Począwszy od utworzenia Izraela w 1948 roku, Palestyńczycy nie mieli żadnych szans na otrzymanie realnego wsparcia. Mimo ogromnej tragedii i cierpienia, jakie przeżywają od dekad, ich nadzieje na pomoc ze strony sąsiednich arabskich krajów były nieustannie zawodne. Za tymi politycznymi niepowodzeniami stoją nie tylko kwestie narodowe czy religijne, ale i subtelne, skrywane zależności, które mają swoje korzenie w dawnej historii. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się konfliktem między wrogimi stronami, może okazać się starannie zaplanowaną grą, w której wszystkie strony za kulisami są ze sobą powiązane.
Izrael i monarchie arabskie – takie jak Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn czy inne państwa Zatoki Perskiej – w rzeczywistości rządzone są przez te same osoby, które w dużej mierze tworzą globalną sieć Sabbatianów. To ta ukryta, ponadnarodowa grupa, z jej tajnymi celami i wewnętrznymi powiązaniami, kontroluje sytuację na Bliskim Wschodzie. Rządy tych państw nie dbają o interesy swoich narodów, a raczej o realizację planów, które nie mają nic wspólnego z dobrobytem obywateli.
Sabbatianie to grupa, która na przestrzeni wieków wywarła ogromny wpływ na historię ludzkości. Oprócz swojej roli w sprawach politycznych, posiadają także kontrolę nad systemami finansowymi i gospodarczymi, co daje im potężne narzędzie do manipulowania nie tylko rządami, ale także społeczeństwami. Rządy w takich krajach jak Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty czy Bahrajn, które w oczach wielu są traktowane jako autorytarne monarchie, tak naprawdę stanowią element szerszego systemu globalnej kontroli. Utrzymują one fikcyjne pozory 'monarchii', aby móc okradać swoje narody z bogactw naturalnych, w szczególności z ropy naftowej, którą sprzedają zaledwie w części dla dobra swoich obywateli, a resztę przeznaczają na finansowanie własnych, kosmicznych interesów.
Początek współczesnej dominacji Sabbatianów sięga XVIII wieku, kiedy to w 1773 roku założyli oni tajne stowarzyszenie z Mayerem Amschelem Rothschildem, znanym bankierem, oraz Adamem Weishauptem, niemieckim filozofem i twórcą Illuminatów. Weishaupt, który początkowo był katolickim duchownym, przeszedł na protestantyzm, a jego działania miały na celu radykalną transformację społeczeństw na całym świecie. Stworzenie Illuminatów, a także ich późniejsza rola w wywołaniu wielkich rewolucji, w tym Rewolucji Francuskiej i amerykańskiej, było początkiem globalnej gry, która wciąż trwa.
W 1776 roku Illuminaci zostali oficjalnie założeni w Bawarii, a ich działalność obejmowała szeroką gamę działań, mających na celu globalną zmianę polityczną. Rewolucje, które rzekomo były wyrazem dążeń wolnościowych, w rzeczywistości były inicjatywami służącymi dominacji grupy ukrytych manipulatorów. Celem nie było wyzwolenie narodów, ale narzucenie im nowego porządku, w którym kontrola i władza byłyby skoncentrowane w rękach elit. Grupa Rothschildów, obok Illuminatów, stała się głównym graczem w tej grze, zyskując niesamowitą władzę finansową.
Również symbolika związana z tajnymi stowarzyszeniami jest interesująca. Na przykład Statua Wolności w Nowym Jorku, prezent od francuskich masonów, symbolizuje nie tylko wolność, ale i kult światła, który jest centralnym punktem ideologii Sabbatianów. Sama nazwa "Illuminaci" pochodzi od "Zohar", tajemnej księgi żydowskiej mistyki, której treści stanowią fundament tego ruchu. "Zohar" oznacza "blask", "świetlistość" – czyli oświecenie, które w ich rozumieniu jest dostępne tylko dla wybranych.
Warto zauważyć, że Sabbatianie dążą do całkowitego przewrócenia wszystkich tradycyjnych religii świata. Dla nich Tora, podstawowy tekst judaizmu, nie ma żadnej wartości, a celem jest zastąpienie jej "Zoharem". Ich ambicje sięgają także globalnej rewolucji religijnej, w której jedynym dozwolonym wyznaniem miałaby być Sabbatjańska wersja satanizmu.
Współczesna sytuacja geopolityczna, w tym polityka "nowej normalności" związana z pandemią Covid-19, jest bezpośrednio powiązana z długofalowym planem Sabbatianów. Progresywne zmiany społeczne, takie jak rozwój ideologii "Woke", są przykładem kolejnej fazy tego procesu. Mimo że wielu ludzi, którzy przyjmują tę ideologię, wierzy, że zmieniają świat, w rzeczywistości stają się oni częścią większego planu, który wcale nie ma na celu poprawy ich sytuacji, a jedynie służy wzmocnieniu kontroli przez globalną elitę.
Dlatego też, choć dla wielu obserwatorów politycznych obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Arabii Saudyjskiej jest skomplikowana, warto pamiętać, że głównym celem działań tych krajów – jak i samego Izraela – nie jest walka z Palestyńczykami, lecz realizacja globalnych interesów ukrytych za fasadą tych konfliktów. Potężne siły finansowe, religijne i polityczne działają na rzecz jednej, wspólnej agendy, która zmienia bieg historii na naszych oczach.
Czy liczby zgonów na Covid-19 były prawdziwe, czy jedynie założeniem?
Na piętrze dla osób z demencją dochodziło do zgonów oznaczanych jako „Covid-19” mimo braku potwierdzenia testem. Uznano to za „rozsądne założenie”. Jednak założenie nie jest diagnozą – przypomniała Mooney, która nie winiła lekarza, określając go jako sympatycznego i przyzwoitego człowieka. Ale właśnie tu kryje się sedno: lekarz nie wykonywał swojej pracy w sensie fundamentalnym. Wpisywanie fałszywej przyczyny zgonu do aktu zgonu jest przestępstwem, niezależnie od tego, czy dzieje się to z powodu „wykonywania poleceń”. Lekarz jest zobowiązany wobec pacjenta i prawdy, a nie wobec poleceń płynących z góry. W ten sposób – w skali globalnej – powstał fundament „hoaksu covidowego”, którego konsekwencje są katastrofalne dla całej ludzkości.
Niepokój Mooney narastał, gdy rejestrowała telefonicznie śmierć ojca i usłyszała od urzędnika stanu cywilnego, że takich przypadków jest wiele. Ludzie, którzy nie mieli pozytywnego testu na Covid-19, otrzymywali wpis tej choroby jako przyczynę zgonu. Test może być wątpliwy, lecz na poziomie urzędowym ma on znaczenie – a to pokazuje bezduszność wobec rzetelnej diagnostyki. Nacisk pochodził z samej góry struktur „ochrony zdrowia”, podporządkowanych Światowej Organizacji Zdrowia, która z kolei działa pod dyktando fundacji i interesów prywatnych. Rejestrator zgodził się z Mooney, że takie praktyki zniekształcają statystyki. Zauważył też coś „najdziwniejszego”: w tym sezonie zimowym nie zarejestrowano ani jednego zgonu na grypę, podczas gdy zwykle są ich tysiące. Czy zgony grypowe zostały przekształcone w „zgony na Covid”? Odpowiedź była pełna konsternacji, lecz przyznająca rację. Podobne opinie przedstawiali dyrektorzy zakładów pogrzebowych – rodziny są rozgoryczone, a praktyki te mają charakter międzynarodowy.
W relacji Mooney media telewizyjne, nocne serwisy i wstrząsające obrazy bólu wprowadzały społeczeństwo w stan dezorientacji i strachu, mobilizując do posłusznego przyjmowania lockdownów. Ludzi zachęcano do „ratowania systemu ochrony zdrowia” i do opłakiwania nieznajomych, podczas gdy nikt nie stawiał pytań o metodologię tworzenia statystyk zgonów. Dlaczego państwo miałoby fałszować dane śmiertelności? Jeśli ktoś nie wierzy w spiski – nigdy nie znajdzie odpowiedzi. To, co Mooney nazwała „skandalem narodowym”, w rzeczywistości jest skandalem globalnym. Wszystko przygotowano przed „naciśnięciem guzika”: protokoły PCR, wysokie cykle amplifikacji, zmiany w zasadach wystawiania aktów zgonu – wszystko to stworzyło iluzję „zgonów covidowych”.
Do wiosny 2020 roku wymagano podpisu dwóch lekarzy – jeden musiał znać pacjenta. Przepisy zmieniono tak, aby jeden lekarz mógł wystawić akt zgonu, a przyczynę „Covid-19” wpisywano bez testu, a nawet bez objawów. Mooney pytała: ile spośród tysięcy zgonów w domach opieki było oparte na założeniu, tak jak w przypadku jej ojca? Odpowiedź brzmi: wszystkie. Skutki dla psychiki narodów – i globalnej świadomości – są kolosalne.
Organizacje takie jak Public Health England i Office for National Statistics tworzyły dane, według których zgon z dowolnej przyczyny liczył się jako „Covid-19”, jeśli wystąpił w ciągu 28 dni od pozytywnego testu – testu, który nie badał wirusa. Statystyki ONS odnotowywały „zgony z udziałem Covid” lub „zgony z powodu Covid”, co w praktyce oznaczało każde wspomnienie tej choroby w akcie zgonu. W konsekwencji społeczeństwa przyjęły narrację strachu, a rządy wdrażały totalitarne środki, kopiując Chiny i zamykając gospodarki. Ludzie uznali lockdown za konieczny – a wielu domagało się jeszcze ostrzejszych restrykcji.
Skutki tego były dramatyczne: życie zrujnowane, samobójstwa, zamknięte szkoły, rosnące nierówności, depresja, odwołane zabiegi szpitalne, tortura czekania dla pacjentów onkologicznych, bieda, samotność, rozdzielone rodziny. Ilu ludzi straciło życie z powodu lockdownów usprawiedliwianych statystykami zgonów? Wzrost przemocy wobec dzieci, dramatyczne dane szpitalne – wszystko to pokazuje koszt społeczny.
Zimą, gdy rośnie liczba zgonów z różnych przyczyn, narracja skupia się na „zgonach covidowych”. Latem, gdy – jak podaje British Lung Foundation – choroby układu oddechowego spadają o 80%, media ogłaszają „wzrost liczby przypadków”. Zawsze rozwiązaniem okazuje się większa kontrola nad populacją. W domach opieki starsi ludzie miesiącami izolowani od rodzin otrzymywali nakazy „nie reanimować” (DNR), umieszczane w dokumentacji medycznej bez ich wiedzy, a wpisy „Covid-19” pojawiały się w aktach zgonu. Nie „chroniono” ich – eliminowano. DNR stosowano również wobec osób niepełnosprawnych i młodych z zaburzeniami rozwojowymi.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский