Współczesna scena polityczna w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie jest świadkiem rosnącej roli skrajnej prawicy, której obecność w Internecie stała się nieodłącznym elementem jej ekspansji. Internet, początkowo traktowany jako narzędzie demokratyzacji wiedzy i przestrzeń do swobodnej wymiany idei, stał się równocześnie polem dla szerzenia skrajnych poglądów, w tym tych, które wyznają wartości ultranacjonalistyczne, rasistowskie czy faszystowskie. Skrajna prawica, wykorzystując rozwój cyfrowych narzędzi, mogła zyskać nowe przestrzenie do organizowania swoich działań, a także do mobilizowania i rekrutowania nowych zwolenników.

Zjawisko to nie jest jednak jednostronne. W odpowiedzi na rozwój i rosnącą obecność tych grup w Internecie pojawiły się także inicjatywy mające na celu monitorowanie i blokowanie takich działań. Wśród tych inicjatyw szczególne miejsce zajmują organizacje antyfaszystowskie, które nie tylko starają się ograniczyć przestrzeń dla działalności skrajnej prawicy, ale również aktywnie angażują się w przeciwdziałanie nienawiści i przemocy, które wynikają z ideologii prawicowych.

Przykładem takiej działalności jest sieć „It’s Going Down”, która odgrywa kluczową rolę w monitorowaniu i demaskowaniu osób i grup szerzących nienawiść. Strona ta, jak i inne podobne inicjatywy, jak „We Hunted the Mammoth”, śledzą i wyśmiewają podstawowe mechanizmy, na których opiera się rosnąca popularność prawicy w Stanach Zjednoczonych, w tym zjawisko białego gniewu i rosnącej fali poparcia dla ruchu Trumpa i jego polityki. Należy również zwrócić uwagę na zaawansowane narzędzia analityczne, takie jak programy monitorujące 400 000 kont użytkowników o ekstremistycznych poglądach, które analizują aktywności w mediach społecznościowych, identyfikując osoby związane z ruchem skrajnej prawicy.

Również aktywiści antyfaszystowscy coraz częściej posługują się metodami takimi jak „doxxing” – publiczne ujawnianie danych osobowych członków skrajnej prawicy. Choć ta forma walki z przeciwnikiem jest kontrowersyjna i budzi liczne wątpliwości, nie można jej zignorować, gdyż jest jednym z narzędzi wykorzystywanych w cyfrowym społeczeństwie. Celem takiej aktywności jest zmuszenie ekstremistów do odpowiedzialności, ale również zniechęcenie ich do dalszego szerzenia swoich poglądów. Jednak nie tylko grupy antyfaszystowskie posługują się tymi metodami. Również ruchy skrajnej prawicy często angażują się w doxxing, aby „zdemaskować” swoich przeciwników, co wskazuje na rosnącą intensywność i brutalność tego typu działań w Internecie.

Wspomniane wcześniej organizacje non-profit, takie jak ADL (Anti-Defamation League), SPLC (Southern Poverty Law Center), SWC (Simon Wiesenthal Center), czy Political Research Associates, stanowią istotny element w monitorowaniu i dokumentowaniu działań skrajnej prawicy w Internecie. Ich rola jest kluczowa w kontekście przeciwdziałania nienawiści, a także w edukacji na temat zagrożeń związanych z ekstremizmem.

Nie tylko aktywiści i organizacje zajmują się monitorowaniem skrajnej prawicy w sieci. Również instytucje, takie jak platformy społecznościowe, starają się reagować na obecność ekstremizmu. Z jednej strony, zmiany polityki dotyczące zakazu szerzenia nienawiści w sieci, jak w przypadku Facebooka czy Twittera, wskazują na rosnącą odpowiedzialność platform internetowych za zawartość, która się na nich pojawia. Z drugiej strony, te same platformy często stają się miejscem, gdzie ruchy prawicowe przenoszą swoje działania po usunięciu ich z bardziej mainstreamowych mediów, takich jak YouTube czy Facebook, tworząc alternatywne przestrzenie, gdzie mogą kontynuować swoje działalności.

Wszystkie te mechanizmy – zarówno działania antyfaszystowskie, jak i rosnąca kontrola nad treściami w Internecie – pokazują, jak trudnym wyzwaniem jest walka z nienawiścią w cyfrowym świecie. Skrajna prawica, korzystając z technologii, jest w stanie szybko adaptować swoje strategie do zmieniających się warunków. Z kolei odpowiedź społeczeństwa cywilnego, organizacji non-profit oraz instytucji publicznych pozostaje wciąż w fazie dostosowywania się do nowych realiów cyfrowych.

Zrozumienie roli Internetu w kształtowaniu i rozwoju skrajnej prawicy jest kluczowe nie tylko dla zrozumienia współczesnych form ekstremizmu, ale także dla skutecznego przeciwdziałania nienawiści w sieci. Technologie umożliwiają globalną wymianę informacji, a także dają możliwość dotarcia do szerokiego kręgu odbiorców. Jednak równie istotne jest zrozumienie, że bez odpowiednich narzędzi kontroli, monitoringu i odpowiedzialności społecznej, zjawisko to będzie się nadal rozwijać, a walka z nim stanie się coraz trudniejsza.

Czy kobiety, które wysyłają intymne zdjęcia, rzeczywiście wybierają je świadomie?

W rozmowie z M1 widać, jak rozumienie indywidualnych wyborów i odpowiedzialności wpływa na jej postrzeganie własnych doświadczeń, prowadząc do wniosków, w których obarcza siebie częściowo winą za niesprawiedliwość, jakiej doświadczyła ze strony swojego byłego partnera. Z jednej strony M1 deklaruje, że nie ocenia innych kobiet, które decydują się na wysyłanie zdjęć, z drugiej jednak zauważa, że sama musi wybaczyć sobie tę decyzję, ponieważ ufała swojemu byłemu partnerowi na tyle, by posłać mu takie materiały. W tym kontekście M1 podkreśla również, że czuje się zmuszona do „tłumaczenia” sobie swoich działań, wysyłając intymne zdjęcia swojemu obecnemu partnerowi, co może sugerować, że uważa to za coś, czego powinna była unikać. W szczególności, osoba, której wybaczenia szuka M1, to ona sama. Ciekawym aspektem jest to, że M1 wydaje się być swoim największym krytykiem, co pokazuje, jak głęboko wpłynął na nią indywidualistyczny sposób myślenia, według którego to ona sama jest odpowiedzialna za swoje decyzje.

Jednak w tym rozrachunku z przeszłością, M1 nie uwzględnia szerszego kontekstu społecznego ani strukturalnego, które mogłyby wpłynąć na jej wybory. Presja na kobiety, by były „zawsze gotowe” do seksu, jako sposób na utrzymanie relacji, czy też coraz powszechniejsza seksualizacja kultury, w której seksualne obrazy, szczególnie młodych kobiet, stały się niemal normą, byłyby czynnikami, które mogłyby wpłynąć na jej decyzję. Dlatego warto zauważyć, że opowieść M1 odzwierciedla typowy sposób myślenia w ramach postfeminizmu, który promuje ideę indywidualnego wyboru i wzmocnienia pozycji kobiet. Takie podejście może sprawić, że kobiety zaczynają obarczać siebie odpowiedzialnością za trudności związane z praktykami wysyłania intymnych zdjęć, w tym za ich niezgodne z wolą udostępnienie. Co więcej, postfeministyczny punkt widzenia może zatarć szersze nierówności społeczne i płciowe, które pozwalają na takie zachowania, w tym w kontekście społecznym dyskursu na temat seksu, w którym kobiety są postrzegane przez pryzmat ich ciał i seksualności.

Z kolei D1, której rozmowę przeprowadziłem, miała inne podejście. Wspomnienie o tym, jak wysyłała intymne zdjęcia swojemu byłemu partnerowi, który teraz budzi w niej bardzo mało zaufania, pokazuje, jak bardzo przeżywała te doświadczenia. D1 zauważa, że to nie była „głupota”, która doprowadziła ją do wysyłania zdjęć, lecz potrzeba bycia dostrzeganą przez mężczyznę, który okazał zainteresowanie. W jej rozumieniu wysyłanie takich materiałów było formą spełnienia społecznych oczekiwań. Używała ich, aby zaspokoić swoje pragnienia, które nie miały szansy być spełnione w bezpieczniejszy sposób. Zamiast traktować swoją decyzję jako indywidualny wybór, D1 widzi ją jako reakcję na zestaw społecznych oczekiwań, które rzekomo musiała spełnić, by poczuć się akceptowaną, zarówno w relacji, jak i w szerszym społeczeństwie. W ten sposób jej narracja zmienia optykę: to nie tylko jej decyzja, ale też kultura, w której żyła, wymuszała takie zachowania. Wygląda na to, że D1 potrafiła zdystansować się od odpowiedzialności za swoje działania, przenosząc ją na społeczne i kulturowe uwarunkowania.

W przeciwieństwie do D1, inne kobiety w badaniu często podchodziły do swoich problemów związanych z wysyłaniem intymnych zdjęć w sposób indywidualistyczny. Przyjmowały perspektywę, według której to ich decyzje były odpowiedzialne za trudności, jakim musiały stawić czoła, w tym udostępnienie zdjęć bez ich zgody. Często odrzucały one próby wyjaśnienia swoich obaw w kontekście szeroko pojętych oczekiwań społecznych, co może świadczyć o ich trudności w dostrzeganiu, jak bardzo te normy kulturowe, które od lat kształtują postrzeganie roli kobiety w relacjach intymnych, wpływają na ich życie.

Niektóre z badanych kobiet, jak H2, po doświadczeniu negatywnych skutków związanych z wysyłaniem intymnych zdjęć, postanowiły całkowicie zrezygnować z tych praktyk. Dla H2 wysyłanie takich zdjęć przestało być wyrazem wyzwolonej seksualności, a stało się performansem rodzaju seksualności narzuconej przez społeczeństwo. Jednak ta zmiana poglądu nie była prosta, ponieważ spotkała się z krytyką ze strony jej znajomych, którzy uważali ją za „pruderyjną” i „nieprawdziwą feministkę”. H2 dostrzega, że dla wielu osób otwarte okazywanie seksualności i publiczne jej wyrażanie stało się nieodłącznym elementem kobiecego wyzwolenia, z czym ona sama się nie zgadza. Uważa, że skromność może być bardziej empo-werująca niż eksponowanie swojej seksualności, ale taka postawa wywołuje sprzeciw, szczególnie wśród jej rówieśników.

Zatem, choć podejście do wysyłania intymnych zdjęć może być różne w zależności od doświadczeń i postaw społecznych, istotnym aspektem jest zrozumienie, że nie każda kobieta, która angażuje się w takie praktyki, robi to w pełni świadomie, z poczuciem pełnej kontroli nad swoimi wyborami. Często wynika to z oczekiwań kulturowych, społecznych presji, a także stereotypów dotyczących roli kobiety w relacjach intymnych.

Jak sieciowe męskości kształtują tożsamość młodych mężczyzn w dobie mediów cyfrowych?

W ciągu ostatnich dwóch dekad mediów cyfrowych, pomimo ogromnego wpływu, jaki wywarły na kształtowanie tożsamości, wciąż pozostaje wiele do zrozumienia w kwestii wzrostu „sieciowych męskości” – tych męskości, które są współtworzone i powielane w cyfrowych, sieciowych przestrzeniach publicznych. W swojej aktualizacji badań nad męskością Connell (2012) zauważa, że badania nad męskością powinny uwzględniać instytucje, w których zakorzenione są relacje płciowe. Dla współczesnych młodych mężczyzn, musi to obejmować również instytucje mediów cyfrowych.

Przykłady badań nad męskością w kontekście mediów cyfrowych ukazują, jak hegemony męskości nie są stałe ani uniwersalne w swojej formie. Badania Siibaka (2010) nad tym, jak młodzi mężczyźni prezentują siebie na estońskich portalach społecznościowych, pokazują, w jaki sposób platformy cyfrowe dają młodym ludziom narzędzie do przedstawiania bieżących trendów kulturowych i stylów, które mogą przedstawiać ich jako popularnych. W tym kontekście reprezentacja męskości zmieniała się, dostosowując do zmieniających się norm kulturowych dotyczących tego, co uznawane jest za „męskie”. Część reprezentacji wchodziła nawet w obszary wcześniej kojarzone z kobiecą tożsamością. Badania Harvey'ego i innych (2013) nad wykorzystaniem mediów społecznościowych przez młodych ludzi podczas zamieszek w Londynie w 2011 roku pokazują, jak dobra projektantów, które symbolizowały bogactwo, były używane do wyrażenia „cool męskiego luzu” i zdobycia popularności w sieci. Takie „oceny popularności” były genderowaną formą kapitału społecznego i kulturowego, który zapewniał bezpieczeństwo oraz możliwość poruszania się po danej okolicy. Cirkulacja obrazów za pomocą mobilnych technologii online umożliwiła tworzenie „konkretnych, klasowo i rasowo zróżnicowanych norm popularnej męskości” (Harvey et al. 2013).

Jednak aby zrozumieć, jak sieciowe platformy zmieniają normy męskości, należy zwrócić uwagę na kluczową cechę tego zjawiska: wartość online wymaga weryfikacji offline. Jak zauważają Harvey i inni (2013), analiza symbolicznej wartości w kontekście cyfrowym oraz codziennego życia pozwala lepiej zrozumieć nowe regulacyjne formy genderu i męskości. To podejście, które łączy aspekty wirtualne z rzeczywistymi, pozwala na głębsze zrozumienie, w jaki sposób młodzi mężczyźni negocjują swoją tożsamość w obrębie sieciowych przestrzeni.

W kontekście badań nad męskością w Internecie, ważnym przykładem jest obserwacja uczestnicząca Kendall (2000, 2002) na forum BlueSky, które było interaktywnym, tekstowym środowiskiem online. Uczestnicy tego forum przyjmowali tożsamość „nerda” w kontekście dominującej męskości i oczekiwań heteroseksualnych. Zjawisko „żartów” w społeczności BlueSky, szczególnie w formie „złośliwego żartowania” (Kendall 2000: 271), było istotne dla budowania tożsamości grupowej i potwierdzania hegemonicznych wartości męskich. Mężczyźni uczestniczący w tym środowisku stworzyli nowy sposób wyrażania swojej męskości, powiązanej z kulturą komputerową, co w pewnym sensie oddzielało ich od tradycyjnych form hegemony męskości, ale także wchodziło w interakcje z nimi.

Mężczyźni, w przestrzeni cyfrowej, tworzą nowe wartości męskie, ale także podążają za tradycyjnymi rolami. Jest to proces pełen niuansów, który wciąż ewoluuje, zmieniając formy i normy społeczne. To pokazuje, jak złożony i skomplikowany jest proces podporządkowywania się hegemonicznej męskości i jej zmieniającym się standardom. Co więcej, badania takie jak te mają dużą wagę socjologiczną, pokazując, jak sieci społecznościowe stały się cenną platformą, na której młodzi mężczyźni mogą badać normy społeczne i tworzyć własne wystąpienia, które mogą być zgodne z, lub sprzeczne z, hegemoniczną męskością.

Banter i budowanie więzi męskości

Banter jest przykładem rozmowy genderowej, która... funkcjonuje... jako sposób utrwalania i egzekwowania asymetrycznych zachowań płciowych poprzez odbudowywanie relacji społecznych pomiędzy kobietami a mężczyznami w codziennych interakcjach (Sheldon 1990: 6–7). Banter, jak zauważa Billig (2001: 33), jest aktywnością ambiwalentną, której znaczenie jest często kontestowane przez uczestników. Badania dotyczące banteru wykazują, jak pomaga on w kształtowaniu kultur organizacyjnych, szczególnie w męskich środowiskach pracy (Hawkins 2013), takich jak firmy IT (Plester i Sayers 2007), czy policja (Sollund 2007). W takich kontekstach banter i formy „męskiego pozowania” często wiążą się z agresją, która jest rozdzielana w grupie, zmuszając wszystkich mężczyzn do obrony przed osobistymi urazami (Tolson 1977).

Mimo że literatura naukowa w większości przyjmuje krytyczne podejście do banteru, istnieją również pozytywne aspekty tego zjawiska. Williams (2009) wskazuje na pozytywne strony banteru w badaniach dotyczących rozmów ojców o ich doświadczeniach zdrowotnych, gdzie „śmiech”, „żarty” i „wyśmiewanie się” były ważnymi elementami, w których ojcowie rozmawiali o swoich doświadczeniach (Williams 2009: 74). Dzięki humorowi, mężczyźni tworzą interakcje, które są przyjemne, a jednocześnie pełnią rolę w konstrukcji tożsamości „akceptowanego mężczyzny” (Williams 2009: 77).

Banter ma jednak również swoje ciemniejsze strony. Często wykorzystywany jest jako forma agresji seksualnej i nękania, a także służy wyrażaniu napięć związanych z płcią (Eder 1995). Badania nad zespołową pracą w biurach (Hawkins 2013) pokazują, jak banter, w którym dominują seksualne uprzedzenia wobec kobiet, jest wykorzystywany do tworzenia hierarchii w zespołach, a mężczyźni próbują budować swoją pozycję społeczną poprzez poniżanie innych mężczyzn lub kobiet.

Choć literatura przeważnie przedstawia banter jako formę agresji i dominacji, badania wskazują również, że istnieją genderowe różnice w sposobie jego używania. Banter, podobnie jak humor, może pełnić rolę budowania więzi i bliskości dla kobiet (Decapua i Boxer 1999). Zatem banter, choć często krytykowany, pełni skomplikowaną rolę w kształtowaniu i utrzymywaniu norm męskości, ale również w wyrażaniu oporu i budowaniu społecznych hierarchii w różnych kontekstach społecznych i zawodowych.

Jak technologie cyfrowe kształtują społeczne nierówności i możliwości oporu: Przypadek online'owego "Innego"

Szybki rozwój technologii cyfrowych, zwłaszcza platform społecznościowych, nieuchronnie prowadzi do wzrostu liczby przypadków nadużyć, przemocy online i dyskryminacji. Istnieją liczne dowody na to, że przestrzenie cyfrowe, które miały służyć jako forum do wymiany idei i komunikacji, stały się jednocześnie narzędziem do marginalizowania grup i osób już wcześniej wykluczonych. W tym kontekście rośnie znaczenie problemu online'owego "Innego", który staje się podstawą do rozważań na temat sposobów reagowania na te zjawiska, w tym przez władze, media oraz organizacje społeczne.

Firmy technologiczne, takie jak Twitter czy Facebook, spotykają się z krytyką za niewystarczającą reakcję na nadużycia, takie jak trolling czy mowa nienawiści. Twitter, mimo wprowadzenia opcji zgłaszania nieodpowiednich treści, długo opóźniał podjęcie działań, co zostało wyraźnie skrytykowane przez samego dyrektora generalnego tej platformy, Dicka Costolo. W 2015 roku przyznał on w wewnętrznym memo, że firma traci użytkowników przez zlekceważenie kwestii codziennego trollingu. Podobne zarzuty padają pod adresem Facebooka, który wielokrotnie ignorował grupy propagujące szkodliwe treści, w tym seksualne obrazy dzieci. Problemem jest nie tylko brak reakcji na takie zjawiska, ale także trudności w moderowaniu treści w tak zróżnicowanym, globalnym środowisku, gdzie problemy językowe oraz kulturowe dodatkowo utrudniają interwencję. Na przykład, Facebook nie poradził sobie z rozprzestrzenianiem się antyrohijskich propagand w Mjanmie, gdzie przemoc państwowa przeciwko mniejszości muzułmańskiej była już w pełnym toku.

Mimo licznych trudności, platformy internetowe są również postrzegane jako narzędzie oporu i organizacji politycznej. Technologie cyfrowe stworzyły przestrzeń dla grup marginalizowanych, takich jak feministki czy ruchy na rzecz praw mniejszości, do wyrażania swojego sprzeciwu i angażowania się w walkę o sprawiedliwość społeczną. Ruchy takie jak #MeToo czy #BlackLivesMatter, które początkowo zyskały popularność w internecie, pokazały, jak skutecznie można wykorzystać media społecznościowe do przeciwdziałania społecznym nierównościom. Feministki, przez stworzenie platform do wymiany doświadczeń, miały możliwość głośno mówić o trollingach i nękaniu, na które były narażone w przestrzeni online. Na przykład projekt Everyday Sexism, początkowo rozwinięty w Wielkiej Brytanii, pozwolił kobietom z różnych krajów dzielić się doświadczeniami związanymi z codziennym seksizmem i molestowaniem.

Hashtagi takie jak #MeToo stały się symbolem mobilizacji przeciwko przemocy seksualnej i nadużyciom w przemyśle medialnym. Równocześnie, jednakże, wykorzystanie mediów społecznościowych wiąże się z ryzykiem. Kobiety, które angażują się w te działania, często spotykają się z internetowym prześladowaniem, co stanowi istotne wyzwanie w kontekście promowania równości. Internet, który z jednej strony stwarza przestrzeń do swobodnej ekspresji, z drugiej strony może być źródłem gwałtownego odrzutu, wyrażanego w postaci gróźb i agresywnych ataków, które mają na celu wyciszenie głosów sprzeciwu. Przykładami tego typu ataków są różnego rodzaju cyberprzemoc, która dotyka osoby, które publicznie sprzeciwiają się utrwalonym normom, w tym w szczególności w kontekście mizoginii i seksizmu.

Wspomniane powyżej zjawiska pokazują, jak duże wyzwania stoją przed użytkownikami internetu, którzy pragną wnieść zmiany i podjąć działania w odpowiedzi na nierówności społeczne. Jednocześnie ważne jest zrozumienie, że walka z "online'owym Innych" nie kończy się na działaniach samych użytkowników. Potrzebna jest skuteczna reakcja ze strony państwowych i międzynarodowych instytucji prawnych, które powinny opracować odpowiednie regulacje, zapewniające skuteczne ściganie przestępstw i nadużyć w internecie.

Internetowe przestrzenie, mimo wszystkich zagrożeń, pozostają jednym z głównych narzędzi do wyrażania sprzeciwu wobec nierówności. Istnieje rosnąca potrzeba promowania edukacji cyfrowej, w tym szerzenia świadomości na temat zasadności moderowania treści i odpowiedzialności użytkowników oraz organizacji w kształtowaniu przestrzeni wolnej od nienawiści i dyskryminacji. Zrozumienie tych mechanizmów, a także aktywne uczestnictwo w tworzeniu kultury szacunku i równości w Internecie, staje się kluczowe, by uniknąć pułapek, które związane są z wciąż rosnącym wpływem cyfrowych technologii na nasze życie społeczne.

Jak działa „online othering” i dlaczego redefiniuje nasze rozumienie przemocy w wirtualnych przestrzeniach?

Współczesne środowisko mediów społecznościowych, dynamiczne i silnie spolaryzowane politycznie, stanowi kontekst, w którym zjawisko „online othering” staje się nie tylko powszechne, ale i systematyczne. Procesy wykluczania, uprzedzeń oraz nienawiści, które dawniej były zarezerwowane dla interakcji twarzą w twarz, przeniosły się do świata cyfrowego, gdzie są zarówno wzmacniane, jak i normalizowane. Dla młodego pokolenia internautów zjawiska takie jak „victim-shaming” czy „slut-shaming” nie są już szokujące — stały się codziennością, niemal normą społeczną.

Koncept „online othering” pozwala uchwycić mechanizmy, za pomocą których granice uczestnictwa w przestrzeni cyfrowej są redefiniowane. Wyznaczane są nie tylko normy dostępu do dyskursu publicznego, lecz również zasady legitymizacji obecności — kto ma prawo mówić, być słuchanym, kto jest uznawany za pełnoprawnego uczestnika debaty, a kto nie. Innymi słowy, „inny” nie tylko zostaje nazwany, ale również wykluczony. Proces ten często dokonuje się z dystansu, bez konieczności bezpośredniej konfrontacji czy ponoszenia konsekwencji w świecie realnym. Skutki dla ofiar jednak są jak najbardziej rzeczywiste — psychiczne, społeczne, prawne.

Mimo że mowa nienawiści, trolling, cyberprzemoc czy nękanie internetowe są szeroko opisywane, to pojęcia te nie wystarczają do opisania głębszych mechanizmów wykluczania i różnicowania. Wiele form przemocy online nie jest rozpoznawanych jako „szkodliwe”, a tym bardziej nie są klasyfikowane jako przestępstwa z nienawiści. Definicje „hate speech” czy „hate crime” są niejednoznaczne, różnią się w zależności od kraju, a nawet wewnętrznie w ramach jednego systemu prawnego. W Wielkiej Brytanii na przykład dopiero w ostatnich latach rozważano uznanie mizoginii za przestępstwo z nienawiści czy penalizację tzw. „upskirtingu”.

Pojęcia „świat realny” i „świat wirtualny” przestają mieć sens w kontekście współczesnych technologii komunikacyjnych. Codzienne korzystanie z internetu zaciera granice pomiędzy tym, co offline, a tym, co online. Zamiast postrzegać te sfery jako odrębne, należy uznać ich wzajemne przenikanie i współzależność. Online othering nie istnieje w próżni — odzwierciedla i wzmacnia społeczne hierarchie, normy, lęki i mechanizmy kontroli znane ze świata pozaekranowego.

Proces „otheringu” – tworzenia i podtrzymywania kategorii „obcego” – funkcjonuje jako narzędzie różnicowania i dominacji. Lister definiuje go jako mechanizm, który ustanawia dystans między „nami” a „nimi”, między tymi, którzy posiadają władzę, a tymi, którzy są jej pozbawieni. W tym sensie othering to nie tylko kwestia symboliczna czy językowa, ale też społeczna i strukturalna. Grupa dominująca definiuje siebie poprzez to, czym nie jest – tworząc „innego” jako niedoskonałego, patologicznego, zagrożenie. Brons zauważa, że tożsamość „innego” kształtuje się w relacji do „siebie”, poprzez brak lub niedobór wobec normy.

Inspiracje psychoanalityczne, zwłaszcza Lacanowska koncepcja „innego”, pozwalają dostrzec, jak głęboko uwewnętrzniony jest ten mechanizm. To w spojrzeniu drugiego buduje się „ja” – lustro społeczne, które jednocześnie formuje i ogranicza jednostkę. Jak twierdzą Kitzinger i Wilkinson, to poprzez „innego” rozpoznajemy, kim jesteśmy. Bauman z kolei wskazuje, że każda norma społeczna opiera się na obecności jej przeciwieństwa: kobieta jest „inną” względem mężczyzny, dewiacja jest „inną” względem normy, „obcy” to nieodłączna część „swojskiego”. Ta opozycja nie jest neutralna — to nieustanna gra o władzę, status, prawo do głosu.

W przestrzeni cyfrowej inne grupy społeczne poddawane są różnym formom wykluczenia. Dotyczy to kobiet, osób LGBTQ+, mniejszości etnicznych, religijnych, czy ludzi o poglądach politycznych odbiegających od dominujących w danej przestrzeni platformy. Mechanizmy te przejawiają się w komentarzach, memach, kampaniach dezinformacyjnych, ale także w mniej widocznych strukturach algorytmicznych, które wzmacniaj