W Stanach Zjednoczonych na początku XX wieku, po zamachu na prezydenta McKinleya, kwestia anarchizmu stała się jednym z najgorętszych tematów politycznych. W odpowiedzi na rosnącą obawę przed rozprzestrzenianiem się przemocy anarchistycznej, Kongres rozważał wprowadzenie nowych ustaw imigracyjnych. Kluczowym projektem stała się Ustawa o Imigracji Obcokrajowców z 1903 roku, która miała na celu wykluczenie z kraju osób uznanych za anarchistów. Jednak definiowanie, kim tak naprawdę jest anarchista, nie było prostym zadaniem.
Wcześniejsze propozycje, jak projekt ustawy Hill, były niejasne i nie precyzowały, czy chodzi o anarchistów „filozoficznych”, którzy sprzeciwiają się organizowanemu rządowi, czy też o tych, którzy posługują się przemocą. To pytanie budziło kontrowersje, ponieważ wielu członków Kongresu obawiało się, że zbyt ogólne sformułowanie ustawy może prowadzić do nadużyć i niezasłużonego karania osób, które nie miały nic wspólnego z przemocą. Senator John M. Palmer zwracał uwagę, że "w pośpiechu, by ukarać winnych, nie powinniśmy narażać na niebezpieczeństwo niewinnych". Jednak wielu z tych, którzy byli przeciwni zbyt ogólnemu podejściu, obawiało się, że brak zdecydowanych działań może prowadzić do nasilających się aktów przemocy anarchistycznej na amerykańskiej ziemi.
Pomimo tych obaw, po śmierci McKinleya nacisk na przyjęcie odpowiednich regulacji wzrósł. Ustawa o Imigracji Obcokrajowców z 1903 roku wprowadziła definicję anarchisty jako osoby, która sprzeciwia się wszelkiemu zorganizowanemu rządowi lub która popiera, naucza lub nawołuje do zabójstwa lub zamachów na przedstawicieli władz. Definicja ta była na tyle szeroka, że obejmowała zarówno anarchistów teoretycznych, jak i tych posługujących się przemocą. W rezultacie każda osoba, która uważała, że rządy powinny zostać obalone, mogła zostać uznana za zagrożenie dla porządku publicznego i w rezultacie deportowana.
Z kolei Ustawa o Imigracji Obcokrajowców wyznaczyła nowe zasady, które pozwalały na skuteczne wykluczanie anarchistów z kraju, a także na pozbawienie ich prawa do naturalizacji. Dodatkowo obcokrajowcy, którzy zostali uznani za anarchistów, mogli zostać deportowani nawet po upływie kilku lat od momentu wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Nowe przepisy szybko zyskały poparcie, ale pojawiły się także głosy krytyki.
Jednym z najważniejszych przypadków związanych z nowymi regulacjami była sprawa Johna Turnera, brytyjskiego anarchisty, który został pierwszym obcokrajowcem deportowanym na mocy nowej ustawy. Turner, znany ze swoich poglądów anarchistycznych, był zaproszony do Stanów Zjednoczonych w 1903 roku, by wygłosić wykłady na temat anarchizmu. Po jego przyjeździe do Nowego Jorku, władze imigracyjne zatrzymały go, twierdząc, że narusza przepisy nowej ustawy. Podczas przesłuchania Turner przyznał się do swoich poglądów i został deportowany do Wielkiej Brytanii, co miało stać się przykładem egzekwowania nowej polityki imigracyjnej.
Po przyjęciu ustawy, obawy dotyczące anarchizmu i przemocy politycznej nie zniknęły. Pojawiły się sugestie, by Stany Zjednoczone zorganizowały międzynarodową koalicję do deportowania wszystkich anarchistów, a także by stworzyć specjalne wyspy, na które deportowani mieliby być wysyłani, by żyć bez jakiejkolwiek formy rządu. Warto zauważyć, że wkrótce po jej uchwaleniu pojawiły się głosy krytyki, które mówiły o tym, że wykrycie anarchistów na podstawie samego tylko przesłuchania imigrantów może okazać się nieskuteczne.
Ustawa o Imigracji Obcokrajowców z 1903 roku, mimo że miała na celu wyeliminowanie zagrożenia ze strony anarchistów, pozostawiła szereg wątpliwości i problemów związanych z jej wdrożeniem. Okazało się, że definicja anarchisty była na tyle ogólna, iż nie rozróżniała ona anarchistów opowiadających się za przemocą od tych, którzy w swych poglądach kierowali się bardziej teoretycznymi zasadami. Co więcej, niektórzy uważali, że wprowadzona ustawa nie zaspokajała ich oczekiwań, sugerując, że państwa powinny podjąć zdecydowane kroki w celu zlikwidowania jakiejkolwiek formy anarchizmu, nawet jeżeli miałoby to wiązać się z wieloma trudnościami administracyjnymi.
Trzeba pamiętać, że Ustawa z 1903 roku była tylko częścią długotrwałego procesu wypracowywania polityki imigracyjnej, której celem było nie tylko wykluczenie „niepożądanych” ideologii, ale i ochrona kraju przed tymi, którzy mogli stanowić zagrożenie dla jego stabilności. Przepisy te stały się ważnym precedensem dla dalszego rozwoju amerykańskich polityk imigracyjnych w XX wieku, które, mimo wielu trudności i kontrowersji, stały się fundamentem ówczesnej polityki kontroli nad przybyszami.
Czy wolność słowa w Ameryce jest zagrożona przez represje?
Po zamachu na prezydenta Stanów Zjednoczonych, dokonanym przez samozwańczego anarchistę, atmosfera w kraju stała się napięta. Amerykanie, pełni obaw o własne bezpieczeństwo, zaczęli domagać się od swojego rządu surowszych działań przeciwko anarchistom. W odpowiedzi, USA rozpoczęły wojnę z anarchizmem, przyjmując niektóre europejskie metody walki, takie jak wykluczenie anarchistów oraz tłumienie ich przemówień. Choć te środki miały na celu uciszenie i kontrolowanie anarchistów, nie przyniosły oczekiwanych efektów. Zamiast tego, przyczyniły się do jednoczenia anarchistów oraz innych grup, które zaczęły dostrzegać, że te represje stanowiły realne zagrożenie dla wolności słowa – jednej z fundamentalnych wartości amerykańskiej demokracji. To poczucie zagrożenia skłoniło do powstania Liga Wolności Słowa, a takie postacie jak Emma Goldman przekształciły swój wizerunek z "niebezpiecznych, obcych kryminalistów" w obrońców wolności słowa.
Działania rządu, które miały na celu tłumienie anarchistycznej ideologii, doprowadziły do wzrostu sympatii do ruchu anarchistycznego. Społeczeństwo zaczęło kwestionować zarówno sens wprowadzenia tzw. "testu złych tendencji", jak i szerokie stosowanie tego testu w celu tłumienia swobody wypowiedzi. W latach 1904-1916 na mocy Alien Immigration Act wykluczono z USA zaledwie dwudziestu anarchistów. Tak niewielka liczba może wynikać z międzynarodowych wysiłków na rzecz walki z anarchizmem, które po Konferencji Antyanarchistycznej w Rzymie w 1898 roku oraz Protokołach St. Petersburga z 1904 roku zbliżyły do siebie kraje europejskie, tworząc system wymiany informacji i współpracy przy deportacji anarchistów. Stan Zjednoczony nie wziął jednak udziału w tych inicjatywach, co wynikało z niechęci do zawierania międzynarodowych umów i braku krajowej policji, która mogłaby zająć się ściganiem anarchistów na większą skalę. W tamtym okresie to lokalne służby porządkowe, agencje detektywistyczne i Poczta Stanów Zjednoczonych prowadziły działalność mającą na celu tłumienie spotkań anarchistów, ich komunikacji i publikacji.
Rewolucja nadeszła dopiero w 1908 roku, kiedy to prezydent Theodore Roosevelt, po nieudanych próbach pozyskania funduszy, nakazał stworzenie specjalnej jednostki ścigającej przestępstwa w ramach Departamentu Sprawiedliwości. Z dnia na dzień powstał nowy organ ścigania, który później stał się Biurem Ścigania, w 1910 roku rozszerzając swoje kompetencje i otrzymując stałe wsparcie finansowe od Kongresu. Choć działania te miały swoje ograniczenia, pozostawiły one trwały ślad w historii walki z anarchizmem w USA.
Warto podkreślić, że mimo sukcesów władz w odbieraniu obywatelstwa takim osobom jak Emma Goldman, nie usunięto w pełni z amerykańskiej rzeczywistości idei anarchizmu. Przeciwnie, represje prowadziły do wykształcenia silnej kultury oporu, która zyskiwała na sile wraz z postępującymi wydarzeniami, jak choćby po I wojnie światowej czy w czasie tzw. Czerwonej Paniki. Wydarzenia te doprowadziły do masowej deportacji radykalnych działaczy, w tym także Goldman, która w 1919 roku, na fali po wojnie światowej oraz rewolucji rosyjskiej, została deportowana do ZSRR.
Podczas, gdy władze próbowały stłumić ten ruch, pojawił się nowy cel represji – Związek Pracowników Przemysłowych Świata (IWW). Ta radykalna organizacja robotnicza, założona przez Williama Haywooda w 1905 roku, zyskała dużą popularność poprzez stosowanie nowych form nacisku, takich jak strajki, akcje sabotażowe czy protesty. W odpowiedzi, władze amerykańskie podjęły próbę represji IWW, oskarżając ich o dążenie do obalenia rządu. W latach 1917-1918 wiele stanów wprowadziło przepisy antysyndykalistyczne, które zakazywały propagowania przemocy czy przewrotów w celu osiągnięcia politycznych i przemysłowych reform.
Prezydent Wilson, w jednym z swoich przemówień, stwierdził, że to właśnie obywatele naturalizowani byli głównym źródłem radykalizmu i zamieszek w USA, wskazując na obcych jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Z perspektywy czasu, te działania ukazują, jak rządy, obawiając się ideologicznych zagrożeń, nie wahały się łamać podstawowych praw obywatelskich, takich jak prawo do wyrażania swojego zdania.
Obecnie widać, jak wielkie znaczenie miały te wydarzenia dla kształtowania pojęcia wolności słowa w Stanach Zjednoczonych. Prawa te nie były dane raz na zawsze i były przez długi czas kwestionowane w obliczu rosnących obaw przed radykalizmem i anarchizmem. Ważne jest, aby współczesny czytelnik dostrzegł, jak historia represji i tłumienia sprzeciwu może prowadzić do niezamierzonych konsekwencji: wzrostu popularności represjonowanych idei i pogłębiania przekonań o konieczności ich obrony.
Czy władza prezydenta może stać się zagrożeniem dla republiki?
Federalistyczna większość u schyłku XVIII wieku zainicjowała jedne z najbardziej kontrowersyjnych ustaw w historii Stanów Zjednoczonych – Ustawę o Obcych Przyjaciołach (Alien Friends Act) oraz Ustawę o Oszczerstwach (Sedition Act). Stanowiły one narzędzie do tłumienia politycznej opozycji, umacniania centralnej władzy wykonawczej i eliminowania dysydentów pod pozorem ochrony porządku publicznego. Faktyczny wpływ tych aktów nie tylko ukazał, jak łatwo można nadużyć władzy pod przykrywką prawa, lecz również obnażył słabości młodego republikańskiego systemu konstytucyjnego.
John Adams, choć sam niekiedy powściągliwy w wykonywaniu przyznanych mu pełnomocnictw, faktycznie posiadał niemal absolutną władzę do wydalania cudzoziemców na mocy Alien Friends Act. Choć rzadko z niej korzystał, sam fakt istnienia takiego instrumentu pozostawał niepokojący. W przypadku Williama Duane’a – wydawcy kontynuującego dzieło Benjamina Franklina Bache’a po jego śmierci – próbowano zastosować zarówno środki karne na podstawie Ustawy o Oszczerstwach, jak i środki administracyjne, podważając jego obywatelstwo i próbując wydalić go jako brytyjskiego poddanego. Ostatecznie ani postępowanie karne, ani próba deportacji nie zakończyły się sukcesem – ale intencje władzy były jasne: eliminacja głosu krytycznego za pomocą aparatu państwowego.
Choć Adams nie zawsze ulegał presji radykalnych federalistów, co pokazał, odmawiając deportacji Josepha Priestleya, to jego własne słowa – nazywające tego intelektualistę „słabym jak woda” – zdradzają raczej kalkulację polityczną niż poszanowanie dla wolności słowa czy odmiennych poglądów. W praktyce prawo pozwalało prezydentowi na arbitralność, w której to nie sąd, lecz osobista ocena prezydenta decydowała o losie jednostek. Krytyka tych mechanizmów była natychmiastowa i stanowcza – zainicjowana przez Demokratycznych-Republikanów, przede wszystkim Jamesa Madisona i Thomasa Jeffersona, którzy w Rezolucjach Wirginii i Kentucky określili wspomniane ustawy jako niekonstytucyjne i zagrażające zasadom republiki.
Madison twierdził, że Alien Friends Act przekształca republikę w monarchię mieszaną, naruszając fundamentalny trójpodział władzy, gdyż przyznaje prezydentowi funkcje ustawodawcze i sądownicze. Przeciwko ustawie występował też kongresmen Albert Gallatin – sam imigrant ze Szwajcarii – który w debacie w Izbie Reprezentantów podkreślił, że ustawa ta łamie V Poprawkę, odnoszącą się do prawa do należytego procesu, przysługującego każdej osobie, niezależnie od obywatelstwa. Według Gallatina, prawo to było narzędziem politycznym, stworzonym w celu tłumienia sprzeciwu i wymuszania milczenia poprzez zastraszenie.
Gallatin ostrzegał, że prezydent otrzymuje władzę, która czyni cudzoziemców „niewolnikami jego woli” i pozwala wykorzystywać ich jako narzędzia dla realizacji dowolnych ambicji politycznych. Pytał retorycznie, czy państwo, w którym gwarantem wolności obywateli jest jedynie „zaufanie do umiarkowania i patriotyzmu jednego człowieka”, może być jeszcze republiką prawa.
Republikanie organizowali petycje, kampanie prasowe i działania legislacyjne, by uchylić oba akty, lecz bezskutecznie. Federalistyczna większość aresztowała 25 osób na podstawie Sedition Act, z czego 10 zostało skazanych – w tym czołowi krytycy administracji Adamsa, jak Matthew Lyon, Thomas Cooper czy James Callender. Jednak zamiast zdusić opozycję, działania te tylko ją spotęgowały – liczba gazet wspierających Demokratycznych-Republikanów potroiła się w ciągu roku, a ich krytyka stała się jeszcze bardziej bezlitosna.
Paradoksalnie, choć ostatecznie nie doszło do wojny z Francją, a napięcia międzynarodowe ustąpiły, to wewnętrzne reperkusje dla Adamsa były katastrofalne. Przegrane wybory prezydenckie z Jeffersonem były bezpośrednim wynikiem polityki represji, jaką prowadził. Jefferson nie zdecydował się na formalne uchylenie wspomnianych ustaw, pozwalając im po prostu wygasnąć. Alien Enemies Act – wersja skierowana do cudzoziemców z państw nieprzyjacielskich – przetrwała i była stosowana później, m.in. podczas wojny w 1812 r. i I wojny światowej.
Dla współczesnego czytelnika istotne jest nie tylko zrozumienie historycznych faktów, ale też mechanizmów, które umożliwiają przekształcenie demokratycznych instytucji w narzędzia ucisku. Choć Alien Friends Act nigdy nie doprowadził do żadnej deportacji, jego istnienie jako instrumentu politycznego pokazuje, jak łatwo można usprawiedliwić autorytaryzm językiem prawa i „ochrony bezpieczeństwa narodowego”. Przestroga Gallatina – że to, co wydaje się bezpieczne w rękach jednego prezydenta, może stać się śmiercionośne w rękach innego – pozostaje niezmiennie aktualna.
Jak wolność słowa jest zagrożona przez politykę imigracyjną?
Prawa człowieka i wolność słowa odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu demokracji, jednak w kontekście współczesnych polityk imigracyjnych, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, te same wartości są często kwestionowane. Wiele decyzji administracyjnych podejmowanych przez rządy krajowe, w tym decyzje imigracyjne, wywołują obawy, że są one nie tylko próbą ograniczenia swobód obywatelskich, ale także wprowadzeniem nieuczciwego traktowania obywateli innych krajów. Przykład polityki imigracyjnej w Stanach Zjednoczonych z lat 80. XX wieku pokazuje, jak złożone i niebezpieczne mogą być powiązania między polityką imigracyjną a wolnością słowa.
W 1986 roku, podczas konferencji PEN International w Nowym Jorku, sekretarz stanu George P. Shultz wygłosił przemówienie, które stało się kamieniem milowym w debacie na temat roli pisarzy i wolności słowa w kontekście polityki zagranicznej. Shultz poruszył problem wpływu restrykcji imigracyjnych na twórców, dziennikarzy i intelektualistów, którzy przez swój zawód narażeni byli na prześladowania w swoich krajach po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Odwołując się do m.in. polityki ograniczania wiz dla obywateli Kuby, zwrócił uwagę na to, jak imigracja może stać się narzędziem politycznym, a także na związane z tym zagrożenia dla wolności twórczości.
Kontekst tego przemówienia jest szczególnie ważny w świetle późniejszych zmian w amerykańskiej polityce imigracyjnej, które miały na celu wykluczenie pewnych grup obywateli z możliwości legalnego osiedlania się w Stanach Zjednoczonych. Choć intencje rządu były często oparte na potrzebie ochrony narodowego bezpieczeństwa, praktyka wykorzystywania imigracji jako narzędzia politycznego często skutkowała ograniczeniem wolności osobistych i publicznych. Shultz wskazał na niebezpieczeństwo, które wiąże się z politykami wykluczania, które zagrażają swobodzie słowa i wolności wyrażania opinii, niezależnie od kraju pochodzenia.
Warto dodać, że ta tendencja nie ograniczała się jedynie do lat 80. XX wieku. Zmiany w prawodawstwie, takie jak uchwały dotyczące zakazu wiz dla obywateli z krajów komunistycznych, z późniejszymi przykładami takich działań jak Proklamacja 5377 z 1985 roku, jeszcze bardziej uwydatniły związki między polityką imigracyjną a wolnością słowa. Ograniczenie dostępu do amerykańskiego terytorium osób związanych z opozycją polityczną, dziennikarstwem czy twórczością intelektualną stało się narzędziem wykorzystywanym w geopolitycznych rozgrywkach, często w imię ochrony interesów narodowych.
Należy również pamiętać, że pojęcie „wolności słowa” w tym kontekście nie odnosi się tylko do formalnych gwarancji konstytucyjnych, ale także do bardziej subtelnych form opresji, które mogą wystąpić w sytuacjach, gdzie twórcy, artyści i intelektualiści nie mogą swobodnie realizować swoich zawodowych pasji i poszukiwań z powodu politycznych represji, nawet jeśli nie są one bezpośrednio związane z cenzurą. Ograniczenie imigracji w przypadku osób, które chciałyby wyemigrować z krajów rządzonych przez autorytarne reżimy, oznacza często de facto zamknięcie przed nimi możliwości wyrażenia swojego zdania na wolnym, międzynarodowym forum.
Ważne jest, by pamiętać, że polityki imigracyjne, które ograniczają dostęp do terytoriów demokratycznych państw, nie mają tylko krótkofalowego wpływu. W dłuższej perspektywie wpływają one na kulturowe i społeczne zróżnicowanie tych państw, a także kształtują dynamikę intelektualną, a nawet artystyczną. Z kolei ograniczenie dostępu do tych państw dla osób posiadających silne poglądy, niezależnie od tego, czy są to poglądy krytyczne wobec rządu, może prowadzić do sytuacji, w której intelektualne i twórcze możliwości społeczeństwa są znacznie ograniczone, co w ostateczności podważa fundamenty, na których opiera się demokracja.
Zatem, choć polityka imigracyjna jest często przedstawiana w kontekście kontroli granic i zapewnienia bezpieczeństwa, w rzeczywistości ma ona także głębsze, mniej widoczne konsekwencje. Pisarze, dziennikarze, intelektualiści i twórcy, którzy zostają pozbawieni możliwości swobodnego poruszania się, są niejako pozbawiani prawa do wyrażania swoich poglądów w przestrzeni publicznej. Takie podejście nie tylko stwarza zagrożenie dla wolności słowa, ale także prowadzi do erozji wartości, które są fundamentem wolnych społeczeństw.
Jakie korzyści przynosi ponowne wykorzystanie funkcji w programowaniu PLC?
Jak powstają i jak stosować materiały odniesienia certyfikowane (CRM)?
Jakie są metody powlekania papieru, które zapewniają jego hydrofobowość?
Jak diagnozować zapalenie błony naczyniowej oka i jego powiązania z chorobami reumatycznymi?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский