W debacie publicznej w Stanach Zjednoczonych panuje nieustanny spór o to, jakie fakty są prawdziwe, a jakie nie. Ważniejsze od tego, kto ma rację, staje się to, jak różni obywatele postrzegają te same fakty. To postrzeganie, a nie same fakty, ma polityczne konsekwencje. Amerykanie, osadzeni w tej nierozwiązywalnej walce, nie tylko są napędzani przez politycznych liderów, ale także przez wartości i głęboko zakorzenione procesy psychiczne, które mają swoje źródło w indywidualnych przekonaniach i zaufaniu do różnych grup społecznych. Spór o fakty nie jest więc jedynie sporem o informacje, ale o fundamenty, na których te informacje są budowane.

Chociaż badania politologiczne wykazały, że obywatele amerykańscy są w dużej mierze „niewinni ideologicznie”, udowodniono, że są winni posiadania wątpliwych faktów. Współczesna polityka wyraźnie ukazuje, że to nie tylko zewnętrzne czynniki, takie jak polaryzacja elit i źródeł informacji, prowadzą do tych rozbieżności. Wartości, które ludzie przypisują do różnych zjawisk, odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu tych przekonań. Często możemy spotkać się z sytuacjami, w których obywatele projektują swoje preferencje na rzeczywiste fakty, a nie odwrotnie.

Istnieją dwa główne podejścia do tego zjawiska. Pierwsze z nich zakłada, że polaryzacja faktów jest wynikiem zewnętrznych czynników, takich jak manipulacje polityczne i dezinformacja. W tym przypadku, dla poprawy sytuacji, wystarczyłoby zwiększyć rolę edukacji, weryfikacji faktów i reform politycznych. Drugie podejście, które podzielamy, podkreśla, że o ile zewnętrzne siły mogą mieć wpływ, to za rozbieżności w postrzeganiu faktów odpowiadają także wewnętrzne procesy. To wartości, które ludzie uznają za fundamentalne, powodują, że projektują one swoje oczekiwania na rzeczywiste informacje, a zmiana tej postawy jest trudna, jeśli nie niemożliwa.

Zatem problem "mylących faktów" jest znacznie bardziej skomplikowany niż tylko dezinformacja, a próby edukacyjne, takie jak szkolenia czy programy weryfikacji faktów, mogą nie wystarczyć, by rozwiązać ten problem. Jeśli bowiem faktami kierują nasze wartości, które są głęboko zakorzenione, to zmiana percepcji wymaga zmiany samego sposobu myślenia, a nie tylko informacji, które trafiają do ludzi. W takim przypadku, problem może stać się bardziej trwały, a zmiana w kierunku konsensusu wydaje się odległa.

Badania w tym zakresie pokazują, że mylne postrzeganie faktów jest zjawiskiem powszechnym i odpornym na korekty. Wśród tematów, w których Amerykanie często trzymają się błędnych przekonań, znajdują się takie zagadnienia jak struktura demograficzna, polityka zagraniczna, zmiany klimatyczne, kontrola broni, a także kwestie związane z opieką zdrowotną i nauką. Choć podejmowane są liczne próby zmiany tych przekonań, wyniki są często niewielkie, a informowani obywatele, zamiast zbliżać się do wspólnego konsensusu, stają się jeszcze bardziej podzieleni. Polaryzacja nie dotyczy więc tylko danych, ale przede wszystkim ich interpretacji, która jest uzależniona od głęboko zakorzenionych wartości.

Warto zauważyć, że to, jak podchodzimy do kwestii faktów, nie jest tylko problemem społecznym, ale również politycznym. Politycy, świadomi roli, jaką odgrywają w kształtowaniu publicznego postrzegania faktów, coraz częściej sięgają po dezinformację, by mobilizować swoich zwolenników. Kiedy w polityce dominuje nieprawda, rządy mogą znaleźć się w sytuacji, w której konieczne będzie ominięcie lub ignorowanie opinii publicznej, co stawia pod znakiem zapytania same fundamenty demokracji.

Przykład z książki Jennifer Hochschild i Katherine Einstein „Do Facts Matter?” pokazuje, jak niebezpieczna może być obecność „aktywnie dezinformowanych” obywateli, którzy stają się siłą napędową politycznej dynamiki. To oni, mimo że mogą być dobrze poinformowani, będą nadal trzymać się swoich przekonań, nawet jeśli te są niezgodne z faktami. Stąd też nie tylko sami obywatele, ale i politycy, mogą stać się ofiarami takiej dezinformacji, co jeszcze bardziej pogłębia polaryzację społeczną i polityczną.

W kontekście rozwoju społeczeństw demokratycznych, pytanie, jak poradzić sobie z rosnącym wpływem błędnych faktów, staje się jednym z kluczowych wyzwań. Badania nad tym zjawiskiem wskazują, że choć istnieją sposoby, by zmniejszyć polaryzację – na przykład poprzez odpowiednią edukację i większą odpowiedzialność mediów – to nie zawsze przynosi to oczekiwane rezultaty. Przyszłość faktów, zdaniem wielu ekspertów, może prowadzić do dystopii, w której prawda stanie się płynna, a decyzje podejmowane na podstawie nieprawdziwych informacji staną się normą.

Dlaczego „fakty w konflikcie” są problemem w polityce amerykańskiej i jakie mają konsekwencje w innych społeczeństwach?

Współczesna polityka amerykańska, szczególnie w kontekście problemów takich jak zmiany klimatyczne, rasizm czy orientacja seksualna, stawia obywateli przed wyzwaniem rozróżnienia faktów i przekonań, które często bywają sprzeczne. Jakkolwiek te rozbieżności w postrzeganiu rzeczywistości mogą wydawać się charakterystyczne dla Stanów Zjednoczonych, zjawisko to nie jest ograniczone wyłącznie do tego kraju. W istocie, w wielu innych społeczeństwach również dostrzega się coraz większą fragmentację poglądów, w której różnice w postrzeganiu faktów wykraczają poza zwykłe spory ideologiczne, stając się czymś na kształt „kulturowych wojen” o to, co jest prawdą, a co nie.

Zjawisko „faktów w konflikcie” najlepiej obrazuje przykład zmian klimatycznych. Choć dominujący konsensus naukowy w Stanach Zjednoczonych twierdzi, że globalne ocieplenie jest realnym zagrożeniem, którego przyczyną są ludzkie działania, istnieje również znaczna część opinii publicznej, która neguje ten pogląd. Są osoby i grupy, które twierdzą, że zmiany temperatury Ziemi są wynikiem naturalnych cykli, a nie działalności człowieka. Tego typu rozbieżności nie są jednak jedynie efektem błędów w interpretacji danych, ale często mają głęboko zakorzenione podstawy ideologiczne.

Podobne rozbieżności występują w kwestiach rasizmu i orientacji seksualnej. Część osób uważa, że rasizm wciąż jest powszechnym i poważnym problemem w Stanach Zjednoczonych, który stanowi barierę w osiąganiu sukcesów przez Afroamerykanów. Inni z kolei uważają, że rasizm nie jest już przeszkodą w osiąganiu celów życiowych przez tę grupę społeczną. Z kolei na temat orientacji seksualnej nie ma jednej zgody, czy to wrodzona cecha, czy też wybór jednostki.

Wszystkie te kwestie mają wpływ na polityczne i społeczne decyzje. I choć wśród ekspertów w danej dziedzinie mogą istnieć jednomyślne poglądy, to wśród szerszej publiczności utrzymują się głębokie podziały. Problem ten jest częścią szerszego zjawiska polaryzacji – społeczeństwa podzielonego nie tylko na poziomie ideologii politycznych, ale także na poziomie podstawowych przekonań o tym, co jest prawdą.

Pomimo powszechnego dostępu do informacji, w tym wyników badań naukowych, dla przeciętnego obywatela wciąż trudno jest uzyskać jednoznaczne odpowiedzi na te pytania. Problem nie leży w braku danych, ale w sposobie, w jaki interpretujemy te dane. Często nasze przekonania nie są wynikiem analizy faktów, lecz emocji i osobistych wartości, które są kształtowane przez grupy społeczne, z którymi się identyfikujemy.

Aby zrozumieć, dlaczego te podziały są tak głębokie, warto zwrócić uwagę na to, jak wiele zależy od tła politycznego i społecznego. W wielu przypadkach te różnice w postrzeganiu faktów mają swoje korzenie w silnym poczuciu tożsamości politycznej, która kształtuje sposób postrzegania świata. Takie postawy prowadzą do zamkniętych społeczności, w których utwierdza się przekonanie, że „nasza” wersja rzeczywistości jest jedyną słuszną.

Kiedy zatem mówi się o polaryzacji faktów, nie chodzi tylko o rozbieżność w poglądach, ale o głębokie różnice w sposobie postrzegania tego, co jest obiektywną rzeczywistością. W tej perspektywie, próba znalezienia wspólnej płaszczyzny porozumienia staje się coraz trudniejsza, ponieważ każda strona ma swoją „prawdę”, którą traktuje jak niezbywalny element swojej tożsamości.

Ważne jest również zrozumienie, że te polaryzacje nie są neutralne. Wiele z nich ma swoje źródła w strukturach społecznych i ekonomicznych, które podtrzymują istniejące podziały. Na przykład dostęp do edukacji, różnice w poziomie życia, a także sposób, w jaki media przedstawiają konkretne problemy, wpływają na to, jak postrzegamy określone kwestie. Ostatecznie, przekonania, które wydają się być wynikiem osobistych decyzji, w rzeczywistości często są wynikiem głęboko zakorzenionych mechanizmów społecznych.

Polityka współczesna jest więc nie tylko walką o to, co „prawdziwe”, ale także walką o to, jak kształtujemy nasze społeczeństwa i jak rozumiemy świat, w którym żyjemy. Dla obywatela to nie tylko kwestia wyboru odpowiednich polityków, ale także wyboru tego, co traktować jako prawdę i jak na tej podstawie budować swoją przyszłość.

Jak dualne fakty wpływają na postrzeganie polityki i społeczeństwa?

Współczesna polityka jest w dużej mierze zdominowana przez zjawisko tzw. "dualistycznych faktów" (DFP), które stwarzają poważne wyzwania dla procesów deliberacji i partycypacji obywatelskiej. Dualne fakty to sytuacje, w których różne grupy społeczne, oparte na swoich przekonaniach i interesach, przedstawiają odmienne wersje faktów, które stoją w sprzeczności z sobą. Kluczowe w tej kwestii jest rozróżnienie pomiędzy tradycjami demokracji deliberacyjnej i partycypacyjnej. Demokracja partycypacyjna zakłada, że obywatele mają już ukształtowane opinie i interesy, które mogą wyrażać i bronić w debacie publicznej. Z kolei demokracja deliberacyjna kładzie nacisk na gotowość obywateli do angażowania się w dyskusję, ponownego przemyślenia swoich poglądów oraz dążenie do konsensusu.

Te dwie tradycje są w istotny sposób przeciwstawne. Deliberacja może zniechęcać do aktywnego uczestnictwa w życiu politycznym, ponieważ zmusza obywateli do konfrontacji z ambiwalentnymi stanowiskami oraz odsłaniania poglądów politycznych, które mogą prowadzić do kosztów społecznych. Z drugiej strony, większe zaangażowanie obywatelskie często ogranicza deliberację, ponieważ zaangażowani ludzie stają się bardziej politycznie ekstremalni i zatwardziali w swoich poglądach, co utrudnia rozważanie alternatyw. Jak zauważa Diana Mutz, w swoim dziele Hearing the Other Side, ludzie często bardziej cenią harmonię społeczną niż wyrażanie poglądów politycznych, co sprawia, że zwiększona ekspozycja na deliberację może zmniejszać gotowość do uczestnictwa w życiu politycznym.

Z tego powodu możemy spodziewać się, że w społeczeństwie, w którym dualne fakty dominują, będziemy doświadczać braku dokładnej wiedzy obywatelskiej, braku zgody na temat problemów publicznych i ich rozwiązań oraz braku prawdziwej deliberacji. W takim środowisku możliwe jest również pojawienie się nowych, nieprzewidywalnych konsekwencji demokratycznych, które chociaż nie są jeszcze w pełni potwierdzone przez dowody, mogą mieć poważny wpływ na sposób, w jaki postrzegamy politykę.

Jednym z takich możliwych skutków jest wzrost postrzegania chorób psychicznych. Publiczne debaty o sporach dotyczących faktów często prowadzą do oskarżeń o głupotę, kłamstwa, a także o choroby psychiczne. Przykładem może być kontrowersja wokół prezydenta Donalda Trumpa, której częścią były liczne pytania o jego zdrowie psychiczne. W przeszłości takie oskarżenia byłyby zrozumiane jako część politycznych debat, jednak w dobie dualnych faktów granica między tym, co "normalne" a tym, co "nienormalne", staje się coraz bardziej płynna. Jeśli nie jesteśmy w stanie zgodzić się, co jest rzeczywiste, to jak możemy ocenić, kto jest psychicznie zdrowy?

Innym zjawiskiem, które może być wynikiem obecności dualnych faktów w polityce, jest umierający skandal polityczny. Tradycyjnie skandal polityczny miał na celu wywołanie publicznego oburzenia i zmuszenie polityków do ustąpienia, gdy ich zachowanie naruszało powszechnie akceptowane normy etyczne. Jednak w świecie, w którym podziały partyjne są tak silne, że żaden skandal nie może wpłynąć na lojalność wyborców, skandal staje się bezużyteczny. Przykładem może być sytuacja z 1994 roku, kiedy Marion Barry, były burmistrz Waszyngtonu, mimo skazania za zażywanie kokainy, powrócił do władzy. Współczesna polityka zdaje się podążać tą samą drogą, w której politycy, tacy jak Donald Trump, mogą dopuścić się niemalże wszystkiego, a ich zwolennicy i tak pozostaną wierni.

Jeszcze jednym zjawiskiem, które może się nasilić w wyniku tego podziału faktów, są wyraźnie podzielone percepcje wydarzeń historycznych. Z jednej strony mamy do czynienia z wydarzeniami, które, mimo że miały miejsce w przeszłości, wciąż są przedmiotem gorących debat, w których jedna strona przedstawia je w zupełnie innym świetle niż druga. Przykładem może być kontrowersja wokół Alger Hissa, oskarżonego o bycie szpiegiem, której nie rozwiązano do dziś. W takich przypadkach łatwo zauważyć, że ludzie często przyjmują argumenty zgodnie z ich wcześniejszymi przekonaniami, a nie na podstawie obiektywnych dowodów. Im dalej w przeszłość, tym łatwiej jest ignorować lub manipulować faktami na korzyść określonego punktu widzenia.

Warto zauważyć, że w obliczu rosnącej polaryzacji społecznej, kiedy każda strona interpretuje wydarzenia przez pryzmat swoich ideologicznych filtrów, pojawia się także pytanie o samą możliwość porozumienia i rozwiązania problemów. Bez zdolności do wspólnego rozumienia faktów, dialog staje się niemal niemożliwy. Niezależnie od tego, czy mówimy o bieżących wydarzeniach politycznych, czy o interpretacji przeszłości, dualne fakty sprawiają, że społeczeństwo staje się coraz bardziej podzielone, a procesy demokratyczne – coraz mniej skuteczne.

Jak różne czynniki wpływają na postrzeganie osoby w kontekście politycznym?

Wielu badaczy zajmujących się postrzeganiem polityków i ogólną percepcją osób publicznych zwraca uwagę na wpływ różnych czynników społecznych i zawodowych. Jednym z ważniejszych aspektów jest sposób, w jaki różne zmienne demograficzne, takie jak płeć, wiek, rasa, wykształcenie czy dochody, mogą kształtować nasze postawy wobec danej osoby, w tym w kontekście politycznym. Istnieje szereg czynników, które mogą determinować, jak postrzegamy osoby w polityce, a także, jak nasze postawy wobec nich mogą zmieniać się pod wpływem określonych informacji.

W tabeli A11.4 przedstawiono wyniki analizy wpływu różnych zmiennych na postrzeganie osoby, która wyraża opinie o polityce wolnego handlu. Zmiennymi niezależnymi w tym przypadku były m.in. płeć, rasa, wiek, dochód oraz poziom wykształcenia. Warto zauważyć, że każde z tych zmiennych może w znaczący sposób wpływać na to, jak postrzegamy daną osobę, w tym czy uznamy ją za "głupią", "podejrzaną" lub chętni będziemy z nią współpracować.

Na przykład, w przypadku osób, które wyrażają negatywną opinię na temat wolnego handlu, kobiety mają tendencję do postrzegania tej osoby jako bardziej "głupią" i "podejrzaną". Ponadto, osoby o wyższym wykształceniu, niezależnie od innych zmiennych, również częściej wyrażają negatywne opinie na temat osób, które wyrażają poglądy sprzeczne z ich przekonaniami. Z kolei rasa, wiek czy dochód nie mają już tak jednoznacznego wpływu na postrzeganie polityków, ale ich obecność w analizach pozwala dostrzec subtelniejsze różnice w reakcjach społeczeństwa na określone informacje.

Ważnym elementem analizy jest także to, jak te czynniki mogą wpływać na naszą gotowość do współpracy z daną osobą. Zgodnie z przedstawionymi wynikami, osoby o wyższym wykształceniu częściej odrzucają możliwość współpracy z kimś, kogo uważają za "głupiego" lub "podejrzanego". Jest to istotny wskaźnik tego, jak nasze postawy mogą zostać zmienione przez określoną informację – w tym przypadku przez poglądy dotyczące wolnego handlu. Warto zauważyć, że tego rodzaju analiza jest istotna, ponieważ pozwala zrozumieć, w jaki sposób złożoność społeczno-demograficzna może kształtować naszą percepcję polityczną.

Podobnie, w badaniach nad postrzeganiem polityków w kontekście edukacji, populizmu i ekspozycji na fakt-checking (tzw. sprawdzanie faktów) widoczny jest wpływ tych czynników na nasze opinie o politykach. Badania wykazały, że osoby bardziej wykształcone oraz te o skłonnościach populistycznych mogą różnie reagować na fakt-checking w mediach. Przykładowo, osoby o wykształceniu wyższym są bardziej narażone na zmianę swojego postrzegania polityka po zapoznaniu się z faktami weryfikującymi ich opinię. Również w kontekście populizmu zauważono, że osoby o silniejszych przekonaniach populistycznych mogą ignorować lub odrzucać informacje, które nie pasują do ich wyrobionych już poglądów, nawet jeżeli są one przedstawione w sposób obiektywny i rzetelny.

Zatem istotnym wnioskiem z tych badań jest to, że sposób, w jaki postrzegamy innych ludzi w kontekście politycznym, jest w dużej mierze zależny od naszej przynależności do określonych grup społecznych i zawodowych. Nasze reakcje na polityczne poglądy innych, na przykład na temat wolnego handlu, są nie tylko wynikiem logicznego przetwarzania informacji, ale również w dużej mierze determinowane przez nasze doświadczenia życiowe, wykształcenie, a także szereg innych czynników demograficznych. Postrzeganie polityka lub innej osoby publicznej może się zmieniać w zależności od tego, jak ta osoba wpisuje się w nasze osobiste i społeczne przekonania. Warto zatem podchodzić do analizy takich zjawisk w sposób kompleksowy, uwzględniając szereg zmiennych, które mogą wpływać na naszą percepcję.

Warto również zauważyć, że wpływ mediów i zjawiska fake news mają potężny wpływ na postrzeganie polityków i ich opinii. W dzisiejszym świecie, gdzie informacje są łatwo dostępne, ale często zmanipulowane, kluczowe staje się rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia i selektywnego odbioru informacji. Ponadto, zjawisko polaryzacji społecznej, zwłaszcza w kontekście mediów społecznościowych, może potęgować podziały w społeczeństwie, a nasze postawy wobec innych mogą być łatwo ukształtowane przez grupy, z którymi się identyfikujemy.