Scott Pruitt, były administrator Agencji Ochrony Środowiska (EPA), stawał się symbolem absurdalnych wydatków i kontrowersyjnych decyzji, które budziły oburzenie nie tylko wśród polityków, ale i obywateli. Pomimo istnienia zasad i regulacji, Pruitt regularnie podróżował w klasie biznes lub pierwszej na pokładzie komercyjnych linii lotniczych, a gdy to było niemożliwe, wynajmował prywatne odrzutowce czy samoloty wojskowe. Jego wymagania dotyczące ochrony osobistej były równie rozrzutne. Zatrudniony zespół ochrony kosztował podatników ponad 2 miliony dolarów rocznie. Ponadto, wydał 40 000 dolarów na dźwiękoszczelną kabinę w swoim biurze, co później zostało uznane za naruszenie przepisów dotyczących wydatków publicznych. Kolejne 10 000 dolarów poszło na zamontowanie biometrów w jego biurze, a na dwanaście spersonalizowanych piór wydał około 1500 dolarów. Po wielu skandalach i wezwaniu do jego dymisji przez ponad 30% kongresmenów, Pruitt ustąpił ze stanowiska w lipcu 2018 roku. Dwa dochodzenia w sprawie jego nadużyć zakończyły się jednak po jego odejściu, ponieważ Biuro Inspektora Generalnego EPA nie miało już uprawnień do wzywania świadków po jego rezygnacji.

Po Pruittcie, EPA objął Andrew Wheeler, który przez wielu był postrzegany jako osoba bardziej spokojna, choć jego kadencja również niosła ze sobą kontrowersje. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, Wheeler nie był bezpośrednio związany z publicznymi skandalami, ale jego polityka stawiała pod znakiem zapytania podstawy ochrony środowiska w USA. Wheeler, będący prawnikiem i byłym lobystą w przemyśle węglowym, zaczął swoją kadencję od osłabienia przepisów dotyczących usuwania odpadów z kopalń węgla. Wprowadził zmiany, które umożliwiły m.in. łatwiejszy dostęp do wód gruntowych zanieczyszczonych odpadami węglowymi. Zmniejszył również restrykcje zawarte w ustawie o czystej wodzie, osłabił przepisy ograniczające emisję rtęci, a także próbował zmniejszyć normy efektywności paliwowej. Najważniejszym jednak elementem jego kadencji stała się systematyczna likwidacja roli nauki w tworzeniu polityki ochrony środowiska.

Wheeler rozpoczął od likwidacji stanowiska Doradcy Naukowego EPA, którego celem było zapewnienie, by polityki agencji oparte były na solidnych badaniach naukowych. Ponadto zlikwidował biuro ochrony zdrowia dzieci, które prowadziło badania na temat zagrożeń środowiskowych szczególnie niebezpiecznych dla najmłodszych. Następnie rozwiązał także Komitet Doradczy ds. Cząsteczek Stałych oraz zignorował konieczność zwołania nowego panelu doradczego ds. ozonu. Jego kontrowersyjne propozycje w zakresie naukowych podstaw decyzji agencji miały na celu wprowadzenie zasad, które uniemożliwiałyby wykorzystywanie badań, które nie są publicznie dostępne lub nie mogą być powtórzone przez innych naukowców. To oznaczało, że większość badań, w tym te związane z epidemiologią, byłyby wyłączone z procesu podejmowania decyzji. Tego typu propozycje spotkały się z ostrą krytyką ze strony wielu towarzystw naukowych i medycznych, które uznały je za przejaw ignorancji wobec dowodów naukowych.

Wheeler, mimo że próbował zdystansować się od skrajnych poglądów swoich poprzedników, takich jak senator James Inhofe, który uznawał zmiany klimatyczne za mit, wciąż głosił opinię, że wpływ człowieka na globalne ocieplenie jest niejasny. W rzeczywistości jego postawa wobec nauki i zmian klimatycznych była zgodna z poglądami osób, które kwestionują ustalenia naukowców na temat antropogenicznych przyczyn ocieplenia klimatu. Jego stanowisko, wyrażane w czasie przesłuchania przed komisją, sugerowało, że choć człowiek może mieć wpływ na klimat, to nie jest do końca jasne, w jaki sposób. Tego typu wypowiedzi byłyby zrozumiałe dla osoby, która ma w swojej przeszłości pracę jako doradca senatora Inhofe'a, znanego z publicznego zaprzeczania istnieniu zmian klimatycznych.

Warto zauważyć, że podobnie jak Wheeler, Tom Price, były sekretarz ds. zdrowia i usług społecznych (HHS), stawał się symbolem marnotrawienia publicznych pieniędzy. W 2017 roku, Price zapowiedział redukcję budżetu na podróże w swojej agencji, wskazując na konieczność oszczędności. Jednak po ujawnieniu informacji, że sam wydawał miliony dolarów na podróże prywatnymi samolotami oraz wojskowymi samolotami do miast, które były łatwo dostępne komunikacją publiczną, jego stanowisko stało się nie do utrzymania. Wkrótce po tym skandalu Price zrezygnował ze stanowiska, a jego rekord najkrótszej kadencji w historii HHS pozostaje niezatarte. Jego stosunek do nauki, podobnie jak w przypadku Pruitta i Wheelera, obejmował publiczne odrzucenie konsensusu naukowego w kwestii zmian klimatycznych. Price w swoich wypowiedziach niejednokrotnie kwestionował ustalenia naukowców, twierdząc, że zmiany klimatyczne są procesem naturalnym i nie do końca wiadomo, jaki wpływ na nie mają działania człowieka.

Kiedy rząd angażuje się w decyzje, które podważają naukowe dowody i kwestionują zagrożenia związane z ochroną środowiska, wpływa to na całokształt polityki. Zmiana podejścia do zmian klimatycznych czy osłabienie naukowego podejścia do ochrony zdrowia może mieć dalekosiężne konsekwencje dla przyszłości planety. Takie działania rządu stanowią wyzwanie dla społeczeństwa, które musi domagać się odpowiedzialności i trzymać rządy w ryzach, aby zapobiec zaniedbaniom, które mogą prowadzić do katastrofalnych skutków. Przyjęcie postawy opartej na ignorancji wobec nauki i opóźnianie decyzji opartych na dowodach naukowych grozi poważnymi konsekwencjami, które dotkną nas wszystkich, zarówno teraz, jak i w przyszłości.

Jak religijne instytucje reagowały na pandemię COVID-19?

Pandemia COVID-19 wywołała szereg kontrowersji, zwłaszcza w kontekście reakcji kościołów i organizacji religijnych. Jednym z najbardziej interesujących i zarazem niepokojących elementów tej reakcji była postawa wielu liderów religijnych, którzy stawiali zdrowie fizyczne swoich wiernych w opozycji do zdrowia duchowego. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na stanowisko przedstawicieli Kościoła katolickiego, którzy traktowali pandemię jako próbę wiary, a nie kryzys zdrowotny wymagający odpowiedzialnych działań ochrony publicznej.

Na przykład, arcybiskup Andrzej Dzięga w jednym ze swoich listów do wiernych podkreślał, że chrześcijanie nie powinni bać się pandemii, gdyż „Chrystus nie rozprzestrzenia zarazków i wirusów”. Twierdził, że pandemia była dziełem szatana, który próbował zniechęcić wiernych do uczęszczania na msze. Wskazywał również, że ci, którzy obawiają się zakażenia, powinni odrzucić te lęki, wykrzykując: „Idź precz, szatanie!”. To stwierdzenie jest nie tylko przykładem złych porad medycznych, ale także wskazuje na pewną teologiczną retorykę, w której wysiłki władz mające na celu izolowanie ludzi od siebie są utożsamiane z działaniem diabła. W tej perspektywie zamknięcie kościołów i ograniczenie uczestnictwa w mszach zostało odczytane jako próba zniszczenia duchowego zdrowia wiernych, co, w oczach niektórych duchownych, miało być działaniem przeciwko Bogu.

Ten temat był również poruszany przez księdza Charlesa Pope’a z Waszyngtonu, który w obliczu pandemii publicznie wyraził oburzenie, że tak wiele kościołów katolickich w USA postanowiło zamknąć swoje drzwi. Pope przekonywał, że troska o zdrowie fizyczne nie powinna przeważać nad duchowym zdrowiem wiernych, a decyzja o zawieszeniu mszy była aktem braku odwagi i wiary. Porównał tę sytuację do działań św. Karola Boromeusza, który podczas epidemii dżumy w Mediolanie w XVI wieku nie uciekał, lecz troszczył się o wiernych. Jednak, analizując te słowa w kontekście współczesnej wiedzy naukowej, należy przyznać, że choć Borromeo działał w czasach, kiedy panowało przekonanie o szkodliwości powietrza w miastach, to dzisiejsza medycyna pokazuje, że jego działania w rzeczywistości mogły nasilić epidemię. Tak więc, porównanie z tą postacią wydaje się wątpliwe, gdyż dzisiejsze zrozumienie pandemii COVID-19, oparte na badaniach wirusologicznych, nie zostawia miejsca na romantyzowanie działań narażających zdrowie i życie innych.

Równocześnie, w czasie pandemii, niektóre firmy i organizacje religijne podjęły kroki, które bardziej niż troską o zdrowie swoich pracowników, kierowały się przekonaniem o boskiej opiece i sile modlitwy. Przykładem może być komunikat CEO sieci Hobby Lobby, Davida Greena, który w marcu 2020 roku przekonywał swoich pracowników, że „Bóg jest w kontrolowaniu tej burzy”. Jego małżonka, Barbara, miała rzekomo otrzymać od Boga słowa „prowadź, strzeż i kształtuj” jako zapewnienie, że firma przetrwa kryzys dzięki bożej opatrzności. To podejście, które w rzeczywistości nie uwzględniało rzeczywistego zagrożenia zdrowia, a także zmuszało pracowników do wyboru między zdrowiem a pracą, stanowiło przykład religijnego nacisku, który w czasach pandemii mógł mieć tragiczne konsekwencje. Hobby Lobby początkowo opierało się na zamknięciu sklepów, a niektóre lokalizacje zostały otwarte mimo nakazów lockdownu. Dopiero po wzroście opinii publicznej, zrezygnowano z tego stanowiska, ale nie bez wcześniejszego zmuszenia pracowników do decyzji, które mogły narazić ich na niebezpieczeństwo.

Podobne przypadki miały miejsce w innych organizacjach religijnych, takich jak The Ark Encounter w USA, tematyczny park stworzony przez zwolenników kreacjonizmu. Początkowo park opierał się zaleceniom zdrowotnym, tłumacząc, że zachowuje odpowiednie standardy czystości. Tego typu podejście, które lekceważyło zdrowie publiczne, było charakterystyczne dla wielu duchownych i liderów religijnych, którzy traktowali pandemię jako sprawę drugorzędną wobec swojej misji duchowej.

Warto w tym kontekście zrozumieć, że takie postawy mogą nie tylko zagrażać zdrowiu i bezpieczeństwu wiernych, ale także wpływać na postrzeganą odpowiedzialność liderów religijnych. Prawdziwa troska o ludzi powinna uwzględniać zarówno ich zdrowie duchowe, jak i fizyczne. Ignorowanie naukowych dowodów na istnienie wirusów, a także lekceważenie działań mających na celu ochronę zdrowia publicznego, może prowadzić do niepotrzebnych strat. Takie postawy mogą mieć długotrwałe konsekwencje, nie tylko w kontekście zdrowia, ale także w odbiorze wiary jako instytucji odpowiedzialnej za dobro swoich wiernych. Pandemia, jako globalne wyzwanie, wymagała odpowiedzialności, mądrości i empatii — cech, które powinny charakteryzować każdego lidera religijnego.