Biała chrześcijańska liberałność opiera się na założeniu wolnego rynku, wierze w Boga, który zapewnia możliwości w systemie politycznym opartym na obietnicach wolności i dążeniu do szczęścia. W tym ujęciu dobrobyt jest wynikiem ciężkiej pracy, niezależności i zdolności inwestowania w aktywa wymagające dużego kapitału, takie jak nieruchomości, akcje i obligacje. Jednak ten model często ignoruje struktury społeczne, które utrudniają gromadzenie majątku przez osoby z marginesu społecznego. Kościoły, wzorowane na chrześcijańskim modelu liberałnym, promują indywidualną pewność siebie wśród wiernych, zachęcając ich do samodzielności ekonomicznej i wspierając ich aktywność w gospodarce rynkowej.

Pastorzy, którzy wyznają ideologię chrześcijańskiej liberałności, uważają, że utrzymanie kościołów w stanie zwolnienia z podatków, pozwalając im aktywnie angażować się w świadczenie usług społecznych, zaoszczędziłoby rządom więcej pieniędzy, niż gdyby nałożyły na nie opodatkowanie. Kościoły nie miałyby tylko rozdawać pieniędzy, ale ich rolą byłoby podniesienie ludzi do aktywnego udziału w systemie prywatnej przedsiębiorczości. W teologii dobrobytu celem dla chrześcijanina w codziennym życiu jest tworzenie bogactwa, które przynosi korzyści zarówno jednostce, jak i kościołowi (przez dziesięciny i ofiary), a także społeczeństwu (poprzez stymulowanie gospodarki, opłacanie pracowników i wspieranie charytatywne). W tym kontekście najwięksi bohaterowie moralności to sukcesywni przedsiębiorcy.

Patrząc wstecz, biała chrześcijańska liberałność stanowi specyficzny amerykański framework społeczno-polityczny, którego korzenie sięgają okresu Gilded Age w Stanach Zjednoczonych. To czas, gdy rozwój przemysłowy i korporacyjne struktury finansowe doprowadziły do ogromnego wzrostu majątków niewielkiej grupy protestanckich elit (takich jak Carnegie, Getty, Rockefeller, Vanderbilt). Elity te akceptowały wówczas założenie, że społeczeństwo składa się z autonomicznych, racjonalnych jednostek zdolnych do samodzielnego kształtowania swojego losu. W tym czasie historia pracy w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w kontekście niewolnictwa i wykluczenia czarnoskórej ludności oraz migrantów, była ignorowana. Wykluczanie czarnych, Chińczyków, Meksykanów, a także innych mniejszości, które były wykorzystywane jako tania siła robocza, miało istotny wpływ na to, jak rozwijała się amerykańska gospodarka. Przemiany te zostały jednak często zapomniane lub celowo pominięte w mainstreamowych narracjach.

Pomimo ogromnych dochodów, które przynosił rozwój korporacji, wykluczenie czarnoskórej ludności z dostępu do kapitału pozostaje jednym z najistotniejszych zagadnień w historii amerykańskiego systemu gospodarczego. Podobnie jak inne grupy imigracyjne, które były traktowane jako tania siła robocza, czarni, Meksykanie czy Chińczycy byli systematycznie pozbawiani możliwości gromadzenia majątku. Praktyki wykluczające były powodem, dla którego rozwój gospodarczy kraju w XIX wieku często ukazywano w sposób idealizowany. W ten sposób biała chrześcijańska liberałność stawała się elementem większego procesu, w którym jednostki o białym kolorze skóry oraz ci, którzy „przechodzą” na białych, uzyskiwali dostęp do zasobów, z których inni byli wykluczani.

Warto zaznaczyć, że chrześcijańscy liberałowie nie tylko ignorowali te nierówności, ale także aktywnie sprzeciwiali się ruchowi Ewangelii Społecznej, który uznawano za zagrożenie socjalizmem. Zamiast tego, wykształcili alternatywną teologię wspierającą zasady wolnorynkowe. Dzięki hojności wielkich przedsiębiorców, takich jak właściciele firm Chrysler, General Motors czy Eastern Airlines, wspierano wyznawców tej teologii. Ich celem było pokazanie, że zasady wolnego rynku są zgodne z biblijnymi prawdami i etyką. Równocześnie pojawiły się organizacje, takie jak Spiritual Mobilization, które prowadziły działalność mającą na celu przekonanie duchowieństwa, że prawdziwa religijność znajduje swoje źródło w popieraniu kapitalizmu.

W tym kontekście warto zauważyć, że fundamentem tego typu liberalnej teologii jest nie tylko wierność tradycji biblijnej, ale także określona interpretacja rynkowych mechanizmów, w której zysk staje się celem nadrzędnym, a religia usprawiedliwia te mechanizmy jako zgodne z wolą Bożą. To podejście wciąż ma swoje wpływy w współczesnym amerykańskim społeczeństwie, gdzie wiele osób i organizacji, wyznając podobne wartości, wciąż broni wolnego rynku jako formy realizacji boskich celów.

Warto również zrozumieć, że biała chrześcijańska liberałność nie jest jedynie historią przeszłości, lecz ideologią, która wciąż kształtuje sposób myślenia o ekonomii, polityce i religii. To przekonanie o samowystarczalności jednostki oraz niezależności od państwa, które wciąż ma swoje korzenie w XIX-wiecznych zasadach kapitalizmu, wciąż wpływa na sposób zarządzania gospodarką i postrzegania osób, które nie mają dostępu do takich samych możliwości.

Jak Donald Trump ujawnia prawdziwą naturę amerykańskiego nacjonalizmu chrześcijańskiego?

Amerykański nacjonalizm chrześcijański, szczególnie widoczny w czasie prezydentury Donalda Trumpa, ma głębokie korzenie w historii Stanów Zjednoczonych. Trudno ignorować fakt, że ten ruch nie tylko zmienia sposób postrzegania roli religii w polityce, ale również redefiniuje granice tożsamości narodowej i kulturowej w kontekście współczesnej Ameryki. Przyjrzenie się temu zjawisku w kontekście Trumpa pozwala na lepsze zrozumienie jego politycznej siły i powiązań z szeroko rozumianym konserwatyzmem, który, choć może wydawać się obecnie bardziej zróżnicowany, wciąż ma swoje źródła w nacjonalistycznym i religijnym fundamencie.

Szczególną cechą amerykańskiego nacjonalizmu chrześcijańskiego jest próba połączenia przekonań religijnych z narodową tożsamością. Nacjonalizm ten, nazywany przez niektórych obserwatorów jako "chrześcijański fundamentalizm", zyskuje na sile zwłaszcza wśród białych, protestanckich konserwatystów, którzy obawiają się utraty swojej dominującej pozycji w społeczeństwie. Ruch ten nie tylko sprzeciwia się liberalnym wartościom, ale stawia również religię w centralnym punkcie amerykańskiej polityki, często utożsamiając patriotyzm z praktykami religijnymi. Pod wpływem takiej ideologii, społeczności, które czują się marginalizowane, zaczynają łączyć religię z politycznym oporem wobec zmian społecznych i kulturowych.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Donald Trump, nie będąc tradycyjnym "religijnym" politykiem, zdołał zyskać ogromne wsparcie tej grupy wyborców. Przemówienia Trumpa, pełne odniesień do Boga i amerykańskich wartości chrześcijańskich, sprawiają wrażenie, jakby wpasowywały się w tę narrację o "wyjątkowości" Stanów Zjednoczonych. Jednym z najważniejszych punktów jego kampanii stało się przekonanie, że Trump jest obrońcą tradycyjnych wartości, co spotkało się z entuzjastycznym poparciem wielu protestantów ewangelikalnych. Przemiany społeczne i zmiany demograficzne, jak np. wzrost liczby osób określających się jako "nieskrzynia" (nones), czyli niewierzących, nie zmieniają tego trendu, wręcz przeciwnie – prowadzą do coraz bardziej radykalnej obrony tego, co dla wielu Amerykanów stanowi fundament ich tożsamości.

Trump skutecznie wykorzystał także zagrożenie związane z globalizacją i imigracją, które stały się centralnymi tematami jego polityki. Wzrost liczby imigrantów, w szczególności z krajów niechrześcijańskich, stał się podstawą argumentów, które łączyły obawy o "czystość" amerykańskiej tożsamości z retoryką nacjonalistyczną. Przy tym zachowanie równowagi pomiędzy religią a polityką stało się kluczowym elementem dla wielu wyborców Trumpa, którzy postrzegają go jako jedynego lidera, który może obronić wartości chrześcijańskie przed atakami "lewicowego" establishmentu.

Kwestia roli religii w polityce nie jest jednak ograniczona do jednej strony sporu. Współczesna Ameryka, która staje się coraz bardziej zróżnicowana pod względem religijnym i kulturowym, musi zmierzyć się z pytaniem o miejsce religii w życiu publicznym. Coraz więcej osób nie identyfikuje się z żadną religią, co stanowi wyzwanie dla polityków i aktywistów, którzy stawiają na integrację religijnych zasad z polityką narodową. Jednocześnie, krytycy nacjonalizmu chrześcijańskiego wskazują na to, że promowanie takiej ideologii prowadzi do marginalizacji mniejszości, a także podważa podstawowe wartości wolności religijnej i równości.

Warto również zauważyć, że chrześcijański nacjonalizm nie jest tylko zjawiskiem amerykańskim, choć w Stanach Zjednoczonych przybrał on szczególną formę. Jego ścisłe powiązanie z polityką konserwatywną i antyliberalną sprawia, że jest to zjawisko, które znajduje odzwierciedlenie w innych krajach, szczególnie tam, gdzie konserwatywne rządy i religijne wartości wciąż dominują w przestrzeni politycznej. Zatem zrozumienie amerykańskiego nacjonalizmu chrześcijańskiego pozwala na dostrzeganie podobnych trendów w innych częściach świata, gdzie religia staje się integralnym elementem politycznego krajobrazu.

Kończąc, istotne jest, aby czytelnik miał świadomość, że amerykański nacjonalizm chrześcijański jest tylko jednym z elementów szerszej debaty o tożsamości narodowej, roli religii w społeczeństwie oraz sposobie, w jaki religia i polityka mogą współistnieć w współczesnym świecie. Warto zwrócić uwagę, że choć retoryka Trumpa może być interpretowana jako obrona tradycyjnych wartości, to tak naprawdę wprowadza ona nowy porządek polityczny, który ma na celu konsolidację władzy poprzez łączenie narodowej tożsamości z religijnym fundamentem. Ważne jest, aby zrozumieć, jak takie zjawisko wpływa na inne aspekty polityki, takie jak prawa mniejszości, relacje między kościołem a państwem oraz szeroko pojętą demokrację.