Życie społeczne opiera się na normach, które – choć nie zawsze jednoznaczne – tworzą fundamenty codziennych interakcji. Oczekiwania wobec zachowań są często niezauważalne, ale wpływają na sposób, w jaki funkcjonujemy w zbiorowisku ludzkim. Oczekiwanie grzeczności czy lojalności wobec prawdy są częścią tego niepisanego kodeksu. A jednak, zdarza się, że łamanie tych norm – niekiedy w sposób skrajny – prowadzi do sukcesu. Przykład Donalda Trumpa, który w swojej książce „The Art of the Deal” wskazuje na to, jak elastycznie traktuje zasady, może stanowić dobry punkt wyjścia do rozważań na temat granic łamania zasad.
Trump znany jest z tego, że często zbliża się do granicy między łamaniem norm a ich całkowitym zignorowaniem. Istnieją chwile, gdy przejście obok kogoś bez słowa nie jest grzechem, ale może być interpretowane jako brak uprzedzenia. Tymczasem sama koncepcja grzeczności wymaga, byśmy nie tylko nie szkodzili innym, ale także okazywali im pewne minimum szacunku. Gdybyśmy nie trzymali się tej zasady, nasze życie społeczne byłoby chaotyczne i pełne nieporozumień. Tak samo jak potrzeba szczerości. Choć drobne kłamstewka i wyolbrzymienia bywają akceptowalne, to jednak oczekujemy od innych prawdomówności, ponieważ bez niej niemożliwe byłoby zaufanie – a bez zaufania współczesny świat nie może funkcjonować.
Trump sam przyznaje, że potrafi umiejętnie manipulować rzeczywistością, by ukazać ją w jak najlepszym świetle, stosując to, co określa mianem „prawdziwej przesady”. Przykład związany z jego próbą przekonania zarządu Holiday Inn do inwestycji w jego kasyno w Atlantic City najlepiej ilustruje, jak można manipulować rzeczywistością, by uzyskać pożądany rezultat. W rzeczywistości miejsce budowy nie miało żadnych widocznych postępów, ale zorganizowanie intensywnej pracy koparek i ciężarówek sprawiło, że zarząd, widząc dużą aktywność, doszedł do wniosku, że projekt idzie zgodnie z planem. Choć cała historia może bawić, w rzeczywistości nie miała szczęśliwego zakończenia – kasyno wkrótce zbankrutowało, a sam Trump, mimo swojego sukcesu negocjacyjnego, musiał stawić czoła wielu prawnym i finansowym konsekwencjom.
Trump jest symbolem osoby, która potrafi świetnie poruszać się w świecie norm i reguł, ale jednocześnie często je łamie, dostosowując je do własnych potrzeb. To, co dla jednych może stanowić kreatywność i przedsiębiorczość, dla innych jest zwykłym oszustwem i nadużyciem. Jednym z największych kontrowersji wokół jego działalności jest umiejętność uchylania się od niekorzystnych regulacji, co w wielu przypadkach graniczy z naruszaniem prawa. Przykładem jest historia jego finansów, które były obiektem ścisłego śledztwa dziennikarskiego. Odkryto wtedy liczne kontrowersyjne działania, jak na przykład sprzedaż nieruchomości pomiędzy członkami rodziny w taki sposób, by uniknąć podatków.
W świecie biznesu takie praktyki, jak te stosowane przez Trumpa, są często traktowane jako przejaw sprytu i błyskotliwości. Jednak w codziennym życiu społecznym, jeśli każdy postępowałby jak on, świat stałby się miejscem pełnym oszustw i nieufności. Kluczowym pytaniem, które należy zadać w tej sytuacji, jest: jak daleko można posunąć się w łamaniu norm społecznych, by osiągnąć sukces, nie przekraczając granicy, która uniemożliwia dalsze funkcjonowanie w społeczeństwie? Co zaufanie do innych, jeśli wszyscy manipulowaliby rzeczywistością, by wyjść na swoje?
Nie chodzi tylko o to, czy łamanie reguł jest dozwolone – kluczowym zagadnieniem jest, jakie długofalowe konsekwencje ma takie działanie. Każde takie działanie ma swoje granice. Trump sam twierdzi, że sukces zależy od wykorzystywania okazji, jakie daje system – ale jeśli za każdym razem manipulujemy rzeczywistością, osłabiamy fundamenty tego, co nazywamy zaufaniem. Bez niego, niestety, świat szybko przestaje funkcjonować.
Jak różne cechy osobowości wpływają na naszą reputację społeczną?
Cechy osobowości, które tworzą popularny model "Wielkiej Piątki" (Big Five), stanowią fundament dla rozumienia różnorodności ludzkich zachowań i reakcji w kontekście społecznym. Zrozumienie tych cech oraz ich rozwoju w czasie pozwala lepiej przewidywać, jak ludzie reagują na zmiany w otoczeniu oraz jakie relacje budują z innymi.
Każda z pięciu głównych cech osobowości – neurotyczność, otwartość na doświadczenie, sumienność, ugodowość i ekstrawersja – jest reprezentowana przez szerokie kontinuum, w którym jednostki mogą przyjmować różne pozycje. Cechy te nie stanowią zatem absolutnych kategorii, lecz raczej różnią się w zależności od osoby. Na przykład, ekstrawertyzm, choć powszechnie kojarzony z osobami towarzyskimi i charyzmatycznymi, nie jest cechą, która jednoznacznie charakteryzuje całą grupę. Zamiast tego, na kontinuum tej cechy można znaleźć zarówno osoby wyjątkowo otwarte na interakcje społeczne, jak i osoby bardziej zamknięte, które wciąż mogą być wysoko oceniane pod kątem innych właściwości, jak np. umiejętności interpersonalne.
Podobnie, nie istnieją "czyste" typy, takie jak ekstrawertyk czy introwertyk, gdyż każda osoba, choć może przejawiać tendencje do jednej z tych ról, posiada indywidualny zestaw cech, które razem tworzą jej unikalny profil. To tak jak z wysokością – nie ma konkretnej granicy, po której ktoś nagle staje się "wysoki", ale można wskazać pewne ogólne kierunki, w których ludzie wykazują większą lub mniejszą tendencję do bycia jednym lub drugim.
Jednak nie tylko cechy takie jak ekstrawersja odgrywają istotną rolę w kształtowaniu naszej reputacji społecznej. Z kolei neurotyczność, związaną z częstszym doświadczaniem negatywnych emocji, takimi jak lęk, smutek czy złość, również może znacząco wpłynąć na sposób, w jaki postrzegają nas inni. Wysokie nasilenie tej cechy wiąże się z większym ryzykiem wystąpienia problemów emocjonalnych i psychicznych, jak depresja czy zaburzenia lękowe. Wśród osób o wyższym poziomie neurotyczności częściej występują również trudności w utrzymaniu stabilnych relacji interpersonalnych, co może wpływać na postrzeganą wiarygodność i skuteczność w interakcjach społecznych.
Przykładami osób, które przejawiają skrajne formy neurotyczności, są postacie historyczne i polityczne. Niektóre z nich, jak John Adams czy Richard Nixon, są oceniane jako osoby o wyraźnie wyższym poziomie neurotyczności. Z kolei osoby o niższym poziomie tej cechy, jak Ronald Reagan czy Barack Obama, wydają się przejawiać większą emocjonalną stabilność, co może sprzyjać efektywniejszemu zarządzaniu sytuacjami kryzysowymi i budowaniu zaufania społecznego.
Openness, czyli otwartość na doświadczenie, to cecha, która koncentruje się na zdolności do akceptacji nowych idei, wyzwań i perspektyw. Ludzie o wysokim poziomie otwartości często cechują się kreatywnością, wyobraźnią oraz gotowością do eksplorowania nowych, niekonwencjonalnych podejść do rozwiązywania problemów. Cechy te mogą przyczyniać się do budowania pozytywnej reputacji w środowiskach, które cenią innowacyjność, ale również stawiają wyzwania i wymagają elastyczności w myśleniu. Z drugiej strony, osoby o niższym poziomie otwartości mogą wykazywać tendencję do sztywności myślenia i niechęci do zmian, co może utrudniać adaptację w dynamicznych, zmieniających się środowiskach.
Sumienność to cecha, która jest ściśle powiązana z organizacją, dyscypliną oraz zdolnością do przestrzegania zasad i norm. Osoby wysokie w sumienności często wykazują się odpowiedzialnością i skrupulatnością w podejmowanych zadaniach, co pozytywnie wpływa na ich reputację w zawodach wymagających precyzji i niezawodności. Jednocześnie, nadmierna sumienność może prowadzić do stagnacji i braku elastyczności, gdyż osoby takie mogą skupić się zbytnio na szczegółach, tracąc z oczu szerszą perspektywę.
Ugodowość to cecha, która odzwierciedla naszą tendencję do współpracy, empatii i dbałości o innych. Osoby wysoko oceniające tę cechę są postrzegane jako przyjazne, uprzedzające potrzeby innych, co sprzyja budowaniu dobrych relacji interpersonalnych. Z drugiej strony, osoby o niskim poziomie ugodowości mogą być postrzegane jako bardziej wycofane lub konfrontacyjne, co wpływa na ich społeczną reputację i zdolność do efektywnego współdziałania w grupie.
Analizując przykład Donalda Trumpa, można zauważyć, jak różne cechy osobowości mogą kształtować społeczną reputację danej osoby. Trump wyróżnia się przede wszystkim wysokim poziomem ekstrawersji, co przejawia się w jego charyzmatycznych wystąpieniach publicznych i intensywnym życiu towarzyskim. Z drugiej strony, jego niska ugodowość i emocjonalna niestabilność sprawiają, że jego postać jest kontrowersyjna i wywołuje silne reakcje zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników. Mimo że jego cechy osobowości mogą wydawać się kontrastujące, to właśnie ten miks cech przyczynia się do jego specyficznej pozycji w przestrzeni publicznej.
Istotne jest, że zmiany w tych cechach są możliwe, choć zachodzą wolno, zwłaszcza w dorosłym życiu. Choć początkowy kształt osobowości może być silnie związany z dziedzicznymi predyspozycjami, to nie można ignorować wpływu środowiska i doświadczeń życiowych, które mają znaczący wpływ na nasz rozwój emocjonalny i społeczny. Osoby, które przeżywają trudne chwile w dzieciństwie czy młodości, mogą rozwijać cechy takie jak neurotyczność w sposób bardziej intensywny, podczas gdy ci, którzy mieli sprzyjające warunki rozwoju, mogą wykształcić większą odporność emocjonalną.
Czy niska ugodowość może decydować o sukcesie politycznym?
Donald Trump, będąc postacią wyjątkowo kontrowersyjną, stanowi doskonały przykład osoby o skrajnie niskiej ugodowości, co znajduje swoje codzienne ujście w jego działaniach i wypowiedziach. To właśnie ta cecha osobowościowa, związana z niechęcią do współpracy i dominowaniem w relacjach międzyludzkich, nadała ton jego politycznej karierze, a także przyczyniła się do popularności, jaką cieszy się wśród swoich zwolenników. Trump to przykład człowieka, dla którego niewielka liczba osób jest w stanie sprostać jego standardom, a każda osoba, instytucja czy organizacja, która nie spełnia jego wymagań, staje się celem do zaatakowania.
W szczególności Twitter, jako narzędzie komunikacji, stał się polem, na którym Trump wyrażał swoje najcięższe oskarżenia i obelgi, co w konsekwencji miało duży wpływ na jego wizerunek. Liczba osób, które zostały przez niego publicznie zaatakowane, jest zaskakująca – od rywalizujących polityków, przez dziennikarzy, aż po zwykłych obywateli. Te regularne wybuchy niechęci były czymś, co powtarzało się niemal codziennie w czasie jego kadencji. Takie publiczne lincze słowne, w których pojawiały się takie epitety jak "oszust", "niekompetentny", "głupiec" czy "frajer", były dla Trumpa normą. Co więcej, za każdym razem atakowany był ktoś inny – nie było granicy, kogo można było obrazić. Nie tylko niepełnosprawni politycy, ale także zwykli obywatele byli narażeni na publiczną pogardę.
Czemu jednak, mimo tych skrajnych postaw, Trump cieszył się tak dużą popularnością? Kluczem wydaje się być właśnie ta cecha, która w klasycznych badaniach psychologicznych uznawana jest za coś negatywnego – brak ugodowości, czyli cechy, która oznacza skłonność do współpracy i chęci zrozumienia drugiego człowieka. Dla Trumpa, wyrażenie pogardy i nienawiści wobec innych stało się elementem, który energetyzował go w dążeniu do celu. Przykład, kiedy zaatakował Chucka Jonesa, lidera związku zawodowego, który publicznie zakwestionował jego obietnice dotyczące miejsc pracy, jest tego doskonałym dowodem. Dla Trumpa ta forma konfrontacji była czymś naturalnym, a jego decyzja o obrzuceniu go obelgami była zupełnie niewybaczalna w oczach jego przeciwników.
Co istotne, ta niechęć do współpracy i współczucia nie jest tylko przypadłością współczesnych polityków, ale znajduje swoje korzenie w głębszych aspektach psychologicznych. Osoby o niskiej ugodowości często wykazują tendencję do traktowania innych z pogardą, co w efekcie prowadzi do wykształcenia postawy dominującej i traktowania innych ludzi jako gorszych. Przykład Trumpa pokazuje, jak taka postawa, szczególnie gdy dotyczy osób postrzeganych jako słabsze lub mniej kompetentne, może prowadzić do nieustannych ataków i zdominowania innych. Kluczowym dla Trumpa było wyzwolenie swojej nienawiści w stosunku do osób, które traktował jako słabe lub "gorsze" od siebie.
Warto również zauważyć, że ta postawa nie jest wyłącznie związana z jego działaniami w polityce, ale także z wcześniejszymi doświadczeniami życiowymi. Donald Trump, już jako młody człowiek, wykazywał szczególną fascynację przemocą. Nie tylko podziwiał "twardych facetów", jak bokserzy czy gangsterzy, ale również stawiał ich w roli swoich wzorców. Istnieje wiele relacji wskazujących na to, że Trump w młodości czuł się pociągany do mężczyzn, którzy wyrażali swoją siłę i dominację poprzez przemoc – co widać w jego późniejszych publicznych wystąpieniach, w tym zaangażowaniu w profesjonalne wrestlingowe walki. Wspomnienia o "symbolicznej" walce z Vince'em McMahonem w 2007 roku, która była jedynie teatralnym przedstawieniem, pokazują, jak silna była w nim potrzeba utożsamiania się z "silnym" i "wielkim", nawet jeśli oznaczało to stosowanie środków pozornie humorystycznych.
Człowiek o niskiej ugodowości, jak Trump, nie tylko nie odczuwa potrzeby rozumienia i współczucia z innymi, ale w wielu przypadkach reaguje na trudne sytuacje interpersonalne poprzez wyrażenie pogardy. Takie postawy mogą być dla niego sposobem na radzenie sobie z trudnymi emocjami i konfliktami. Zamiast przeżywać trudność związaną z empatią i próbą zrozumienia drugiej osoby, wybiera najłatwiejszą formę obrony – pogardę. Taki mechanizm, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się brutalny, w rzeczywistości stanowi sposób na utrzymanie kontroli i unikanie uznania drugiego człowieka jako równorzędnego partnera.
Chociaż wielu zwolenników Trumpa tłumaczyło jego zachowanie jako nieodłączną cechę jego osobowości, która nie znajduje ujścia w tradycyjnych formach komunikacji, należy pamiętać, że to, co dla niego może być naturalnym sposobem wyrażania emocji, w rzeczywistości jest odzwierciedleniem głębokich problemów interpersonalnych. Jego skłonność do wyrażania gniewu i pogardy jest symptomem niskiej ugodowości, która w kontekście jego kariery politycznej okazała się być zarówno siłą, jak i słabością.
Jakie mechanizmy leżą u podstaw narcissystycznej tożsamości Donalda Trumpa?
Donald Trump przez większość swojej kariery kreował swój wizerunek jako „markę” samą w sobie. W świecie, w którym nieustannie promuje się autentyczność i sukces, Trump postanowił zbudować swoją tożsamość na jednym, prostym, ale potężnym fundamencie: na sobie samym. Jego nazwisko jest nie tylko symbolem najważniejszych osiągnięć, ale także produktem samopromocji, który obejmuje książki (takie jak Trump: The Art of the Comeback czy Trump: Think Big), kampanie reklamowe, a także przedsięwzięcia biznesowe, w tym Trump University, które od początku miały na celu jedno – umocnienie marki „Trump”. Gdyby Leo Tolstoj zatytułował swoją książkę Tolstoj: Wojna i Pokój, nie można by się dziwić – ale w przypadku Trumpa to stało się normą.
Kultura Samo-Wielkości
Donald Trump nie ograniczał się tylko do reklamowania swojej osoby w kontekście książek czy innych przedsięwzięć. Każdy etap jego życia zawodowego i politycznego – nawet te najbardziej kontrowersyjne momenty, jak wspomniane spotkania z politykami i dziennikarzami – nie mogłyby odbyć się bez obecności jego samego, wyidealizowanej wersji jego osoby. Przykładów jest niezliczona ilość, od jego prezydentury po publiczne wystąpienia. Jako prezydent, Trump wielokrotnie ogłaszał, że jego administracja może być uważana za „największą z dotychczasowych”. Mówiąc o swojej prezydenturze, w pierwszym wywiadzie prasowym stwierdził, że „nigdy nie było prezydentury, która zrobiła tak wiele w tak krótkim czasie”. Jednak ta hiperbolizacja własnych osiągnięć nie zakończyła się na wyolbrzymianiu wyników administracji – prezydent wielokrotnie przypominał, że to właśnie on „wzniesie najwspanialszy mur, jaki kiedykolwiek widziano”.
Jego autokreacja często rozciągała się na granice rzeczywistości. Zarówno publiczność, jak i jego najbliżsi doradcy przekonywali go, by starał się wykazać empatię wobec ludzi cierpiących. Jednak w wielu sytuacjach, nawet takich jak tragedie naturalne czy śmierć żołnierza, Trump zamiast współczucia, przejawiał tendencję do wykorzystywania chwili kryzysu do autopromocji. Kiedy w 2017 roku doszło do huraganu w Houston, zamiast wyrazić współczucie, Trump komentował zjawisko jako „epickie” czy „historyczne”, podkreślając rozmiar katastrofy w sposób, który podkreślał głównie jego osobisty wpływ na sytuację.
Pojęcie narcissystycznej kontestacji
Trudno jednak ignorować fakt, że wielka część amerykańskiego społeczeństwa czuje się w ten sposób usatysfakcjonowana. Trump stał się swoistym symbolem, z którym mogli się utożsamiać ludzie, którzy czuli się zignorowani przez elity polityczne. Dla wielu jego supporters, Trump to osoba, która mimo licznych niepowodzeń, potrafiła „pokonać system”. W swoim modelu Trump utworzył prostą sekwencję: „Jestem wielki → zostałem zignorowany → Ameryka została zignorowana → pokonałem moich konkurentów → będę chronił i przywracał wielkość Ameryce”. Psychiatrzy, jak Tom Singer, zauważają, że Trump jest w istocie wcieleniem amerykańskiego snu – nie tylko osiągnął go, ale sam w sobie stał się jego manifestacją. Dla jego zwolenników to właśnie on, mimo swojej wyraźnej kontrowersyjności, jest wcieleniem ideału.
Tego typu narcissystyczne mechanizmy wpływają na politykę na niespotykaną wcześniej skalę. Trump wykorzystuje swój obraz siebie jako idealnego przywódcy w sposób, który nie tylko przyciąga uwagę, ale także mobilizuje i konsoliduje masy. Pojawia się tu pytanie o naturę samego narcystycznego kultu jednostki w kontekście polityki. To, co jest zaskakujące, to fakt, że nawet te osoby, które krytykowały Trumpa, mówiły o jego niezwykłej zdolności do przyciągania sympatii i zainteresowania. Liz Smith, amerykańska dziennikarka, która często opisywała Trumpa, zauważyła, że mimo jego kontrowersyjnych zachowań, istnieje coś, co sprawia, że ludzie wciąż go lubią – „Jest jak dziecko, ma w sobie tę brash, narcissystyczną energię, która przyciąga tłumy”.
Tego rodzaju zachowanie na pewno jest skuteczne w określonych sytuacjach politycznych. Można to nazwać mechanizmem "narcystycznej projekcji", kiedy to zwolennicy Trumpa, widząc w nim swoją osobistą historię i niepowodzenia, uznają go za swojego sprzymierzeńca. Trump staje się więc symbolem większej opowieści – nie tylko politycznej, ale także emocjonalnej – o tym, jak to Ameryka była niegdyś wielka, a potem została zniszczona przez zewnętrzne i wewnętrzne siły.
Znaczenie kontekstu społecznego i politycznego
Trzeba jednak zauważyć, że narcissyzm Trumpa nie funkcjonuje w próżni. To w istocie symptom głębszych problemów społecznych i politycznych. Jego zwycięstwo w wyborach nie wynikało tylko z jego osobistego uroku czy politycznego geniuszu, ale także z klimatu społecznego, który pozwalał ludziom poczuć się zrozumianymi w swoich lękach, frustracjach i poczuciu utraconej wielkości. Narcissystyczna retoryka Trumpa, pełna obietnic odbudowy wielkości, stała się dla jego zwolenników sposobem na wyrażenie ich własnych niepowodzeń i rozczarowań.
Mimo to, warto pamiętać, że ta forma populizmu, która opiera się na skrajnej samopromocji i kreacji kultu jednostki, nie jest jedynie kwestią jednego polityka. Jest to element szerszego procesu, w którym nie tylko politycy, ale także media, przedsiębiorcy, a w końcu całe społeczeństwo, dostrzegają narastającą tendencję do kultywowania „jednostkowego geniuszu” kosztem wspólnoty i jej rzeczywistych potrzeb.
Czy eksperci zdrowia psychicznego powinni oceniać kondycję psychiczną polityków?
W 1964 roku, po kontrowersyjnej prezydenckiej kampanii Barry'ego Goldwatera, Amerykańskie Towarzystwo Psychiatrów (APA) wydało szereg oświadczeń, w których przestrzegało swoich członków przed publicznymi ocenami zdrowia psychicznego polityków i innych osób publicznych. Kilka lat później, w 1973 roku, APA formalnie wprowadziło Zasadę 7.3 do swojego pierwszego Kodeksu Etycznego. Zasada ta, znana odtąd jako Zasada Goldwatera, zabraniała psychiatrze wydawania „profesjonalnej opinii” na temat zdrowia psychicznego i zdolności publicznych osób, chyba że psychiatra przeprowadziłby szczegółowy wywiad i otrzymałby odpowiednie upoważnienie. Oznaczało to, że psychiatrzy, którzy mieli najwyższą fachową wiedzę na temat zdrowia psychicznego, zostali w praktyce wykluczeni z oceny kondycji psychicznej kandydatów do urzędów publicznych, a tym bardziej z wyrażania opinii o ich potencjalnej chorobie psychicznej. Zasada Goldwatera miała na celu ochronę przed pochopnymi diagnozami, które mogłyby zostać opatrzone stygmatyzującym lub szkodliwym wpływem na postrzeganą wiarygodność polityka.
Od tego czasu Zasada Goldwatera była stosowana przez psychiatrów przez ponad 50 lat, mimo sporadycznych wątpliwości i krytyki. Jednakże, przy każdej zmianie w administracji prezydenckiej, pojawiały się pytania o zdrowie psychiczne kolejnych liderów USA. Przykładem może być obawa pracowników administracji prezydenta Richarda Nixona o jego nałogowe picie alkoholu oraz rosnąca paranoja pod koniec kadencji, a także spekulacje na temat możliwego rozwoju demencji u Ronalda Reagana w drugiej połowie jego prezydentury. Często biografowie czy historycy próbowali analizować kondycję psychiczną przeszłych prezydentów, jak miało to miejsce w przypadku Abrahama Lincolna. Dziennikarz Joshua Shenk w swojej książce Lincoln's Melancholy sugerował, że Lincoln zmagał się z poważną depresją, która nie tylko nie ograniczała jego zdolności przywódczych, ale wręcz stała się czynnikiem wzbogacającym jego empatię i wrażliwość, co umożliwiło mu skuteczne prowadzenie kraju w trudnym okresie.
Zmiana nastąpiła w 2015 roku, kiedy Donald Trump ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta. Wkrótce po tym wydarzeniu profesjonaliści zdrowia psychicznego zaczęli wyrażać zaniepokojenie jego zdolnościami do pełnienia funkcji prezydenta. Niektórzy psychiatrzy zaczęli ponownie kwestionować Zasadę Goldwatera, wskazując, że aktualne obawy o jego kondycję psychiczną mogą stanowić zagrożenie nie tylko dla krajowego porządku politycznego, ale i dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Choć Zasada Goldwatera nadal obowiązywała, niektórzy eksperci zaczęli łamać ją, argumentując, że mają wyższy obowiązek ostrzegania opinii publicznej przed ewentualnym zagrożeniem. Takie opinie, jak ta, która sugerowała, że Trump cierpi na „złośliwy narcyzm”, znalazły się w publicznym obiegu, choć były to oceny nie zawsze poparte jednoznacznymi dowodami medycznymi.
Równocześnie pojawiły się głosy naukowców, którzy uważali, że Zasada Goldwatera jest przestarzała i oparta na wątpliwych założeniach naukowych. Psycholodzy Scott O. Lilienfeld, Joshua D. Miller i Donald R. Lynam opublikowali w 2018 roku artykuł, w którym argumentowali, że Zasada Goldwatera nie uwzględnia nowoczesnych metod oceny zdrowia psychicznego. Tradycyjna diagnoza psychiatryczna opiera się na osobistej rozmowie, która jest podatna na liczne błędy i subiektywne odczucia. Badania jednak wskazują, że inne metody, takie jak obserwacja zachowań publicznych czy ocena reputacji społecznej, mogą być równie, a nawet bardziej, skuteczne w ocenie kondycji psychicznej jednostki.
Lilienfeld i jego współpracownicy uznali, że Zasada Goldwatera powinna zostać zniesiona w odniesieniu do osób pełniących ważne stanowiska publiczne, takich jak politycy. Argumentowali, że osoby posiadające potężną władzę nad obywatelami, jak prezydenci czy członkowie rządu, mają obowiązek wykazywać odpowiednią stabilność psychiczną, a specjaliści zdrowia psychicznego powinni mieć możliwość ostrzegania społeczeństwa, gdy zachowanie tych osób wskazuje na potencjalne niebezpieczeństwo. Ich zdaniem, diagnoza zdrowia psychicznego powinna być oparta na solidnych dowodach, zebranych z publicznych źródeł, i powinna odbywać się z zachowaniem ostrożności oraz umiaru.
Jednakże autorzy ci dodali również istotną uwagę, że sama obecność choroby psychicznej nie powinna automatycznie prowadzić do wniosku, że osoba jest niezdolna do pełnienia funkcji publicznych. Często w historii polityki osoby z wyraźnymi problemami zdrowia psychicznego pełniły swoje funkcje z powodzeniem, o czym świadczą przykłady wielu polityków, którzy wykazywali znakomite zdolności przywódcze, mimo problemów emocjonalnych czy psychicznych.
Kluczowe jest zatem zrozumienie, że choć dostęp do informacji o zdrowiu psychicznym kandydatów jest istotny, decyzje o ich przydatności do pełnienia urzędów powinny uwzględniać szerszy kontekst. Współczesna diagnoza psychiczna, szczególnie w kontekście osób publicznych, musi uwzględniać nie tylko fakty dotyczące ich zdrowia psychicznego, ale także ich zdolność do podejmowania racjonalnych decyzji, zarządzania stresem, relacjami interpersonalnymi i wpływem na innych.
Jak skonfigurować podstawowe ustawienia SEO i struktury URL w Publii CMS
Jak Chińskie Prawo Reguluje Sztuczną Inteligencję i Prawa Autorskie: Wyjątkowe Wyzwania
Jak George Gobel zdobył serca Ameryki i jak jego skromność wpłynęła na sukces
Jak działa w pełni automatyczna maszyna do montażu przycisków oraz półautomatyczna maszyna do wkręcania śrub?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский