Wielu badaczy zwraca uwagę na znaczną różnicę w języku mówionym i pisanym. Mówiąc potocznie, język angielski jest bardziej „czasownikowy”, natomiast w formach pisanych, szczególnie w oficjalnych dokumentach, dominuje rzeczownik. W kontekście wystąpień publicznych, Donald Trump używa mowy, która jest mniej formalna, bardziej potoczna, co odróżnia go od innych polityków. Trump preferuje prosty, bezpośredni język, który ma na celu jak najszybsze dotarcie do szerokiego kręgu wyborców. Działa to na korzyść jego wizerunku, pozwalając mu na łączenie się z "zwykłymi ludźmi", w tym z tymi, którzy czują się wykluczeni z politycznego mainstreamu (Vrana & Schneider, 2017).

Wendy Brown określa retorykę Trumpa mianem „apokaliptycznego populizmu” (2017), zauważając, że populizm często bywa postrzegany w mediach w sposób pejoratywny. Definiowanie populizmu wiąże się z przekonaniem, że tylko wola ludu może być podstawą politycznej legitymacji, co wyklucza jakiekolwiek pośrednictwo elit politycznych. Populizm to przede wszystkim strategia polityczna, która opiera się na antagonizmie między „czystym ludem” a „zepsutą elitą” (Canovan, 2002; Stanley, 2008). Populiści, a w tym Trump, umiejscawiają „lud” w centrum polityki, a jednocześnie traktują polityczne i ekonomiczne elity jako przeszkodę w realizacji „prawdziwych” pragnień ludzi.

Jest to także ideologia, którą można połączyć z różnymi systemami politycznymi, co sprawia, że jest ona elastyczna i zmienia się w zależności od kraju i epoki (Mudde, 2004). Populizm często przybiera formę retorycznego arsenału, który może być wykorzystywany w zależności od konkretnej kultury politycznej. Zawsze jednak jest obecna potrzeba wyznaczenia wroga – kozła ofiarnego, przeciwko któremu należy mobilizować poparcie.

Skąd bierze się tak silna atrakcyjność populistycznej i często wulgarnej retoryki? Odpowiedź leży w tym, że jest ona łatwa do zrozumienia dla przeciętnego człowieka, nawet tego mniej wykształconego. To język codziennych rozmów, rozmów w rodzinach, barach, kawiarniach. Jest to język, który wyraża proste, emocjonalne reakcje, co sprawia, że wielu ludzi czuje, iż ktoś „wreszcie mówi tak, jak my”. Ważniejsza od treści okazuje się siła oddziaływania tej uproszczonej formy wypowiedzi. Koschorke (2018) wskazuje na podobne mechanizmy w przypadku retoryki Hitlera, gdzie prosta, wręcz brutalna forma komunikacji miała na celu manipulowanie odbiorcą, posługując się osobistym doświadczeniem, by wyciągać ogólne wnioski i tworzyć „asertywny rytm pisania”.

Język wulgarności, który często pojawia się w mowie Trumpa, staje się elementem jego charakterystycznego wizerunku. Jak zauważył Peter Baker, Trump często dobiera słowa przekraczające granice tradycyjnej elegancji prezydenckiej mowy: przekleństwa i wyrażenia wulgarnych stały się integralną częścią jego wystąpień. A wszystko to – wbrew tradycji i politycznej poprawności – przyciąga tłumy, które reagują entuzjastycznie na ten "niezależny" styl komunikacji (Baker, 2019).

Można to wyjaśnić również w kontekście tzw. komunikacji bezpośredniej – bez pośredników. Używanie wulgaryzmów przez Trumpa jest odczytywane przez jego zwolenników jako dowód szczerości i autentyczności. Ludzie wierzą, że gdy ktoś używa mocnych słów, to wyraża naprawdę swoje emocje, a nie tylko stara się spełnić oczekiwania mediów i politycznego establishmentu (Mohr, 2013). W takiej komunikacji nie ma miejsca na kompromisy czy cenzurę, a przekaz, choć brutalny, jest odbierany jako bardziej prawdziwy i zbliżony do codziennych doświadczeń.

Ta forma politycznego języka, rozrywającego normy i przekraczającego granice, wykracza poza same treści mówione przez Trumpa, będąc częścią jego roli jako "zakłócacza porządku". Trump wielokrotnie podkreślał, że jego celem jest zmiana tego, co uważane jest za normę w polityce, i takie zachowanie jest zgodne z oczekiwaniami jego wyborców.

Aby zrozumieć strategię retoryczną Trumpa, warto sięgnąć do słów Josepha Goebbelsa z 1934 roku, który stwierdził: „Musimy mówić językiem, który ludzie rozumieją. Kto chce mówić do ludzi, musi – jak mówił Luther – patrzeć im prosto w usta” (Klemperer, 2011: 278). To podejście, choć kontrowersyjne, pokazuje, jak skutecznie wykorzystywana jest prostota języka i emocjonalność w politycznej komunikacji.

Słowo populizm może być kojarzone z językiem prostym, emocjonalnym, nastawionym na wzbudzanie silnych reakcji. Istotne jest zrozumienie, że w tej formie komunikacji nie chodzi o złożoność treści, ale o to, jak skutecznie można wpłynąć na opinię publiczną i przekonać ją do działania, często wbrew tradycyjnym normom politycznym.

Jak Twitter zmienia politykę i język Trumpa?

Donald Trump, pełniący funkcję prezydenta Stanów Zjednoczonych, przeszedł do historii jako polityk, który w rewolucyjny sposób wykorzystywał media społecznościowe. Jego dominacja na Twitterze, której kulminacyjnym momentem stała się jego kampania wyborcza, jest jednym z najważniejszych zjawisk we współczesnej polityce. Trump, zamiast tradycyjnych wystąpień w mediach czy konferencji prasowych, częściej odwoływał się do krótkich, błyskawicznych komunikatów. Jego styl i strategia komunikacyjna na Twitterze stanowiły istotną część jego politycznego wizerunku.

Analizując styl Trumpa w debatach publicznych i jego aktywność w mediach społecznościowych, można zauważyć, że używał on prostszych zdań i mniej zróżnicowanego słownictwa w porównaniu do innych polityków. Badania wskazują, że Trump w swoich tweetach skupiał się głównie na emocjach, a nie na racjonalnych argumentach. W tym kontekście Twitter stał się dla niego narzędziem komunikacji, które umożliwiało mu bezpośrednie dotarcie do wyborców i jednocześnie unikanie filtrów tradycyjnych mediów.

W kontekście jego kampanii, Vlatković (2018) zwraca uwagę, że Trump skutecznie wykorzystał strategię framowania, która działała na korzyść jego wizerunku. Tworzył on zamknięte kręgi informacyjne, w których dominowały emocje i jednostronne narracje. Trumpowa retoryka opierała się na prostych komunikatach, często używając słów o mocnym ładunku emocjonalnym. Często też powtarzał swoje osiągnięcia i sukcesy, co tworzyło wrażenie nieustannej samoafirmacji. W ten sposób budował swoisty „echo chamber”, przestrzeń, w której jego zwolennicy mogli się czuć zjednoczeni wokół wspólnych wartości i przekonań.

Również w kontekście polityki zagranicznej Trump wykorzystywał Twitter, aby komunikować swoje decyzje i koncepcje. Jego tweety niejednokrotnie wyprzedzały oficjalne oświadczenia rządu, co wywoływało niejednoznaczne reakcje, ale i potwierdzało znaczenie Twittera w kształtowaniu wizerunku prezydenta. Wyjątkowość tej formy komunikacji polegała na jej bezpośredniości i braku pośredników. To był zupełnie nowy sposób zarządzania informacją, gdzie decyzyjność nie przechodziła przez tradycyjne struktury rządowe czy polityczne.

Wpływ Twittera na administrację Trumpa można dostrzec również w kontekście jego bezpośredniego wpływu na ustawodawstwo. Jak wskazuje Ryan Costello, republikański przedstawiciel, reakcja na tweety Trumpa stała się istotnym czynnikiem podejmowania decyzji politycznych: „jeśli Trump coś tweetuje, to robimy to”. Takie zjawisko pokazuje, jak duże znaczenie Twitter uzyskał w mechanizmach politycznych, zastępując tradycyjne formy komunikacji.

Oczywiście, Trump nie był jedynym politykiem, który dostrzegał potencjał Twittera w kampaniach wyborczych, jednak jego sposób wykorzystania tej platformy zdominował przestrzeń publiczną. Używał Twittera nie tylko do ogłaszania decyzji, ale także jako narzędzie do mobilizowania zwolenników, ostrych ataków na przeciwników politycznych oraz kreowania swojego obrazu jako polityka spoza systemu.

Warto zauważyć, że Twitter, podobnie jak inne platformy społecznościowe, charakteryzuje się specyficzną strukturą komunikacyjną. Język używany na Twitterze jest przeważnie prosty, czasami wręcz wulgarny, co ułatwia szybkie przyswajanie informacji i umożliwia tworzenie bezpośrednich, intensywnych reakcji. Trump doskonale wyczuł te mechanizmy i wykorzystał je do stworzenia wokół siebie silnej bazy wsparcia. W tym kontekście jego tweets stały się elementem strategii komunikacyjnej, która skutecznie kształtowała jego wizerunek polityczny.

Również warto dodać, że Twitter jako narzędzie komunikacji politycznej stworzył przestrzeń dla nowych form interakcji z wyborcami. Tradycyjne mechanizmy polityczne, takie jak konferencje prasowe, przestały pełnić rolę głównego kanału komunikacji. Zamiast tego, Twitter stał się platformą, na której prezydent mógł w sposób bezpośredni i szybki oddziaływać na opinię publiczną. W rezultacie decyzje polityczne, które dawniej były podejmowane za zamkniętymi drzwiami, stały się jawne, a proces podejmowania decyzji – w pełni publiczny.

Zatem rola Twittera w kampanii Trumpa to nie tylko kwestia wykorzystywania mediów społecznościowych do budowania wizerunku, ale także zmiana samego procesu podejmowania decyzji w amerykańskim systemie politycznym. Bezpośrednia komunikacja z wyborcami, unikanie pośredników i manipulowanie opinią publiczną za pomocą uproszczonego języka sprawiły, że Twitter stał się nowym narzędziem w arsenale politycznym, którego znaczenie wciąż rośnie.