Hegemoniczne formułowanie heterogenicznych żądań politycznych stanowi centralny punkt analizy Ernesto Laclaua, który w swojej pracy "On Populist Reason" (2005) rozwija pojęcie populizmu jako „antagonistycznej syntezy”. W ujęciu Laclaua populizm nie jest tylko prostym wyrazem zbiorowej woli, lecz wynika z równoczesnego wyrażenia wielu różnorodnych politycznych roszczeń, które są ze sobą powiązane przez specyficzną „artykulację” opartą na granicy antagonizmu. Populizm dla Laclaua to zatem forma politycznego działania, która wprowadza elementy rozróżnienia między tym, co „my”, a tym, co „oni”, a granica ta zawsze jest elastyczna i podlega ciągłej rewizji. Ważnym elementem, który zmienia jego wcześniejsze prace, jest włączenie wymiaru afektywnego w politykę, który Laclau stara się uchwycić poprzez pryzmat psychologii Lacana.

Lacanowska koncepcja „objet petit a” – przedmiotu pragnienia, który jest fragmentem rzeczywistości nieuchwytnym dla symbolizacji – staje się kluczowa dla zrozumienia politycznego pragnienia, które jest podstawą populizmu. Polityczne pragnienie, w rozumieniu Laclaua, jest związane z poszukiwanie tego, co obiecuje pełnię, zapowiadając powrót do stanu pierwotnej plenności. Równocześnie, to pragnienie jest budowane przez formowanie „Imienia” lub momentu, w którym znaczący element w przestrzeni politycznej zyskuje swoje znaczenie dopiero retroaktywnie.

Jednak Laclau nie unika krytyki ze strony innych myślicieli, którzy wskazują na pewne niedostatki jego podejścia. Wskazuje się na formalizm wynikający z zastosowania strukturalistycznej analizy, w której znaczenie jest rozumiane jako system różnic, bez pozytywnych terminów. Laclau, opierając się na tej perspektywie, stawia „lud” jako puste znacznik, które może przyjąć różnorodne, sprzeczne treści. Jednakże, takie podejście pomija bogatą, historyczną tradycję pojęcia ludu, której korzenie sięgają starożytnej demokracji ateńskiej. Historia tego terminu zawiera znaczną ilość semantycznych ładunków, które, według niektórych, stanowią konieczną przeciwwagę dla otwartości semiotycznej proponowanej przez Laclaua.

Krytyka dotyczy także tego, jak Laclau interpretuje rolę instytucji w procesie zmiany społecznej. Jak pokazuje przykład Gramsciego, który postrzegał instytucje jako elementy „wojny pozycyjnej”, społeczeństwo nie jest jedynie przestrzenią dla luźnej artykulacji politycznych żądań. Zamiast tego, zmiany w społeczeństwie wynikają z działania określonych instytucji, które stanowią fundamenty tej walki. Zatem, pomimo odrzucenia determinizmu klasowego, warto również dostrzec, że Laclau nie uwzględnia pełnej roli, jaką odgrywają instytucje w kształtowaniu długofalowej dynamiki politycznej.

Pomimo krytycznych uwag, Laclau skutecznie ukazuje, że populizm, szczególnie w swojej autoritarnej postaci, jest głęboko osadzony w psychologii zbiorowej. Jego odrzucenie przez „obraz ojca” w tradycyjnym modelu Freuda na rzecz równości w relacjach politycznych, w których wszyscy są „braćmi”, może być niepełne. Laclau nie radzi sobie z problemem regresji zbiorowych grup do prymitywnego stanu, który Freud omawia w swojej pracy „Psychologia grupowa i funkcja ego”. To właśnie ten regresywny aspekt, który prowadzi do powrotu do najprostszych, pierwotnych form zbiorowej tożsamości, stanowi wyzwanie dla teorii populizmu. Laclau, choć uwzględnia pewne elementy psychologii Freuda, nie stawia czoła głębszym pytaniom dotyczącym zbiorowych traum, które mogą kształtować i utrzymywać pewne, destrukcyjne formy populistycznej tożsamości.

Ostatecznie, podejście Laclaua, choć innowacyjne, nie jest w stanie dostatecznie uwzględnić złożoności, jaką w populizmie odgrywają zarówno afektywne, jak i instytucjonalne uwarunkowania. Aby zrozumieć populizm w pełni, należy uwzględnić te wszystkie wymiary, ponieważ to one w dużej mierze kształtują dzisiejsze mechanizmy władzy. Populizm nie jest tylko prostą reakcją na zróżnicowanie społeczne, ale także formą społecznego i psychologicznego procesu, który może prowadzić do nieprzewidywalnych konsekwencji.

Jakie wyzwania stawia przed nami ekologiczna rzeźba świata kapitalistycznego?

Współczesna debata na temat stanu środowiska naturalnego zyskuje na intensywności, osiągając punkt krytyczny w skali globalnej. W obliczu narastających problemów ekologicznych, takich jak zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie oceanów, utrata bioróżnorodności czy kryzys energetyczny, zrozumienie roli systemu kapitalistycznego w kształtowaniu tych zjawisk staje się kluczowe. Jego struktura, oparta na nieustannej akumulacji kapitału, prowadzi do eksploatacji zasobów naturalnych w sposób, który zagraża przyszłości naszej planety.

Podstawowym zagadnieniem, na które zwracają uwagę autorzy tacy jak Foster, Clark i York, jest przekroczenie granic naturalnych zasobów Ziemi przez rozrastający się system ekonomiczny. Już teraz nasza planeta nie jest w stanie utrzymać tego tempa wykorzystywania jej zasobów. To, co niegdyś było wspólnym dobrem – lasy, woda, energia – zostało zdominowane przez prywatne interesy, zamieniając się w towar, który jest przedmiotem sprzedaży i kontroli. Zjawisko to nazywane jest „ekologiczną wyrwą” – metaforą opisującą oddzielenie człowieka od natury przez pryzmat kapitalistycznych mechanizmów rynkowych. Dawniej społeczeństwa miały bezpośredni dostęp do zasobów naturalnych, teraz te zasoby są coraz bardziej eksploatowane przez nieliczne, uprzywilejowane grupy.

Wszystko to prowadzi do alienacji – procesu, w którym jednostki i całe społeczeństwa tracą więź z naturą i siebie nawzajem. Kapitał i jego struktury produkcyjne sprawiają, że ludzie stają się jedynie trybikami w machinie gospodarki, której celem jest ciągły wzrost. Wraz z tym rozwojem pojawiają się jednak coraz bardziej niekontrolowane konsekwencje – zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie powietrza, wyczerpywanie zasobów wodnych. To wszystko nie jest przypadkowe, ale efektem działań gospodarki nastawionej na maksymalizację zysków, bez uwzględniania ekologicznych i społecznych kosztów.

W obliczu tego wyzwania pojawia się konieczność działania na rzecz nowego, bardziej zrównoważonego modelu gospodarki. Zmiany te muszą przebiegać równocześnie na poziomie społecznym i politycznym. Istnieje potrzeba wykształcenia nowego podejścia do ekonomii, które uwzględniałoby równocześnie kwestie społeczne i ekologiczne. I tutaj pojawia się koncepcja „zielonego wspólnego dobra” – idei, która łączy zrównoważony rozwój z egalitarnymi zasadami gospodarczymi, w których zasoby są traktowane jako wspólne dobro, a nie towar do eksploatacji.

Idea ta nie jest nowa, ale w obecnych warunkach staje się pilna. Współczesne ruchy społeczne, takie jak Black Lives Matter, walczące o prawa mniejszości, oraz ruchy feministyczne i antyrasistowskie, w dużej mierze zmieniają świadomość społeczną, prowadząc do głębszego zrozumienia roli opresji i wyzysku w dzisiejszym świecie. Część z tych ruchów nawiązuje do bardziej radykalnych postaw, zbliżając się do idei lewicowego populizmu, który łączy walkę o równość z ochroną środowiska.

Równocześnie globalne protesty, jak te przeciwko neoliberalnym politykom oszczędnościowym w Grecji, Hiszpanii czy Stanach Zjednoczonych, pokazują, że walka z neoliberalizmem i kapitalizmem staje się coraz bardziej spójna z ruchem na rzecz ochrony środowiska. Manifestacje przeciwko wielkim korporacjom, międzynarodowym instytucjom finansowym oraz rządom broniącym interesów globalnego kapitału stają się coraz bardziej widoczne na arenie międzynarodowej.

Tymczasem na poziomie intelektualnym pojawia się coraz więcej głosów, które dostrzegają konieczność zintegrowania ekologii i socjalizmu w nowoczesnej myśli politycznej. W tym kontekście wskazuje się na rolę wspólnotowych praktyk, które w przeszłości były fundamentem wielu kultur, w tym społeczności andyjskich. Nowe rozwiązania polityczne, które łączą w sobie elementy solidarności, ekologii i sprawiedliwości społecznej, stają się coraz bardziej popularne wśród aktywistów na całym świecie.

Również w teorii ekonomicznej pojawiają się nowe propozycje, które łączą zasady ekonomii ekologicznej z socjalistycznym podejściem do podziału dóbr. Wspólne dobro, które stoi w opozycji do idei prywatnej własności środków produkcji, ma potencjał do stworzenia nowego modelu gospodarczego, w którym równocześnie dba się o ekosystem i zapewnia sprawiedliwość społeczną. Taki model wymaga jednak całkowitej reorientacji naszych systemów gospodarczych, politycznych i społecznych.

Dążenie do zrównoważonego rozwoju nie jest już jedynie kwestią ochrony środowiska, ale staje się fundamentem nowych form organizacji społecznych. Współczesna walka nie polega tylko na sprzeciwie wobec systemu, ale na stworzeniu nowych praktyk społecznych i politycznych, które będą w stanie odpowiadać na wyzwania XXI wieku.

Jak Trump wykorzystuje media i Twitter do kreowania autorytarnego dyskursu?

Dyskurs polityczny w erze cyfrowej nie jest już jedynie wynikiem tradycyjnych form przekazu, takich jak prasa czy telewizja. W przypadku Donalda Trumpa, Twitter stał się nie tylko narzędziem komunikacji, ale i centralnym elementem jego strategii politycznej. Prezentując swoje opinie w sposób bezpośredni i nieokiełznany, Trump stworzył nowy sposób uprawiania polityki, który łączy elementy autorytaryzmu i populizmu. Twitter, z jego błyskawiczną transmisją i interaktywnością, stał się platformą dla prezydenta, na której w sposób jawny, a czasem brutalny, wyrażał swoje poglądy. Kluczowym elementem tej praktyki było stałe atakowanie tradycyjnych mediów, które często krytykowały jego działania. Używanie terminów takich jak „fałszywe media” („fake news”) czy publiczne obwinianie dziennikarzy za brak obiektywizmu stanowiło element obrony jego politycznych decyzji, ale także próbę zastraszenia mediów.

Trump w swoich licznych tweetach i wypowiedziach wielokrotnie oskarżał media o nierzetelność i tendencyjność. W tym kontekście, na przykład w tweetach z lutego 2017 roku, stwierdzał, że media są wrogiem narodu amerykańskiego, twierdząc, że nie przedstawiają prawdy i podsycają niechęć do jego administracji. Te same media, jak podkreślał, miały być „po prostu fałszywe”, a ich relacje na temat jego prezydentury, według niego, były celowo przekłamane. Jest to przykład wykorzystywania mediów w sposób, który nie tylko podważa ich autentyczność, ale także zmienia ich rolę w demokratycznym społeczeństwie. Trump nie tylko walczył z mediami, ale również z ich legitymacją i autorytetem.

Te działania mają również wymiar ideologiczny, który, choć czasami skryty, jest głęboko osadzony w neoliberalnej narracji. W swojej retoryce Trump wielokrotnie wskazywał na potrzebę obniżenia wpływu mediów tradycyjnych i zastąpienia ich nowymi formami komunikacji, które sprzyjają jego wizji Ameryki. Tym samym stawał się promotorem kapitalizmu komunikacyjnego, w którym media społecznościowe, a zwłaszcza Twitter, pełnią rolę wyłącznie narzędzi ideologicznych, zamiast przestrzeni do prowadzenia merytorycznej debaty publicznej. W tym kontekście można dostrzec wpływ, jaki miał na społeczną percepcję demokracji, gdzie, jak zauważa Jodi Dean, powszechny dostęp do komunikacji nie prowadzi do politycznej zmiany, a raczej do zamknięcia dyskursu.

Współczesne media cyfrowe, zamiast pełnić funkcję edukacyjną i krytyczną, stały się narzędziem, które nie tyle angażuje obywateli do głębszej refleksji nad rzeczywistością, ile manipuluje ich emocjami, tworząc pole do populistycznych i autorytarnych działań. W tym kontekście, sposób w jaki Trump korzystał z Twittera, nie jest jedynie przykładem wykorzystania technologii w polityce, ale także obrazuje głęboką transformację, jaką przeszła polityka w erze cyfrowej. Twitter nie tylko pozwolił Trumpowi dotrzeć do milionów ludzi, ale także umożliwił mu kontrolowanie narracji, wykluczając przeciwników politycznych i dehumanizując tych, którzy nie zgadzali się z jego wizją.

Warto jednak zauważyć, że tego typu podejście do mediów, które łączy elementy manipulacji, zastraszania i wykluczania, nie jest ograniczone wyłącznie do jednego polityka czy jednej kadencji. Zjawisko to jest częścią szerszego trendu, który możemy zaobserwować w wielu krajach, gdzie populistyczni liderzy coraz częściej wykorzystują technologie cyfrowe do kształtowania opinii publicznej. Media społecznościowe, zamiast pełnić funkcję przeciwwagi dla władzy, stają się narzędziami politycznymi w rękach rządzących, a ich wpływ na demokrację jest coraz bardziej niebezpieczny.

Również w kontekście tej zmiany nie możemy zapominać o roli, jaką odgrywają obywatele. Współczesne media społecznościowe oferują iluzję aktywnego uczestnictwa w polityce, jednak w praktyce często prowadzą do zamknięcia kręgów dyskusji. Platformy takie jak Twitter pozwalają na swobodne wyrażanie opinii, ale jednocześnie sprzyjają tworzeniu zamkniętych „baniek” informacyjnych, w których użytkownicy słuchają tylko tych, którzy podzielają ich poglądy. Efektem tego jest spadek jakości debaty publicznej i wzrost polaryzacji społeczeństwa.

Kiedy rozważamy wpływ takich działań na długoterminowy stan demokracji, musimy pamiętać, że komunikacja stała się jednym z fundamentów, na którym opiera się polityczna walka. W świecie zdominowanym przez media społecznościowe, w którym liczba informacji i jej przepływ są niemal nieograniczone, kwestia krytycznego myślenia i zdolności do analizy staje się kluczowa. W przeciwnym razie ryzykujemy, że społeczeństwo zostanie uwikłane w pozorną wolność słowa, która w rzeczywistości jest tylko kolejnym narzędziem kontroli.

Jak Pizzagate i Iluzjonizm Kształtują Współczesną Rzeczywistość?

Łatwo zauważyć, jak autoritarny populista, Donald Trump, wykorzystał moralne oderwanie, aby zdobyć przewagę, stając się autorytetem w sprawach „fake news”. Zjawisko to znajduje swoje przedłużenie w postaci postaci magika-illusionisty Pizzagate, którym staje się każdy, kto świadomie propaguje fałszywe informacje o Pizzagate z zamiarem oszustwa. Bloggerzy, którzy podają się za dziennikarzy, czerpią korzyści z tej dezinformacji na różne sposoby – poprzez zyski z reklam, realizację własnej agendy politycznej, rozwój kariery czy spełnianie narcystycznych pragnień. Wszyscy jesteśmy winni, jeśli przyjmiemy Pizzagate w zawieszeniu, konsumując je dla rozrywki, łącząc elementy komedii i grozy. Politycy mogą wykorzystać oszustwo do swoich kampanii. Ludzie czerpią korzyści z podstępu na różne solipsystyczne i perwersyjne sposoby. Trikster, postać archetypowa, nie potrzebuje żadnego innego powodu do istnienia, poza spełnianiem swojej roli.

Trzy kategorie – autorytarysta, oświecony i magik – rozwijają się w symbiozie: autorytarysta zyskuje siłę, narzucając swój moralny kodeks oświeconym, oświecony zdobywa władzę, demaskując sztuczki magika, a magik zyskuje energię, bawiąc wiernych swoim show. Wszystkie te postacie karmią się automatycznymi maszynami cyfrowego środowiska komunikacyjnego, które nieustannie pracują, napędzane kapitalistycznym eksploatowaniem naszej biologicznej energii poprzez działania często postrzegane jako niewinne, jak klikanie w artykuły informacyjne. Mimo moralnego oburzenia na iluzje, które zakłócają konsensus dotyczący obiektywnej rzeczywistości, firmy zajmujące się mediami społecznościowymi nie podejmą żadnych poważniejszych działań, aby zahamować ten ekosystem, ponieważ wirusowy ruch zwiększa ich wartość rynkową.

W rzeczywistości psychoseksualna dramatyczna narracja Pizzagate przypomina centralną fantasmagorię w operze Wagnera „Tristan i Izolda”. Oba wątki mają elementy radykalnego przekroczenia, które zawieszają wszystkie społeczno-symboliczne powiązania na rzecz nadmiaru transcendentalnej przyjemności, której nie da się przedstawić – w „Tristanie” jest to nielegalny romans powstały na skutek pomyłki między eliksirem samobójczym a miksturą miłosną, a w Pizzagate – wskazanie na międzynarodową pedofilską orgię, w której złośliwi bohaterowie zaspokajają swoje okultystyczne przyjemności. Oba wątki mogą zakończyć się tylko w jeden sposób: całkowitą eliminacją głównych postaci z porządku symbolicznego. W „Tristanie” jest to reprezentowane przez pieśń Liebestod (miłosną śmierć), śpiewaną przez Izoldę w jej ostatnim tchnieniu. W Pizzagate, dla tych, którzy nadal pielęgnują iluzję, zawieszenie niewiary jest utrzymywane przez niemożliwą do rozwiązania zagadkę, w której winni zostają uwięzieni i na zawsze usunięci z życia politycznego.

Tendencja do zniszczenia, widoczna w XIX-wiecznej operze, została już wielokrotnie psychoanalizowana przez krytyków z freudowskim podejściem. Jednak mimo że dramat rozgrywa się teraz w nowych mediach, a nie w teatralnych iluzjach opery XIX wieku, efekt ten nie musi być mniejszy. Co więcej, powinniśmy się bardziej martwić o potencjalny wpływ, ponieważ granice między rzeczywistością a fikcją są mniej wyraźne, kiedy iluzjoniści pracują na komputerach osobistych, a uczestnicy wchodzą do pizzerii z załadowanymi broniami, szukając fikcyjnego wroga. W „Tristanie” ten fantasmagoryczny czar zostaje przerwany, a widzowie uwalniają się od erotycznego horroru, gdy Izolda umiera, a harmonia wreszcie się rozwiązuje. W przypadku Pizzagate, znaki oderwane od swojego kontekstu pozostają zawieszone w mglistym świecie fantasmagorii, bez rozwiązania. Nawet jeśli wierzący w Pizzagate dojdą do przekonania, że było to tylko iluzją, ślady tej fantasmagorii pozostaną w znakach, które teraz przekształcają się w inne moralne obiekty.

Podobnie jak w przypadku psychotycznych zaburzeń, także w kontekście teorii spiskowych, analiza tego typu iluzji w internecie może zostać rozważona jako zjawisko psychotyczne, szczególnie w przypadku tych, którzy zamieszczają posty na platformach takich jak Twitter, gdzie można zaobserwować jednolitą psychozę. Zjawisko to przypomina „délire à deux” (delirium dzielone przez dwie lub więcej osób), znane z prac Lacana, który omawiał grę między symbolicznym, wyobrażeniowym i realnym w strukturze psychotycznej. Przyjrzenie się milionom postów związanych z Pizzagate, może dać wgląd w zbiorową psychozę, której mechanizm jest napędzany przez przerwanie łańcucha znaków, co skutkuje powstawaniem nowych, luźnych skojarzeń – takich jak przypisanie terminu „cheese pizza” do „child pornography”. Te zaburzenia interpretacyjne pokazują brak anchoringu w rzeczywistości, co w kontekście teorii Lacana może prowadzić do psychotycznych przekonań, które znajdują odzwierciedlenie w działalności w internecie.

Przyglądając się teorii spiskowej Pizzagate, możemy dostrzec strukturę psychotyczną, która rozwija się w trzech etapach: odbioru, praktyki i zrozumienia, które odpowiadają na mechanizm psychotyczny. Sposób, w jaki takie teorie mogą przenikać do przestrzeni publicznej, wskazuje na konieczność uwzględnienia technologicznego rozwoju aparatury do tworzenia obrazów, które będą wciąż wyprzedzać regulacje prawne i terapie psychiatryczne.