Po zakończeniu I wojny światowej, w wyniku represyjnych działań, takich jak „Palmer Raids” oraz wzrostu nastrojów antyradikalnych, Sądy Najwyższe USA stanęły przed koniecznością rozważenia konstytucyjności federalnych i stanowych restrykcji, które miały na celu tłumienie radykalnych poglądów i sprzeciwu wobec rządu. Równocześnie organizacje takie jak Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU) zaczęły propagować nowe rozumienie wolności słowa, które z jednej strony broniło indywidualnych praw jednostki, a z drugiej nie pomijało potrzeby zapewnienia stabilności i porządku w społeczeństwie.

W okresie po I wojnie światowej, wiele organizacji prawnych, w tym Narodowe Biuro Praw Obywatelskich (NCLB), założone przez Rogera Baldwina i Crystal Eastman, stało się kluczowymi obrońcami wolności słowa, szczególnie w kontekście procesów przeciwko działaczom antywojennym, obrońcom praw pracowniczych oraz innym osobom oskarżanym o „zagrożenie dla porządku publicznego”. Zorganizowane działania miały na celu nie tylko zapewnienie pomocy prawnej, ale i walczenie o szerszą ochronę praw obywatelskich w czasach, gdy represje były na porządku dziennym.

Początkowo, NCLB działało głównie w oparciu o zagadnienia związane z wolnością słowa, jednak wkrótce po jego założeniu, Baldwin, niezadowolony z wąskiego zakresu działalności organizacji, powołał ACLU, która przyjęła szerszy mandat. Oprócz wolności słowa, organizacja zaczęła zajmować się także innymi kwestiami związanymi z równouprawnieniem rasowym, sprawiedliwością sądową, a także ochroną praw imigrantów. Chociaż ACLU rozwinęło swoje cele, koncepcja wolności słowa pozostała jednym z jej filarów, aczkolwiek interpretacja tego prawa uległa pewnej zmianie.

Od lat 20. XX wieku, zwłaszcza po „Czerwonej Panice” (Red Scare) i po wielu przypadkach nadużyć związanych z represjami wobec anarchistów, zaczęły pojawiać się bardziej złożone rozważania dotyczące tego, kiedy wolność słowa powinna być ograniczona w imię ochrony bezpieczeństwa narodowego. W kontekście orzecznictwa Sądu Najwyższego, szczególnie w sprawach dotyczących ustawy o szpiegostwie (Espionage Act) oraz innych działań związanych z wojną, wyłonił się nowy standard – „clear and present danger”, czyli test „wyraźnego i bieżącego niebezpieczeństwa”.

Test ten, który stał się centralnym punktem wielu późniejszych decyzji sądowych, zakładał, że mowa nie będzie chroniona, jeśli stwarza wyraźne zagrożenie dla porządku publicznego i może prowadzić do poważnych konsekwencji, jak np. podżeganie do przemocy czy destabilizacji w czasie wojny. Jednym z pierwszych przypadków zastosowania tego testu była sprawa Schenck v. United States (1919), w której Sąd Najwyższy uznał, że ulotki antywojenne rozsyłane przez Charlesa Schencka, które nawoływały do sprzeciwu wobec poboru wojskowego, stanowiły „wyraźne i bieżące niebezpieczeństwo” dla państwowego porządku w czasie wojny.

Równocześnie pojawiły się kontrowersje związane z takim podejściem do wolności słowa. Choć część prawników, jak Theodore Schroeder, uważała, że wolność słowa powinna wynikać z podstawowych praw jednostki, ACLU podchodziła do tej kwestii bardziej pragmatycznie, traktując wolność słowa nie tylko jako prawo do wyrażania osobistych opinii, ale jako fundament demokratycznego systemu. Celem wolności słowa miało być nie tylko zapewnienie swobody wyrażania poglądów, ale i umożliwienie publicznej debaty, która przyczynia się do podejmowania decyzji politycznych i kształtowania gospodarki.

Jednakże w kolejnych latach test „clear and present danger” był coraz częściej krytykowany za swoją subiektywność, a orzecznictwo sądowe stało się bardziej zróżnicowane. W sprawie Debs v. United States (1919) Sąd Najwyższy ponownie zastosował tradycyjny test „złego skłonności” (bad tendency test), uznając, że przemówienie Eugene’a Debsa, które krytykowało rząd, miało naturalny skutek w postaci utrudniania rekrutacji wojskowej.

W 1919 roku Zechariah Chafee Jr., prawnik i profesor prawa na Uniwersytecie Harvarda, w artykule opublikowanym w Harvard Law Review analizował zastosowanie Ustawy o szpiegostwie w kontekście wolności słowa. Chafee zauważył, że mimo nieustannych prób ograniczenia wolności słowa, to właśnie w czasie wojny powinno się zachować szczególną ostrożność w stosowaniu tego typu przepisów. Istotnym elementem tej debaty była kwestia, czy wolność słowa powinna być absolutna, czy też powinna zostać poddana pewnym ograniczeniom, szczególnie w kontekście zagrożenia narodowego.

Dyskusja o granicach wolności słowa pozostaje aktualna do dziś. Istnieje bowiem stała równowaga między ochroną jednostkowych praw a dbałością o dobro wspólne i stabilność społeczną. Warto pamiętać, że wolność słowa to nie tylko prawo do wyrażania swoich przekonań, ale również odpowiedzialność za to, jak nasze słowa wpływają na innych i na kształtowanie przestrzeni publicznej.

Jakie testy wolności słowa chronią ją najlepiej?

Walka o granice wolności słowa w amerykańskim orzecznictwie sądowym ujawnia głębokie napięcia między ochroną swobody wypowiedzi a potrzebą zachowania bezpieczeństwa państwa. Krytyka tzw. testu „złej tendencji” (bad tendency test) wynikała z jego nadmiernej restrykcyjności i zagrożenia dla wolności słowa. Felix Frankfurter, a później ze szczególnym entuzjazmem Zechariah Chafee, podkreślali wartość ochrony wypowiedzi i jej kluczową rolę w społecznym poszukiwaniu prawdy. Chafee chwalił test „bezpośredniego podżegania” (direct incitement test) sędziego Handa oraz „jasnego i obecnego niebezpieczeństwa” (clear and present danger test) sędziego Holmesa jako bardziej adekwatne i wolnościowe alternatywy wobec „złej tendencji”.

Chafee podkreślał, że wolność słowa nie jest jedynie prawem jednostki, lecz pełni ważną funkcję społeczną – to dzięki niej możliwa jest wymiana myśli, krytyka, a w efekcie – odkrywanie prawdy. W społeczeństwie pełnym fałszu, opinii i sprzecznych argumentów tylko wolny i otwarty dyskurs pozwala zbliżyć się do prawdy, której znalezienie ma fundamentalne znaczenie dla mądrego podejmowania decyzji, szczególnie w czasach kryzysu i wojny. Chafee krytykował podejście Holmesa w sprawach związanych z Ustawą o Szpiegostwie (Espionage Act), zarzucając mu zaniedbywanie społecznego wymiaru wolności wypowiedzi na rzecz interesu jednostkowego, który ustępował zbyt łatwo, gdy stawał w konflikcie z rzekomym bezpieczeństwem narodowym.

Wyraźna zmiana nastąpiła, gdy Holmes, pod wpływem krytyki, w tym Chafee’go, porzucił test „złej tendencji” i zaczął stosować bardziej wymagający „test jasnego i obecnego niebezpieczeństwa”. Sędzia Holmes, w swoim odrębnym zdaniu w sprawie Abrams przeciwko Stanom Zjednoczonym (1919), zaznaczył, że tylko idei, które mogą przetrwać rywalizację na rynku myśli, należy pozwolić na publiczne funkcjonowanie. Takie podejście wzmacniało rolę wolności słowa jako narzędzia służącego poszukiwaniu prawdy, która powinna być jedynym bezpiecznym fundamentem dla realizacji społecznych celów.

W latach 20. XX wieku Sąd Najwyższy zmierzył się z falą spraw dotyczących radykalnych aktywności politycznych. Wyroki takie jak Gitlow przeciwko New York (1925) czy Whitney przeciwko Kalifornii (1927) potwierdzały stosowanie prawa stanowego do tłumienia radykalizmu, często korzystając z mniej restrykcyjnego testu „złej tendencji” i uzasadniając to koniecznością zachowania porządku publicznego. Jednakże w tych samych orzeczeniach pojawiały się istotne wątpliwości co do ograniczania wolności słowa i wskazania właściwych kryteriów oceny takich ograniczeń. Sędzia Sanford, choć utrzymywał surowość wobec działalności komunistycznej, wprowadził ważną innowację – zastosowanie klauzuli „due process” czternastej poprawki do oceny konstytucyjności ograniczeń wolności słowa stanów, co otworzyło drogę do bardziej jednolitej ochrony tej wolności na poziomie federalnym.

W zdaniu odrębnym do sprawy Whitney sędzia Brandeis, choć zgodził się z utrzymaniem wyroku, wyraźnie przestrzegał przed tłumieniem wolności wypowiedzi z obawy przed irracjonalnym strachem. Podkreślał, że „strach przed poważną szkodą nie może być sam w sobie uzasadnieniem do tłumienia wolności słowa i zgromadzeń”. Jego opinia była swoistym apelem o stosowanie rygorystycznego testu „jasnego i obecnego niebezpieczeństwa” jako jedynego słusznego standardu w ocenie, czy i kiedy wolność słowa może być ograniczona.

Ważne jest zrozumienie, że wolność słowa to nie tylko ochrona indywidualnych praw jednostki, lecz fundamentalny mechanizm społeczny umożliwiający krytyczne myślenie, debatę oraz rozwój społeczeństwa. Ograniczenia tej wolności powinny być stosowane niezwykle ostrożnie i jedynie wtedy, gdy istnieje rzeczywiste, bezpośrednie zagrożenie dla ważnych wartości społecznych, takich jak bezpieczeństwo narodowe. Nieuzasadniona cenzura lub represje polityczne pod pretekstem bezpieczeństwa mogą prowadzić do erozji podstaw demokracji i utraty możliwości rozwoju poprzez swobodną wymianę myśli.

Ponadto istotne jest zauważenie, że prawo i jego interpretacje ewoluują wraz z rozwojem społeczeństwa i jego wartości. Ochrona wolności słowa wymaga stałej czujności wobec tendencji do nadmiernego ograniczania swobody wypowiedzi oraz uważnego balansowania między indywidualnymi i społecznymi interesami. Zrozumienie historycznych sporów i argumentów dotyczących testów wolności słowa pozwala lepiej docenić, jak ważna i delikatna jest to kwestia, a także jak łatwo można przekroczyć granice, które prowadzą do tłumienia podstawowych praw obywatelskich.