Neoliberalizm to orientacja ekonomiczna, która niesie za sobą konsekwencje w kontekście rozwiązywania kwestii nierówności rasowych. Ci, którzy popierają zasady neoliberalne, traktują nierówność jako coś wrodzonego dla społeczeństwa neoliberalnego, gdzie jej obecność może być postrzegana jako moralne dobro. W tym rozumieniu sukces osiągają jedynie ci, którzy zasługują na niego dzięki czystemu meritum, a kolektywizm tylko zakłóca naturalne prawa. Równość szans lub pomoc biedniejszym uznawana jest za niemoralną. Walka z dyskryminacją rasową poprzez manipulację rzeczywistościami ekonomicznymi porównywana jest do socjalizmu i komunizmu, które rzekomo zagrażają "wolności" – wartości fundamentalnej dla amerykańskiego stylu życia. Z kolei odbieranie osiągnięć jednostkom, aby nagrodzić lenistwo i niemoralne życie, które prowadzi do ubóstwa, jest uważane za niechrześcijańskie.
Neoliberałowie oraz ich sojusznicy z kręgów konserwatywnych argumentują, że Amerykanie powinni porzucić podejście grupowe oparte na rasie i koncentrować się tylko na osiągnięciach jednostek. W tym modelu każdy człowiek jest odpowiedzialny za siebie i swoją rodzinę, a pomoc rzekomo pogłębiałaby jedynie zależność od państwa, nie sprzyjając prawdziwej wolności.
Zbliżoną ideologią do neoliberalizmu jest libertarianizm, który opowiada się za sukcesem już istniejącej elity. Zwolennicy tej filozofii uważają, że jedyną legitną rolą państwa jest zapewnienie porządku prawnego, gwarantowanie bezpieczeństwa narodowego oraz ochrona praw własności. Libertarianie sprzeciwiają się publicznej opiece zdrowotnej, takim programom jak Medicare czy Medicaid, a także proponują prywatyzację Social Security, szereg usług publicznych, w tym edukacji. Publiczne finansowanie, ich zdaniem, stanowi naruszenie wolności podatników, którzy poprzez swoje podatki finansują obcych im obywateli. Politycy często wskazują na "ducha ubóstwa" wynikającego z rzekomej zależności od państwa, co rzekomo pogarsza stan moralny jednostki, a pomoc socjalna zamiast pomagać, może wyniszczać duchowo.
Jednak, co istotne, historia neoliberalizmu nie uwzględnia kontekstu, w którym bogaci, jako uprzywilejowana mniejszość, już czerpią znaczne korzyści z istniejących struktur władzy ekonomicznej i politycznej. Mówiąc o własności prywatnej i rynkowej wolności, neoliberalizm faworyzuje tych, którzy już osiągnęli sukces. Interwencja rządu jest dla nich nieakceptowalna, bo odbiera indywidualną wolność i prawo do decydowania o własnym majątku. W tym sensie każda ingerencja rządu w gospodarkę jest traktowana jako kradzież – w tym przypadku, zabieranie pieniędzy od osób mających duży kapitał, by wspierać publiczne programy. Warto zauważyć, że to właśnie ci, którzy stoją na szczycie hierarchii społecznej, najgłośniej protestują przeciwko podatkom i państwowym regulacjom.
Libertarianizm, a tym samym neoliberalizm, koncentrują się na jednostkowej wolności i preferencji prywatyzacji. Dąży się do jak największego uwolnienia gospodarki od ingerencji państwowej. W rezultacie obszary takie jak opieka zdrowotna, więziennictwo czy obrona narodowa zostały sprywatyzowane. Mówiąc o edukacji, wprowadzanie kuponów edukacyjnych i dalsza prywatyzacja szkół to kolejny krok w stronę zmiany struktur społecznych, w którym państwo traci kontrolę, a jednostki mają pełną swobodę działania na rynku. Taki model zakłada, że państwo nie jest w stanie pełnić roli neutralnego sędziego, a to rynek ma samodzielnie rozwiązywać problemy społeczne.
Jednak warto dostrzec, że ta wizja neoliberalizmu w rzeczywistości wzmacnia system, w którym uprzywilejowane grupy (takie jak biali właściciele wielkich majątków) mogą nadal dominować, a mniejszości, które zostały pozbawione dostępu do zasobów, stają się coraz bardziej marginalizowane. Utrwalanie podziału na "twórców" i "biorców" oparte na nierówności dochodowej jest sprzeczne z ideałami społeczeństwa równego szans. Jednak neoliberalne podejście zakłada, że ten podział jest naturalny, a równość to utopia, która tylko zagraża naturalnemu porządkowi. Tylko najbogatsi, którzy płacą najwięcej podatków, powinni mieć głos w decydowaniu, jak te środki publiczne są wykorzystywane. Taki argument prowadzi do przekonania, że ci, którzy płacą więcej, mają prawo do większego wpływu na politykę, co skutkuje dalszą koncentracją władzy w rękach elit.
Z kolei stosunek libertarian do rasowej równości ukazuje hierarchię wartości: indywidualna wolność jest dla nich ważniejsza niż równość rasowa. Prywatna własność i kontrola nad kapitałem są absolutnymi wartościami. Kiedy amerykańskie społeczeństwo zmieniało się w wyniku rosnącej liczby imigrantów i zmieniającego się składu etnicznego, idea wspólnoty obywatelskiej, opartej na równości, zaczęła zanikać. W tej sytuacji neoliberali postrzegają bogatych jako "twórców", którzy nie powinni być zobowiązani do wspierania "biorców", czyli tych, którzy korzystają z usług państwowych.
Tymczasem, neoliberalne ideologie wzmacniają system, który naturalnie faworyzuje elity. W obliczu takiego układu, równość rasowa i społeczna stają się sprawami drugorzędnymi, a raczej przeszkodą w realizowaniu wolności jednostki. Dalsze prywatyzowanie kolejnych dziedzin życia tylko pogłębia te nierówności, stawiając pod znakiem zapytania realną możliwość równości szans.
Jak finansjalizacja zmieniła naturę korporacji i doprowadziła do kryzysu 2007 roku?
Logika działania współczesnych korporacji coraz częściej podporządkowana jest jednemu celowi: maksymalizacji wartości dla akcjonariuszy. W tej logice decyzje nie są już podejmowane na podstawie długoterminowych strategii rozwoju czy odpowiedzialności społecznej, lecz w oparciu o kalkulację krótkoterminowych zysków finansowych. Zarządy firm zaczęły traktować swoje organizacje jako zbiór „aktywnych pól” – obszarów działalności, które można dowolnie rozbudowywać, redukować, przenosić lub przekształcać, byle tylko zapewnić maksymalizację zysków. W tym ujęciu kapitał ludzki, produkcja materialna czy sprzedaż to po prostu zasoby wymienne, które należy ocenić, sprzedać lub nabyć w zależności od oczekiwanych stóp zwrotu.
O tym, jaką strategię przyjąć, decydują nie menedżerowie operacyjni czy inżynierowie, lecz eksperci finansowi – osoby, które potrafią przekształcić firmę w zestaw wskaźników i kalkulacji, w których realne produkty i usługi schodzą na dalszy plan. Finansowe kryteria dominują nad wszystkimi innymi – w tym nad interesem pracowników, konsumentów czy lokalnych społeczności. To właśnie przeformułowanie celu istnienia przedsiębiorstw – z produkcji dóbr i usług na generowanie zwrotów finansowych – stanowi istotę procesu finansjalizacji.
Od lat 80. XX wieku, w kontekście neoliberalnej rewolucji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych, finansjalizacja zaczęła przybierać coraz bardziej strukturalny charakter. Deregulacje wprowadzone przez Kongres, m.in. ustawa o deregulacji instytucji depozytowych i kontroli monetarnej z 1980 roku, zniosły ograniczenia obowiązujące od czasów Wielkiego Kryzysu. Bankom pozwolono się konsolidować, usunięto limity oprocentowania depozytów, a instytucjom finansowym umożliwiono działalność, która wcześniej była zakazana. W ten sposób granice między sektorem finansowym a „realną” gospodarką zaczęły się zacierać. Coraz więcej firm produkcyjnych, jak Ford, General Motors czy General Electric, zaczęło uzależniać swoje przychody nie od sprzedaży towarów, lecz od operacji finansowych.
W latach 1980–2007 udział sektora finansowego w zyskach całej amerykańskiej gospodarki wzrósł z 15% do 45%. Oznaczało to strukturalną zmianę: zyski nie były już wytwarzane przez pracę, produkcję czy innowację, ale przez operacje na papierze wartościowym. Zyski te trafiały głównie do inwestorów i menedżerów funduszy, nie zaś do pracowników czy społeczności lokalnych.
Gwałtowny rozwój „kreatywnych” instrumentów finansowych – takich jak kredyty hipoteczne o zmiennym oprocentowaniu, subprime, obligacje zabezpieczone hipotekami, CDO czy CDS – doprowadził do utworzenia struktury opierającej się na złożonych, nietransparentnych i niestabilnych pakietach ryzyka. Te instrumenty były oderwane od realnych aktywów – nie miały historii, nie podlegały rzeczywistej ocenie, nie były w pełni rozumiane nawet przez tych, którzy nimi handlowali. W istocie opierały się nie na wartości, lecz na nadziei na szybki zysk wynikający z obrotu. Wiara w „hipotezę efektywnych rynków”, zgodnie z którą rynki są w stanie same ocenić ryzyko i wartość instrumentów, okazała się złudzeniem.
Najbardziej spektakularnym przykładem była bańka na rynku nieruchomości. W pogoni za zyskiem banki masowo udzielały kredytów hipotecznych osobom, które nie miały zdolności kredytowej. Pożyczki z „teaser rates” (niskie oprocentowanie początkowe), kredyty przekraczające wartość nieruchomości, kredyty subprime – wszystko to miało na celu nie zapewnienie ludziom mieszkań, ale tworzenie pakietów do dalszego obrotu. Bankowcy i pośrednicy finansowi byli wynagradzani za każdą transakcję, a nie za jej jakość czy stabilność.
Kiedy wysokiego ryzyka kredytobiorcy zaczęli masowo nie spłacać rat, mechanizm pękł. Banki nie były w stanie odzyskać pieniędzy, instytucje finansowe straciły płynność, inwestorzy panikowali. Nieruchomości, które wcześniej były traktowane jako pewny zysk, nagle straciły na wartości. Rodziny znalazły się pod wodą finansową – ich długi przekraczały wartość posiadanych domów. Kredyty zabezpieczone na nieruchomościach – na samochody, meble, elektronikę – również przestały być spłacane. Kryzys 2007–2009 był nieuniknioną konsekwencją finansowej logiki, w której aktywa są ważniejsze niż produkcja, a wartość generuje się przez handel ryzykiem, nie przez tworzenie dóbr.
Kluczowe jest zrozumienie, że finansjalizacja nie tylko zmienia mechanizmy gospodarcze, ale także pogłębia nierówności społeczne. Ci, którzy dysponują kapitałem – mogą inwestować, korzystać z wiedzy ekspertów, płacić prowizje i czekać na zwrot przez lata – zyskują. Reszta społeczeństwa, uzależniona od kredytów i pożyczek, z roku na rok traci. Wzrost kosztów życia przy stagnacji płac prowadzi do coraz większego zadłużenia, a środki, które mogłyby służyć konsumpcji czy inwestycjom, trafiają z powrotem do systemu finansowego, wzmacniając pozycję tych, którzy już są na szczycie.
Warto zauważyć, że dominacja logiki finansowej zmienia także same fundamenty kapitalizmu – produkcja, praca, innowacja przestają być głównymi źródłami wartości. Zamiast tego coraz większe znaczenie mają instrumenty finansowe, których wartość opiera się nie na realnych podstawach, lecz na przewidywaniach, algorytmach i narracjach. Ta zmiana redefiniuje nie tylko gospodarkę, ale i społeczne relacje – między klasami, pokoleniami, a nawet państwami.
Czy Ewangelikalizm stał się ruchem politycznym?
Ewangelikalni protestanci od dawna uważają, że amerykańska kultura duchowo zubożała, jednostki rodzinne zostały zniszczone, zrozumienie Biblii zostało zatracone, a świeckie struktury rządowe utrudniają duchowy rozwój. Dla ewangelikalnych chrześcijan, ponieważ Duch Boży mieszka w każdym człowieku, interwencja Boga działa poprzez jednostki. Jednakże w miarę jak spadała liczba osób uczęszczających do kościoła, a religia traciła na znaczeniu, ewangelikalni chrześcijanie zaczęli coraz bardziej polegać na strukturach politycznych, aby wywrzeć wpływ na społeczeństwo i ustanowić porządek, który uznawali za zgodny z Bożą wolą. Zamiast uznawać zmieniające się społeczne realia, ewangelikalizm dzisiaj często bardziej kojarzy się z orientacją polityczną, niż z teologiczną, będąc ruchem skupionym wokół koalicji organizacji non-profit, które dążą do wpływania na politykę publiczną i sprawowania kontroli politycznej.
Na przestrzeni lat, pojęcia takie jak „socjalizm”, „otwarte granice” i „aborcja” stały się głównymi hasłami, wokół których skupiała się mobilizacja polityczna białych konserwatywnych chrześcijan. Stanowią one wyzwanie dla konserwatywnego, białego, chrześcijańskiego rozumienia „prawdziwej” Ameryki — tej, która opiera się na kapitalizmie, jest ostrożna wobec obcych wpływów i ma na celu zachowanie tradycyjnych wartości chrześcijańskich. Donald Trump, przedstawiający się jako obrońca religii chrześcijańskiej, zyskał poparcie ewangelikalnych białych chrześcijan, którzy byli gotowi przymknąć oko na jego osobiste wady i uprzedzenia, byle tylko ich polityczne interesy były zabezpieczone. Trump stał się oficjalnym protektorem tej społeczności, uchodząc za lidera, który realizuje ustawodawstwo odpowiadające ich priorytetom.
Wiele chrześcijańskich liderów publicznie przyznaje, że Trump nie jest przykładem „dobrego chrześcijanina”, ale nadal go popierają, ponieważ zapewnia ich wspólnocie polityczną ochronę. Zrzekając się typowych norm moralnych, biali ewangelikalni chętnie uznają, że pewne moralne zobowiązania muszą zostać poświęcone dla realizacji politycznych celów. Ralph Reed, założyciel Faith and Freedom Coalition, wielokrotnie apelował o wsparcie Trumpa, uznając go za kluczowego obrońcę wartości chrześcijańskich w amerykańskiej polityce.
Styl polityczny Trumpa jest kontynuacją tradycji „długiej nowej prawicy”, wywodzącej się z McCartyzmu lat 50., kampanii Barry’ego Goldwatera z lat 60. oraz zjawisk politycznych, które kształtowały politykę amerykańską w kolejnych dekadach — od lat 70. po czasy współczesne, w których brash talk-show i media kablowe odegrały znaczną rolę. Jako część tej tradycji, celem białych chrześcijańskich libertarian stało się nie tylko ustanowienie porządku moralnego, ale także zachowanie supremacji białej tożsamości w amerykańskim społeczeństwie, co zyskiwało wsparcie ze strony neoliberalnych zwolenników kapitalizmu.
Za ideą białego chrześcijańskiego libertarianizmu kryje się nie tylko religijna tożsamość, ale również potężny ruch polityczny, który działa na rzecz ustanowienia porządku społecznego, który odzwierciedla konserwatywne wartości chrześcijańskie. W tym ujęciu państwo nie jest postrzegane jako miejsce miłości i współczucia, lecz jako narzędzie do ustanowienia porządku, który ma wartość w oczach wierzących. Kiedy protestanci reformacyjni, jak Martin Luther, postulowali, że świat upadły wymaga interwencji państwowej, biali chrześcijańscy libertarianie podążają podobną drogą, uznając, że władza musi być w rękach tych, którzy rozumieją moralny porządek społeczeństwa.
Koalicja białych ewangelikalnych chrześcijan i neoliberalnych interesów gospodarczych ma również na celu obronę wolności jednostki, która w ich rozumieniu oznacza możliwość działania zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi, bez zewnętrznych ograniczeń. Dla wielu ewangelikalnych chrześcijan, szczególnie w obliczu rosnącej akceptacji dla osób o nietypowych orientacjach seksualnych, małżeństw jednopłciowych, czy praw kobiet do aborcji, jest to kwestia fundamentalnej wolności religijnej, która została zagrożona przez liberalne zmiany społeczne.
Donald Trump, w swoim osobistym stylu, stał się symbolem amerykańskiego przedsiębiorcy, samodzielnie odnoszącego sukcesy, którego moralność jest ugruntowana w wartości chrześcijańskiej. Jednocześnie jego sprzeciw wobec „polityki tożsamości” wzbudził silne emocje i poczucie zagrożenia wśród tych, którzy czują, że mniejszości, takie jak czarnoskórzy, Latynosi, imigranci czy feministki, korzystają z polityki liberalnej kosztem białych Amerykanów.
Ta polityka i retoryka Trumpa odpowiadają również na wyobrażenie o Ameryce, w której dominują wartości białych chrześcijan. Współczesna koalicja białych ewangelikalnych chrześcijan z neoliberalnym kapitalizmem ukazuje, jak głęboko te dwie siły się przenikają, tworząc polityczną i ideologiczną całość, której celem jest zachowanie statusu quo i obrona określonego porządku społecznego.
Ewangelikalizm, choć odwołuje się do religijnych wartości, jest również integralną częścią współczesnej polityki amerykańskiej. Mimo że pierwotnie koncentrował się na duchowym zbawieniu, dzisiaj jego rolą stało się kształtowanie politycznych i społecznych norm, które współczesne ruchy neoliberalne i białe chrześcijańskie grupy uważają za fundament moralnego porządku w Stanach Zjednoczonych.
Jak partnerstwa strategiczne kształtują przemiany w przemyśle robotycznym?
Jak konfiguracja zadań w sterownikach PLC wpływa na efektywność automatyzacji?
Jakie możliwości daje wykorzystanie stopów pamięci kształtu w różnych branżach?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский