Obecność nieprzerwanego cyklu informacji w telewizji kablowej, z 24-godzinnym przekazem obrazów wydarzeń i liderów, powinna, moim zdaniem, doprowadzić do rezygnacji z tzw. zasady Goldwatera. Zamiast tego, Komitet Etyki APA postanowił, bez konsultacji z członkami, jeszcze bardziej rozszerzyć tę zasadę, obejmując nie tylko diagnozy, ale również wszelkie wypowiedzi dotyczące funkcjonowania psychicznego prezydenta czy innych wybitnych postaci publicznych. Zmiana dostępności mediów telewizyjnych to tylko część szerszego trendu, w ramach którego pojawiło się zjawisko leczenia pacjentów za pomocą telefonu czy Skype’a, zarówno w psychoterapii, jak i psychoanalizie. Współcześni psychiatrzy często nie czują już, że pacjent musi być fizycznie obecny w gabinecie, co stanowi istotną zmianę, szczególnie w obliczu konieczności prowadzenia praktyki w pełnym wymiarze godzin i dotarcia do obszarów niedostatecznie obsługiwanych pod względem opieki medycznej. Zmiana postawy wobec "zdalnego" leczenia, przeprowadzanego przy pomocy nowoczesnych technologii, jest istotna, ponieważ pozwala na pełniejsze zrozumienie fenomenu, w którym komentowanie funkcjonowania psychicznego prezydenta Trumpa stało się nie tylko komfortowe, ale wręcz konieczne.

Stała ekspozycja Donalda Trumpa w mediach, jego publiczne wypowiedzi w formie tweetów oraz szeregu innych, spontanicznych komentarzy, sprawiają, że wykształcony obserwator nie może przeoczyć stylu jego myślenia oraz reakcji na frustrujące rzeczywistości, które kwestionują jego wersję zdarzeń. W tym kontekście istotne jest przyjrzenie się pojęciom myślenia paranoidalnego i struktury charakteru, które mogą znaleźć swoje zastosowanie w ocenie funkcjonowania psychicznego prezydenta. Dzięki temu możliwe staje się lepsze zrozumienie jego działań, co w konsekwencji może pomóc społeczeństwu lepiej oceniać i reagować na postawy swoich liderów.

Myślenie paranoidalne, jeśli jest trwałe, wskazuje na paranoidalną strukturę charakteru. Osoba o takim charakterze będzie konsekwentnie wytwarzać idee i reakcje, które odnajdują w innych ludziach i w sytuacjach, które napotyka, przesadzone zagrożenia i wrogie intencje. Wielu przywódców totalitarnych XX wieku wykazywało wyraźne cechy myślenia paranoidalnego, a ich destrukcyjne zachowanie było wynikiem zaburzonej ideacji. Obserwując ich, mogliśmy dostrzec, jak przejmowali całe kraje, stosując brutalne metody w celu umocnienia swojej władzy: tłamsili wolność prasy, więzili lub mordowali przeciwników politycznych i militarzowali swój reżim. Porównania między Hitlerem a Trumpem wywołują zwykle burzliwą reakcję, ale te podobieństwa nie są całkowicie przypadkowe. Choć prawdą jest, że w Stanach Zjednoczonych istnieją mechanizmy równowagi sił, które spowalniają działania liderów w porównaniu do totalitarnych reżimów, to jednak nie sposób nie dostrzec wspólnych cech emocjonalnego myślenia, które motywowały zarówno Hitlera, jak i Trumpa.

Lider totalitarny wytrwale kreuje wrażenie, że jego kraj znajduje się w stanie upadku. Hitler twierdził, że Żydzi stanowią egzystencjalne zagrożenie dla narodu niemieckiego, podczas gdy Trump postrzegał nielegalnych imigrantów, szczególnie z Meksyku, jako wielkie zagrożenie dla społeczeństwa amerykańskiego. Tego typu myślenie nie opiera się na faktach, lecz na zniekształconym poczuciu zagrożenia, które jest przeżywane emocjonalnie, a nie logicznie. Tego rodzaju przekonania mają na celu mobilizację strachu i nienawiści, szczególnie wśród mniej wykształconych obywateli, którzy łatwiej poddają się manipulacjom emocjonalnym.

Wielu krytyków Trumpa, szczególnie dziennikarzy i przedstawicieli środowisk medycznych, koncentruje się na jego rzekomej narcystycznej potrzebie ciągłej aprobaty, wskazując na dziecinny charakter jego osobowości. Jednak takie podejście minimalizuje istotność paranoicznych przekonań, które wydają się być znacznie bardziej niepokojące. Sugerowanie, że Trump używa swoich skrajnych wypowiedzi, by manipulować opinią publiczną i zdobywać poparcie, jest poważnym niedoszacowaniem zagrożenia, jakie stanowi prawdopodobieństwo, że prezydent rzeczywiście wierzy w swoje paranoiczne teorie.

Rasizm, który Trump eksponował w swojej kampanii wyborczej, był w dużej mierze kluczem do zdobycia poparcia białych robotników. Jego populistyczne wystąpienia odwoływały się do niezadowolenia tej grupy społecznej z establishmentu, jednocześnie wskazując na jego niechęć do imigrantów, co wzmagało poczucie zagrożenia i niepokoju. W rzeczywistości jednak, jak pokazuje historia, postawy te stanowią tylko wierzchołek góry lodowej, a głębszym źródłem jest długoletnia opozycja wobec zmian społecznych, takich jak ruch praw obywatelskich, który nadał nową tożsamość Afroamerykanom, czy inne procesy liberalizacyjne, które miały miejsce w XX wieku.

Trump, podobnie jak inni populistyczni liderzy, wykorzystuje narzędzia strachu, by utrzymać swoją władzę. Jego wypowiedzi nie są tylko cynicznymi zagrywkami mającymi na celu zdobycie poparcia. W pewnym sensie stanowią one odzwierciedlenie głęboko zakorzenionych przekonań, które wykraczają poza zwykłą manipulację i wchodzą w obszar osobistych, paranoicznych lęków. Jest to zatem nie tylko kwestia retoryki, ale także głębszych procesów psychicznych, które kształtują polityczne działania i decyzje na najwyższym szczeblu.

Jak nieodpowiedzialne zachowanie lidera może wpłynąć na całą planetę?

Donald J. Trump, jako prezydent Stanów Zjednoczonych, reprezentuje nie tylko swoją krajową administrację, ale także pełni rolę lidera o globalnym wpływie. Jego zachowanie, obarczone cechami charakterystycznymi dla zaburzenia osobowości narcystycznej, ma daleko idące konsekwencje dla światowego porządku. Od początku swojej kadencji Trump demonstrował postawę, która nie tylko burzy zasady politycznego decyzyjnego konsensusu, ale także odzwierciedla mechanizmy psychiczne, które mają głęboki wpływ na jego decyzje. W społeczeństwie demokratycznym tego rodzaju władza powinna być oparta na odpowiedzialności i transparentności, ale w przypadku Trumpa te zasady zostały przez niego zignorowane.

Zaburzenie narcystyczne, które wydaje się dominować w jego zachowaniu, objawia się nieustanną potrzebą bycia postrzeganym jako najwyższy autorytet. Przez wiele miesięcy, a nawet lat przed objęciem urzędu, Trump publicznie ogłaszał siebie „największym” czy „najmądrzejszym”, co może być rozumiane jako wyraz braku zdolności do krytycznego oceniania własnych kompetencji i osiągnięć. To jest typowe dla osób, które posiadają poczucie wyjątkowości, lecz nie mają za sobą rzeczywistych sukcesów, które mogłyby je uwiarygodnić. Jego wypowiedzi, które szokują wielu ludzi na całym świecie, są odbiciem potrzeby stałego potwierdzania swojej wyższości i dominacji nad innymi.

Niestety, ta cecha jego osobowości ma dalekosiężne skutki nie tylko w polityce wewnętrznej Stanów Zjednoczonych, ale także na arenie międzynarodowej. Trump, zamiast reagować na krytykę czy różne formy feedbacku, wybucha agresją i w odwecie dąży do ukarania tych, którzy go skrytykowali. Tego typu reakcje prowadzą do niebezpiecznego eskalowania konfliktów, zarówno na poziomie lokalnym, jak i globalnym. Jego impulsywność i wybuchowość mogą prowadzić do podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych, które niosą ze sobą poważne ryzyko – od destabilizacji politycznej po zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego.

Na poziomie globalnym nieodpowiedzialność Trumpa jest zagrożeniem, które dotyka każdego. Jego rządy charakteryzują się brakiem uwagi na najistotniejsze wyzwania stojące przed światem, jak zmiany klimatyczne, kryzysy migracyjne, czy zagrożenia wojenne. Zamiast działać w sposób stabilizujący sytuację międzynarodową, Trump często wywołuje nowe kryzysy. Przykładem może być jego podejście do broni nuklearnej, gdzie kontrowersyjne wypowiedzi podważyły globalny konsensus w sprawie rozbrojenia i zwiększyły obawy przed eskalacją konfliktów zbrojnych.

Również, jego postawa wobec kobiet, mniejszości etnicznych oraz społeczności LGBTQ+ pogłębia podziały społeczne w Stanach Zjednoczonych i ma negatywny wpływ na inne państwa, gdzie jego kontrowersyjne słowa i działania mogą stać się impulsem do wzrostu nienawiści i nietolerancji. W szczególności, działania takie jak odwołanie polityki ochrony klimatu czy odmowa przyjęcia uchodźców z krajów ogarniętych wojną, mają wpływ na całe pokolenia. Kultura polityczna, którą zbudował Trump, ma swoje konsekwencje – niestety, często w postaci wewnętrznego napięcia społecznego i zewnętrznego napięcia międzynarodowego.

Jego cechy psychopatyczne, takie jak całkowity brak empatii oraz skłonność do manipulacji, tworzą niebezpieczną mieszankę, która podważa zaufanie do instytucji demokratycznych. Trump nie jest w stanie przyjąć krytyki, co czyni go jeszcze bardziej nieprzewidywalnym w podejmowaniu decyzji. Wszelkie opinie, które nie pasują do jego samodzielnie wyidealizowanego obrazu, są natychmiast odrzucane, co uniemożliwia jakiekolwiek konstruktywne reagowanie na wyzwania, z którymi zmaga się kraj. Niestety, tak skonstruowane przywództwo prowadzi do nieustannego zaogniania konfliktów, które mogą mieć tragiczne skutki dla całego świata.

W tym kontekście warto podkreślić, że rola lidera nie polega wyłącznie na posiadaniu władzy, ale również na odpowiedzialności za swoje działania i decyzje, które wpływają na życie milionów ludzi. Lider powinien być gotowy do przyjęcia odpowiedzialności za swoje błędy i umieć dostosować swoje działania do zmieniających się warunków. To, czego brakuje Trumpowi, to podstawowa umiejętność rozumienia tego, jak jego decyzje oddziałują na innych ludzi i jak mogą wpłynąć na przyszłość całych pokoleń.

Warto pamiętać, że w obliczu takich zagrożeń na poziomie politycznym, nie możemy pozostawać bierni. Świadomość o tym, jak psychologiczne mechanizmy liderów mogą kształtować światowy porządek, pozwala nam nie tylko lepiej zrozumieć obecną sytuację, ale także działać na rzecz większej stabilności politycznej i społecznej. W czasach, gdy osoby o psychopatycznych cechach dominują w polityce, ważne jest, abyśmy jako społeczeństwo wypracowali mechanizmy kontroli i balansowania władzy, które pozwolą uniknąć katastrofalnych skutków nieodpowiedzialnego przywództwa.

Jak zrozumieć i rozpoznać zaburzenia osobowości u jednostek w kontekście społecznym i politycznym?

Ludzie, którzy nie akceptują innych jako odrębnych, pełnych podmiotów, zazwyczaj tworzą grupę osób z zaburzeniami osobowości. Takie jednostki charakteryzują się pewnymi specyficznymi cechami, które mogą wpłynąć na ich funkcjonowanie zarówno w sferze osobistej, jak i w szerszym kontekście społecznym. Pierwszym z charakterystycznych rysów tych osób jest całkowita niezdolność do zrozumienia i reagowania w sposób emocjonalnie empatyczny na uczucia innych. Choć mogą one na poziomie intelektualnym rozumieć, jak ludzie reagują lub co mogą myśleć, to nie ma to żadnego wpływu na ich traktowanie innych, którzy pozostają dla nich jedynie przedmiotami, które można manipulować, jak figurkami na szachownicy. Ich działania nie wynikają z troski o dobro innych, lecz z potrzeby osiągnięcia własnych celów, bez jakiejkolwiek refleksji nad konsekwencjami dla otoczenia.

Drugą cechą jest myślenie czarno-białe, które dzieli świat na przyjaciół i wrogów, na tych, którzy go wspierają i na tych, którzy są przeciwko niemu. Tacy ludzie nie są zdolni do sympatii ani uprzedzeń w tradycyjnym sensie, ponieważ nie czują przynależności do żadnej grupy. Mimo to, nie mają skrupułów w wykorzystywaniu uprzedzeń w celu osiągnięcia swoich celów, co czyni ich jeszcze bardziej niebezpiecznymi. W ich mentalności nie ma miejsca na pojęcie zróżnicowania – oni postrzegają świat wyłącznie w kategoriach swoich własnych interesów.

Trzecim charakterystycznym elementem ich osobowości jest brak potrzeby oceny, jak ich działania wpływają na innych. Ich reakcje są szybkie, nieprzemyślane, często pozbawione wątpliwości co do ich słuszności. Tego typu jednostki rzadko poddają swoje postawy krytycznej refleksji, co sprawia, że ich decyzje mogą być nie tylko błędne, ale również destrukcyjne w długofalowym kontekście społecznym.

Kolejną cechą jest brak szacunku dla myśli i relacji innych ludzi, co prowadzi do deprecjonowania ich wysiłków i osiągnięć. Osoby te nie dostrzegają potrzeby utrzymywania istniejących organizacji, struktur rządowych, konwencjonalnych praktyk czy praw. Mogą one wyglądać na cywilizowane, ale w rzeczywistości nie są w pełni zsocjalizowane. Ich postawa względem norm społecznych jest raczej instrumentalna, polegająca na wykorzystaniu ich w razie potrzeby, niż na ich prawdziwej akceptacji.

Jedną z konsekwencji powyższych cech jest to, że ich sposób myślenia jest ograniczony, pozbawiony subtelności i wrażliwości na niuanse. Osoby te nie potrafią dostrzegać innych perspektyw, a ich poglądy są monomaniakalne. Co więcej, ich zdolność do zmiany opinii jest podporządkowana czysto osobistym przekonaniom, które nie podlegają logicznej analizie. Przykładem tego może być zmiana stanowiska tylko dlatego, że dana postawa jest wygodna w danym momencie, a nie dlatego, że jest racjonalna.

W końcu, takie osoby mają tendencję do mieszania rzeczywistości z własnymi życzeniami czy fantazjami. W związku z tym, są gotowe do zniekształcania prawdy i przedstawiania jej w sposób, który pasuje do ich subiektywnego obrazu świata.

W kontekście zaburzeń osobowości, wyróżnia się dwa ogólne typy zaburzeń emocjonalnych: te, które prowadzą do wystąpienia objawów u jednostki, oraz te, które stanowią zagrożenie dla relacji międzyludzkich i wspólnot, w których dana osoba żyje. Pytanie, które należy zadać, dotyczy tego, jak należy oceniać zdrowie psychiczne osoby posiadającej władzę: czy powinniśmy to mierzyć przez pryzmat jej relacji z samym sobą, czy też przez zdolność do tworzenia bezpiecznej i konstruktywnej wspólnoty opartej na wzajemnym szacunku i współpracy?

W związku z tym warto przyjrzeć się dwóm przypowieściom, które obrazują różne sytuacje, w jakich osoby z zaburzeniami osobowości mogą się znaleźć, a także jakie wyzwania stawiają przed tymi, którzy mają z nimi do czynienia. Pierwsza przypowieść opowiada o spotkaniu policjanta z człowiekiem, który wykazuje zachowania typowe dla jednostki o zaburzonej osobowości. To, co zaczyna się jako błaha kontrola drogowa, szybko przeradza się w sytuację, w której policjant zmuszony jest zmierzyć się z niebezpiecznym i nieprzewidywalnym zachowaniem. Druga przypowieść dotyczy osoby, która trafia do gabinetu psychoterapeuty. Choć jej zachowanie na pierwszy rzut oka może nie budzić poważnych obaw, to pewne cechy wskazują na głębokie zaburzenia, które mogą mieć poważne konsekwencje w kontekście społecznym.

Kiedy stajemy przed wyzwaniem rozpoznania i pracy z osobą, której zachowanie odbiega od normy, konieczne jest spojrzenie na nią nie tylko w kontekście jej własnych przeżyć, ale również w kontekście wpływu, jaki jej działania mogą mieć na innych ludzi. Warto zatem rozważyć, jak odpowiedzialność za zdrowie psychiczne jednostki przekłada się na odpowiedzialność za wspólnotę, w której ta jednostka żyje. W szczególności należy zastanowić się, jakie są moralne i etyczne obowiązki obywateli wobec osób, które wykazują zachowania szkodliwe dla otoczenia.

Jak Prezydentura Donalda Trumpa Może Wywołać Traumę w Amerykańskim Społeczeństwie

Wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego działania mogą wywołać poczucie traumy lub ponownego przeżywania traumy u szerokiego kręgu obywateli tego kraju. Jego droga do Białego Domu, jako magnata nieruchomości z Nowego Jorku i celebryty telewizyjnego, była czymś, czego nikt wcześniej nie doświadczył. Jak osoba bez jakiejkolwiek wcześniejszej wiedzy na temat prawa, rządów, polityki zagranicznej, mogła zostać prezydentem USA, jest czymś, co do dziś sprawia trudność w zrozumieniu wielu ludziom. Z perspektywy psychoterapeutycznej, jeśli umiejętności prezydenta USA są tak samo istotne jak umiejętności chirurga serca, którego oceny mogą decydować o życiu lub śmierci pacjenta, to przerażające jest stwierdzenie, że amerykański system polityczny ma w swoim składzie osobę, która nigdy nie postawiła stopy w sali operacyjnej. Jest to lekarz, który nie ma wiedzy o funkcjonowaniu serca amerykańskiego rządu, a zapewne również brak mu zainteresowania tymi kwestiami. Stąd łatwo zrozumieć, dlaczego jego brak kwalifikacji oraz obojętność na złożoność i wpływ jego roli mogą wzbudzać wielki niepokój, a nawet panikę wśród obywateli, których życie zależy od jego decyzji, niezależnie od przynależności politycznej czy historii traumy.

Dla osób, które już doświadczyły traumy, Trump jest jeszcze bardziej wyzwalający. Takie osoby mogą postrzegać jego niestabilne, odwetowe i jednostronne zachowanie jako odzwierciedlenie działań przemocowego rodzica, tyranizującego nauczyciela czy agresywnego przełożonego, którzy w przeszłości je wykorzystywali. Mózg osoby doświadczającej traumy często funkcjonuje w stanie ciągłego podniecenia, więc codzienne oburzenia Trumpa stanowią niepotrzebną stymulację neurobiologiczną, która zwęża "okno tolerancji" tej osoby, czyli przestrzeń do spokojnego i logicznego myślenia. W wyniku tego takie osoby częściej doświadczają większego lęku, a nawet wpadają w ataki paniki, retrospekcje czy derealizację. Z uwagi na to, jak wielu Amerykanów cierpi z powodu traumy, niezależnie od tego, czy jest ona wynikiem doświadczeń osobistych, czy pokoleniowych, liczba osób szczególnie narażonych na tego rodzaju reakcje lękowe jest większa, niż moglibyśmy przypuszczać. Z badań Dr. Bessela van der Kolka wynika, że jedna na pięć osób w USA doświadczyła molestowania seksualnego w dzieciństwie, jedna na cztery była bita przez rodziców na tyle mocno, by pozostał ślad na ciele, a jedna na trzy pary doświadczyła przemocy fizycznej. W kontekście historycznym nie można także zapominać o traumasach związanych z niewolnictwem, imigracją, wojną, klęskami żywiołowymi i ludobójstwem.

Prezentacja Trumpa jako destabilizującej siły, która wprawia niektórych w stan psychologicznego wstrząsu, ma swoje odzwierciedlenie w dyskusji o "post-trumpowskim stresie" i porównaniach z PTSD. Reakcje wielu obywateli USA na jego wybór oraz pierwsze dni kadencji - takie jak „Czy to jest prawdziwe?” czy „Nie wiem, co się stało, ale nie mogę iść dalej” - przypominają pytania, jakie zadają sobie osoby po przeżyciu traumy. Właśnie to zjawisko wewnętrznego zamieszania, które pojawia się u obywateli po wyborze Trumpa, zasługuje na szczególną uwagę. Jeśli prezydent USA może wywołać takie zamieszanie i niepewność wśród obywateli, którzy powinni mu ufać i być pod jego opieką, to jest to powód do refleksji nad stanem amerykańskiego społeczeństwa.

Z perspektywy terapeutycznej warto zwrócić uwagę na dwa kluczowe elementy traumy, które mogą pomóc w zrozumieniu, jak Trump wpływa na wiele osób w sposób wywołujący traumę – czas i prawda. Trauma w tym kontekście nie tylko wywołuje stres, ale również zakłóca postrzeganą rzeczywistość, którą można zmieniać tylko wtedy, gdy mamy przestrzeń i czas na to, by zrozumieć, co się wydarzyło. Trauma jest związana z czasem i językiem – z naszymi narracjami, które pozwalają odnaleźć sens w wydarzeniach. W pracy terapeutycznej fundamentalnym celem jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni, w której osoba doświadczająca traumy może opowiedzieć swoją historię. Dzięki temu udzielający wsparcia słuchacz staje się świadkiem, który pomaga przejść przez ból, strach i wstyd, a ta wymiana prowadzi do poczucia większej więzi i zrozumienia. Słuchanie i rozmawianie o traumie to fundament procesu leczenia, a pełne zrozumienie i komunikacja wymagają zarówno czasu, jak i przestrzeni.

Podobnie jak w terapii, w codziennym życiu trauma może zamknąć nas w stanie kryzysu, który wyłącza możliwość zmiany czy refleksji. Takie doświadczenie ma charakter zamkniętego, nieprzepuszczającego niczego kręgu, w którym nie ma czasu na zrozumienie ani przestrzeni na świadków. Niezdolność do wyrażenia własnej perspektywy w sytuacji kryzysowej to mechanizm, który zamyka osobę w przeszłości, uniemożliwiając jej swobodne przeżywanie teraźniejszości i myślenie o przyszłości.

Zrozumienie tych mechanizmów daje narzędzia, które pomagają zmniejszyć wpływ traumy wywołanej przez Trumpa. Zamiast popadać w permanentny stan niepokoju, który może prowadzić do zablokowania emocjonalnego, warto skupić się na tworzeniu przestrzeni do dialogu, zarówno z samym sobą, jak i z innymi. Dzięki temu możemy uniknąć destrukcyjnych reakcji, które mogą uniemożliwić funkcjonowanie w codziennym życiu.

Kto rządzi światem: władza, kontrola i psychologia społeczeństw

W Stanach Zjednoczonych władza jest coraz bardziej skoncentrowana w rękach wąskiej grupy bogatych elit – osób posiadających zarówno prywatny majątek, jak i ogromne wpływy w sferze korporacyjnej oraz politycznej. Ich działania, często w synergii z podobnymi grupami na całym świecie, mają znaczący wpływ na kształtowanie globalnych procesów politycznych, ekonomicznych i społecznych. Jednak w tym złożonym układzie istnieje inny wymiar władzy, którego nie można ignorować: władza publiczna. Choć często ignorowana lub tłumiona przez elitę, w rzeczywistości jest to władza, którą można uruchomić w każdej chwili, jeżeli tylko społeczeństwo będzie gotowe dostrzec swoją siłę i chęć do jej wykorzystania.

David Hume, jeden z największych myślicieli XVIII wieku, już w swojej pracy „O pierwszych zasadach rządu” zauważył, że to ci, którzy są rządzeni, mają ostatecznie siłę – pod warunkiem, że zdecydują się ją uznać i wykorzystać. Zgoda społeczeństwa na bycie rządzonym jest fundamentem całego systemu władzy, a jej brak może prowadzić do poważnych zmian w strukturach władzy. Jeśli społeczeństwo jest w stanie zrozumieć swoją rolę i siłę, może podjąć działania mające na celu zmianę dominujących mechanizmów władzy. Ruchy społeczne, takie jak Marsz Kobiet, który miał miejsce tuż po inauguracji Donalda Trumpa, mogą stanowić tego typu przykład – wyraz woli oporu i dążenia do zmiany. Jest to przypomnienie o tym, że w każdej chwili, jeżeli społeczeństwo podejmie świadome działanie, może wpłynąć na rzeczywistość polityczną.

Rola intelektualistów, w tym takich postaci jak Noam Chomsky, który poświęcił całe życie na badanie mechanizmów władzy i ich wpływu na społeczeństwa, jest nieoceniona. Chomsky, niezmordowany krytyk współczesnych struktur politycznych, zwraca uwagę na to, jak władza jest nie tylko ukryta w rękach nielicznych, ale także jak łatwo może zostać użyta do manipulacji, tłumienia oporu i podporządkowania sobie mas. Jako profesjonaliści w dziedzinie zdrowia psychicznego powinniśmy wspierać wszelkie inicjatywy, które mają na celu pomoc społeczeństwu w zrozumieniu tych procesów. Przemiany, jakie zachodzą w społeczeństwie, wcale nie muszą wynikać tylko z politycznych przyczyn. Często są one wynikiem głęboko zakorzenionych problemów psychicznych, które mają swoje źródło w zewnętrznych, dominujących siłach.

Z perspektywy psychologii, zmiany społeczne mogą mieć także charakter terapeutyczny. W obliczu rosnącej polaryzacji politycznej i kryzysów instytucjonalnych, psychologia społeczna oraz zdrowie psychiczne jednostek stają się kluczowe w zrozumieniu, dlaczego ludzie decydują się na opór. Psychologowie i terapeuci powinni być świadomi tych mechanizmów, a ich praca może wspierać transformacje na poziomie zarówno jednostki, jak i całych zbiorowisk społecznych. Odpowiedzialność za zbiorową traumę, jaką przeżywają społeczeństwa w wyniku politycznych decyzji, jest zadaniem, które wchodzi w zakres nie tylko psychiatrii, ale także szeroko pojętej pomocy psychologicznej.

Zrozumienie mechanizmów władzy nie kończy się tylko na rozpoznaniu, kto jest w stanie ją sprawować. Równie ważne jest dostrzeganie, jak ta władza może być przekazywana, dzielona lub wykorzystywana do manipulacji. Współczesne procesy polityczne pokazują, że to właśnie kontrola informacji, a nie fizyczna siła, jest głównym narzędziem, za pomocą którego elity utrzymują dominację. Warto pamiętać, że nawet w najbardziej zamkniętych systemach, to społeczeństwo ma potencjał, by zmienić układ sił, jeżeli tylko znajdzie odpowiednią przestrzeń i motywację.

Rozważając te kwestie, nie można zapomnieć, że władza jest zmienną – może się rozprzestrzeniać i kurczyć, w zależności od tego, jak społeczeństwo reaguje na swoje warunki. Przykład ruchów obywatelskich, które w przeszłości zmieniały bieg historii, dowodzi, że władza nie jest niezmienna, a jej kształt zależy od świadomości i aktywności obywateli.