Prawda jest pojęciem, które od wieków stanowi przedmiot licznych debat. W filozofii wyróżnia się kilka teorii, które starają się wyjaśnić, czym jest prawda i jak możemy ją poznać. Dwie z nich, teoria koherencji i teoria korespondencji, stanowią punkt wyjścia do wielu dyskusji o naturze faktów. Choć teoria korespondencji, zakładająca, że prawda jest tym, co odpowiada rzeczywistości, jest powszechnie uznawana za bardziej adekwatną do nauk społecznych, istnieje wiele przeszkód w jej zastosowaniu w praktyce. Z kolei teoria koherencji, opierająca się na spójności przekonań, choć łatwiejsza do zastosowania, może prowadzić do powstawania polaryzacji faktów, gdzie to, co dla jednej osoby wydaje się prawdą, dla innej jest absolutną fałszywką.

Problem, który pojawia się w kontekście koherencji, polega na tym, że to, co spójne z naszymi przekonaniami lub przekonaniami osób, którym ufamy, nie zawsze odpowiada rzeczywistej naturze faktów. Takie podejście jest wygodne, ponieważ nie wymaga od nas częstego przyznawania się do niepewności ani ignorancji. Prościej jest znaleźć potwierdzenie dla naszych uprzedzeń i strefy komfortu niż podejmować trud wyszukiwania obiektywnych dowodów. Jednak to, co jest łatwe i wygodne, nie zawsze prowadzi do uznania rzeczywistej prawdy, a raczej do powstawania przekonań, które są wygodne dla jednostki lub grupy, ale niekoniecznie mają oparcie w faktach.

W kontekście teorii korespondencji natrafiamy na trudność polegającą na tym, że nie zawsze możemy dokładnie określić, które obserwacje są poprawne. Oznacza to, że pytania o fakt mogą mieć wiele różnych wskazań, które mogą prowadzić do różnych wniosków, co w praktyce utrudnia obiektywne stwierdzenie, co jest prawdą, a co fałszem. Choć teoretycznie korespondencja może prowadzić do konsensusu, w rzeczywistości znalezienie wspólnej bazy dowodów bywa niezwykle trudne, zwłaszcza w obliczu polaryzacji, jaką obserwujemy współcześnie w społeczeństwach.

Społeczna funkcja wiedzy, według Johna Deweya, opierała się na pragmatyzmie. Dewey uważał, że prawda ma być tym, co jest użyteczne w osiąganiu celów społecznych, co daje rzeczywiste efekty w kontekście wspólnego dobra. Zatem skuteczność danego przekonania jest jednym z mierników jego prawdziwości. Problem pojawia się jednak, gdy różne grupy społeczne mają różne cele i wartości. Pragmatyzm w takim przypadku prowadzi do różnych interpretacji faktów, zależnie od przyjętych celów i wartości. Jeśli wartości społeczne są spolaryzowane, pragmatyzm może prowadzić do głębokiego podziału, ponieważ różne grupy będą uznawały za prawdę różne fakty, które służą ich interesom. Z tego powodu współczesne społeczeństwa, w których brakuje szerokiego konsensusu wartości, często stają w obliczu sytuacji, w której prawda staje się czymś względnym i zależnym od punktu widzenia, co potęguje polaryzację opinii i przekonań.

Postmodernizm, jako czwarty nurt, również odegrał istotną rolę w kształtowaniu współczesnego podejścia do prawdy. Choć w kręgach naukowych często traktowany jest jako bardziej kontrowersyjny i mało konstruktywny, jego wpływ na kulturę jest niezaprzeczalny. Postmodernizm kwestionuje istnienie obiektywnej prawdy, twierdząc, że wszelkie twierdzenia o rzeczywistości są w rzeczywistości społecznie skonstruowane i mają na celu jedynie umocnienie władzy tych, którzy je formułują. Z perspektywy postmodernistycznej, fakt nie jest czymś stałym, ale czymś, co jest zależne od perspektywy społecznej. Teoria ta podważa możliwość istnienia stałej, niezależnej rzeczywistości, do której można by odnosić wszelkie twierdzenia o prawdzie. Zamiast tego, prawda staje się polem walki o dominację i władzę. Takie podejście może prowadzić do jeszcze głębszych podziałów i braku szacunku wobec wiedzy akademickiej.

Teorie te różnią się od siebie w kwestii tego, czym jest prawda i jak możemy ją poznać, jednak wszystkie mają jedną wspólną cechę: prowadzą do sytuacji, w której różni ludzie mogą postrzegać te same fakty w zupełnie odmienny sposób. W rezultacie, gdy społeczeństwo staje się coraz bardziej spolaryzowane pod względem wartości, podejście pragmatyczne, koherencyjne, czy postmodernistyczne stają się podstawą kształtowania sprzecznych wizji rzeczywistości, które nie są w stanie uzgodnić wspólnej prawdy.

Aby zrozumieć, dlaczego fakty i prawda stają się polem walki ideologicznej, ważne jest zauważenie, że prawda nie jest czymś, co możemy po prostu odkryć. Raczej jest to coś, co zależy od przyjętych przez nas wartości, celów i założeń. To, co jest uznawane za fakt w jednej grupie, może być odrzucone w innej, ponieważ nie ma jednej, powszechnie akceptowanej definicji prawdy. W dzisiejszym świecie, gdzie wartości społeczne są głęboko podzielone, prawda staje się zatem czymś nie tylko trudnym do znalezienia, ale również zależnym od tego, jak interpretujemy rzeczywistość w świetle naszych przekonań i celów.

Jak rozpoznać bzdury we współczesnej komunikacji?

Powszechność bzdur w dzisiejszym świecie jest zjawiskiem, które wykracza daleko poza zwykłe, przypadkowe wypowiedzi. Wyjątkowo wpływowe stały się one w kontekście politycznym, kulturowym, a nawet naukowym. Koncepcja bzdury została szczegółowo rozwinięta przez Harry’ego Frankfurt w jego eseju „On Bullshit”, opublikowanym po raz pierwszy w 1986 roku, a następnie wydanym w postaci książki w 2005 roku. Frankfurt wskazuje, że bzdura to coś innego niż kłamstwo czy prawda, ma bowiem na celu wywołanie wrażenia o nadawcy wypowiedzi, a nie przedstawienie prawdziwego obrazu rzeczywistości.

Bzdura nie jest prawdą, ponieważ nie opiera się na faktach ani dowodach, ale nie jest też kłamstwem, ponieważ nie ma na celu świadomego wprowadzania w błąd. Zamiast tego bzdura ma na celu wyłącznie wzbudzenie wrażenia, że jej autor jest inteligentny, zabawny lub interesujący. Bzdury mogą być prawdziwe lub nie, ale ich twórcy nie zależy na tym, by były precyzyjnie zgodne z rzeczywistością. Jak zauważył Frankfurt, „osoba, która mówi bzdury, nie troszczy się o to, czy to, co mówi, jest prawdziwe, ponieważ bardziej zależy jej na tym, co inni o niej pomyślą”.

Podstawowy problem z bzdurami polega na tym, że są one szeroko akceptowane w społeczeństwie. Często pojawiają się, gdy ktoś czuje potrzebę wypowiedzi na temat, o którym nie ma wystarczającej wiedzy. W takich okolicznościach trudno jest trzymać się faktów, ponieważ te mogą być nieosiągalne lub trudne do zweryfikowania. Zamiast tego, aby nie wyjść na ignoranta, ktoś może wypowiedzieć coś, co brzmi przekonująco, ale nie ma solidnych podstaw. Frankfurt zauważa, że w takich sytuacjach „należy być wiernym sobie”, co oznacza, że najważniejsze jest wrażenie, jakie sprawiamy, a nie prawda.

Zjawisko bzdur staje się szczególnie widoczne w polityce, gdzie celem nie jest dostarczenie społeczeństwu prawdziwych informacji, ale wywarcie wpływu na opinię publiczną. W tym kontekście bzdura jest o wiele bardziej użyteczna niż kłamstwo, ponieważ nie niesie ze sobą ryzyka utraty reputacji. Przykład Donald Trumpa doskonale obrazuje ten mechanizm: jego komunikacja polityczna, pełna twierdzeń trudnych do zweryfikowania, ma na celu nie tyle przekazanie prawdy, ile wywarcie wrażenia na wyborcach. Wybierając wypowiedzi, które są trudne do udowodnienia lub które są sprzeczne z faktycznymi dowodami, tworzy on przestrzeń do wypowiedzi pełnych bzdur, które mogą wpływać na opinię publiczną.

Dla współczesnego społeczeństwa szczególnie ważne jest rozumienie, dlaczego bzdury mają tak silne oddziaływanie. W erze mediów społecznościowych, gdzie szybkość i powierzchowność komunikacji są kluczowe, bzdury stają się częścią codziennej wymiany informacji. Nie chodzi już o to, aby być dokładnym, ale o to, by wypowiedź była chwytliwa i zrozumiała na powierzchni. Rasmus Kleis Nielsen zwrócił uwagę, że w takich warunkach różnica między uzasadnionymi przekonaniami a bzdurami staje się coraz bardziej rozmyta. Takie zjawisko staje się problemem intelektualnym i analitycznym, którego nie można ignorować.

Nie tylko politycy są odpowiedzialni za szerzenie bzdur. Występują one również w innych dziedzinach życia społecznego, na przykład w mediach czy w reklamie, gdzie celem jest wywarcie emocjonalnego wpływu na odbiorcę, a nie koniecznie przekazanie prawdziwej informacji. Jon Stewart, w swoim monologu z programu „The Daily Show”, zauważył, że bzdura może pełnić funkcję społeczną, niekoniecznie szkodliwą, ponieważ w wielu przypadkach stanowi „życiowy filtr”, który zapobiega nadmiernej szczerości, która mogłaby ranić innych. Jednak bzdura może również przybierać postać bardziej niebezpieczną, zwłaszcza gdy ma na celu ukrycie rzeczywistych intencji lub celów.

W kontekście bzdur warto również zauważyć, jak manipulują one naszymi emocjami. Różnica między prawdą a bzdurą może być trudna do uchwycenia w momentach, gdy coś brzmi atrakcyjnie lub uspokajająco. Warto zatem ćwiczyć krytyczne myślenie, aby nie dać się złapać w pułapkę atrakcyjnych, ale fałszywych twierdzeń. Takie podejście staje się szczególnie istotne w erze „post-prawdy”, gdzie nie chodzi już o to, co jest prawdziwe, ale o to, co ludzie chcą usłyszeć.

Bzdury mają ogromny wpływ na nasze życie, nie tylko w polityce, ale także w codziennej interakcji społecznej. Rozpoznanie ich w czasie rzeczywistym i umiejętność oddzielenia ich od prawdy stanowi jedno z kluczowych wyzwań współczesnej komunikacji.