W ciągu ostatnich kilku dekad przemiany w przemyśle prasowym uległy przyspieszeniu, prowadząc do głębokich zmian w krajobrazie medialnym. Liczba gazet codziennych spadła z 8 891 do 7 112, co stanowi spadek o 20%. Jeszcze szybciej malała liczba czytelników prasy drukowanej. Całkowity nakład gazet codziennych i tygodników spadł o 40%, z 122 milionów do 73 milionów egzemplarzy. W tym samym okresie liczba pracowników gazet zmniejszyła się o 45% (z 71 640 do 39 210 osób), podczas gdy w branży węglowej spadek ten wyniósł 26%. W innych badaniach pojawiają się dane wskazujące na jeszcze większy spadek liczby miejsc pracy w dziennikarstwie.
Sytuacja ta wynika z wzajemnie nakładających się wyzwań. Prasa staje się coraz cieńsza, a liczba materiałów informacyjnych, szczególnie tych lokalnych, spada. Jednocześnie ceny gazet rosną, a subskrybenci zaczynają dostrzegać, że dostęp do wiadomości w innych mediach, szczególnie internetowych, jest łatwiejszy i tańszy. Gdy przychody z reklam maleją, zwolnienia dziennikarzy stają się normą, a gazety stają się "duchami" – cieńmi siebie samych. To z kolei prowadzi do dalszego odpływu czytelników, a spirala spadku jakości prasy przyspiesza.
Wzrost liczby inwestycji przez fundusze hedgingowe i prywatne firmy inwestycyjne, które przejmują gazety, również przyczynił się do pogorszenia sytuacji. Firmy takie jak Digital First Media, Citadel, New Media/GateHouse i Alden Capital przejęły ponad 1 500 małych dzienników i tygodników, często w celu wyciągania z nich ogromnych zysków przez opłaty menedżerskie, dywidendy oraz ulgi podatkowe, podczas gdy równocześnie redukowane były koszty poprzez zwolnienia i obniżenie jakości. Te zmiany, mające na celu maksymalizację zysków, niosą za sobą głębokie konsekwencje dla jakości dziennikarstwa. W wielu przypadkach gazety zostały przejęte przez prywatne fundusze, które nie wykazują żadnego zainteresowania stanem jakości informacji, a ich celem stało się jedynie generowanie zysków.
Dziennikarstwo, które kiedyś pełniło rolę kontrolną wobec władzy, jest coraz bardziej ograniczone przez rosnącą koncentrację mediów. Tylko w 2018 roku jedna czwarta wszystkich tygodników i dwie trzecie gazet codziennych były w rękach największych 25 firm medialnych. Tylko dziesięć firm kontrolowało prawie połowę dzienników w Stanach Zjednoczonych. W wyniku tych przemian lokalne gazety często nie są w stanie dostarczyć pełnowartościowych informacji, a społeczności wiejskie, starsze czy mniej wykształcone, stają się coraz bardziej odcięte od rzetelnych informacji, co prowadzi do tworzenia "pustyni informacyjnych".
Dzięki rozwojowi internetu i mediów społecznościowych duża część społeczeństwa zaczęła pozyskiwać informacje z takich źródeł, często bezpłatnie. W 2014 roku tylko 11% amerykańskich czytelników było skłonnych płacić za wiadomości online. Większość uznaje, że dostęp do informacji w internecie powinien być darmowy, co stawia tradycyjną prasę przed ogromnym wyzwaniem. Nawet jeśli próby uzyskania przychodu z subskrypcji cyfrowych nie są całkowicie bezskuteczne, to wciąż dominacja gigantów takich jak Google i Facebook, którzy kontrolują większość rynku, sprawia, że prasa traci na znaczeniu.
Problem ten nie ogranicza się tylko do Stanów Zjednoczonych, lecz dotyczy wielu krajów, gdzie model biznesowy mediów tradycyjnych nie przystaje do wyzwań nowoczesności. W miastach o dużych aglomeracjach problem polega głównie na utracie alternatyw w dostępie do informacji, gdy gazety łączą się lub zostają przejęte przez większe podmioty. Zmniejszenie liczby dziennikarzy i obniżenie jakości wydania prowadzi do stagnacji informacji, która staje się coraz bardziej powierzchowna.
Zmniejszenie liczby dziennikarzy i degradacja jakości prasy mają daleko idące konsekwencje dla demokracji. Dziennikarze pełnią rolę strażników społeczeństwa, kontrolując działania władzy i instytucji. Brak ścisłej kontroli ze strony mediów może prowadzić do nieprzejrzystości, sprzyjając rozwojowi nieuczciwych praktyk, korupcji i osłabieniu zasad demokracji. W momencie, gdy większa część społeczeństwa odwraca się od tradycyjnych mediów, rola dziennikarzy w przeprowadzaniu dochodzeń, w kontrolowaniu rządzących i w dostarczaniu rzetelnych informacji staje się kluczowa.
Warto jednak zauważyć, że nie wszystkie zmiany w przemyśle medialnym są jednoznacznie negatywne. Internet umożliwił powstanie nowych form dziennikarstwa i platform informacyjnych, które mogą stanowić alternatywę dla tradycyjnych mediów. Wyzwania, przed którymi stoją gazety, skłaniają do poszukiwania nowych modeli biznesowych, które pozwolą na utrzymanie niezależności mediów, nie rezygnując przy tym z jakości.
Wyzwania dla demokracji: Jak polityczne praktyki w Kongresie wpływają na funkcjonowanie demokracji
Podczas swoich ośmiu lat kadencji, prezydent obarczył winą za paraliż polityczny w kraju głównie siebie, nie dostrzegając tego, że początkowe podejście do Republikanów miało kluczowy wpływ na późniejsze trudności w osiąganiu porozumień. Zarzuty wobec niego były takie, że początkowo jasno sygnalizował, iż Demokratyczna większość w Kongresie przegłosuje ustawę o bodźcach ekonomicznych, niezależnie od wsparcia Republikanów. Efektem tego była ustawa, która przeszła zaledwie trzema głosami Republikanów w Senacie i żadnym w Izbie Reprezentantów. Ten początek wzajemnych oskarżeń eskalował, a kulminację osiągnął podczas debaty nad reformą opieki zdrowotnej. Ustawa o przystępnej opiece zdrowotnej została uchwalona na początku 2010 roku bez ani jednego głosu Republikanów, co tylko pogłębiło antagonizmy. Po porażkach Demokratów w wyborach pośrednich tego samego roku, co skutkowało przejęciem przez Republikanów kontroli nad obiema izbami Kongresu, zablokowanie decyzji stało się normą.
W tym wszystkim Demokraci nie byli bez winy. Wiele technik i praktyk, które Republikanie później zastosowali z większą intensywnością w czasach prezydentury Obamy oraz Trumpa, początkowo stosowali Demokraci, choć w mniejszym zakresie. Przykładem może być naruszenie przyjętej zasady, która pozwalała na piętnaście minut na głosowanie, przez pozostawienie otwartego głosowania na dłużej, co miało miejsce już w 1987 roku. Republikanie, korzystając z tej samej techniki, zaczęli ją stosować regularnie, zwłaszcza wtedy, gdy starali się zdobyć głosy niezdecydowanych członków. W listopadzie 2003 roku, przy głosowaniu nad ustawą o lekach w ramach Medicare, czas głosowania został przedłużony o ponad dwie godziny, aby umożliwić wpływ na niepewnych przedstawicieli. Nancy Pelosi, liderka mniejszości w Izbie, skrytykowała wtedy takie praktyki, nazywając je "jednym z najniższych momentów w historii Izby". Warto dodać, że Demokraci także zainicjowali kontrowersyjny model nominacji sędziowskich w 1987 roku, kiedy to ich ataki na Roberta Borka skutkowały jego blokadą na drodze do Sądu Najwyższego, co dało początek pojęciu "borkowania".
Nie można jednak zapominać, że Republikanie również nie pozostali bierni wobec manipulacji politycznych. Wykorzystywanie dominacji w legislaturach stanowych do manipulowania okręgami wyborczymi, tzw. gerrymandering, to praktyka sięgająca początków amerykańskiej historii, która stała się jeszcze bardziej powszechna w ostatnich latach. Należy także zwrócić uwagę na praktyki takie jak filibuster w Senacie, które z czasem stały się poważnym narzędziem blokującym demokratyczne procedury legislacyjne.
Thomas E. Mann i Norman J. Ornstein w książce The Broken Branch wskazują na szereg problemów, które obecnie dotykają Kongres. Zmniejszenie tożsamości instytucjonalnej, upadek standardów etycznych, skrócony czas pracy, brak zainteresowania reformą, zniknięcie nadzoru, tolerowanie tajemniczości władzy wykonawczej oraz dominacja "polityki maszynowej" to tylko niektóre z trudności, z którymi Kongres boryka się dzisiaj. Szczególnie niepokojące są również kwestie takie jak nadużywanie filibustera w Senacie, zanik deliberacji, zniknięcie zwykłego porządku obrad, uzależnienie od lobbystów, gerrymandering, a także praktyki tłumienia wyborców, w tym ograniczenie praw wyborczych dla skazanych przestępców oraz wymogi dotyczące identyfikacji wyborców.
Wzrost liczby filibusterów w Senacie, gdzie na ważne projekty ustawodawcze potrzeba już nie tylko zwykłej większości, ale aż 60% głosów, stawia pod znakiem zapytania zasadę większościowości, która powinna być fundamentem funkcjonowania tego ciała. Obydwie partie, zarówno będąc w mniejszości, jak i w większości, sięgnęły po tę taktykę, co stało się normą w pracy Senatu.
Pomimo licznych manewrów legislacyjnych, które mają na celu zdobycie przewagi politycznej nad przeciwnikiem, najpoważniejszym problemem współczesnego Kongresu wydaje się być upadek deliberacji i zniknięcie regularnego porządku obrad. Gdy rozbieżności ideologiczne między partiami są tak duże, jak dzisiaj, debaty mają coraz mniejszą szansę na wpłynięcie na decyzje. Ostatecznie decyzje są już praktycznie przesądzone przed rozpoczęciem obrad. Zmiany w praktykach i zwyczajach, takie jak skrócenie czasu sesji, również nie sprzyjają rzeczowej debacie, co sprawia, że procedury demokratyczne stają się coraz bardziej zautomatyzowane, a same obrady - coraz mniej efektywne.
Nie mniej istotne są zmiany w organizacji pracy Kongresu. Zmniejszenie liczby dni roboczych oraz organizowanie obrad w sposób umożliwiający częste wyjazdy parlamentarzystów do domów spowodowało, że realne prace legislacyjne zostały znacznie ograniczone. Większość decyzji podejmowana jest w zamkniętych kręgach z niewielkim udziałem mniejszości parlamentarnej. Komitety, które kiedyś pełniły centralną rolę w analizie ustaw, obecnie zostały wypchnięte na margines, a ich prace odbywają się w szybkim tempie, często bez szczegółowej analizy.
Ważne jest, by zrozumieć, że takie praktyki nie tylko podważają zaufanie obywateli do instytucji demokratycznych, ale również prowadzą do osłabienia samego fundamentu demokratycznego, jakim jest konstruktywna debata, która powinna stanowić podstawę wszelkich decyzji legislacyjnych. Obecny stan rzeczy w Kongresie, zdominowany przez polityczną grę interesów, znacznie utrudnia realizację celów demokratycznego rządu.
Czy polaryzacja polityczna to nieunikniony proces w historii?
Polaryzacja polityczna w Stanach Zjednoczonych nie jest zjawiskiem nowym. To proces, który trwa przez większość historii narodu amerykańskiego. Choć przez trzydzieści pięć lat po II wojnie światowej panował wyjątkowy konsensus narodowy, rozpad tej jedności zaczął się w latach 80. XX wieku, a przyczyny tego były liczne. Wzrost napięć rasowych, rosnąca imigracja, podziały na tle kwestii społecznych, takich jak aborcja, rozszerzająca się przepaść dochodowa oraz fundamentalne zmiany w środowisku medialnym to tylko niektóre z nich.
Zjawisko to nabrało szczególnej dynamiki w wyniku ideologicznych przemian współczesnego ruchu konserwatywnego. Istniejący wcześniej jednościowy ton polityczny zaczął się załamywać, a debata publiczna zmieniła się w spór, w którym centralnym punktem stały się podziały w obrębie amerykańskiego społeczeństwa.
Peter Wehner, były doradca polityczny Partii Republikańskiej, wskazuje, że prezydentura Donalda Trumpa jest kulminacją długotrwałego procesu pogłębiającej się obojętności obywateli wobec polityki. W swojej książce "The Death of Politics" zauważa, że coraz więcej Amerykanów traci nadzieję na rozwiązanie problemów krajowych poprzez zbiorowe działania. Jako rozwiązanie proponuje powrót do wartości takich jak moralność, religijność, cywilność, umiejętność deliberacji, umiar i kompromis.
Diana West w książce "The Death of the Grown-Up" stawia pytanie o to, dlaczego w Stanach Zjednoczonych tak trudno znaleźć dorosłych. Współczesna kultura, jak zauważa, stała się infantylizowana. Przekształciła się w miejsce, gdzie granice między dorosłymi a dziećmi stały się nieczytelne, rodzice często zaczynają zachowywać się jak ich dzieci, a zasady i wartości ustępują miejsca powierzchownemu relatywizmowi. W rezultacie, wiele osób zapomniało, czym jest rozróżnianie dobra od zła.
Te zmiany mają swoje korzenie nie tylko w polityce, ale także w głębszych procesach społecznych. Polityka w XXI wieku stała się areną nie tyle rozwiązywania problemów, ile wyrażania tożsamości i emocji. Wzrost znaczenia mediów społecznościowych, popularyzacja narzędzi dezinformacji, a także koncentracja na osobowościach politycznych, a nie na ideach, sprawiły, że rozmowy publiczne stały się coraz bardziej polaryzowane i emocjonalne, a mniej rzeczowe.
Należy zauważyć, że polaryzacja nie dotyczy tylko krajów o silnej tradycji demokracji jak Stany Zjednoczone. W ostatnich latach także inne demokratyczne państwa, w tym niektóre kraje Unii Europejskiej, zaczęły doświadczać podobnych procesów. Wzrasta liczba podziałów w społeczeństwie, a w mediach publicznych dominują głównie emocjonalne i ekstremalne opinie, które w znaczący sposób kształtują opinię publiczną.
Ponadto, zmieniająca się rola partii politycznych jest nie mniej istotnym elementem tej dyskusji. Z jednej strony tradycyjne partie, które kiedyś pełniły rolę moderatorów i koordynatorów debaty politycznej, teraz stają się coraz bardziej fragmentowane. Z drugiej strony, społeczeństwa zmieniają swoje podejście do polityki, koncentrując się na indywidualnych liderach, zamiast na programach politycznych. To zjawisko jest szczególnie widoczne w obecnych realiach, gdzie wybory coraz częściej traktowane są jako plebiscyty na temat osobistych cech liderów, a nie głównie programów politycznych.
Warto także zauważyć, że zjawisko polaryzacji nie ogranicza się tylko do sfery politycznej. Znajduje swoje odbicie w mediach, które coraz częściej przekształcają się w przestrzeń, w której emocje i sensacje dominują nad rzetelną analizą. Przyczyną tego stanu rzeczy jest zarówno rosnąca konkurencja między mediami, jak i poszukiwanie przez nie łatwych sposobów na przyciągnięcie uwagi odbiorców. W tym kontekście, dezinformacja, fake newsy i manipulacje informacyjne stały się integralnymi elementami współczesnej polityki i życia publicznego.
Pomimo rosnącej polaryzacji, istnieje także nadzieja na naprawę tej sytuacji. Kluczowe w tym procesie jest zrozumienie, że polityka to nie tylko kwestia rywalizujących interesów, ale także dialogu, kompromisu i poszanowania dla drugiej strony. Zrozumienie, że polityka nie powinna być jedynie polem walki, ale przestrzenią wspólnego rozwiązywania problemów, może stanowić pierwszy krok w kierunku odbudowy zaufania do instytucji demokratycznych i przezwyciężenia podziałów, które obecnie dominują w debacie publicznej.

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский