W świecie, gdzie każda teza może być uznana za prawdopodobną, argument o tym, że „wystarczająco prawda” jest wystarczającym fundamentem, by przyjąć daną wersję wydarzeń, staje się powszechnie akceptowany. Z filozoficznego punktu widzenia, takie podejście nie spełnia wymaganych standardów epistemicznych, by uznać coś za uzasadnioną wiarę. Niemniej jednak, nowi zwolennicy teorii spiskowych nie poszukują solidnych dowodów na poparcie swoich przekonań. Dlaczego więc zgadzać się z czymś w sytuacji, gdy dowody są niemal niewidoczne?

Motywy ludzi, którzy przyjmują teorie spiskowe, są trudne do wyjaśnienia. Ich decyzje są złożone, a motywacje mieszane. Jednak wydaje się, że część powodu, dla którego tak łatwo przyjmują spiskowe narracje, tkwi w chęci komunikowania przynależności do jakiejś grupy. W kontekście politycznym, teorie spiskowe wskazują na to, na czym opiera się nasze poczucie przynależności: „My” i nasza polityczna wspólnota. Choć obiektywne fakty mogą wskazywać na coś zupełnie innego, to zgodzenie się z twierdzeniami takimi jak „wybory zostały sfałszowane”, łączy jednostkę z resztą grupy politycznej, która podziela podobne poglądy.

W zasadzie przyjęcie twierdzenia o teorii spiskowej przypomina postawę kibiców Boston Red Sox, którzy twierdzą, że „Yankees suck”. Niezależnie od tego, czy Yankees są naprawdę najlepszym zespołem, dla fanów Red Sox ta deklaracja pozostaje prawdziwa, ponieważ nie jest to stwierdzenie mające na celu opisanie faktów, ale raczej odzwierciedlenie tożsamości kibica, który w ten sposób identyfikuje się ze swoją drużyną. Podobnie w przypadku teorii spiskowych, w której zaakceptowanie pewnego twierdzenia nie ma na celu potwierdzenia jego prawdziwości w sensie obiektywnym, ale chodzi o to, by dać wyraz tożsamości politycznej i przynależności do grupy.

Współczesne teorie spiskowe odwołują się przede wszystkim do tożsamości partyjnej. Wiele osób, które głosowały na Trumpa, odrzuca tezę, że Rosja ingerowała w wyniki wyborów, natomiast zwolennicy Clinton odrzucają oskarżenia o masowe fałszowanie głosów w 2016 roku. Z kolei jeszcze w 2017 roku ponad połowa republikanów wierzyła, że Obama urodził się w Kenii, co wśród demokratów było rzadkością. Ta polaryzacja wokół przekonań spiskowych jest nie tylko wynikiem politycznych różnic, ale także potwierdzeniem silnych więzi identyfikacyjnych, które zbliżają grupy do siebie, a jednocześnie wykluczają innych.

Przyjęcie przekonania, które jest „wystarczająco prawdziwe”, prowadzi do poważnych konsekwencji politycznych. Nie musi ono odpowiadać rzeczywistości, by stało się fundamentem działań politycznych. Zgodzenie się z twierdzeniem, że Obama urodził się w Kenii, chociaż prawdopodobieństwo tego jest bliskie zeru, sprawia, że w świadomości społecznej zaczyna funkcjonować jako prawda. Przekonanie to, rozprzestrzeniane przez zwolenników teorii spiskowych, stopniowo wchodzi do mainstreamu i staje się częścią większej narracji, w której nie liczy się zgodność z faktami, ale opór przeciwko „głównemu nurtowi”. W tej narracji nie chodzi już o faktyczne dowody, ale o powtarzalność – im więcej razy coś się powtórzy, tym bardziej staje się to „prawdziwe”. Przykładem tego zjawiska jest rozprzestrzenianie się oskarżeń o „fake news” – fałszywe informacje mają na celu nie tyle manipulowanie faktami, co podważenie zaufania do mediów i instytucji.

Narracje spiskowe, które pojawiają się w sieci, nie są jedynie przypadkowymi plotkami. Istnieją specjalne sieci społeczne, które systematycznie wspierają tego rodzaju narracje. W sieci internetowej, gdzie jednym z najważniejszych kryteriów jest liczba powtórzeń, dana teza zyskuje na wiarygodności, jeśli znajduje się w zgodzie z poglądami i emocjami określonej grupy. Reakcje na takie wiadomości – lajki, udostępnianie czy komentowanie – to nie tylko reakcje na treść, ale także deklaracja przynależności do określonego środowiska. Warto zauważyć, że nie chodzi już o poszukiwanie potwierdzenia w niezależnych źródłach, ale o stworzenie swoistej bańki informacyjnej, w której każda informacja pasuje do stworzonego wcześniej obrazu rzeczywistości.

W kontekście teorii spiskowych kluczową rolę odgrywają również ich twórcy – tzw. „przedsiębiorcy spiskowi”. To oni są głównie odpowiedzialni za rozprzestrzenianie teorii, które mają na celu zarówno zdobycie wpływów politycznych, jak i finansowych. Przykładem może być Alex Jones, który stał się jednym z najbardziej znanych producentów narracji spiskowych. Dla niego konstruowanie opowieści o rzekomych spiskach to nie tylko sposób na zarabianie, ale również na zdobycie popularności i wpływów politycznych. Nawet jeśli w obliczu presji przyznaje, że niektóre z jego tez były przesadzone, nie zmienia to faktu, że takie historie stają się częścią większej politycznej gry.

Reasumując, teorie spiskowe nie są jedynie przypadkowymi, bezpodstawnymi oskarżeniami. Przekształcają się one w narzędzia polityczne, które mają na celu wzmacnianie tożsamości grupowej i podważanie dominujących narracji. Kluczowym elementem w procesie ich rozpowszechniania jest nie tylko powtarzalność, ale także brak potrzeby obiektywnych dowodów, co czyni je wyjątkowo skutecznymi w świecie współczesnej polityki.

Jak nowe teorie spiskowe niszczą demokrację i realność

Nowe teorie spiskowe, które zdominowały współczesny dyskurs polityczny, są nie tylko niepokojące, ale również destrukcyjne. Oczywiście, często można je uznać za absurdy, które nie zasługują na poważne traktowanie. Jednak to właśnie ten szok, wywołany atakami na nasze wyobrażenie o rzeczywistości, stanowi ich największe zagrożenie. Teorie spiskowe nie tylko wprowadzają zamieszanie i rozczarowanie w nasze zrozumienie tego, co się dzieje w polityce, ale także niszczą same podstawy demokracji.

Nowe spiskowe narracje, pozbawione jakiegokolwiek pozytywnego impulsu, wyłącznie destabilizują, degradują, dekonstruują i, ostatecznie, delegitymizują rzeczywistość, w której żyjemy. Co więcej, to, co pojawia się z gruzów demokracji, wydaje się mniej istotne i bardziej pociągające od samego procesu obnażania katastrof i upokorzeń, które rzekomo są dziełem złowrogich agentów rzekomo reprezentujących społeczeństwo. Nie potrzeba żadnej alternatywnej ideologii politycznej – komunizmu, autorytaryzmu, teizmu czy faszyzmu, aby podważyć demokrację. Wystarczy wyłącznie gniewna, jałowa konspiracja.

Jednak największe niebezpieczeństwo związane z nowym spiskowym myśleniem to jego wpływ na rzeczywistość, który jest trudny do zignorowania. Ta nowa forma konspiracji nie jest ani błahe, ani przypadkowe. To kulturowe zjawisko, które nie tylko wywołuje reakcję intelektualną, ale i emocjonalną. Zarzuty stawiane przez konspiratorów są zarówno dziwaczne, jak i niepokojące. Często wprawiają w konsternację, nie dając jasnych odpowiedzi, lecz zmuszając nas do wątpliwości i niepewności. Nasza reakcja na te oskarżenia to głównie lęk i dezorientacja. Bez względu na to, jak absurdalne są teorie, to właśnie poczucie zagrożenia wywołane ich propagowaniem staje się najgroźniejsze.

Najbardziej niepokojącą cechą nowych teorii spiskowych jest ich atak na to, co nazywamy prawdą i fundamentami, na których ona stoi. Zamiast dowodów, argumentów czy wspólnych fundamentów zrozumienia, konspiracja proponuje zawiłe spekulacje i wyłącznie gołe twierdzenia. W przeciwieństwie do tradycyjnych teorii spiskowych, które miały czasami uzasadnienie oparte na dowodach, nowa konspiracja jest pozbawiona jakiejkolwiek konstruktywnej alternatywy. Zamiast oferować coś nowego, próbuje po prostu zniszczyć to, co istnieje, nie dając niczego w zamian.

Istnieją jednak przypadki, w których rzeczywiście odkryto konspiracje, które broniły interesów demokracji. Klasyczne teorie spiskowe, w pewnych przypadkach, mogą ujawnić korupcję urzędników państwowych, którzy działali w porozumieniu z siłami kryminalnymi lub obcymi mocarstwami. Zgłębianie takich spraw może prowadzić do odkrycia rzeczy, które w inny sposób zostałyby zamaskowane. Przykładem może być sprawa zatruwania wody ołowiem w Flint, Michigan w 2015 roku, której dochodzenie ujawniło, jak wysokie szczeble administracji publicznej próbowały zataić swoją odpowiedzialność za katastrofę zdrowotną. Tego rodzaju śledztwa mogą prowadzić do prawdziwych odkryć, które w przeciwnym razie mogłyby zostać ukryte.

Zatem, mimo że konspiracja nie zawsze jest bezpodstawna, oddzielanie prawdziwych teorii od fałszywych bywa trudne. Nie każda teoria spiskowa jest irracjonalna, a historyczne przykłady rzeczywistych spisków – jak Watergate czy Iran-Contra – dowodzą, że władze potrafią ukrywać prawdę przed opinią publiczną. Czasem działają one w imię obrony tzw. interesu publicznego, innym razem pod pretekstem ochrony bezpieczeństwa narodowego. W takich sytuacjach, kiedy występuje masowe ukrywanie faktów, naturalnym jest, że pojawia się poczucie, iż w grę wchodzi jakaś konspiracja.

Jednak dla wielu osób, zwłaszcza tych, którzy nie kierują się myśleniem spiskowym, bieżąca polityczna rzeczywistość staje się coraz bardziej nieprzejrzysta. W tym politycznym chaosie każda strona stawia swoje zarzuty, oskarżając przeciwników o najcięższe przewinienia. Demokraci oskarżają Trumpa o współpracę z Rosjanami w celu osłabienia kampanii Hillary Clinton, a republikanie oskarżają media o tworzenie „fałszywych wiadomości” w celu obalenia prezydenta. W tej wojnie teorii spiskowych łatwo poczuć się zagubionym, nie wiedząc, gdzie leży prawda.

Chociaż klasyczne podejście do teorii spiskowych, polegające na obaleniu każdej z nich jako fałszywej, może wydawać się atrakcyjne, rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona. Warto zwrócić uwagę, że w polityce współczesnej coraz częściej powstają przypadki, w których trudno rozróżnić prawdę od fikcji, a granice między jednym a drugim są niejednoznaczne. W tym świecie oskarżeń, intryg i wzajemnych ataków na pewno każdy z nas zmaga się z poczuciem chaosu i braku stabilności.

W związku z tym warto podkreślić, że choć nie wszystkie teorie spiskowe są bezzasadne, to ich powszechne rozprzestrzenianie się nieuchronnie prowadzi do destabilizacji społeczeństw. Warto zatem przyjrzeć się krytycznie każdej teorii i ocenić, czy opiera się na rzeczywistych dowodach, czy jest jedynie częścią szerszego procesu politycznej manipulacji. Demokratyczne społeczeństwo wymaga od swoich obywateli czujności i umiejętności rozróżniania prawdy od fikcji, aby nie stać się ofiarą nowej, szkodliwej konspiracji.