osoby z niepełnosprawnościami. Ich doświadczenia "online othering" są często pomijane w dotychczasowych badaniach, które koncentrują się głównie na bardziej mainstreamowych formach nienawiści, jak rasizm czy seksizm. Badania pokazują, jak w przypadku osób trans, internetowe przestrzenie stają się miejscem, w którym są one nie tylko marginalizowane, ale także aktywnie wykluczane z dyskursu publicznego.

Zrozumienie i analiza "online othering" wymaga jednak głębszego spojrzenia na to, jak w przestrzeni cyfrowej poruszają się różne grupy, jak kształtują się ich tożsamości oraz jak reagują na agresję i wykluczenie. Warto zauważyć, że często w odpowiedzi na takie agresje, tworzą się nowe formy oporu. Aktywiści, którzy stają w obronie osób marginalizowanych, wykorzystują te same platformy do wyrażania swoich głosów, co pokazuje, że internet nie jest tylko przestrzenią dla agresji, ale również przestrzenią, w której dochodzi do ważnych społecznych zmian.

W tym kontekście, nie możemy zapominać, że oprócz samego rozwoju technologii i mediów społecznościowych, na procesy "online othering" mają również wpływ szersze czynniki makrospołeczne i instytucjonalne. Polityki społeczne, regulacje prawne czy także postawy władz wobec online'owej mowy nienawiści i przemocy, mają kluczowe znaczenie w kształtowaniu przestrzeni cyfrowych, które mogą sprzyjać wykluczaniu lub promować integrację i równość. Dlatego ważne jest, by nie traktować internetu i jego problemów jako oddzielnego świata, ale jako integralną część społeczeństwa, która podlega tym samym procesom, które zachodzą w świecie fizycznym.

Jakie wyzwania stoją przed prawem w kontekście cyberprzestępczości interpersonalnej?

Koncepcja nullum crimen sine lege (brak przestępstwa bez prawa) odgrywa kluczową rolę w ocenie legalności działań w obszarze cyberprzestępczości. W sytuacji, gdy kraj nie posiada przepisów prawnych dotyczących określonego aspektu cyberzachowań dewiacyjnych, niemożliwe jest ustalenie ich niezgodności z prawem. Z kolei w przypadku państw współpracujących w ramach międzynarodowych organizacji zajmujących się walką z cyberprzestępczością, skuteczność tych działań jest uzależniona od równoważnego traktowania danych działań przez wszystkie państwa członkowskie (Wall, 2001). Nowe formy przestępczości online wymagają zatem zmian w istniejących przepisach lub wprowadzenia nowych ustaw, aby organy ścigania mogły skutecznie reagować na te zagrożenia. Przykładem może być wprowadzenie w Wielkiej Brytanii w 2014 roku ustawy umożliwiającej ściganie tzw. „revenge porn” – przestępstwa, polegającego na nieuprawnionym rozpowszechnianiu intymnych zdjęć byłych partnerów. Problem ten dopełnia ogromna liczba przestępstw cybernetycznych, na które codziennie muszą reagować policjanci. Jak zauważył jeden z szefów policji: „Poziom nadużyć w internecie jest teraz na takim poziomie, jakiego naprawdę się nie spodziewaliśmy. Gdybyśmy próbowali poradzić sobie ze wszystkimi, zostalibyśmy przytłoczeni” (cyt. za Laville 2016).

Cyberprzestępczość interpersonalna, czyli ta, która ma na celu bezpośrednią krzywdę ofiary, jest szczególnym przypadkiem w tej szerszej kategorii. Wykorzystanie Internetu i nowoczesnych technologii komunikacyjnych umożliwia szerzenie się nowych form przestępczości interpersonalnej, takich jak cyberprzemoc, cyberprzemoc w związkach intymnych, cybernękanie czy cyberstalking (Navarro i Clevenger, 2017). Jakość reakcji organów ścigania na takie przypadki jest często krytykowana nie tylko z powodu braku zasobów i odpowiednich kompetencji, ale także z powodu nieodpowiedniego traktowania ofiar przez funkcjonariuszy. Jane (2017b) wskazuje, że policjanci często nie reagują na przypadki przemocy internetowej i naciskają na ofiary, by te same usunęły swoje konta lub zmieniły numery telefonów. W takich przypadkach to ofiara zostaje obarczona odpowiedzialnością za rozwiązanie problemu, przez wycofanie się z przestrzeni online. Jednakże żądanie, by ofiary opuściły te przestrzenie, nie uwzględnia faktu, jak ważne są one w życiu współczesnym, zwłaszcza dla młodszych pokoleń, i stanowi nierealistyczne oczekiwanie (Hadley, 2017). W takim podejściu ofiara zostaje niejako ukarana za bycie ofiarą, stając się wykluczoną ze społeczności internetowej (Jane, 2017a).

Policja, zamiast prowadzić dochodzenie i zbierać dowody, zrzuca odpowiedzialność na ofiarę, prosząc ją o wykazanie zamiaru sprawcy i wiarygodności przestępstwa. Często jest to wynikiem braku odpowiednich przepisów prawa, które precyzyjnie określałyby, co stanowi przestępstwo internetowe w kontekście relacji interpersonalnych (Wall, 2001). Istnieją również dowody sugerujące, że mniej poważne przypadki cyberprzestępczości są traktowane przez policję z mniejszym naciskiem (Bossler i Holt, 2012). Z kolei, jak twierdzi Yar (2013), nasze społeczno-kulturowe oceny ryzyka, szkody i powagi przestępstwa decydują o tym, jaką rangę przyznaje się danemu przestępstwu w „hierarchii powagi”. Przestępstwa takie jak pornografia dziecięca znajdują się na szczycie tej hierarchii i są traktowane z pełnym zaangażowaniem przez tradycyjne formy policji. W porównaniu z innymi formami cyberprzestępczości, takimi jak piractwo internetowe, gdzie ofiara jest postrzegana jako mniej podatna na krzywdę, policja ma mniejsze zaangażowanie, a odpowiedzialność za ściganie przestępstw spoczywa na innych podmiotach, jak organizacje prywatne czy społeczeństwo obywatelskie.

Nie tylko niewystarczające przygotowanie samej policji stanowi problem, ale również postawa funkcjonariuszy wobec ofiar cyberprzestępstw. Badania wykazały, że w odpowiedzi na rosnącą liczbę przestępstw internetowych, funkcjonariusze w USA zalecają użytkownikom większą ostrożność w internecie oraz większą edukację na temat bezpieczeństwa online (Bossler i Holt, 2012). To podejście, które można by nazwać „prywatną odpowiedzialnością za zarządzanie ryzykiem” (Duggan i Heap, 2014), w wielu przypadkach ignoruje złożoność granic między przestępczością offline i online. Nadużycia internetowe często stanowią przedłużenie przemocy offline, szczególnie w kontekście przemocy domowej, a prośba o ograniczenie swojej obecności online może jeszcze bardziej wykluczyć ofiarę i pogłębić jej izolację (Hadley, 2017). Warto zauważyć, że coraz częściej na zjawisko przemocy internetowej szczególnie narażone są kobiety, które doświadczają mizoginistycznych form cyberprzestępczości, takich jak „pornografia zemsty”, groźby gwałtu i śmierci, co prowadzi do ich wycofania się z przestrzeni online (Lumsden i Morgan, 2017; Hadley, 2017; Jane, 2017a).

W kontekście takich złożoności należy zastanowić się, jaką odpowiedzialność ponoszą policjanci przy reagowaniu na zgłoszenia o cyberprzestępstwach interpersonalnych, w jaki sposób wspierają ofiary, a także, które formy cyberprzestępczości są traktowane przez funkcjonariuszy jako godne pełnej ochrony ofiar.

Pojęcie „idealnej ofiary” w ramach nauk o ofiarach (victimology) często opierało się na koncepcji winy ofiary i jej roli w procesie przestępczym. Według prac Mendelsohna i Von Hentiga, ofiary mogą być postrzegane przez pryzmat ich osobistych cech oraz sytuacji, w jakiej doszło do przestępstwa, co pozwala na określenie stopnia ich winy i „zasługiwania” na miano ofiary. To podejście pomaga zrozumieć, dlaczego pewne ofiary są traktowane w sposób uprzywilejowany, a inne, w zależności od kontekstu, mogą być uznawane za mniej wiarygodne lub odpowiedzialne za swoje skrzywdzenie.

Czy obraźliwa komunikacja w sieci to zawsze nękanie?

Granice między niegrzeczną wypowiedzią online a przemocą cyfrową bywają nieostre i zależą od kontekstu społecznego, politycznego i kulturowego. Nie każda agresywna lub obraźliwa treść w internecie stanowi formę nękania. W niektórych przypadkach to, co może wydawać się atakiem lub mową nienawiści, jest raczej wyrazem gniewu politycznego, formą wywierania nacisku na osoby publiczne lub sposobem artykulacji frustracji społecznych grup. Przykładowo, nie wszystkie wrogie tweety kierowane do parlamentarzystów mają charakter osobistego ataku – bywają raczej formą odpowiedzialności politycznej i obywatelskiego sprzeciwu.

Podobnie, sposób komunikacji między młodymi mężczyznami – tzw. "banter" – może być odczytywany jednocześnie jako forma męskiej bliskości i jako zachowanie wykluczające czy szkodliwe. To właśnie te ambiwalencje prowadzą do trudności w jednoznacznym kategoryzowaniu zachowań w przestrzeni cyfrowej jako nękania, mowy nienawiści czy wyrażania sprzeciwu.

Pojawia się również pytanie, gdzie kończy się wolność słowa, a zaczyna potrzeba jej ograniczenia w imię ochrony jednostek i grup przed przemocą symboliczną. Internet – jako przestrzeń transnarodowa – skutecznie wymyka się narodowym regulacjom prawnym. Firmy technologiczne funkcjonują często poza jurysdykcją państw, co czyni egzekwowanie prawa w kontekście przemocy online praktycznie niemożliwym.

Jednocześnie służby odpowiedzialne za reagowanie na cyberprzestępczość są niedofinansowane, słabo przeszkolone i często nieposiadające dostatecznej wiedzy na temat wykorzystywanych technologii. Policjanci niejednokrotnie traktują przemoc w internecie jako mniej istotną niż ta "w realnym świecie", co skutkuje opóźnionymi i nieefektywnymi reakcjami. W przypadku cyberstalkingu pojawia się jeszcze jedna komplikacja – sprawcami są często osoby wcześniej bliskie ofierze, co utrudnia interwencję instytucjonalną.

Innym problemem są ograniczone zasoby, którymi dysponują organy ścigania. W warunkach cięć budżetowych, priorytetami stają się inne przestępstwa, a przemoc interpersonalna online schodzi na dalszy plan. W konsekwencji wiele ofiar zostaje pozostawionych samym sobie, bez realnej ochrony.

Internetowe platformy społecznościowe przez lata unikały odpowiedzialności za treści publikowane przez użytkowników. Dopiero naciski społeczne i polityczne zmusiły je do podejmowania działań w zakresie moderacji. Ich pierwotny model biznesowy – oparty na darmowym dostępie w zamian za komercjalizację danych użytkowników – nie sprzyjał inwestowaniu w bezpieczeństwo społeczności. Logika zysku przesłaniała potrzeby ochrony przed przemocą symboliczną, marginalizacją czy wykluczeniem.

Kultura techniczna niektórych platform – jak Twittera – sprzyja eskalacji agresji. Publiczny charakter wypowiedzi, brak ograniczeń w zasięgu i projektowanie funkcji umożliwiających szybkie rozprzestrzenianie treści ułatwiają ataki, nagonki i tzw. "pile-ons", czyli zmasowane nękanie jednej osoby przez wielu użytkowników jednocześnie. Z kolei bardziej zamknięte platformy – jak Facebook – tworzą inne zagrożenia. Trudności w moderowaniu zamkniętych grup, w których rozwija się rasizm, mizoginia czy homofobia, pokazują, jak bardzo przestrzenie cyfrowe mogą służyć reprodukcji wykluczenia społecznego.

Jednak te same technologie, które umożliwiają "othering", mogą być narzędziem oporu i emancypacji. Kampanie takie jak #BlackLivesMatter, #MeToo czy #EverydaySexism pokazują, że cyfrowa przestrzeń może zostać wykorzystana do rzucenia wyzwania normom, które legitymizują przemoc, milczenie i marginalizację. Hashtagi stają się aktami sprzeciwu, miejscem artykulacji doświadczenia, narzędziem demaskowania struktur opresji. Umożliwiają one tworzenie wspólnot opartych na doświadczeniu i solidarności, których wcześniej często brakowało w sferze publicznej.

Feministyczna obecność w sieci, mimo nieustannego wystawienia na ataki, pokazuje, że kobiety i inne marginalizowane grupy aktywnie kształtują dyskursy online. Zamiast wycofywać się z przestrzeni cyfrowej, korzystają z niej jako z narzędzia walki o widzialność i sprawczość. Przeciwdziałanie online othering nie polega więc wyłącznie na kontroli i moderacji – wymaga także wsparcia dla tych, którzy aktywnie stawiają opór wykluczeniu, a także przekształcenia samych struktur platform cyfrowych.

Ważne jest zrozumienie, że problematyczne treści w sieci są wynikiem zarówno indywidualnych zachowań, jak i strukturalnych cech systemów technologicznych. Współczesna kultura cyfrowa opiera się na asymetriach władzy, zarówno w zakresie projektowania technologii, jak i ich użycia. Platformy stworzone przez uprzywilejowane grupy społeczne reprodukują ich perspektywy, wykluczając inne głosy. Uregulowanie tych procesów wymaga nie tylko politycznej woli i legislacyjnych narzędzi, ale też radykalnej zmiany paradygmatu – od technologii dla zysku ku technologii dla równości.

Czy przemoc online wobec feministek to nowa forma przemocy wobec kobiet?

Przemoc online stała się jednym z najistotniejszych tematów debaty publicznej, szczególnie w kontekście kobiet i mniejszości. Zjawisko to zostało przedstawione jako nowa forma przemocy, wymagająca nowych sposobów reagowania zarówno ze strony platform internetowych, jak i organów ścigania. Niemniej jednak, w kontekście przemocy wobec kobiet, warto zauważyć, że obecne wyzwania są jedynie nowym wcieleniem starych problemów, które istnieją od lat. Przemoc w sieci jest jedynie manifestacją głęboko zakorzenionych problemów, które od dawna stanowią istotne wyzwanie w społeczeństwach na całym świecie. W szczególności w odniesieniu do feministek, które angażują się w debatę online, przemoc ta ma wymiar, który jest kontynuacją znanych zjawisk związanych z przemocą wobec kobiet w "offline'owym" świecie.

Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wskazują na to, że przemoc online, której ofiarami stają się feministki, może być rozpatrywana w kategoriach przemocy wobec kobiet (VAWG - Violence Against Women and Girls). Wiele z tych przypadków można również zakwalifikować jako przestępstwa nienawiści, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę motywacje sprawców i charakter ich działań. Co istotne, przemoc w sieci nie jest niczym nowym, choć może przybierać formy i struktury, które są bardziej specyficzne dla świata cyfrowego.

Badania, w ramach których zebrano dane dotyczące doświadczeń feministek z przemocą online, wskazują na powtarzające się schematy i podobieństwa do przemocy offline. Ofiary przemocy internetowej zgłaszają doświadczenia, które odzwierciedlają klasyczne formy przemocy wobec kobiet, takie jak molestowanie, zastraszanie czy dehumanizowanie. Przemoc ta, choć przejawia się w wirtualnej przestrzeni, nie różni się zasadniczo od tych form przemocy, które były obecne w tradycyjnych interakcjach międzyludzkich. Celem tych ataków, często powiązanych z nienawiścią do kobiet i feministek, jest utrzymanie dominacji i władzy mężczyzn nad kobietami. W tym sensie, przemoc online jest nowym, lecz dobrze znanym narzędziem w rękach tych, którzy chcą podważyć społeczne i polityczne pozycje kobiet.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że przemoc wobec kobiet, w tym również ta online, ma głębokie korzenie w strukturach społecznych, które przez długi czas marginalizowały prawa kobiet. Tradycyjnie, przemoc domowa, gwałty małżeńskie, czy inne formy przemocy były traktowane jako prywatne problemy, których nie należało rozwiązywać na poziomie publicznym ani prawnym. Dopiero działania feministyczne, które na przestrzeni dziesięcioleci zmieniały społeczny i prawny obraz przemocy wobec kobiet, pozwoliły na uznanie tych zjawisk za poważne problemy wymagające interwencji. Warto zauważyć, że również współczesne badania nad przemocą online muszą uwzględniać te same mechanizmy, które istniały w przeszłości, a które wciąż są obecne w życiu społecznym.

Z kolei klasyfikacja przestępstw nienawiści, szczególnie w odniesieniu do przemocowych działań w sieci, również wymaga odnowienia. Zjawisko to wciąż jest traktowane przez wielu prawodawców jako nowe i wymagające nowych kategorii. Istnieje jednak ryzyko, że niektóre aspekty tej przemocowej dynamiki mogą zostać niedostrzegane lub zignorowane, jeśli nie zostaną odpowiednio sklasyfikowane w ramach istniejących definicji przestępstw nienawiści. W szczególności problematyczna jest rozmyta granica między przestrzenią publiczną i prywatną w wirtualnym świecie, co sprawia, że klasyfikacja tych przestępstw staje się trudna. Jednak, jak wykazały badania, przemoc online wciąż może spełniać funkcję "przestępstw sygnałowych", wysyłających wiadomość do społeczeństwa o nieakceptowalnym statusie ofiary, w tym przypadku feministki, która jest postrzegana jako zagrożenie dla patriarchalnego porządku.

Wszystkie te zmiany wymagają zatem przemyślenia sposobu, w jaki prawa dotyczące przemocy wobec kobiet są stosowane w kontekście nowych form cyfrowych. Badania te pozwalają na wyciągnięcie kilku ważnych wniosków. Po pierwsze, istnieje wyraźna potrzeba rozpoznania przemocy internetowej wobec kobiet jako elementu długotrwałego procesu nierówności płci. Po drugie, konieczne jest zaktualizowanie definicji przestępstw nienawiści, aby mogły one obejmować także te nowe, ale w istocie bardzo podobne do starych formy agresji i dominacji. Po trzecie, zachowanie sprawców przemocy online nie jest wynikiem jakiejś nowej technologii, lecz stanowi część szerszego problemu społecznego, który wymaga interwencji na poziomie politycznym, społecznym i prawnym.

Istotne jest także zauważenie, że przemoc online wobec feministek jest również efektem szerszych mechanizmów społecznych, takich jak algorytmy platform internetowych, które mogą nieświadomie wspierać toksyczne kultury techniczne i nieprawidłowe zarządzanie przestrzenią cyfrową. Te mechanizmy umożliwiają eskalację przemocy i nienawiści, które są skierowane przeciwko kobietom, co czyni ten problem jeszcze bardziej złożonym i trudnym do rozwiązania.