W 1929 roku, w czasie naszej podróży do Lhasy, nieustannie natrafialiśmy na zaciekawienie, a nawet zainteresowanie, gdy prezentowaliśmy Tybetańczykom broszury i Ewangelie mówiące o innym Świętym Mieście. Życie obozowe, choć w warunkach dość surowych, stawało się coraz bardziej znośne. Takhtsang Lhamo, położone na wysokości niemal dwunastu tysięcy stóp nad poziomem morza, było chłodnym, ponurym miejscem. Najbliższe gospodarstwo znajdowało się o pół dnia drogi w dół doliny, a Tybetańczycy twierdzili, że nawet ziemniaki nie mogą tam urosnąć. W pobliskich wioskach wokół klasztoru uprawiano jedynie brukiew, ale nic więcej. Na szczęście mieliśmy możliwość zakupu węgla drzewnego, a po pożyczeniu specjalnych palenisk od mnichów, mogliśmy rozgrzać nasze namioty zarówno rano, jak i wieczorem, a także w czasie gwałtownych burz deszczowych i gradowych, które nawiedzały nas prawie codziennie.
Wiele czasu spędzaliśmy na nauce obsługi ognistej torby Tybetańczyków. Bo każdy głupi potrafi rozpalić ognisko za pomocą drewna, ale kiedy paliwem są krowie łajno, niezbędne jest użycie specjalnego narzędzia – torby ogniowej. Jest to skórzany worek z kozy, bez szwów, z otworami na obu końcach. Mniejsze z nich jest mocno związane z końcem metalowego rury o długości około 18-20 cali. Umieszczając drugi koniec rury w ogniu i poruszając torbą, można uzyskać potężny podmuch, dzięki któremu nawet najbardziej oporne krowie łajno rozpali się na niebieski płomień, niezwykle gorący, ale bezgłośny. Wymaga to jednak pewnej zręczności i precyzyjnego wyczucia. Tę technikę opanowaliśmy dopiero po wielu godzinach prób i błędów, przy okazji pozbawiając skórę z naszych palców.
Dodatkowo przygotowywaliśmy się do spotkania z psami pasterskimi z górzystych terenów. Tybetańskie mastify, niepozorne i głupkowate z wyglądu, były znacznie większe i bardziej groźne niż nasza Cleo. Równocześnie, podczas naszych długich rozmów o brutalności tych psów, udało nam się wykonać kilka rzemieślniczych batów z surowej skóry, każdy dostosowany do indywidualnych potrzeb. Mój bat miał około 2 metrów długości, a Stone Brother przygotował bat z rozwidloną końcówką. Z kolei reszta uczestników naszej wyprawy wybrała kije o różnych długościach, co miało nam pomóc w obronie przed psami.
Pewnego dnia, po długiej wędrówce przez góry i błotniste doliny, dotarliśmy do wioski, gdzie spotkaliśmy handlarza z Taochow. Był ubrany jedynie w stare, wyświechtane futro tybetańskie i buty, ponieważ zaledwie kilkanaście mil od miejsca, w którym go spotkaliśmy, został obrabowany. Jego opowieść o rabunku przez czterech bandytów, którzy ukradli mu konie, broń i cały ekwipunek, była smutnym świadectwem realiów tego regionu. Handlarz opowiadał, jak udało mu się przeżyć, dzięki pomocy innych ludzi, jednak wciąż czuł się zagrożony. Jego doświadczenie pokazało nam, jak ważne jest być czujnym i gotowym do obrony. W końcu, przedstawiciele klasztoru zaproponowali pomoc w dotarciu do Ngawy, po której mieliśmy kontynuować naszą podróż. Król Ngawy, Mei Rgyalwo, znany był z częstych wizyt w klasztorze, a przy okazji wyrażono gotowość wystawienia listu polecającego dla nas, który mógłby pomóc w dalszych perypetiach.
Podczas naszej podróży do Samtsa mieliśmy okazję spotkać się z Lama Taochow, który zaprosił nas do swojego zimowego klasztoru. Mimo chłodnej atmosfery i skromnych warunków, poczuliśmy się tam mile widziani. Kiedy jednak zapytaliśmy o możliwość zamieszkania w regionie, Lama zaskoczył nas pytaniem: "Dlaczego nie osiedlicie się tutaj, Sherup Tzondree?" To osobliwe zaproszenie, pełne życzliwości, zapoczątkowało rozważania na temat możliwości osiedlenia się w Tybecie. Z pewnością nie było to proste – życie w tym regionie wymagało ogromnej odporności i umiejętności przystosowania się do niezwykle surowych warunków.
Zimowe schronienia w tym regionie były równie interesujące, co ich letnie odpowiedniki – stosunkowo proste i wygodne. Wykonywane z drewna, trzciny, czy kamienia, zapewniały ochronę przed chłodem, lecz nie były w stanie ochronić przed niebezpieczeństwami, które czaiły się w okolicznych górach. Na przykład w domach Dugursjipa, przyjaciela Lama, można było zobaczyć doskonale zorganizowaną przestrzeń – półki pełne jęczmienia i innych zapasów, skórzane torby, które przechowywały najpotrzebniejsze rzeczy. Ogrzewanie zapewniały rozpalone ogniska, a dym wydobywający się z komina stanowił jedyną wentylację.
To życie – surowe, wymagające i jednocześnie pełne gościnności – było codziennością, w której pielęgnowano zarówno tradycję, jak i zdolność przystosowywania się do trudnych warunków. Oprócz kwestii materialnych, ważne było też wzajemne zaufanie i gotowość do pomocy w obliczu zagrożenia. W Tybecie, jak nigdzie indziej, trzeba było być gotowym na wszystko.
Dlaczego wybór odpowiednich przewoźników może zmienić oblicze podróży w Tybecie?
Zaledwie kilka dni spędzonych w Tybecie może wystarczyć, by zrozumieć, jak wielką rolę w tej odległej, mistycznej krainie odgrywają więzi międzyludzkie i lokalni przewoźnicy, którzy mogą stanowić nie tylko pomost do dalszej podróży, ale także klucz do zrozumienia tego miejsca. Wspomnienia z takich podróży, jak ta opisana przez podróżnika, ukazują szczególne znaczenie spotkań z ludźmi, których pozory mogą wprowadzać w błąd, a ich życzliwość i umiejętności mogą stanowić klucz do przetrwania i sukcesu całej wyprawy.
Zanim jednak rozpocznie się taka podróż, warto zastanowić się nad wyborem przewoźnika, który będzie odpowiedzialny za prowadzenie przez trudne tereny, pełne wyzwań związanych z warunkami atmosferycznymi i nieznanymi szlakami. W przypadku Tybetu istotną rolę odgrywają nie tylko umiejętności fizyczne, ale również pewna doza wyczucia, znajomość lokalnych realiów oraz możliwość nawiązania głębszej więzi z tutejszymi ludźmi.
Wspomniany przewoźnik, Dugursjip, stanowi doskonały przykład osoby, która, mimo swojej niewielkiej ekspresji, zapewniała bezpieczeństwo podróży. Jego skromny wygląd, poszarpane ubranie, a nawet uśmiech ukazujący brak większości przednich zębów, nie odzwierciedlają w pełni jego znaczenia w tej społeczności. Dugursjip był człowiekiem o wielkiej pozycji i władzy, chociaż nie widać tego po jego zewnętrznym wizerunku. Jego gesty, sposób bycia, a także mądrość, którą przekazywał innym, były dowodem na to, że w Tybecie pozory mogą być mylące.
Jako przewoźnik i doradca Dugursjip potrafił dostrzec potencjalne zagrożenia, które mogły wyniknąć z podjęcia ryzykownej podróży przez tereny pełne rabusiów i trudnych warunków. Jego słowa i pomoc były równie ważne jak sama droga. Z jednej strony ostrzegał przed niebezpieczeństwami, z drugiej strony oferował pomoc w formie wskazówek, które mogły sprawić, że wyprawa zakończy się sukcesem.
Jest to szczególnie ważne, gdy mówimy o podróżach w miejsca, które wymagają nie tylko fizycznej siły, ale również doświadczenia w poruszaniu się po takich regionach. Tybet, z jego trudnym terenem i specyficznymi warunkami, jest jednym z tych miejsc, gdzie nie tylko sprzęt, ale i relacje z lokalnymi przewoźnikami mają decydujące znaczenie. Zaufanie do przewoźnika, który zna miejscowe szlaki, jest absolutnie kluczowe dla każdej wyprawy.
Podróżując po Tybecie, warto również pamiętać o nieoczekiwanych trudach, które mogą się pojawić. Czasami nawet najmniejszy błąd w ocenie sytuacji, jak ten związany z decyzją Akku Rimboche, który zrezygnował z dalszej podróży, może mieć poważne konsekwencje. Jego decyzja, by zrezygnować z podróży przez Shih-tsang, wynikała z doświadczenia i przestrogi przed zbyt ryzykowną trasą. To przypomnienie, że w tak odległych miejscach, jak Tybet, nie zawsze warto podążać za wcześniej zaplanowaną drogą, a raczej dostosować się do warunków, które zmieniają się z dnia na dzień.
Będąc w takim miejscu, jak Tybet, warto więc brać pod uwagę nie tylko własne plany, ale również oceny i rady tych, którzy mają wiedzę o miejscu i o ludziach. Dobre porozumienie z lokalnymi przewoźnikami, jak Dugursjip, jest równie ważne jak znajomość samego terenu. Każda podróż staje się łatwiejsza, gdy jest się częścią lokalnej społeczności, a więzi, które w tym czasie zostaną nawiązane, mogą okazać się bezcenne.
Na końcu, warto pamiętać, że Tybet to nie tylko wyzwanie dla ciała, ale także dla umysłu i ducha. Decyzje, które podejmujemy, są zawsze wynikiem współpracy z tym, co nieznane, ale również w dużej mierze odzwierciedlają naszą zdolność do dostosowania się do warunków zewnętrznych i wewnętrznych.
Jaki jest prawdziwy cel jogi i jej praktyk w kontekście duchowości Wschodu?
W świecie Wschodu, praktyki jogi są często rozumiane jako droga do doskonałości fizycznej, ale to tylko część większego obrazu. W rzeczywistości prawdziwy cel jogi sięga daleko poza jedynie kontrolowanie ciała czy osiąganie fizycznych umiejętności. Dla prawdziwego jogina, mistrza tej sztuki, wszystko to jest środkiem do osiągnięcia głębszego stanu świadomości, który ma na celu rozwój umysłu i ducha.
Chociaż w Indiach, jak w każdym społeczeństwie, spotkać można joginów, którzy nie są autentyczni w swoim dążeniu, wielu z nich popełnia błędy, nie rozumiejąc głębi tej drogi. Część z nich może być motywowana emocjonalnym pragnieniem uznania i współczucia, lub też szukać w tej praktyce jedynie sposobu na zdobycie aprobaty społecznej. Są także tacy, którzy próbują udawać prawdziwych joginów, wykonując widowiskowe wyczyny, takie jak stanie na jednej nodze, leżenie na gorących węglach czy leżenie na łóżkach z gwoździami. Takie pokazy mają na celu jedynie wywołanie wrażenia, że ktoś osiągnął niezwykłe zdolności fizyczne. Jednak to tylko powierzchowność, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą duchową drogą.
Prawdziwy jogin nie wykonuje swoich praktyk z chęci zyskania władzy nad ciałem, lecz po to, by podnieść poziom swojej świadomości. Celem jogi jest bowiem kontrola nad oddechem, mięśniami, gruczołami oraz krążeniem krwi, co pozwala na pełne skupienie i oczyszczenie umysłu. Każde ćwiczenie jest narzędziem, które pozwala na zgromadzenie energii mentalnej, przeznaczonej na głębsze medytacje. W efekcie, joginowi udaje się osiągnąć stan, w którym świadomość jest zharmonizowana, a umysł staje się jednym, niepodzielnym bytem, gotowym na wyższe przeżycia duchowe.
Warto zrozumieć, że joga nie jest tylko zestawem fizycznych ćwiczeń, lecz jest filozofią, która prowadzi do pełnej integracji ciała, umysłu i ducha. W ten sposób joga staje się narzędziem samopoznania, wewnętrznej przemiany i osiągnięcia głębokiej jedności ze światem. Praktyka jogi, choć może początkowo wyglądać na zbiór rytuałów i fizycznych wyzwań, w rzeczywistości prowadzi do odkrycia prawdy o sobie i wszechświecie, umożliwiając dojście do pełnej harmonii.
Ważne jest również, aby zrozumieć, że wschodnie tradycje, takie jak joga, nie oddzielają ciała od umysłu. Są one raczej drogą do ich zjednoczenia i pełnej harmonii. Cała energia fizyczna, która jest wykorzystywana podczas ćwiczeń, nie służy tylko temu, by zbudować silne i zdrowe ciało, ale by umysł mógł stać się bardziej otwarty, elastyczny i zdolny do głębokiej refleksji. Ciało traktowane jest jako świątynia, w której umysł może osiągnąć swoje najwyższe formy.
Na Wschodzie, szczególnie w krajach takich jak Indie, niektóre grupy religijne i duchowe, takie jak sadhu czy sannyasi, żyją w zgodzie z zasadami tych tradycji. Zgodnie z nimi, odrzucenie przywiązań do materialnego świata jest kluczowe w drodze do wyzwolenia. Sannyasi, nosząc odzież w kolorze szafranowym i poruszając się wędrując po świecie, nie oczekują niczego w zamian za swoje wysiłki. Ich życie jest życiem oddania i służby, a zarazem praktyką ascetyczną, której celem jest duchowe oczyszczenie. Takie postawy były obecne w kulturze Indii od najdawniejszych czasów i stanowiły integralną część duchowego życia, zarówno w kontekście filozofii, jak i praktyki.
Kiedy mówimy o prawdziwej duchowości, nie możemy pominąć postaci, które na przestrzeni wieków stały się symbolem tej drogi. Jednym z takich przykładów jest historia Ramdasa, indyjskiego guru, który założył własną społeczność bhikszus – ludzi, którzy żyją z jałmużny, ale przede wszystkim – z wysokiej duchowej świadomości. Ramdas, będący nauczycielem władcy Sivaji, stał się symbolem idealnej harmonii między fizycznym ubóstwem a duchową potęgą. Jego historia pokazuje, że oddanie się życiu w medytacji i medytacyjnej pokorze może prowadzić do wielkich zmian, zarówno w życiu osobistym, jak i w życiu społecznym.
Zatem, to co wyróżnia prawdziwego jogina, to nie tylko umiejętności fizyczne, ale przede wszystkim wewnętrzna moc i spokój, które płyną z harmonii ciała i umysłu. Świat jogi jest pełen sprzeczności, niejednoznaczności i tajemnic, które są zrozumiałe tylko dla tych, którzy naprawdę podążają tą drogą. Dlatego prawdziwa joga to sztuka doskonalenia samego siebie – nie tylko poprzez fizyczne wyczyny, ale przede wszystkim poprzez duchowe oczyszczenie i wyzwolenie.
Jak hinduski żebrak przekształca społeczeństwo: Zrozumienie duchowego postępu w kontekście tradycji
W społeczeństwach hinduskich, gdzie duchowy postęp stanowi istotę życia, rola żebraka, choć z pozoru marginalna, jest nieoceniona. Często myślimy o żebraku jako o osobie, która ubiega się o pomoc materialną, jednak w hinduskiej tradycji żebranie to forma duchowego poszukiwania i oddania. Zawód żebraka, jak go rozumieją hindusi, to coś znacznie głębszego niż codzienna egzystencja oparta na prośbie o jałmużnę.
Żebrak w tradycji hinduskiej nie jest postacią, którą można rozpatrywać przez pryzmat zwykłej pracy zarobkowej. Jego życie jest zaprzeczeniem konwencjonalnego rozumienia społeczeństwa, które opiera się na hierarchii i codziennych zobowiązaniach. Caste, z których wywodzą się ludzie w Indiach, mogą być przypisane do określonych ról społecznych, ale żebrak nie podlega takim ograniczeniom. Życie żebraka jest wolne od wszelkich zewnętrznych więzów, ponieważ jego nadrzędnym celem jest poszukiwanie duchowego oświecenia. W tym kontekście, żebrak staje się swoistym przewoźnikiem duchowych wartości, które wykraczają poza materialne i społeczne uwarunkowania.
Wzorce życia duchowego są zazwyczaj kształtowane przez określoną tradycję i społeczność, jednak w przypadku żebraka, jego życie to przestrzeń wolna od tego, co mogłoby go przywiązać do doczesnych obowiązków. Żyjąc w absolutnej wolności, żebrak nie ma żadnych zobowiązań wobec społeczeństwa. Jego głównym zadaniem staje się zgłębianie natury ludzkiej duszy i poszukiwanie prawdy. Jego praktyka polega na obserwacji własnego umysłu, często przy wsparciu mistrza duchowego – guru, który pomaga mu na drodze wewnętrznej przemiany.
W tym kontekście, warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki żebrak przeżywa swoje życie w relacji do społeczeństwa. Jego styl życia nie jest podporządkowany żadnym zewnętrznym normom, a jego działania, choć mogą wydawać się społeczne, są w rzeczywistości głęboko indywidualne. Celem żebraka nie jest zaspokajanie potrzeby społeczeństwa, lecz rozwój własnej świadomości, osiąganie stanu wyzwolenia (moksha) i realizacja duchowego celu, który nie jest związany z żadnymi materialnymi korzyściami.
W hinduskiej tradycji mędrcy i żebracy nie są postrzegani jako osoby, które nie wnoszą nic do społeczeństwa. Przeciwnie – to oni stanowią jego duchowy fundament, mimo że żyją w świecie poza wszelkimi normami. Życie mędrca lub żebraka jest odbiciem głębokiej relacji z absolutem, a ich duchowa praca jest nieocenioną wartością dla społeczeństwa, mimo że nie przynosi ona zysku materialnego.
Nie można jednak zapominać, że taki sposób życia ma swoje korzenie w bardzo specyficznym systemie światopoglądowym, który nie do końca pasuje do współczesnego rozumienia pracy i społecznych obowiązków. W hinduskiej filozofii indywidualna praktyka duchowa nie ma na celu służenie społeczeństwu w tradycyjny sposób, lecz dążenie do oświecenia. To pozwala spojrzeć na tradycyjne rozumienie pracy i społecznych ról w zupełnie nowym świetle.
Życie żebraka, choć pozornie zewnętrznie bierne, jest w istocie pełne ruchu wewnętrznego i duchowego. Jego codzienne zmagania to wcale nie walka o przetrwanie, lecz proces zgłębiania prawdy o naturze ludzkiej duszy. W kontekście współczesnym, mogłoby to zostać odczytane jako metafora duchowego poszukiwania, które nie polega na gromadzeniu dóbr materialnych, lecz na odkrywaniu wewnętrznych zasobów człowieka. To droga, która nie jest obciążona normami społecznymi, lecz pełna wolności i indywidualnego rozwoju.
Warto również zauważyć, że system kastowy w Indiach, choć wciąż istnieje w niektórych częściach kraju, nie stanowi już bariery dla wszystkich. Z perspektywy duchowej, człowiek nie jest związany żadnymi zewnętrznymi ograniczeniami, a to, co ma znaczenie, to wewnętrzna gotowość do przemiany. Dzięki tej filozofii, żebrak, który decyduje się żyć w oderwaniu od społecznych norm, nie jest postrzegany jako odrzucony członek społeczeństwa, ale raczej jako ktoś, kto osiągnął wyższy stan świadomości.
Kluczowym elementem w zrozumieniu roli żebraka w hinduskiej tradycji jest jego relacja z naukami Wedy, które traktują go jako kogoś, kto ma prawo do duchowego poszukiwania, niezależnie od swojej pozycji społecznej. Z perspektywy tej filozofii, życie żebraka jest częścią większego, duchowego porządku, który nie może być oceniany według tradycyjnych miar sukcesu społecznego. Żebrak nie dąży do bogactwa ani do władzy, lecz do wewnętrznej harmonii, która jest istotą życia w tradycji hinduskiej.
Jak wyglądała ceremonia ślubu w tradycyjnej chińskiej wiosce?
Love-true, ubrana w czerwony satynowy strój panny młodej, haftowany złotem, pomogła jej matka. Była gotowa na wielką ceremonie poślubną, przygotowaną przez rodzinę Tsiang. Choć nie pamięta dokładnie pierwszego spotkania z Oo-zaungiem, mężczyzną, za którego miała wyjść za mąż, jego twarz pozostała w jej wspomnieniach. To był chłopak, który przybył na pogrzeb jej ojca, by oddać hołd zmarłemu. W tłumie ktoś wskazał na niego i powiedział: "Oto twój mąż, twój pan!" Śmiech gości rozbrzmiał, a Love-true, zawstydzona, pobiegła ukryć się w sypialni matki.
Nie miała wówczas więcej niż siedemnaście lat, była jeszcze dzieckiem, które miało zostać żoną, nie znając mężczyzny, za którego miało go wyjść. W oczach ludzi wioski, jej małżeństwo było tylko transakcją, zawieraną nie z powodu miłości, ale z powodu zwyczajów. Wysoka cena, jaką rodzina Tsiang zapłaciła za Love-true, wynosiła dwadzieścia sześć dolarów, co było kwotą znacznie niższą niż obecnie wymagane trzy setki dolarów.
Po ceremonii ślubnej, która odbyła się w domu rodziny Tsiang, Love-true wzięła udział w tradycyjnym obrzędzie, zwanym "dręczeniem panny młodej". Pomimo, że doskonale wiedziała, czego się spodziewać, wciąż towarzyszyła jej obawa i wstyd. W tłumie mężczyzn, pełnych rozbawienia, ciekawości i pragnienia zabawy, każde dotknięcie jej ciała czy twarzy było traktowane jak element "żartu", który miał na celu wyśmianie niewinności młodej panny. Żadne zachowanie Love-true nie mogło świadczyć o strachu, złości czy zażenowaniu, gdyż wtedy "gra" stawała się bardziej brutalna i nieprzyjemna.
W czasie tego święta, goście, zarówno ci zaproszeni, jak i ci, którzy przybyli na własną rękę, pili wino, jedli, śmiali się i bawili. Atmosfera była pełna chaosu i głośnego śmiechu, jakby cała wioska miała bawić się przez całą noc. Panna młoda była siedemnaście lat młodsza od swojego męża, ale dla niej małżeństwo nie oznaczało miłości. Chińska tradycja nie używała słowa "miłość" w odniesieniu do relacji między mężczyzną a kobietą. Było to bardziej porozumienie, w którym obie strony miały określone obowiązki i oczekiwania, a uczucie nie było kluczowym elementem. Małżeństwo miało być zatem układem, w którym spełniano normy społeczne, a nie wyrazem osobistego wyboru.
Wszystko odbywało się w atmosferze wielkiego zamieszania, w którym zacierali się granice między obrzędami a codziennym życiem. Po zakończeniu tej części ceremonii, Love-true wróciła do swoich obowiązków, wciąż niosąc w sercu te emocje, które były dla niej obce i niewygodne, ale które były elementem tradycji, którą musiała przejść.
Podobnie jak wielu innych w tamtych czasach, Love-true była częścią społeczeństwa, które miało swoje ściśle określone zasady. Dziś, gdy wartości te stają się coraz bardziej obce, warto zastanowić się nad tym, jak duży wpływ miały na życie jednostki w tradycyjnych społecznościach. Wielu z nas, czy to w kontekście małżeństwa, czy w innych kwestiach życia, wciąż może być narażonych na społeczne oczekiwania, które często kłócą się z osobistymi pragnieniami i uczuciami.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский