Reżim Mussoliniego nie ograniczał się jedynie do polityki i wojska; jego wpływ obejmował również codzienność obywateli, w tym media i kulturę. Kontrola nad prasą była jednym z kluczowych narzędzi, które pozwalały fascystowskiemu rządowi kształtować wizerunek państwa i społeczeństwa. Rozporządzenia dotyczące tego, co miało być publikowane, były surowe i szczegółowe. Ważną rolę w tym procesie odgrywała cenzura, która miała na celu zarówno wyeliminowanie wszelkiej krytyki, jak i promowanie określonych wartości i idei, które służyły umacnianiu władzy.
Mussolini i jego otoczenie nie tylko kontrolowali teksty, ale również obrazy. Przykładowo, fotografie Duce musiały przedstawiać go w towarzystwie wielotysięcznych tłumów, nigdy zaś w pojedynkę. Władze wymagały, aby zdjęcia były starannie wyselekcjonowane, pozbawione jakichkolwiek niedoskonałości, które mogłyby zaszkodzić wizerunkowi Mussoliniego. Nawet najmniejsze błędy, jak nieodpowiedni krok podczas defilady wojskowej, były powodem do wycofania zdjęcia. Fotografowie, którzy nie stosowali się do tych surowych reguł, ryzykowali nie tylko ostrą reprymendą, ale i aresztowaniem.
Reżim wprowadził także ścisłe zasady dotyczące przedstawiania kobiet. Zamiast typowych wyobrażeń o smukłych postaciach, publikowane obrazy miały pokazywać pełniejsze, "zdrowe" sylwetki, symbolizujące przyszłe matki narodu. Niedopuszczalne było pokazywanie kobiet na rowerach w spodniach, co stanowiło wyraz fascynacji "tradycyjnym" modelem kobiecości. Ważnym aspektem było także ograniczenie informacji o złych warunkach pogodowych, które mogłyby wprowadzać niepokój w społeczeństwie. Cenzura dotyczyła także religii, a w szczególności medialnych doniesień o cudach. Mussolini miał obawy o przesadną wiarę Włochów w cudowne zjawiska, stąd instrukcje wykluczające relacje o takich wydarzeniach, z wyjątkiem tradycyjnego cudu San Gennaro.
Prasa była także zobowiązana do publikowania przemówień Duce w wyeksponowany sposób. "Absolutnie zabronione jest publikowanie jakiejkolwiek gazety bez mowy Duce na pierwszej stronie" – tak brzmiały jasne wytyczne. Każde przemówienie miało być zamieszczone w pogrubionym druku, starannie sprawdzonym, aby uniknąć jakiejkolwiek pomyłki. W ten sposób Mussolini starał się budować swój wizerunek jako nieomylny przywódca narodu.
Reżim Mussoliniego nie ograniczał się jednak tylko do polityki prasowej. Włochy, pod jego rządami, stały się centrum kultury finansowanej przez państwo. Różni twórcy – pisarze, poeci, artyści, a także dziennikarze – otrzymywali stypendia, których wysokość mogła wynosić od 1000 do 5000 lir miesięcznie, co w kontekście zarobków robotników, którzy dostawali od 10 do 20 lir dziennie, było znaczną kwotą. W ten sposób reżim próbował zyskać lojalność intelektualistów, a także stłumić wszelkie formy opozycji. Mussolini instruował dziennikarzy, by ci traktowali siebie jako "żołnierzy" w najbardziej zaawansowanej i wrażliwej części frontu faszystowskiego.
Cenzura dotyczyła także najważniejszych przedsięwzięć intelektualnych. Tworzenie nowych instytucji naukowych, takich jak włoska encyklopedia, było częścią szerszego projektu upowszechniania wiedzy zgodnej z ideologią faszyzmu. Enciclopedia Italiana di Scienze, Lettere ed Arti, znana powszechnie jako encyklopedia Treccani, była jednym z takich projektów. Wydanie jej 36 tomów w 1937 roku miało na celu stworzenie zasobu wiedzy, który w pełni odzwierciedlałby włoską rzeczywistość przez pryzmat faszyzmu. Choć w projekcie uczestniczyli także niezależni intelektualiści, jak na przykład Benedetto Croce, wielu wybitnych myślicieli odmówiło współpracy, oskarżając Giovanni Gentile, głównego redaktora, o "zniewolenie" kultury wysokiej przez faszyzm.
Włochy Mussoliniego to państwo, w którym każda forma publicznego wyrazu – od mediów po kulturę – była podporządkowana woli reżimu. Mussolini budował swoją potęgę nie tylko na sile militarnej i politycznej, ale również na kontrolowaniu obrazu, który obywatele mieli o nim i o kraju. Działania te miały na celu nie tylko utrzymanie władzy, ale także stworzenie kultu jednostki, gdzie Duce był nie tylko przywódcą, ale niemalże boską postacią. W tej systematycznej manipulacji obrazem i informacją, cenzura i kontrola kultury odgrywały nieocenioną rolę.
Jakie było źródło przemocy we wczesnym faszyzmie?
Norberto Bobbio w swojej pracy "L'ideologia del fascismo" porusza kwestie dotyczące ideologicznych podstaw wczesnego faszyzmu. Wskazuje on, że różne nurty tej ideologii łączyła jedynie wspólna negatywna lub destrukcyjna kultura, odrzucająca demokrację i jednocześnie wywyższająca wojnę, odwagę, śmiałość oraz bezwzględność. W praktyce faszyści często wzorowali się na charyzmatycznych przywódcach autorytarnych, zdobywcach, a także politykach z przemocą w tle. Dla nich społeczeństwo, dominowane przez biznesmenów, bankierów, przemysłowców i spekulantów, było już w fazie upadku, co nazywali plutokracją. Bobbio zauważył, że, aby zjednoczyć tę nie wykształconą masę społeczną, konieczne było wytworzenie solidarności między klasami (interclassismo), która najczęściej przybierała formę narodowej lub nacjonalistycznej teorii interesów ekonomicznych.
W tym kontekście warto zadać sobie pytanie, jak tego rodzaju ideologia oddziałuje na współczesne społeczeństwa. Współczesne populizmy, takie jak te reprezentowane przez Donalda Trumpa, mają wiele wspólnych cech z wczesnym faszyzmem, mimo że kontekst historyczny i kulturowy jest inny. Podobnie jak w przypadku wczesnego faszyzmu, centralnym elementem kampanii Trumpa stały się ataki na elity polityczne i ekonomiczne, krytyka tradycyjnych wartości i norm demokratycznych oraz wywyższanie agresywnych postaw wobec przeciwników. Trump, podobnie jak Mussolini, zyskał popularność, prezentując się jako antyestablishmentowy lider, który wykorzystuje niezadowolenie mas do zbudowania silnego, agresywnego ruchu politycznego.
Porównanie faszyzmu Mussoliniego i współczesnych populizmów, jak te reprezentowane przez Trumpa, stawia przed nami pytanie, jak władza autorytarna może kształtować stosunki międzyludzkie i strukturę społeczną. Trump, podobnie jak Mussolini, stał się ikoną nie tylko polityczną, ale także symboliczną, reprezentującą przekonania wielu ludzi, którzy czuli się zagubieni w obliczu zmieniającego się świata. Współczesne populizmy oferują prostą odpowiedź na złożone problemy, obiecując rozwiązanie tych trudności poprzez odwołanie się do siły, agresji i braku skrupułów wobec przeciwników.
W kontekście ideologii wczesnego faszyzmu warto również przyjrzeć się pewnym cechom, które charakteryzowały ten ruch, a które mogą być obecne także w dzisiejszym świecie. Chodzi przede wszystkim o fascynację liderami charyzmatycznymi, postawę przeciwko establishmentowi, a także o silną ideologię narodową, która ma na celu zjednoczenie ludzi wokół jednego celu. Ta ideologia opierała się na uproszczonych rozwiązaniach dla trudnych problemów społecznych, a jej skutki były tragiczne w historii. Warto pamiętać, że faszyzm zyskał popularność nie tylko wśród intelektualistów, ale także wśród szerokich warstw społecznych, które poczuły się zaniedbane przez tradycyjne partie polityczne.
Współczesne ruchy populistyczne, takie jak ruchy wspierające Trumpa, wykorzystują podobne mechanizmy – apelują do emocji, obaw i frustracji ludzi, oferując im proste rozwiązania, często w postaci ataków na "innych" – imigrantów, mniejszości, czy ludzi o odmiennych poglądach. Ta retoryka jest równie niebezpieczna, jak ta, która prowadziła do wzrostu siły faszyzmu w XX wieku.
Obecne populizmy, pomimo że mogą nie nazywać siebie faszystami, wyrażają podobne tendencje. Często korzystają z tej samej retoryki strachu i nienawiści, obiecując przywrócenie porządku i siły na drodze represji, wykluczenia i agresji. Ich celem jest nie tylko zmiana systemu politycznego, ale także przekształcenie społeczeństwa w sposób, który narusza podstawowe zasady demokracji, wolności i równości.
Warto zatem pamiętać, że takie ruchy nie powstają w próżni. Są wynikiem głębokich kryzysów społecznych, ekonomicznych i politycznych, które prowadzą do odrzucenia tradycyjnych wartości i zaufania do instytucji demokratycznych. Współczesny populizm czerpie z tego samego źródła, które napędzało wczesny faszyzm – z niezadowolenia społeczeństw, poczucia zagrożenia i potrzeby znalezienia "kozła ofiarnego".
Jak monarchia i Partia Faszystowska spotkały się w kluczowym momencie historii Włoch?
Faszyści w całych Włoszech, ze szczególnym naciskiem na Rzym, stali się nieuniknionym elementem politycznego krajobrazu. Była to kwestia, którą należało rozwiązać w sposób taki, by nie doszło do krwawego starcia. Warunkiem tego, by do tego doszło, było zaangażowanie króla. Kluczem do kontaktu z królem była królowa matka, Małgorzata Sabaudzka, która wówczas wypoczywała w Bordigherze, w regionie Ligurii. Jej poparcie dla faszyzmu było powszechnie znane, była regularną czytelniczką „Il Popolo d’Italia”. 16 października kilku wysokiej rangi gerarchów, z których wielu pochodziło z arystokracji, spotkało się z nią. W grupie tej byli hrabia Val Cismon, Cesare Maria De Vecchi; hrabia Cortellazzo, Costanzo Ciano; generał Emilio De Bono; wice sekretarz partii Attilio Teruzzi; oraz Italo Balbo. Jednak tylko De Vecchi i De Bono, najzagorzalsi monarchiści, uczestniczyli w prywatnym spotkaniu, ponieważ pozostali mieli republikańskie skłonności. Natychmiast poinformowali ją o sytuacji w ramach PNF, licząc na to, że ona, w zamian, powiadomi króla Wiktora Emanuela III. Szerokie zrozumienie ze strony monarchii było jedyną drogą do uniknięcia brutalnego starcia z wojskiem, co pozwoliłoby na utrzymanie kryzysu w granicach politycznej rywalizacji. Królowa matka, po wyrażeniu uznania dla dyscypliny i organizacji Milicji, o której czytała w gazecie Mussoliniego, obiecała, że osobiście interweniuje u swojego syna.
W międzyczasie zaczęły się rozprzestrzeniać wieści o Marszu, a w parlamencie zaczęto przygotowywać grunt pod nadchodzące wydarzenia. To spotkanie z królową matką stało się punktem wyjścia, dzięki któremu monarchia mogła w sposób skoordynowany zainterweniować, zapobiegając wybuchowi otwartego konfliktu.
Podobnie jak w przypadku Włoch, również inne przypadki historyczne pokazują, jak złożone mogą być decyzje w ramach partyjnych struktur, które stają przed koniecznością pogodzenia rozbieżnych interesów, by uniknąć rozpadu. W kontekście Stanów Zjednoczonych, podobna sytuacja miała miejsce na początku kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa. Zaczynając od pozycji outsidera, z czasem zdołał przekonać Partię Republikańską do zaakceptowania swojej kandydatury. W przeciwieństwie do tradycyjnych kandydatów, którzy byli skazani na wewnętrzne podziały i porażki w obliczu rosnących napięć w partii, Trump zdołał przejąć kontrolę, balansując między sprzecznymi nurtami społecznymi i politycznymi, które stawały się coraz bardziej widoczne w amerykańskim społeczeństwie. Podobnie jak w przypadku Mussoliniego, jego sukces nie opierał się na klasycznym modelu politycznym, ale na podgrzewaniu napięć społecznych i porywaniu mas za pomocą bezpośrednich, często kontrowersyjnych komunikatów.
Mimo że wydawało się, iż sytuacja we Włoszech zdołała zostać rozwiązana w sposób mniej krwawy, rzeczywistość okazała się inna. 29 maja 1922 roku Prefettura di Bologna została przez faszystów zajęta na cztery dni, a w Mediolanie zajęto Palazzo Marino. W Parmie, faszystowskie bojówki pod dowództwem Italo Balbo zaatakowały antyfaszystów, czego rezultatem były liczne starcia i zamieszki. Pomimo obietnic o „politycznym” charakterze zmian, w rzeczywistości przemoc była nadal obecna, a faszyzm utwierdzał swoją pozycję poprzez brutalne i często wybuchowe działania.
W przypadku Trumpa sytuacja była równie złożona. Początkowo traktowany jako „szalony koń”, który mógł jedynie rozbić tradycyjne struktury polityczne, ostatecznie przekonał wielu, że jest jedynym kandydatem, który potrafi zmierzyć się z wyzwaniami przyszłości. Kiedy w 2016 roku zaczęły się spekulacje o ewentualnej porażce Clinton, jego niekonwencjonalny styl rządzenia i błyskawiczna reakcja na kryzysowe sytuacje okazały się skuteczniejsze od gładkich, ale mało stanowczych działań jego konkurentów.
W obu przypadkach mamy do czynienia z wewnętrznymi podziałami w elitach politycznych, które stają się tak głębokie, że nieunikniona zmiana strukturalna jest jedynym rozwiązaniem. Włochy i Stany Zjednoczone pokazują, jak polityczne kryzysy mogą zrodzić liderów, którzy potrafią wykorzystać chaos i niepewność, by umocnić swoją władzę. Jednak historia pokazuje również, że takie zmiany nie zawsze prowadzą do stabilności, a raczej do narastającej polaryzacji społecznej i politycznej.
Jak Mussolini zdobył władzę? Gra z polityką i siłą faszyzmu
W październiku 1922 roku faszyzm włoski stał na krawędzi przepaści. Po trzech dniach oporu, kiedy miasto, za pomocą barykad z wózków targowych i kamieni wydobytych z ulic, stawiało opór, stało się jasne, że rządy nie mogą istnieć ani bez, ani wbrew faszyzmowi. Włoskiej prawicy udało się osiągnąć konsensus, a poparcie dla faszystów rosło w zawrotnym tempie. Wzrost liczby członków związku faszystowskiego, który w czerwcu 1922 roku wynosił 450 tysięcy, do września osiągnął 700 tysięcy, był symptomem tego procesu. Wzrosła również czytelnictwo gazety "Il Popolo d’Italia", która stała się centralnym punktem propagandy faszystowskiej. To wzrost poparcia wśród robotników, który wydawał się być paradoksem, sprawił, że Mussolini stanął w obliczu swojego największego zagrożenia.
Faszyzm, wkrótce po zdobyciu popularności, stanął przed poważnymi wyzwaniami. Z jednej strony członkowie faszystowskich związków czuli się opuszczeni przez partię, z drugiej zaś istniała groźba walki z ruralnymi faszystami, którzy zaczynali odgrywać coraz większą rolę. Mussolini musiał działać szybko, aby uniknąć wojny wewnętrznej pomiędzy rywalizującymi odłamami faszyzmu i zapobiec upadkowi partii. W obliczu kryzysu, w październiku 1922 roku faszyzm stanął na granicy upadku. Jednak to właśnie ta pustka i brak jasnej przyszłości sprawiły, że Mussolini znalazł sposób, by przejąć władzę.
Zdał sobie sprawę, że droga prawna do władzy będzie zbyt długa, a zatem jedyną opcją stał się marsz na Rzym. Kluczowe w tej decyzji było to, że partia faszystowska nie dysponowała dobrze wyszkoloną milicją, a więc Mussolini postanowił wykorzystać parlamentarną drogę przejęcia władzy. Używając swojego sprytu, dał się przekonać liderom liberalnym i konserwatywnym, którzy dążyli do stabilności rządu z jego poparciem. Zręcznie wywoływał wrażenie, że nie ma żadnych ambicji, a wręcz zobowiązał się, by w razie potrzeby użyć siły przeciwko faszystom. W grze o władzę wykorzystał rywalizacje, ambicje i hipokryzje innych liderów, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, że jest gotów grać na ich słabości.
Równocześnie rząd Luigi Facta, który zastąpił rząd Bonomiego na wiosnę 1922 roku, przekształcił się latem w drugi rząd Facta. Mussolini, wykorzystując te zmiany, doprowadził do zaostrzenia sytuacji, jednocześnie negocjując ze wszystkimi stronami. W tej atmosferze Italo Balbo rozpoczął organizowanie milicji, która miała stać się kluczowym instrumentem w tej grze. Balbo, choć uważał ludzi, którymi miał dowodzić, za niezdyscyplinowany tłum, zdawał sobie sprawę z ich potencjału jako narzędzia psychologicznego nacisku na establishment polityczny.
Decyzja Mussoliniego o wykorzystaniu faszystów, nawet jeśli nie byli przygotowani wojskowo, jako elementu presji na polityków, była jednym z kluczowych momentów w tej grze o władzę. Mussolini wiedział, że musi szybko zdobyć finansowanie, które wykraczało poza drobne datki. Balbo, któremu powierzono zbieranie funduszy, zdobył pięć milionów lirów od masonów, kolejne dwadzieścia milionów miały pochodzić od banków w zamian za przyszłe przysługi, a dodatkowe pieniądze wpłynęły od rolników i przemysłowców z Mediolanu, którzy "zapomnieli" zostawić gotówkę na biurku Mussoliniego.
W międzyczasie Mussolini zaczął testować reakcje opinii publicznej, ujawniając pomysł marszu na Rzym w prasie. Ku jego zaskoczeniu, nie wywołało to większych protestów ze strony innych liderów politycznych. Wykorzystując sytuację, przekonał premiera Facta, że w przypadku upadku jego rządu będzie w stanie stworzyć nowy, wspierany przez faszystów. Kreując iluzję, że możliwa jest współpraca z partią Giolittiego, skutecznie zneutralizował samego Giolittiego, a rząd Facta stanął na krawędzi rozpadu.
Aby obalić rząd Giolittiego, Mussolini skorzystał z pomocy Salandry, który 17 października 1922 roku doprowadził do rezygnacji jedynego ministra w rządzie Facta, Vincenzo Riccio. Kryzys rządowy osiągnął punkt kulminacyjny, a faszyści musieli działać szybko. 21 października 1922 roku, przywódcy faszystowscy przekazali władzę czterem czołowym działaczom: Balbo, De Bono, De Vecchi i Bianchi. Kiedy rozkaz został wydany, faszyści z różnych regionów Włoch ruszyli do swoich stolic i ważniejszych miast, by przejąć kontrolę nad kluczowymi punktami w kraju.
Mussolini wyraźnie zaznaczył, że marsz na Rzym miał być tylko formalnością – pokazem siły, który miał dać władzę. To zachowanie, oparte na blefie, dobrze obrazuje jego charakter – nie bał się podejmować ryzyka i manipulować sytuacją w sposób, który pozwolił mu zdobyć władzę w dramatycznym momencie włoskiej historii.
Czy Współczesna Polityka USA Może Być Porównana do Polityki Mussoliniego?
W wyniku wybuchu pandemii na całym świecie, która zmusiła wielu do zamknięcia się w domach, na pierwszy plan wyszły kwestie geopolityczne. Jak wszyscy wiemy, wirus początkowo pojawił się w Chinach, co dało pretekst Donaldowi Trumpowi, by nazwać go "chińskim wirusem", a potem posunąć się do użycia obraźliwego określenia "Kung flu". Te nazwy, choć pierwotnie wywołały ogromne oburzenie, były wycofane pod wpływem protestów i oskarżeń ze strony Chin. Niemniej jednak, widać, jak administracja amerykańska postrzega azjatyckiego giganta nie jako rywala, z którym należy zawierać umowy i prowadzić negocjacje, ale jako wroga, którego należy pokonać.
W kontekście tej konfrontacji warto zwrócić uwagę na historyczny przypadek Mussoliniego, który początkowo szukał sojuszu z Chinami, by potem zwrócić się ku Japonii. W 1936 roku, Mussolini wysłał do Chin swojego ministra finansów Alberto De Stefaniego, aby ten doradzał w kwestiach gospodarczych. Włoscy specjaliści – od prawników po oficerów marynarki i lotnictwa – byli zapraszani do Chin, aby pomóc w rozwoju administracji, przemysłu i rolnictwa, a także w budowie nowych miast. Kultura polityczna tego okresu wyraźnie podkreślała fascynację włoskiego faszyzmu nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi i administracyjnymi, które miały być zaadaptowane w Chinach. Jednak Mussolini, zmieniając kurs, po pewnym czasie przystąpił do sojuszu z Japonią, co ostatecznie sprawiło, że relacje z Chinami zostały zerwane. W ciągu zaledwie kilku lat Włochy zmieniały swoją politykę wobec Azji, co doskonale ilustruje zmienne i pragmatyczne podejście ówczesnych włoskich elit.
Z perspektywy współczesnej polityki amerykańskiej, choć sytuacja geopolityczna i kontekst są inne, obserwujemy podobne mechanizmy: z jednej strony gotowość do konfrontacji, z drugiej zaś – pragmatyzm, który w obliczu zmian w układzie sił międzynarodowych, zmusza do poszukiwania sojuszy w najmniej spodziewanych miejscach.
Warto również zwrócić uwagę na to, że w polityce zagranicznej kluczową rolę odgrywa zdolność do dostosowywania się do dynamicznych zmian w środowisku międzynarodowym. Obserwując działania współczesnych liderów, dostrzegamy, jak łatwo zmieniają oni swoje sojusze w zależności od kontekstu politycznego i ekonomicznego. To może wyjaśniać, dlaczego USA, mimo wyraźnej niechęci do Chin, równocześnie dążą do współpracy w dziedzinach, które mają strategiczne znaczenie, jak handel, technologie czy kwestie związane z ochroną środowiska. Tego rodzaju pragmatyzm jest szczególnie widoczny w kontekście chińsko-amerykańskiej rywalizacji o dominację w nowych technologiach i energii odnawialnej.
Z kolei porównania do Mussoliniego wskazują na rolę silnych liderów, którzy potrafią wykorzystywać sytuacje kryzysowe do umocnienia swojej władzy. W przypadku Trumpa było to tworzenie atmosfery zagrożenia i mobilizowanie opinii publicznej do walki z rzekomym wrogiem, jakim miały być Chiny. Język nienawiści i poniżenia w stosunku do przeciwnika stał się narzędziem w polityce międzynarodowej, co miało wpływ na postrzeganą przez Amerykanów pozycję Chin w globalnej rywalizacji. Podobnie jak Mussolini, Trump wykorzystywał kryzys do wzmacniania swojego wewnętrznego autorytetu, jednocześnie kreując obraz zagranicznych wrogów, których należy pokonać, by przywrócić "dumną" pozycję narodową.
Warto zatem zauważyć, że polityka nie zmienia się jedynie w odpowiedzi na bezpośrednie zagrożenie, ale również w reakcji na wewnętrzne potrzeby państwa, jego elit oraz społeczeństwa. W kontekście zarówno Mussoliniego, jak i Trumpa, obserwujemy tendencję do wykorzystywania międzynarodowych kryzysów jako narzędzia wewnętrznej konsolidacji władzy, co w dłuższej perspektywie może prowadzić do destabilizacji relacji międzynarodowych. Kiedy państwo postrzega swojego rywala jako wroga, nie tylko w sensie wojskowym, ale także ideologicznym, zmienia to sposób prowadzenia polityki zagranicznej, co staje się istotnym czynnikiem w międzynarodowych rozgrywkach.
Należy także uwzględnić, że współczesne sojusze międzynarodowe i konkurencja są znacznie bardziej złożone, niż w czasach Mussoliniego. Współczesne państwa muszą nie tylko reagować na zmieniające się zagrożenia militarne, ale także na nowe wyzwania związane z cyberbezpieczeństwem, handlem międzynarodowym, ochroną środowiska, migracją czy walką z pandemią. Wszystko to wymaga od liderów nie tylko sprytu politycznego, ale również umiejętności zarządzania międzynarodowymi interakcjami w sposób, który nie prowadzi do niepotrzebnych eskalacji.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский