Dewey i Lippmann to dwaj filozofowie, którzy, mimo podobnych celów, postrzegali demokrację i jej związki z wiedzą, wartościami i faktami w zupełnie odmienny sposób. Ich spór o to, czy możliwe jest osiągnięcie konsensusu w demokratycznym społeczeństwie, stanowi klucz do zrozumienia współczesnych problemów politycznych i epistemologicznych. Dewey, wierząc w zdolność zbiorowego rozumu, argumentował, że demokracja jest czymś więcej niż tylko mechanizmem podejmowania decyzji – jest metodą poznawania rzeczywistości, tworzonym wspólnie przez społeczeństwo konsensusem. Lippmann, z kolei, dostrzegał w tym niebezpieczeństwo, zauważając, że różnorodność wartości i podziały ideologiczne sprawiają, iż ostateczne postrzeganie faktów staje się niemożliwe do osiągnięcia w sposób obiektywny. Różnice te pozostają fundamentalne w zrozumieniu współczesnej sytuacji politycznej i społecznej.
Dewey dostrzegał demokrację jako proces twórczy, który łączy w sobie wartości, wiedzę i społeczną inteligencję. Jego zdaniem, to w zbiorowej interakcji, w dialogu i współdziałaniu ludzi, powstaje wiedza, która jest dostępna wszystkim. Demokracja dla niego to coś więcej niż tylko reguły rządzące państwem; to także sposób, w jaki społeczność tworzy wspólną percepcję rzeczywistości. Zdolność do konsensusu, do wypracowywania wspólnych wartości, jest dla Deweya podstawą funkcjonowania zdrowej demokracji. W jego ujęciu, społeczeństwo nie jest zbiorem oddzielnych jednostek, ale zorganizowaną wspólnotą, której siłą jest współpraca i dzielenie się doświadczeniem.
Lippmann natomiast miał zupełnie inne zdanie na temat możliwości osiągania konsensusu w społeczeństwie. Według niego, wartości są zbyt różnorodne i sprzeczne, by mogły stanowić podstawę do wspólnego postrzegania rzeczywistości. W jego ujęciu, społeczeństwo składa się z jednostek, które, mimo że żyją w tej samej wspólnocie, postrzegają świat w diametralnie różny sposób. Lippmann zauważał, że nasza percepcja świata jest kształtowana przez wartości, które nosimy w sobie, a nie przez obiektywne fakty. "Nie widzimy tego, co nasze oczy nie są przygotowane zobaczyć" – pisał. Ludzie widzą tylko te fakty, które pasują do ich światopoglądu, co prowadzi do tego, że różne grupy społeczne, polityczne czy ideologiczne postrzegają te same wydarzenia w zupełnie inny sposób.
Dewey wierzył w "organizowaną inteligencję", czyli zdolność społeczeństwa do tworzenia wiedzy i rozumienia rzeczywistości w sposób kolektywny. W tym kontekście demokracja staje się narzędziem do "odczytywania rzeczywistości" poprzez aktywny udział każdego członka społeczności. Lippmann natomiast dostrzegał w tym procesie iluzję – przekonanie, że możliwe jest stworzenie jednolitego obrazu świata, podczas gdy rzeczywistość jest zbyt zróżnicowana i nieprzewidywalna, by można było ją w pełni uchwycić za pomocą wspólnego konsensusu. Zatem, jak zauważa Lippmann, mamy do czynienia z "postfaktycznym światem", w którym to subiektywne postrzeganie wygrywa z obiektywnymi faktami, a społeczeństwo jest sparaliżowane przez względność wartości i opinii.
Jednym z kluczowych elementów tego sporu jest kwestia wartości i ich wpływu na percepcję faktów. Dewey stawiał na pierwszym miejscu zdolność do wspólnego wypracowywania wartości, które mogłyby stanowić fundament do tworzenia wiedzy. Lippmann dostrzegał w tym niebezpieczeństwo, ponieważ różnorodność wartości w społeczeństwie prowadzi do tego, że ludzie nie potrafią zgodzić się na to, co jest "prawdziwe". Różne ideologie, systemy przekonań i wartości skutkują tym, że jednostki postrzegają rzeczywistość w zupełnie odmienny sposób, a co za tym idzie, "fakty" stają się względne.
Warto zrozumieć, że demokracja nie jest jedynie procesem politycznym, ale także epistemologicznym. To, w jaki sposób postrzegamy świat, w dużej mierze zależy od naszych wartości. Zatem, jeśli wartości są podzielone, to i postrzeganie faktów staje się trudne do uzgodnienia. Współczesna polityka, z jej polaryzacją i rosnącymi podziałami, stanowi doskonały przykład tego, jak różnorodność wartości może wpływać na zdolność do wypracowywania wspólnego rozumienia rzeczywistości.
W kontekście współczesnych wydarzeń politycznych, społecznych i medialnych, zrozumienie tej dynamiki jest kluczowe. Społeczeństwa, w których dominują silne ideologie i wartości, mają trudność w osiągnięciu wspólnego porozumienia, ponieważ każda strona widzi "fakty" w sposób zgodny z własnymi przekonaniami. Ponadto, w erze postfaktów, media i technologia mają ogromny wpływ na kształtowanie opinii publicznej, często pogłębiając podziały i manipulując postrzeganiem rzeczywistości. Zatem, aby zrozumieć współczesne problemy demokracji, warto przyjrzeć się, jak wartości kształtują naszą percepcję faktów i jakie skutki niesie za sobą brak wspólnego konsensusu.
Czy postrzeganie faktów a poglądy polityczne mogą prowadzić do głębokiej polaryzacji społecznej?
W 1991 roku sprawa oskarżeń Anita Hill przeciwko Clarence’owi Thomasowi, w której Hill zarzuciła Thomasowi molestowanie seksualne, a on sam twierdził, że to politycznie motywowane kłamstwo, rozwinęła jedno z najważniejszych amerykańskich "definiujących faktów" (DFP). Spór ten, który stał się szeroko komentowaną debatą społeczną, nadal budzi skrajne i kontrowersyjne przekonania, ilustrując szerszą dyskusję na temat molestowania seksualnego w miejscu pracy. Choć każda ze stron miała swoje argumenty i dowody, sama debata jest przykładem tego, jak różne interpretacje faktów, które mogą wydawać się obiektywne, w rzeczywistości podlegają osobistym i ideologicznym filtrakom.
Zdecydowana polaryzacja, którą obserwujemy we współczesnych społeczeństwach, nie jest zjawiskiem nowym. Warto zauważyć, że choć zdarzenia takie jak strzelaniny Trayvona Martina czy Michaela Browna wciąż wywołują emocje, a także różne reakcje na temat rasizmu i brutalności policji, to głównie to, jak te wydarzenia są postrzegane, zależy od ogólnych poglądów, wartości i identyfikacji politycznej. Można zauważyć, że w przypadku spraw takich jak zabójstwo Trayvona Martina i późniejszy proces George’a Zimmermana, silnie podziały polityczne oraz wartości społeczne wpływają na sposób, w jaki oceniane są sprawy prawne i moralne. Istnieje silna korelacja pomiędzy poglądami politycznymi a opinią na temat sprawiedliwości wydanego wyroku, co jest szczególnie widoczne w sytuacjach, które dotyczą społecznych kwestii takich jak rasizm czy brutalność policji.
Zachowanie wobec takich faktów nie jest neutralne, ale raczej kształtowane przez wartości, które wykraczają poza same wydarzenia. Na przykład osoby o bardziej indywidualistycznym podejściu będą miały większą tendencję do aprobacji wyroku uniewinniającego Zimmermana, podczas gdy ci, którzy kierują się bardziej kolektywistycznymi wartościami, będą skłonni do jego odrzucenia. W tym kontekście, poglądy na temat takich wydarzeń są w dużej mierze zależne od postrzeganego porządku społecznego i historycznego, co stwarza silną polaryzację społeczną i polityczną.
Dzięki takim wydarzeniom jak procesy związane z Kavanaughem, widać, jak głęboko zróżnicowane stają się opinie na temat wydarzeń w zależności od tego, jakie wartości dominują w danej grupie społecznej. Społeczna debata wokół oskarżeń o molestowanie seksualne – czy to w przypadku Kavanaugha, czy też w innych sytuacjach – często staje się polem bitwy o to, które fakty są prawdziwe, a które stanowią polityczną manipulację. Przy czym, jak pokazują badania, podziały te mogą sięgać znacznie głębiej, obejmując nie tylko interpretację faktów, ale także sposób postrzegania siebie i innych w kontekście szerszych tożsamości politycznych i ideologicznych.
W obliczu takich zjawisk warto dostrzec, jak bardzo społeczne postrzeganie faktów może wpłynąć na same procesy społeczne. Kiedy różne grupy polityczne i ideologiczne nie tylko nie zgadzają się w kwestiach faktów, ale także postrzegają siebie nawzajem jako "złych ludzi" lub "wrogów", prowadzi to do erozji społecznej spójności. Zamiast poszukiwania wspólnego gruntu, społeczeństwa coraz częściej dążą do dehumanizacji "przeciwnika", co prowadzi do braku wzajemnego zrozumienia.
To zjawisko nie jest tylko problemem politycznym – ma także głębokie konsekwencje społeczne. Zwiększa się nieufność między grupami, a to prowadzi do pogłębiającej się polaryzacji. Osoby o odmiennych poglądach często traktowane są jako osoby niegodne zaufania, co wywołuje zjawisko "zamkniętych bańek informacyjnych", w których każda strona funkcjonuje w oparciu o własne, często zmanipulowane wersje faktów.
Jest to również wyraźnie widoczne w kontekście rosnącej liczby publicznych sporów, które już nie są postrzegane jako konstruktywne różnice opinii, ale raczej jako starcia, w których jedna strona musi zostać "pokonana". Współczesna kultura polaryzacji jest w znacznej mierze efektem wzrastającej niechęci do uznawania faktów, które wykraczają poza naszą własną bańkę społeczną. W efekcie, zamiast promować dialog i wzajemne zrozumienie, spory o fakty mogą prowadzić do jeszcze większej izolacji grup i, w konsekwencji, osłabienia społeczne fundamenty wspólnoty.
W takich warunkach, rozmowy o faktach – w tym o tych, które leżą u podstaw politycznych debat – stają się coraz trudniejsze, a skutki tego są widoczne w każdym aspekcie życia społecznego. Co więcej, łatwość, z jaką przekonania stają się twarde, a zmiana opinii staje się coraz bardziej nieosiągalna, może prowadzić do pogłębiającej się nienawiści i braku szacunku dla innych poglądów. Ostatecznie, może to prowadzić do zjawisk takich jak spadek zaufania do instytucji społecznych, wzrost zamkniętych i wrogo nastawionych grup, a także osłabienie samego rdzenia demokratycznego społeczeństwa.
Populizm a Kryzys Zaufania do Ekspertów i Uniwersytetów
Populizm to termin o wielu twarzach, który opisuje różnorodne ruchy polityczne na całym świecie. Choć może przyjmować różne formy w zależności od regionu, w sercu populizmu leży jeden zasadniczy element: opozycja między „czystymi” obywatelami, czyli zwykłymi ludźmi, a korumpującymi elitami, które rzekomo chcą zniszczyć suwerenność i dobrobyt społeczeństw. Populistyczna retoryka często stawia na pierwszym planie walkę z elitami, zarówno w kontekście ekonomicznym, jak i intelektualnym, wyrażając przekonanie, że prawda i mądrość leżą w rękach zwykłych ludzi, a nie wykształconych ekspertów czy polityków.
W kontekście współczesnego populizmu w Stanach Zjednoczonych, pojawia się zjawisko, które można określić jako „epistemologię faktów”. To pogląd, zgodnie z którym przekonania przeciętnych obywateli są tymi, które powinny być uznawane za prawdziwe. Oznacza to, że to, co myśli „środkowa Ameryka”, jest tym, co naprawdę jest dobre i prawdziwe. Z tego punktu widzenia populizm stawia na doświadczenie ludzi, którzy nie są wykształceni na poziomie akademickim, ale za to posiadają „prawdziwą” wiedzę o świecie. W oczach populistów akademicy, media czy politycy są niegodni zaufania, a ich opinie – w porównaniu do przekonań „zwykłych ludzi” – są często podejrzane.
Z kolei pojęcie „śmierci ekspertów” jest bezpośrednio związane z erozją autorytetu naukowego w oczach społeczeństwa. Tom Nichols w swojej książce „The Death of Expertise” zwraca uwagę na niepokojący trend, w którym kompetencje i wiedza profesjonalistów i specjalistów są marginalizowane, a miejsce ich zajmują opinie i przekonania osób bez specjalistycznej wiedzy. Nichols wskazuje na kilka kluczowych przypadków, w których eksperci okazali się błędni, jak chociażby nieprawidłowe przewidywania dotyczące upadku ZSRR czy błędy w analizach przedwyborczych w 2016 roku. To nie tylko obniża zaufanie do ekspertów, ale także umożliwia populistom lansowanie własnych przekonań o wyższości „zwykłych ludzi” nad elitami intelektualnymi.
Kiedy populizm zdobija popularność, pojawia się także silne przeciwstawienie się elitom, w tym wykształconym intelektualistom, którzy stają się symbolem nadmiernej władzy i oderwania od „prawdziwego życia”. Populizm nie jest antykapitalistyczny, ale z pewnością sprzeciwia się elitom, które wydają się oderwane od problemów codziennego życia obywateli. Często można zaobserwować, jak przedstawiciele elit stają się obiektami drwin, a ich wykształcenie staje się czymś, co powoduje, że są postrzegani jako oderwani od rzeczywistości.
Uniwersytety, które tradycyjnie pełniły funkcję głównego autorytetu w zakresie wiedzy, znalazły się w centrum tego kryzysu. Są one postrzegane przez populistów jako instytucje, które nie tylko nie odpowiadają na potrzeby społeczeństwa, ale także nadużywają swojej pozycji w celu narzucenia swojej ideologii. W społeczeństwie, w którym wiedza jest coraz łatwiej dostępna dzięki Internetowi, uniwersytety zaczynają tracić swoją pozycję jako ostateczni arbitrowie prawdy.
Wzrost popularności ruchów antynaukowych, takich jak np. ruchy przeciwko szczepionkom, doskonale ilustruje, jak zignorowanie ekspertyzy może prowadzić do poważnych zagrożeń dla zdrowia publicznego. Ludzie, którzy wątpią w naukowe dowody na skuteczność szczepień, nie kierują się wiedzą uznanych ekspertów, ale osobistymi przekonaniami, które są kształtowane przez populistyczne podejście do wiedzy.
Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt – populizm nie tylko stawia na doświadczenie zwykłych ludzi, ale także podważa autorytet elit poprzez wyśmiewanie ich i obnażanie ich słabości. To, co kiedyś było traktowane jako wyraz mądrości czy doświadczenia, teraz jest często przedstawiane jako przejaw arogancji i ignorancji. W takim kontekście populizm staje się nie tylko narzędziem politycznym, ale także sposobem redefinicji pojęcia wiedzy i autorytetu w społeczeństwie.
Kluczowe jest zrozumienie, że współczesny populizm nie tylko podważa autorytet ekspertów, ale w sposób systematyczny zmienia sposób, w jaki społeczeństwo podchodzi do wiedzy i prawdy. Z jednej strony mamy do czynienia z ogromnym rozwojem informacji i łatwym dostępem do wiedzy, z drugiej strony – z rosnącą nieufnością do instytucji naukowych i tradycyjnych źródeł wiedzy. To tworzy społeczne napięcie, w którym ciężko jest ustalić, co jest prawdą, a co nie.
Sytuacja ta prowadzi do spadającego zaufania do uniwersytetów, których rola w społeczeństwie jest coraz bardziej marginalizowana. W efekcie, społeczeństwo staje się coraz bardziej podzielone, a próba znalezienia obiektywnej prawdy staje się coraz trudniejsza, ponieważ każda strona wierzy w swoją wersję rzeczywistości, często pomijając wiedzę ekspertów.
Jak fałszywe informacje wpływają na decyzje polityczne i społeczne?
Współczesne społeczeństwa są coraz bardziej narażone na wpływ fałszywych informacji, które kształtują nasze postawy polityczne i społeczne. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w krajach, gdzie polityczna polaryzacja osiąga poziom, który utrudnia porozumienie pomiędzy różnymi grupami obywateli. Wzrost popularności mediów społecznościowych i zróżnicowanych źródeł informacji powoduje, że łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej jest dotrzeć do ludzi z ideologiami i narracjami, które wzmacniają ich własne przekonania, niekoniecznie opierając się na faktach.
Jednym z głównych mechanizmów, które stoją za tym procesem, jest tzw. efekt "backfire", czyli sytuacja, w której prezentowanie faktów zaprzeczających danym przekonaniom nie tylko ich nie zmienia, ale wręcz je utwierdza. Badania pokazują, że ludzie w obliczu informacji sprzecznych z ich przekonaniami często zamiast zmieniać zdanie, jeszcze mocniej je utrwalają, traktując nowe informacje jako atak na ich system wartości. Zjawisko to jest szczególnie silne w przypadku kwestii ideologicznych, takich jak polityka, religia czy kwestie społeczne.
Jednak nie tylko same fałszywe informacje mają wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Istotnym elementem jest również sposób, w jaki media prezentują te informacje. W badaniach nad polaryzacją mediów zaobserwowano, że media o wyraźnych preferencjach politycznych, takie jak Fox News czy CNN, potrafią skutecznie utrwalać określoną wizję rzeczywistości w umysłach swoich odbiorców, poprzez selektywne prezentowanie faktów, które odpowiadają ich światopoglądowi. Zjawisko to prowadzi do jeszcze większego podziału społeczeństwa, ponieważ ludzie z różnych stron politycznej barykady odbierają te same wydarzenia w zupełnie odmienny sposób.
Koncentracja na emocjach zamiast na racjonalnym przetwarzaniu informacji staje się kolejnym kluczowym czynnikiem w tym procesie. Badania wykazują, że kwestie polityczne stają się dla ludzi nie tylko przedmiotem logicznych analiz, ale także pola identyfikacji społecznej. W tym kontekście to nie tyle racjonalne argumenty, co poczucie przynależności do danej grupy politycznej, staje się fundamentem w postrzeganiu świata. W takim środowisku, gdzie dominują emocje, osoby o przeciwnych poglądach nie są traktowane jako "ludzie z innym zdaniem", ale jako "wrogowie", co pogłębia polaryzację.
Również kwestia edukacji jest nie bez znaczenia. Wpływ wykształcenia na opinie polityczne jest jednym z najczęściej analizowanych wątków w badaniach społecznych. Z jednej strony wyższy poziom edukacji może ułatwiać obiektywne przetwarzanie informacji, z drugiej – może prowadzić do utwierdzania się w przekonaniach, szczególnie w przypadku wykształconych osób, które już wcześniej były podatne na określone ideologie. To zjawisko prowadzi do tzw. "efektu selektywnej ekspozycji", czyli unikania kontaktu z informacjami, które mogłyby zmienić nasz światopogląd.
Warto również zauważyć, że zmiany w sposobie konsumpcji mediów mają znaczący wpływ na naszą percepcję rzeczywistości. Internet i media społecznościowe z jednej strony dają dostęp do szerokiego wachlarza informacji, z drugiej – stają się one narzędziami, które pozwalają na budowanie wirtualnych bańek informacyjnych. Zjawisko to sprawia, że ludzie otaczają się treściami, które tylko utwierdzają ich w przekonaniach, a nie stawiają wyzwań intelektualnych.
Ostatecznie warto pamiętać, że błędne przekonania nie są jedynie wynikiem działania mediów czy politycznych manipulacji. Istotnym czynnikiem jest także nasza własna podatność na błędy poznawcze, które sprawiają, że łatwiej ulegamy dezinformacji. Człowiek ma naturalną tendencję do przyjmowania informacji, które pasują do jego już istniejących przekonań, a odrzucania tych, które się z nimi nie zgadzają. To zjawisko, znane jako "błąd potwierdzenia", prowadzi do tego, że fałszywe informacje mogą być uznawane za prawdziwe, jeśli odpowiadają naszym przekonaniom.
W obliczu tych wyzwań, kluczowe staje się zrozumienie, że walka z dezinformacją to nie tylko kwestia zmiany mediów czy narzędzi edukacyjnych, ale także głęboka zmiana w sposobie, w jaki podchodzimy do wiedzy, rozumienia innych ludzi i naszego zaangażowania w życie publiczne.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский