Kłamstwo jest wszechobecne. I trudno się temu dziwić. Istnieje nieskończenie więcej powodów, by kłamać, niż by mówić prawdę. Kłamstwo bywa opłacalne, skuteczne, wygodne. Być może nawet prawdomówność to mit, który opowiadamy sami sobie – baśń o wewnętrznej prawości, której i tak nigdy w pełni nie osiągniemy. A jednak żyjemy z przeświadczeniem – wręcz obsesją – że jesteśmy istotami mówiącymi prawdę lub że przynajmniej jesteśmy do tego zdolni. Ta wiara, absurdalna i zarazem konieczna, stanowi fundament wielu naszych działań i przekonań.

Psycholog Dan P. McAdams, autor The Strange Case of Donald J. Trump: A Psychological Reckoning, zaproponował intrygującą hipotezę: Donald Trump to człowiek pozbawiony wewnętrznej narracji. Egzystuje jako „człowiek epizodyczny”, który żyje wyłącznie chwilą obecną, nie integrując własnych doświadczeń w żadną spójną opowieść. Każdy dzień to nowa bitwa, ale te bitwy nie składają się na żadną wojnę. Nie ma stałych sojuszy, jasnych wrogów ani logicznej progresji wydarzeń. Jest tylko walka – nieustanna, chaotyczna, namiętna – z rzadka nagradzana krótkotrwałym zwycięstwem, równie często kończąca się porażką. Ale nawet porażki nie zapisują się w pamięci na długo.

Brak introspekcji, brak retrospekcji, brak myślenia o przyszłości – oto cechy, które McAdams przypisuje Trumpowi. Nie istnieje w nim głębia, przeszłość ani przyszłość. Tony Schwartz, ghostwriter książki The Art of the Deal, nazywa go „pustym naczyniem”. Mark Singer, autor Trump and Me, twierdzi, że jego istnienie to „życie niezakłócone szmerem duszy”. James Comey mówił o „pustce” i „głodzie afirmacji”, jakiego nigdy wcześniej nie widział u dorosłego człowieka.

Ta pustka wewnętrzna nie oznacza jednak braku wpływu czy charyzmy – wręcz przeciwnie. McAdams odwołuje się do postaci Jekylla i Hyde’a, przypominając, że u większości

Jak Donald Trump Manipulował Rodziną i Systemem – Analiza Przypadku Mary Trump

Mary Trump, bratanica byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donald Trumpa, po opublikowaniu swojej książki, nie była oszczędzana ani przez swoich zwolenników, ani przez krytyków. Jej obrońcy argumentowali, że jest stronnicza, podczas gdy osoby, które nie miały osobistego związku z rodziną Trumpów, twierdziły, że jej narracja jest mało obiektywna. Jednak to, co zaczęło się jako osobista opowieść o rodzinnych dramatach, szybko przekształciło się w ogólnokrajowy temat – w szczególności po tym, jak Mary pozwała swojego wuja Donalda, jego siostrę Maryanne Trump Barry, i brata Roberta Trumpa, który zmarł w 2020 roku, oskarżając ich o oszustwo i spisek cywilny. Pozew, złożony do Sądu Najwyższego w Nowym Jorku, opisywał, jak w latach 80-tych, po nagłej śmierci jej ojca, Freda Trumpa Jr., młoda Mary, mająca zaledwie 16 lat, została wplątana w procesy, które skutkowały utratą jej części majątku rodziny, wartego dziesiątki milionów dolarów.

W pozwie Mary Trump twierdzi, że członkowie jej rodziny, wykorzystując swoją pozycję w imperium Trumpów, zmusili ją do podpisania dokumentów, które skutkowały pozbawieniem jej interesów w rodzinnym majątku. Wskazuje na wyraźną manipulację ze strony rodziny, której celem było wyeliminowanie jej z przyszłych zysków i majątku. W ten sposób cała historia Mary Trump staje się nie tylko osobistym rozrachunkiem z rodziną, ale także ilustracją problemu, który dotyczy wielu osób – manipulacji, oszustwa i nadużyć w ramach bliskich, rodzinnych relacji, gdzie władza i pieniądze spotykają się z brakiem skrupułów.

Książka Mary Trump, zatytułowana "Too Much and Never Enough: How My Family Created the World’s Most Dangerous Man", pełni rolę krytycznej analizy nie tylko rodzinnych mechanizmów władzy, ale także szerszego obrazu amerykańskiej elity finansowej i politycznej. Jest to opowieść o tym, jak różne elementy – od wychowania przez ojca Donalda, po kulturalne i społeczne mechanizmy władzy – ukształtowały jednego z najbardziej kontrowersyjnych liderów współczesnej Ameryki. Historia Trumpa nie jest więc tylko opowieścią o polityce, ale także o fundamentalnych problemach społecznych i moralnych, które ciągle pozostają niewidoczne lub ignorowane przez większość opinii publicznej.

Warto zauważyć, że Mary Trump, przytaczając swoje doświadczenia, nie tylko ujawnia nieetyczne zachowania rodziny, ale także ukazuje, jak te same mechanizmy można zaobserwować w różnych aspektach życia amerykańskiego społeczeństwa – od korporacyjnych nadużyć, przez rodzinne dramaty, aż po stosowanie nieuczciwych praktyk finansowych w wielkich organizacjach. Nie bez powodu mówi się, że historia rodziny Trumpów to także historia amerykańskiego kapitalizmu, który nie boi się sięgać po nielegalne i nieetyczne metody, by umocnić swoją dominację na rynku.

Użycie przez Donalda Trumpa spółek z ograniczoną odpowiedzialnością (LLC) do ukrywania prawdziwego majątku, unikania płacenia podatków czy ochrony osobistych aktywów przed roszczeniami wierzycieli, to tylko jeden z przykładów na to, jak potężne jednostki potrafią manipulować systemem. Takie praktyki, choć nie zawsze nielegalne, pokazują, jak bardzo współczesne instytucje są zaprojektowane w taki sposób, by chronić bogatych przed odpowiedzialnością. Z drugiej strony, takie działania mają swoje konsekwencje, które Mary Trump dokładnie analizuje w swoim pozwie.

Dla wielu osób Mary Trump stała się symbolem ofiary, której życie zostało zrujnowane przez nieuczciwych członków rodziny. Jednocześnie jej książka staje się szeroką krytyką systemu, który pozwala takim nadużyciom na zaistnienie i utrzymywanie się przez długie lata. Nie jest to jednak tylko osobista zemsta. To także apel o sprawiedliwość i transparentność, której – jak się okazuje – brakuje nawet wśród najpotężniejszych rodzin.

Z tej perspektywy warto zadać sobie pytanie, jak podobne mechanizmy funkcjonują w innych częściach świata, w tym w Polsce, gdzie władza, zarówno ta polityczna, jak i gospodarcza, często wykorzystywana jest do ochrony interesów tych, którzy już posiadają. W polskim kontekście, warto przyjrzeć się, jak historia Mary Trump może posłużyć jako ostrzeżenie przed nieuczciwymi praktykami w polskich rodzinach biznesowych oraz instytucjach politycznych, które niejednokrotnie pozostają poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości.

Pomimo dramatycznego tonu jej książki, nie należy zapominać o szerszym obrazie – o systemie, który pozwala na powstawanie takich przypadków i przez wiele lat toleruje ich istnienie. Mary Trump przypomina nam, że chociaż walka o sprawiedliwość może być trudna i pełna osobistych kosztów, jest to jedyny sposób, by zapobiec kolejnym nadużyciom w przyszłości. Trzeba również pamiętać, że to, co stało się z Mary Trump, nie jest odosobnionym przypadkiem, ale częścią większego obrazu, który dotyczy wszystkich aspektów życia społecznego i gospodarczego. Warto zastanowić się, jakie mechanizmy sprawiają, że niektóre osoby są w stanie skutecznie manipulować innymi, a systemy – zarówno prawne, jak i polityczne – nie są w stanie im przeciwdziałać.

Jak Jared Kushner zbudował swoje imperium i jakie konsekwencje niosło to dla amerykańskiej polityki?

Jared Kushner, człowiek, który przejął stery w firmie Kushner Companies w wieku 23 lat po tym, jak jego ojciec trafił do więzienia, stał się symbolem młodego, bezwzględnego przedsiębiorcy, który, korzystając z podejrzanych źródeł finansowania, zbudował jedną z najpotężniejszych fortun w Nowym Jorku. Przez następne dziesięć lat, z pomocą pożyczek i podejrzanych pieniędzy, które mogły pochodzić z rosyjskich interesów, Jared zainwestował niemal 7 miliardów dolarów w nieruchomości, głównie w Nowym Jorku, w tym w biurowiec przy 666 Piątej Alei, który kupił za rekordową cenę 1,8 miliarda dolarów. W 2014 roku, razem z bratem Joshuą i Ryanem Williamsem, założył platformę inwestycyjną w nieruchomości online – Cadre, później znaną jako RealCadre LLC, której partnerami biznesowymi byli Goldman Sachs i miliarder George Soros.

Początkowo Jaredowi nie udało się uzyskać najwyższego dostępu do tajnych informacji (Top Secret Security Clearance), a w 2018 roku to sam prezydent Donald Trump musiał interweniować w sprawie jego zięcia. Powodem były m.in. niepełne deklaracje dotyczące jego inwestycji biznesowych, ukryte interesy, konflikty interesów i zarabianie na politykach, które Jared popierał w administracji Trumpa. Prawdziwy cel tej interwencji wydaje się być inny – w pełni kontrolowanej grze o władzę, gdzie każda figura polityczna była tylko narzędziem w rękach potentatów finansowych. Przykład Jareda i jego stosunków z Trumpem pokazuje, jak blisko powiązane były interesy biznesowe i polityczne, gdzie osobiste ambicje, pieniądze i władza wzajemnie się przenikały.

Początkowo mało kto zauważył, jak ważną rolę pełnił Jared w strukturach Trumpa. Choć nie był typowym politykiem, miał w sobie umiejętność czytania sytuacji i wykorzystywania okazji. Podobnie jak jego teść, Donald Trump, jego kariera opierała się na niewielkich zatajonych faktach i poświęceniu zasad dla osiągnięcia zamierzonych celów. Obaj, Trump i Kushner, korzystali z dobrodziejstw swoich ojców – Donald z protekcji w zdobywaniu licencji hazardowych w Atlantic City w latach 80., a Jared z szybkiego zdobywania politycznego wsparcia.

Jednakże to, co łączy tych dwóch mężczyzn, to nie tylko ambicja i brak skrupułów, ale także fakt, że wznosili się na wyżyny dzięki grze na wielkich pieniądzach i znajomościom. W tym samym czasie, Donald Trump potrafił wykorzystać słabości systemu politycznego, aby przeforsować swoje interesy, jak to miało miejsce przy uzyskaniu licencji na kasyna w New Jersey. W 1981 roku, po skandalach i błędach w dokumentach, Trump zdobył licencję na kasyno w rekordowym czasie, mimo licznych zatajonych informacji, które mogłyby go dyskwalifikować. Dzięki politycznym znajomościom z byłymi urzędnikami stanu New Jersey, Trump wymusił skrócenie procesu licencyjnego, pomijając kontrowersyjne aspekty swojej przeszłości.

W tej grze o władzę liczyły się nie tylko wielkie pieniądze, ale także umiejętność manipulowania systemem. Kushner i Trump – dwie postacie, które mimo swojej różnorodności, łączyły się w jednym: potrafili wykorzystać polityczne i biznesowe zależności na swoją korzyść, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami. Trump, na przykład, stawiał na groźby i manipulacje, by uzyskać szybkie i korzystne decyzje, w pełni świadom jak dalece może sięgać jego wpływ w amerykańskim systemie politycznym.

Należy zwrócić uwagę na jedną rzecz: choć zarówno Trump, jak i Kushner zyskali wiele dzięki nieuczciwym manewrom i układom, ich sukces nie był przypadkowy. Był wynikiem głębokiej znajomości systemu oraz umiejętności wykorzystania słabości instytucji państwowych i politycznych. Często to, co z pozoru wydaje się sukcesem opartym na "szczęściu", w rzeczywistości jest skomplikowaną grą o wpływy i dostęp do kluczowych zasobów, jakimi są pieniądze i polityczna ochrona. Warto zwrócić uwagę, jak takie praktyki wpływają na kształtowanie władzy w Stanach Zjednoczonych oraz na to, jak bezkarność osób zamożnych i wpływowych prowadzi do głębokich problemów systemowych.

Jak Trump wykorzystywał prawo łaski: polityka, pieniądze i przywileje

Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 2017–2021, w ostatnich dniach swojej kadencji wystąpił z wieloma decyzjami o ułaskawieniu i złagodzeniu wyroków. Wśród osób, które otrzymały łaskę, byli nie tylko jego bliscy współpracownicy, ale także osoby ze świata polityki, biznesu, a nawet show-biznesu. Zjawisko to stanowiło część szerszej polityki, w ramach której Trump przekładał swoje interesy na decyzje prawne, rozdając ułaskawienia według własnych preferencji, często kontrowersyjnych.

Warto przyjrzeć się liczbie i strukturze decyzji o łaskawieniach w kontekście poprzednich administracji. Za kadencji Trumpa przyznano łącznie 237 aktów łaski, w tym 143 ułaskawienia i 94 złagodzenia wyroków. To stosunkowo mała liczba w porównaniu do administracji Baracka Obamy, który przez osiem lat prezydentury udzielił 1927 aktów łaski. Niemniej jednak, Trump słynął z wyjątkowo kontrowersyjnych decyzji, takich jak ułaskawienie swojego byłego doradcy, Steve’a Bannona, czy skazanych biznesmenów, którzy mieli powiązania z jego administracją.

Wśród bardziej znanych przypadków, które miały miejsce w ostatnich dniach jego kadencji, byli m.in. Paul Manafort, były szef jego kampanii prezydenckiej, który był skazany za współpracę z Rosjanami w 2016 roku, oraz Michael Flynn, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, który dwukrotnie przyznał się do składania fałszywych zeznań przed FBI. Obaj zostali ułaskawieni w 2020 roku, co wywołało ogromne kontrowersje, jako że ich działania były szeroko komentowane w mediach i uważane za nieetyczne. Jednak decyzje Trumpa były świadectwem jego priorytetów – działania, które miały na celu nie tylko ochronę własnych interesów, ale także lojalnych sojuszników.

Inne znane postacie, które skorzystały z prezydenckiego łaskawego ułaskawienia, to m.in. Lil Wayne – znany raper, który był skazany za posiadanie broni w przeszłości, oraz Kodak Black – raper, który odbywał karę za fałszowanie dokumentów podczas zakupu broni. Również osoby z kręgów politycznych, takie jak Kwame Kilpatrick, były burmistrz Detroit, który spędził 28 lat w więzieniu za przestępstwa związane z korupcją, oraz Rick Renzi, były kongresman z Arizony, który był zaangażowany w korupcję, także otrzymali łaskę.

Nie można pominąć również bardziej kontrowersyjnych decyzji, takich jak ułaskawienie Alice Marie Johnson, kobiety, która spędziła 21 lat w więzieniu za udział w organizacji przemycającej kokainę. Johnson była również orędowniczką reformy więziennictwa i przyjaciółką Kim Kardashian, która walczyła o jej uwolnienie. Trump wyraził zgodę na jej ułaskawienie, co stało się jednym z najbardziej symbolicznych gestów w jego polityce.

Ułaskawienia te były częścią szerszej polityki prezydenckiej, w ramach której Trump niejednokrotnie udzielał przywilejów ludziom, którzy byli z nim powiązani, czy to poprzez lojalność, czy też wspólne interesy. Dla wielu krytyków, tych decyzji nie można uznać za sprawiedliwe, gdyż promowały one przede wszystkim interesy osobiste prezydenta i jego najbliższych współpracowników. Natomiast dla zwolenników Trumpa, łaska była symbolem jego odwagi i gotowości do walki z systemem, który według nich stawiał na elity kosztem zwykłych ludzi.

Dodatkowo, warto zauważyć, że amnestia prezydencka była wykorzystywana również jako narzędzie polityczne. Pardonowanie niektórych osób mogło działać jako gest wdzięczności za wsparcie finansowe, polityczne lub medialne. Część ułaskawień, takich jak te przyznane osobom ze świata show-biznesu, takich jak Lil Wayne czy Kodak Black, była interpretowana jako sposób na zyskanie popularności wśród młodszych wyborców, dla których te postacie miały duże znaczenie. W innych przypadkach, jak ułaskawienie byłych polityków, chodziło o pokazanie lojalności i zacieśnienie więzi z tymi, którzy wcześniej wspierali jego kampanię.

Czy to oznacza, że instytucja łaski w Stanach Zjednoczonych została wypaczona? Odpowiedź na to pytanie zależy od perspektywy. Z jednej strony, łaska prezydencka stanowi element systemu sprawiedliwości, który ma na celu poprawę życia osób, które wykazują się skruchą lub zostały niesłusznie skazane. Z drugiej strony, jej nadużywanie w celach politycznych i osobistych budzi poważne wątpliwości dotyczące uczciwości i sprawiedliwości. Ułaskawienia Trumpa były wyrazem jego osobistego podejścia do władzy, w którym interesy osobiste były często stawiane wyżej niż zasady praworządności.

Na koniec warto pamiętać, że decyzje prezydenckie dotyczące łaski i commutacji stanowią tylko część szerszej polityki karnej. Choć mogą one wywoływać silne emocje, to jednak kluczowe jest zrozumienie, że system wymiaru sprawiedliwości, w tym władza łaski, jest niezbędnym mechanizmem w każdej demokracji, a jej wykorzystywanie w sposób świadomy i sprawiedliwy ma kluczowe znaczenie dla zachowania równowagi w społeczeństwie.

Jak manipulacja i dezinformacja wpłynęły na amerykańską demokrację w 2020 roku?

W 2020 roku, po przegranej wyborczej Donalda Trumpa, rozpoczęła się seria działań mających na celu podważenie wyników wyborów prezydenckich. Szerzenie fałszywych informacji stało się narzędziem nie tylko w rękach samego Trumpa, ale także jego zwolenników, zarówno wśród polityków, jak i wśród prawników. Przykładem tego była seria bezpodstawnych procesów sądowych, w tym jeden w stanie Michigan, który miał na celu dezinformowanie opinii publicznej o rzekomych naruszeniach prawa wyborczego, mimo że nie przedstawiono żadnych dowodów na jakiekolwiek nieprawidłowości.

Podobne działania były podejmowane przez licznych polityków Republikańskich, jak senator Ron Johnson z Wisconsin, który w grudniu 2020 roku próbował przekonać opinię publiczną o istnieniu fałszywych dowodów na manipulację wyborczą. Johnson, pełniąc funkcję przewodniczącego Senackiej Komisji ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Spraw Rządowych, wykorzystał posiedzenie tej komisji, by zakwestionować wyniki wyborów. Opisał on rzekome naruszenia w trzech kategoriach: nieprzestrzeganie przepisów wyborczych, fałszowanie głosów i manipulacje przy użyciu maszyn do głosowania. Jednocześnie wspierał on przeprowadzanie fałszywego audytu wyborczego w Wisconsin, który miał na celu podważenie wyniku wyborów.

Przykładem tego typu manipulacji było również działanie partii Republikańskiej, która, mimo że miała świadomość, iż Trump stracił wybory z powodu różnicy ponad siedmiu milionów głosów, kontynuowała szerzenie fałszywych narracji. Również część Republikanów w Kongresie brała udział w tej grze, oskarżając Demokratów o próbę "kradzieży wyborów", podczas gdy to sami Republikanie próbowali zakwestionować legalność wyników i zmniejszyć liczbę ważnych głosów oddanych na Joe Bidena.

Wszystko to miało na celu obniżenie zaufania obywateli do demokratycznego procesu wyborczego, a także dostarczenie argumentów do usprawiedliwienia wydarzeń z 6 stycznia 2021 roku, kiedy to tłum zwolenników Trumpa zaatakował Kapitol. Wydarzenia te stały się kulminacją prób obalania wyników wyborów, które trwały od momentu ogłoszenia ich rezultatów. Z przekazów przekazanych przez szereg osób związanych z administracją Trumpa, w tym z jego synem Donaldem Trumpem Jr., osobami z Fox News czy członkami Kongresu, jasno wynika, jak głęboko niektóre osoby wchodziły w tę próbę zamachów na demokratyczny porządek.

Również warto zauważyć, że takie działania były wspierane przez potężne grupy finansowe i organizacje prawicowe, takie jak Heritage Foundation czy Federalist Society. Zyskiwały one na znaczeniu po decyzji Sądu Najwyższego w sprawie Citizens United z 2010 roku, która otworzyła drogę do nieograniczonego finansowania kampanii politycznych przez prywatne podmioty.

Działania te stanowiły próbę przejęcia kontroli nad procesami wyborczymi, co miało dalekosiężne skutki nie tylko dla samej Ameryki, ale także dla sposobu postrzegania demokracji na całym świecie. Przyjmując ten schemat, Republikanie nie tylko podważyli wyniki wyborów, ale również zaczęli wprowadzać przepisy mające na celu utrudnienie głosowania, szczególnie w stanach, w których dominowali Demokraci. W ten sposób walka o kontrolę nad polityką amerykańską stała się wojną o samą naturę amerykańskiej demokracji.

Warto dodać, że próby manipulacji wyborami i dezinformacja w tym zakresie nie były jedynie wynikiem działań jednej strony politycznej. Były one częścią szerszego zjawiska, które miało na celu destabilizację systemu wyborczego, a także podważenie zaufania do samego mechanizmu demokratycznego. W istocie chodziło o to, aby obywatele stracili wiarę w demokratyczne instytucje, co pozwoliłoby na przejęcie władzy w sposób, który mógłby całkowicie zniszczyć fundamenty amerykańskiego porządku politycznego.

Należy także dostrzec, że te działania miały również wymiar międzynarodowy. Szerzenie dezinformacji, szczególnie przez media społecznościowe, stało się globalnym problemem, który nie ograniczał się jedynie do granic Stanów Zjednoczonych. Były to działania, które nie tylko podważały zaufanie obywateli do wyborów, ale również skutecznie podważały demokrację jako taką.