Centrum Birmingham, znane z analizy reprezentacji mediów masowych, osadziło swoje badania w kontekście hegemonii klasowej i rasowej, badając znaczenie oraz odbiór przekazów medialnych. W tym podejściu centralnym obiektem badań stały się systemy kulturowo mediatyzowanych relacji społecznych, w szczególności te między klasami społecznymi i ich wewnętrznymi zasobami kulturowymi. Johnson, analizując ten temat, wskazał, że należy skupić się na "systemach kulturowo mediatyzowanych relacji społecznych" (Hall et al. 1980: 48). Pojęcie to zakłada, że media nie tylko odzwierciedlają społeczne realia, ale także aktywnie formują i negocjują nasze zrozumienie siebie, innych oraz naszych tożsamości.

W kontekście edukacyjnym, Buckingham i Sefton-Green (1994) w swojej pracy "Cultural Studies Goes to School" pokazali, jak młodzi ludzie w szkołach, za pomocą różnych strategii pedagogicznych, mogą badać polityki tożsamości i dekonstruować stereotypy poprzez media. Ich badania w londyńskiej szkole średniej ukazują, jak uczniowie, angażując się w produkcję medialną, analizowali reprezentację mniejszości w mediach, tworząc pozytywne obrazy wykluczonych grup. Jednak kluczowym punktem ich pracy jest niechęć uczniów do angażowania się w poważną akademicką dyskusję na temat własnych, parodystycznych prac, które, mimo głębokiej ironii, nie zostały zinterpretowane w kontekście teorii przedstawiania płci. Kwestia ta budzi pytanie: jeśli sami twórcy nie potrafią rozwiązać sprzeczności w swoich dziełach, to jaka jest edukacyjna wartość tych działań?

W kontekście teorii mediów i przedstawiania tożsamości, warto także przypomnieć przykład pracy Judith Williamson (1981), która mierzyła się z wyzwaniem nauczania uczennicy Astrid na temat reprezentacji płci w mediach. Williamson zauważyła trudności w rozpoznaniu i rozbiciu warstw parodii i władzy w swoich badaniach, sugerując, że nie każde artystyczne działanie można łatwo osadzić w ramach teoretycznych, które wciąż dominują w badaniach nad mediami. Te trudności zwracają uwagę na fakt, że same media, choć pełne parodii i ironii, nie zawsze są traktowane w sposób adekwatny do ich roli w kształtowaniu rzeczywistości społecznej.

Istotnym głosem w debacie na temat mediów i ich roli w społeczeństwie jest także krytyka wobec modelu kodowania i dekodowania mediów zaproponowanego przez Birmingham School, zwłaszcza w kontekście interpretacji przez widzów wydarzeń, jak np. strajk górników. Philo (2001a) wskazuje, że model ten zbytnio podkreślał rolę negocjacji w odczycie mediów przez widzów, nie uwzględniając dostatecznie roli władzy medialnej. W jego opinii widzowie częściej przyjmują "preferowane odczytanie", będąc równocześnie świadomymi alternatywnych punktów widzenia. Takie podejście prowadziło do zaniedbania analizy rzeczywistego wpływu mediów na kształtowanie opinii publicznej. W rezultacie, zbyt duża uwaga poświęcana była roli widzów w procesie dekodowania, zapominając o silnej, często dominującej roli mediów w kształtowaniu ich wizji świata.

Również współczesne teorie mediów, takie jak prace David’a Hesmondhalgha w "The Cultural Industries" (2019), podkreślają konieczność dostrzegania złożoności współczesnych praktyk medialnych. Jego badania ukazują, jak w ramach przemysłów kulturowych kultura jest produkowana na "kontestowanym gruncie", gdzie poziom autonomii pracowników mediów w dużej mierze zależy od ekonomicznych i społecznych struktur. Jest to odejście od bardziej jednorodnej i krytycznej wizji kultury zaprezentowanej przez Adorna, który koncentrował się na standardyzacji mediów masowych.

Z punktu widzenia współczesnych wyzwań związanych z mediami, Hesmondhalgh zauważa, że problem "fake news" jest tylko częścią szerszego kryzysu mediów w społeczeństwie. W dobie dominacji technologii IT, które przejęły dużą część dochodów reklamowych tradycyjnych mediów, problemem jest nie tylko dezinformacja, ale także osłabienie publicznych mediów i zaniedbanie regulacji chroniących interesy publiczne w erze mediów społecznościowych. Z kolei w kontekście dziennikarstwa, Hesmondhalgh zauważa zmieniające się postawy samych dziennikarzy wobec swojej roli i etyki zawodowej, wskazując na kryzys w branży, który nie zawsze jest dostrzegany w dyskursie o "prawdziwych" i "fałszywych" wiadomościach.

Należy również pamiętać, że dyskusja o mediach i ich roli nie może być ograniczona do prostych binariów takich jak "fake news" kontra "rzetelne media". Złożoność współczesnych mediów wymaga szerszego spojrzenia na to, jak same struktury medialne wpływają na kształtowanie opinii publicznej i jak zmieniają się same techniki i strategie produkcji informacji.

Jak edukacja medialna może pomóc w walce z dezinformacją?

W obliczu rosnącej liczby fałszywych informacji i dezinformacji, które zalewają przestrzeń medialną, niezbędne staje się wykształcenie w społeczeństwie nowych kompetencji – tzw. "nowej alfabetyzacji" XXI wieku. Jednak proces ten nie będzie szybki, nie rozwiążemy problemu w ciągu kilku lat. To długoterminowy projekt, który wymaga przemyślanej strategii i współpracy na wielu poziomach. Wyzwanie polega na tym, aby nauczyć ludzi nie tylko identyfikować fake news, ale również myśleć krytycznie o mediach i informacji. Zasadniczym celem edukacji medialnej jest budowanie odporności wśród uczniów, aby stali się świadomymi konsumentami mediów, którzy potrafią rozróżnić rzetelną informację od fałszywej.

W tym kontekście warto zastanowić się, czy istnieją odpowiednie sojusze, które mogą wspierać takie inicjatywy. Niedawno pojawiła się propozycja współpracy ze strony Russia Today, której celem była edukacja młodzieży. Czy takie partnerstwa są rzeczywiście korzystne, czy raczej stanowią zagrożenie? Podobnie, kiedy duże korporacje, takie jak Google, finansują projekty związane z edukacją medialną, warto zapytać, co się za tym kryje. Celem takich firm jest zazwyczaj utrzymanie użytkowników na swoich platformach, co nie zawsze jest zgodne z interesem edukacyjnym.

Dlatego najważniejsze sojusze powinny obejmować współpracę nauczycieli mediów z nauczycielami innych przedmiotów – matematyki, nauk ścisłych, historii. Podnoszenie świadomości medialnej powinno obejmować cały program nauczania, ponieważ wiele dziedzin, takich jak nauka, stały się celem dezinformacji. Z kolei każda demokracja, jak twierdzi stare przysłowie, dostaje polityków, na jakich zasługuje. W XXI wieku możemy powiedzieć, że społeczeństwa dostają też takie informacje, na jakie zasługują. Jeżeli nauczymy naszych uczniów, jak myśleć krytycznie, jak weryfikować informacje i jak stawiać pytania, to w końcu zmieni się całe środowisko medialne.

Edukacja medialna nie powinna ograniczać się do pojedynczych działań, takich jak sprawdzanie faktów czy rozpoznawanie fake news. Istnieje wiele projektów edukacyjnych, które pokazują, jak można rozwinąć umiejętności w tym zakresie. Przykładem może być inicjatywa PBS NewsHour Student Reporting Labs, która oferuje młodym ludziom możliwość tworzenia materiałów dziennikarskich dotyczących ważnych kwestii społecznych. Takie projekty rozwijają umiejętności dziennikarskie i dają młodym ludziom szansę na realne uczestnictwo w życiu społecznym i politycznym.

Warto również zwrócić uwagę na programy takie jak Be Media Smart, który stawia na prostą zasadę "Stop, Think, Check". Jest to podejście, które zachęca młodych ludzi do zastanowienia się nad każdym wyborem, jaki podejmują, przetwarzając informacje. Kluczowym aspektem tej inicjatywy jest to, że edukacja medialna nie powinna opierać się jedynie na gotowych narzędziach weryfikacji faktów, ale na rozwijaniu umiejętności krytycznego myślenia, które pozwolą młodym ludziom nie tylko rozpoznać dezinformację, ale także skutecznie jej zapobiegać.

Jako przykład skutecznego podejścia do nauczania możemy podać doświadczenie nauczycielki Blake z Dallas. Regularnie organizowała ona zajęcia, w których uczniowie musieli ocenić wiarygodność informacji na podstawie różnych źródeł. Był to proces wymagający, ale bardzo efektywny w kształtowaniu umiejętności oceny jakości informacji. Uczniowie nie tylko rozwijali swoje zdolności badawcze, ale również musieli konfrontować swoje przekonania z faktami.

To właśnie takie podejście jest przykładem "nauki ryby", czyli edukacji, która daje uczniowi narzędzia do samodzielnego myślenia i działania, zamiast dostarczać mu gotowych odpowiedzi. W edukacji medialnej chodzi o to, by nie tylko nauczyć, jak rozpoznać fake newsy, ale także, jak weryfikować informacje, jak wyciągać wnioski i jak dostrzegać kontekst, który nie zawsze jest widoczny na pierwszy rzut oka.

Należy pamiętać, że w obliczu wszechobecnej dezinformacji, nie wystarczy jedynie przekażenie narzędzi do weryfikacji treści. To, co najistotniejsze, to umiejętność przekładania tych narzędzi na praktyczne działanie w codziennym życiu. Efektem końcowym ma być społeczeństwo, które świadomie wybiera źródła informacji, które potrafi krytycznie oceniać przekazy medialne i które nie da się zmanipulować. Tylko w ten sposób możemy zbudować fundamenty do prawdziwej edukacji medialnej w XXI wieku.