Neoliberalizm, który zdobył znaczną popularność w latach 80-tych, zyskał swoje miejsce nie tylko w kręgach ekonomicznych, ale również wśród konserwatywnych ruchów religijnych, które zaczęły podważać tradycyjne fundamenty amerykańskiego systemu państwowego. Choć z pozoru cele neoliberalizmu, tak jak i ruchów religijnych, miały być zgodne z interesem narodu, to ich propozycje często niosły ze sobą niezamierzony, ale głęboko zakorzeniony w tle rasistowski i klasowy wymiar. Podczas gdy neoliberalizm dążył do ograniczenia roli państwa, jego wpływ na mniejsze grupy społeczne, zwłaszcza mniejszości rasowe i osoby z niższych warstw społecznych, pozostawał bardzo wyraźny.
Przykładem jest postawa, jaką zajął James Buchanan, który promował prywatyzację edukacji publicznej. Uważał, że szkoły publiczne, mające monopol na kształcenie, pozbawione są konkurencji i motywacji do poprawy jakości nauczania. W tym samym czasie konserwatywni chrześcijanie domagali się możliwości nauczania w prywatnych szkołach według własnych zasad, pozbawionych kontrowersyjnych tematów takich jak teoria ewolucji czy edukacja seksualna. Co ważne, prywatyzacja edukacji miała na celu także uniknięcie obowiązkowej integracji rasowej w szkołach. Choć propozycje te były uzasadniane jako krok ku wolności i poprawie jakości edukacji, ich skutki miały wyraźny wymiar rasowy, zwłaszcza w kontekście polityki desegregacji po decyzji Sądu Najwyższego w sprawie Brown v. Board of Education.
Wielu zwolenników prywatyzacji szkół, w tym liberałowie i chrześcijanie konserwatywni, starali się omijać desegregację poprzez wykorzystanie kuponów podatkowych, co w praktyce tworzyło dodatkowe bariery dostępu do edukacji dla ludzi z niższych warstw społecznych, zwłaszcza dla mniejszości rasowych. Choć na powierzchni te działania miały na celu jedynie prywatyzację i obniżenie roli państwa w edukacji, w rzeczywistości były one elementem szerszej polityki, mającej na celu utrzymanie tradycji rasowych i społecznych podziałów, szczególnie na Południu USA. Znany prawnik Oliver Hill, który działał na rzecz rozwoju ruchu na rzecz równości rasowej, zauważył, że "nikt w demokratycznym społeczeństwie nie ma prawa finansować swoich prywatnych uprzedzeń za publiczne pieniądze".
Później, za prezydentury Ronalda Reagana, neoliberalizm stał się podstawą ekonomicznych reform, które miały na celu przywrócenie „wolnego rynku” do amerykańskiej gospodarki. Reagan, utożsamiając się z ideą "Apostoła Wolnego Rynku", wierzył w minimalizację roli państwa, pozostawiając obywatelom pełną swobodę działania na rynku. Jego polityka gospodarcza, znana jako "Reaganomics", była realizacją idei neoliberalnych, w tym obniżania podatków, deregulacji rynku i ograniczenia wydatków państwowych. Z perspektywy konserwatywnych chrześcijan, tego typu polityka była również zgodna z wartościami chrześcijańskimi, które postrzegali jako fundament moralności i dobrobytu.
Z jednej strony Reagan dążył do obniżenia podatków, zwłaszcza dla bogatych i dużych korporacji, a z drugiej – do cięcia wydatków socjalnych i programów pomocy dla ubogich. Takie podejście miało swoje korzyści w postaci wzrostu zysków dla bogatych, ale jednocześnie pogłębiło nierówności społeczne. Przemiany te miały również głęboki wpływ na klasy średnie i robotnicze. Chociaż gospodarka w latach 80-tych przeżywała dynamiczny rozwój, to wielu pracowników znalazło się w trudnej sytuacji. Zmniejszenie liczby miejsc pracy w tradycyjnych branżach, zewnętrzna outsourcingowa produkcja oraz stagnacja wynagrodzeń w wielu przypadkach skutkowały trudnościami w dostępie do stabilnych i dobrze płatnych posad. Jednocześnie wielkie korporacje rosły w siłę, zwłaszcza dzięki liberalizacji rynku finansowego.
Należy podkreślić, że neoliberalna polityka gospodarcza Reagana nie tylko przyniosła korzyści elicie finansowej, ale miała także poważne konsekwencje dla struktury społecznej. Zwiększenie rozdźwięku między bogatymi a biednymi, brak wsparcia dla związków zawodowych, a także ograniczenie praw pracowniczych, osłabiły pozycję klasy średniej i robotniczej. Równocześnie, upadek tradycyjnych form zatrudnienia, takich jak produkcja przemysłowa, doprowadził do dalszej marginalizacji tych, którzy nie byli w stanie adaptować się do nowych warunków rynkowych. Spadek siły nabywczej klasy średniej i problem z zapewnieniem godziwych warunków życia dla pracowników stały się poważnym problemem, który nie znalazł rozwiązania w ramach neoliberalnej polityki Reagana.
Ważne jest, by zrozumieć, że neoliberalizm nie jest tylko teorią gospodarczą, lecz głęboką ideologią, która przenikała wszystkie sfery życia społecznego i politycznego. Jego wpływ na życie codzienne obywateli, zwłaszcza tych z niższych warstw społecznych, okazał się nie tylko gospodarczym, ale i politycznym eksperymentem, którego konsekwencje są odczuwalne do dziś. Ostatecznie, neoliberalizm pod przykrywką „wolnego rynku” i „indywidualnych wolności” przekształcił amerykański kapitalizm w system, w którym dobrobyt jednostki często zależy od jej pozycji w strukturze społecznej, a nie od zasad sprawiedliwości społecznej i równości.
Dlaczego konserwatywni ewangelicy w USA połączyli religię z kapitalizmem i prawicową polityką?
Od początku XIX wieku amerykańscy ewangelicy postrzegali siebie jako duchowych rebeliantów, opierających się zsekularyzowanemu światu i liberalnym wpływom kulturowym. Choć wielu z nich zaangażowało się w walkę z niewolnictwem, alkoholizmem czy prostytucją, ich religijna tożsamość była w równym stopniu budowana na niechęci do instytucji, które uznawali za skażone świeckością lub grzechem, jak i na afirmatywnym działaniu społecznym. Jednak przez większą część historii Stanów Zjednoczonych ewangelicy nie byli ruchem marginalnym czy antysystemowym — przeciwnie, często odzwierciedlali dominujące poglądy polityczne i społeczne epoki, dostarczając ich chrześcijańskiej wersji, jak zauważył historyk George Marsden. Poparcie dla niewolnictwa to tylko jeden z wielu przykładów takiego konformizmu z dominującą kulturą.
Przełom XIX i XX wieku przyniósł jednak radykalną zmianę. Procesy sekularyzacyjne, coraz śmielsze reformy społeczne i zmiany w edukacji publicznej zaczęły marginalizować ewangelików. Usunięcie modlitwy ze szkół i wprowadzenie nauki ewolucji zostały odebrane jako frontalny atak na wartości biblijne. W odpowiedzi konserwatywni ewangelicy zaczęli budować własne, niezależne szkoły i uczelnie, finansowane przez zamożnych darczyńców, wolne od wpływów rządu federalnego. Edukacja stała się przestrzenią ochrony nie tylko przed sekularyzmem, lecz także przed feminizmem, ruchem LGBTQ i innymi przemianami, które burzyły tradycyjny porządek społeczny i rodzinny.
W tym samym czasie, po I wojnie światowej, konserwatyści gospodarczy, przeciwni rozrostowi państwa opiekuńczego, zaczęli dostrzegać wspólny język z konserwatystami religijnymi. Obie grupy podzielały pogląd, że państwo nie powinno ingerować ani w gospodarkę, ani w życie moralne obywateli. Skutkiem tego zbliżenia była fuzja konserwatyzmu religijnego z gospodarczym, czego efektem stał się ruch polityczny dążący do zachowania "chrześcijańskiej Ameryki" — opartej na wyidealizowanej wizji tradycyjnych wartości, kapitalizmu wolnorynkowego i narodowego patriotyzmu.
Wprowadzenie New Dealu przez administrację Franklina Roosevelta, z jego programami pomocowymi jak Social Security Act czy Works Progress Administration, zostało uznane przez konserwatywnych chrześcijan za "nieamerykańskie". Uderzały one bowiem w głęboko zakorzenione przekonanie, że bieda jest boską karą za bunt wobec Bożego porządku i że każda próba jej zniesienia jest bluźniercza. Pojawiła się teologia społeczna, zgodnie z którą nierówność społeczna nie tylko nie jest złem, lecz stanowi naturalny, zaprojektowany przez Boga stan rzeczy. Pogląd ten wpisywał się w nową interpretację Biblii — kapitalistyczną, indywidualistyczną, promującą samodzielność i nieufność wobec państwa.
W latach 40. XX wieku ruchy takie jak Spiritual Mobilization zdefiniowały politykę i gospodarkę jako kwestie moralne, a kazalnice zamieniły się w trybuny promujące wolny rynek i antysocjalistyczne idee. Kaznodzieje wspierani przez zamożnych przedsiębiorców zaczęli głosić, że wierne podążanie za Bogiem oznacza także głosowanie na kandydatów wspierających niskie podatki, deregulację i tradycyjne wartości społeczne. Ten związek ugruntował się jeszcze bardziej w latach 70., kiedy konserwatywne radio zaczęło rozpowszechniać ideologię prawicową jako wyraz wierności wobec Boga.
Założona w 1979 roku przez Jerry’ego Falwella organizacja Moral Majority stała się symbolem tego połączenia religii i polityki. Walka z aborcją i oporem wobec regulacji dotyczących szkół prywatnych były przedstawiane jako walki o wolność religijną, choć w rzeczywistości nierzadko miały na celu ochronę segregacji rasowej i ograniczenie wpływów libe
Dlaczego nierówność majątkowa wciąż rośnie, i kto na niej naprawdę zyskuje?
Nierówności majątkowe w Stanach Zjednoczonych osiągnęły poziom niespotykany od czasów tzw. Złotego Wieku, kiedy to elita żyła z dziedziczonych majątków, nie z pracy. Dzisiejsze dane pokazują, że typowe białe gospodarstwo domowe ma majątek dwanaście razy większy niż przeciętne czarne gospodarstwo. Majątki najbogatszych Amerykanów – według listy Forbes 400 – przewyższają łącznie majątek wszystkich afroamerykańskich gospodarstw domowych oraz jednej trzeciej latynoskich razem wziętych. Mimo kryzysów, recesji i rosnącego bezrobocia, zyski korporacji stale rosły, a polityka gospodarcza – zarówno republikańska, jak i demokratyczna – wspierała neoliberalne mechanizmy, faworyzując cięcia podatkowe dla najbogatszych i deregulację działalności firm.
Równocześnie większość Amerykanów – zwłaszcza czarnych i latynoskich – doświadczała dramatycznego spadku wartości majątku. Średnia wartość netto gospodarstw domowych spadała, ale najcięższe straty ponosiły mniejszości rasowe. Elity ekonomiczne natomiast nie tylko nie straciły – ich majątki wzrosły, a dominujące środowiska polityczne i gospodarcze, złożone głównie z białych, pozostały niewzruszone. W latach po krachu z 2008 roku, gdy dolne 90% Amerykanów traciło, górny 1% powiększył swój majątek o 11%.
Praca Thomasa Piketty’ego jasno pokazuje, że źródła tej nierówności nie leżą w „naturalnych” mechanizmach rynkowych, lecz w decyzjach politycznych i społecznych. Od lat 70. XX wieku polityka państw zachodnich – zwłaszcza USA – dryfuje w stronę oligarchii. Piketty podkreśla, że nie tylko dochody są nierówno dystrybuowane, ale przede wszystkim majątek – czyli zasoby kapitałowe, które generują kolejne zyski bez potrzeby pracy. Osoby posiadające największy kapitał nie tylko osiągają najwyższe dochody, ale mają również najwięcej możliwości dalszego inwestowania i pomnażania bogactwa. Tymczasem osoby utrzymujące się z pracy – nawet bardzo dobrze opłacanej – nie są w stanie konkurować z tempem, w jakim rośnie wartość kapitału.
Kluczowy mechanizm utrwalania tej przewagi polega na reinwestowaniu ogromnych nadwyżek – zysków, których nie da się skonsumować – w kolejne aktywa, co jeszcze bardziej pogłębia nierówności. W rezultacie system staje się coraz bardziej zamknięty i dziedziczny – majątek rodzi majątek, a bieda dziedziczy biedę. Największe korzyści trafiają do nielicznej grupy, która coraz skuteczniej broni swoich interesów przed próbami redystrybucji.
Piketty pokazuje, że obecna skala nierówności nie jest nieuchronna – została wytworzona przez konkretne wybory polityczne. W związku z tym możliwa jest również zmiana kierunku – pod warunkiem istnienia odpowiedniej woli politycznej. Jako środek zaradczy proponuje wprowadzenie podatku majątkowego, który nie opierałby się wyłącznie na rocznych dochodach, ale przede wszystkim na wartości posiadanych aktywów. Dzięki temu możliwe byłoby sfinansowanie usług publicznych – edukacji, opieki zdrowotnej, pomocy rodzinom, szkoleniom zaw
Dlaczego aborcja stała się centralnym punktem amerykańskiego konserwatyzmu religijnego?
W 1973 roku decyzja Sądu Najwyższego USA w sprawie Roe v. Wade, legalizująca aborcję, stała się punktem zwrotnym, który na zawsze zmienił amerykańską politykę, a szczególnie zaangażowanie amerykańskich ewangelików w politykę antyaborcyjną. Przed tym orzeczeniem, amerykańscy ewangelicy z pewnością wyrażali obawy wobec aborcji, ale temat ten nie stanowił głównego elementu ich działalności politycznej. Wkrótce jednak sprawa aborcji stała się główną platformą walki ideologicznej, za którą stało nie tylko przekonanie o moralnej nieakceptowalności aborcji, ale także głęboko zakorzenione poczucie, że Sąd Najwyższy i rząd amerykański w ogóle nie działają już w zgodzie z wolą Boga.
W obliczu tej decyzji, ewangelikalni liderzy zaczęli zdawać sobie sprawę, że choć mogą przegrać pojedyncze bitwy sądowe, to nie oznacza to jeszcze przegranej w długoterminowej wojnie kulturowej i moralnej. Zaczęli dostrzegać, że wpływ na opinię publiczną oraz zaangażowanie w politykę mogą stać się kluczowe w zmianie krajowej rzeczywistości prawnej. Ważnym momentem w tym procesie było zrozumienie, że w obliczu zbliżającego się upadku zaufania do rządu (po aferze Watergate) i rosnącego rozczarowania całym systemem, ewangelikalni liderzy musieli nie tylko krytykować decyzje sądowe, ale także na nowo zdefiniować swoją tożsamość polityczną i religijną.
Aborcja, która przez pewien czas pozostawała tematem bardziej marginalnym, stała się centralnym punktem, wokół którego zjednoczyli się nie tylko ewangelikalni chrześcijanie, ale także katolicy. Obie te grupy, choć różniące się teologicznymi przekonaniami, wspólnie zaczęły opowiadać się za prawami dziecka poczętego, wykorzystując język praw człowieka. Podjęły wspólną walkę nie tylko o moralną przemianę społeczeństwa, ale także o zmiany w prawodawstwie. W szczególności, katolickie organizacje, które początkowo stanowiły trzon antyaborcyjnej inicjatywy, przyciągnęły do swojej sprawy ewangelików, którzy byli zaniepokojeni coraz większym wpływem państwa na kwestie dotyczące życia i moralności. To z kolei pozwoliło wzmocnić ich pozycję polityczną.
W obliczu wyroku Roe v. Wade, który uznawał aborcję za prawo kobiety, pojawiła się nowa strategia: nie tylko walka z aborcją, ale i obrona „praw człowieka” – prawa do życia dziecka poczętego. Z biegiem lat, zwłaszcza w latach 70., argumentacja ewangelikalnych liderów w sprawie aborcji przybrała coraz bardziej polityczny charakter, stając się jednym z kluczowych punktów programów wyborczych konserwatywnych kandydatów. Równocześnie, za pomocą specjalnie przygotowanych przewodników wyborczych, ewangelikalne kościoły zaczęły aktywnie promować kandydatów, którzy sprzeciwiali się aborcji, co w dużym stopniu wpłynęło na wynik wyborów w USA.
Pojawienie się języka praw człowieka w debacie o aborcji stało się również ważnym narzędziem do zmiany podejścia do tego tematu w amerykańskim społeczeństwie. Przez długi czas aborcja była traktowana jako temat ściśle związany z religią, moralnością i „czystością” seksualną, co czyniło ją nieatrakcyjną dla wielu osób, które nie identyfikowały się z konserwatywnym, religijnym podejściem. Jednak zmiana języka na bardziej prawny i „prawa człowieka” pozwoliła na przyciągnięcie do ruchu antyaborcyjnego nie tylko wierzących, ale także szerszego kręgu obywateli. Z tego powodu, retoryka praw człowieka stała się kluczowym narzędziem w tej debacie, łącząc różne grupy religijne i polityczne.
Nie bez znaczenia była także rola nowych technologii. Wykorzystanie ultrasonografii do pokazywania obrazów płodu stało się potężnym narzędziem w rękach ruchu pro-life. Obrazy przedstawiające rozwijający się płód zaczęły być szeroko wykorzystywane w kampaniach antyaborcyjnych, mając na celu wywołanie u widza głębokich emocji i przekonanie go, że aborcja to zabójstwo dziecka. Ponadto, takie obrazy miały wywoływać przekonanie, że aborcja jest nie tylko moralnym, ale i prawnym błędem, który narusza fundamentalne prawa człowieka.
Równocześnie, ewangelikalni liderzy, choć wciąż formułowali swoje stanowiska w sposób religijny, zaczęli wprowadzać coraz bardziej wyrafinowane techniki polityczne, starając się uniknąć bezpośredniego utożsamiania się z partią polityczną. Jednak nie ulegało wątpliwości, że ich działania miały na celu wspieranie głównie konserwatywnych, republikańskich kandydatów, którzy podzielali ich poglądy na temat aborcji. Choć na poziomie publicznym kościoły ewangelikalne unikały wyraźnego angażowania się w politykę, ich „ciche” wspieranie partii republikańskiej i jej kandydatów stało się kluczowe w tworzeniu nowej politycznej tożsamości konserwatywnego chrześcijaństwa w Stanach Zjednoczonych.
Z kolei koalicja katolicko-ewangelikalna zyskała kolejnego sojusznika w osobie Ronalda Reagana i jego administracji. Reagan, który początkowo nie miał jednoznacznego stanowiska w sprawie aborcji, stał się jednym z głównych zwolenników walki o zmianę konstytucji, by wycofać decyzję Roe v. Wade.
Endtext
Jak głęboko zakorzeniona jest nierówność rasowa w amerykańskim społeczeństwie?
Rasizm, jak wielu twierdzi, nie jest tylko problemem jednostek, ale wynika z głęboko zakorzenionych struktur społecznych i politycznych, które kształtują życie społeczne i ekonomiczne. W Ameryce nierówności rasowe nie są tylko pozostałością po systemie niewolnictwa, ale trwają nadal jako element skomplikowanej sieci dyskryminacji, która ma swoje korzenie w historii tego kraju. Również po zakończeniu wojny secesyjnej, emancypacja niewolników nie doprowadziła do zrównania w prawach, a czarni Amerykanie pozostali na marginesie społecznym, ekonomicznym i politycznym.
Warto zrozumieć, że rasizm w Stanach Zjednoczonych nie ogranicza się jedynie do uprzedzeń indywidualnych, ale jest systemową strukturą, która została wbudowana w instytucje, takie jak prawo, edukacja, rynek pracy, czy mieszkalnictwo. Nierówności rasowe są więc wynikiem działań, które przez dekady (a nawet stulecia) budowały społeczne i ekonomiczne bariery dla czarnoskórej ludności, pozostawiając ją w stanie gorszej pozycji.
Po wojnie secesyjnej, kiedy zniesiono niewolnictwo, czarni Amerykanie zyskali formalną wolność, ale nie uzyskali pełnej równości. W ciągu kolejnych dziesięcioleci systemy takie jak Jim Crow, segregacja rasowa i wykluczenie ekonomiczne utrzymywały czarnoskórą ludność w podległej roli. Choć zniesienie segregacji w latach 60. XX wieku było krokiem ku równości, wiele z tych historycznych nierówności nie zostało skutecznie rozwiązanych, a po dziś dzień widać ich wpływ w wielu aspektach życia społecznego.
Kolejnym istotnym elementem tej historii jest rola, jaką odgrywały religijne oraz polityczne ruchy, które wykorzystały rasizm do umocnienia swojej pozycji. W tym kontekście ewangelicyzm stał się ważnym narzędziem w utrzymaniu porządków społecznych sprzyjających białym, co miało swoje źródło w nie tylko w kwestiach religijnych, ale i w interesach politycznych i gospodarczych. Stereotypy o rasach, szczególnie czarnoskórej ludności, były wykorzystywane, by usprawiedliwić nierówności i nierównościowe systemy.
Rasizm jest nie tylko kwestią moralną, ale także społeczną i ekonomiczną. Ekonomiczne nierówności związane z rasą wpływają na dostęp do zasobów, takich jak edukacja, opieka zdrowotna, a także na szanse zawodowe i mieszkaniowe. Wciąż obecne są zjawiska takie jak redlining, czyli praktyki bankowe i rynkowe, które uniemożliwiają czarnoskórej ludności dostęp do kredytów mieszkaniowych w pewnych dzielnicach, co skutkuje nie tylko segregacją przestrzenną, ale również wielopokoleniową biedą. W tym kontekście problem nierówności rasowych nie jest jedynie sprawą przeszłości, ale wpływa na współczesne życie wielu ludzi w Stanach Zjednoczonych.
Ważne jest, by zrozumieć, że nierówności rasowe są wciąż żywą częścią amerykańskiego społeczeństwa. Aby walczyć z tymi nierównościami, nie wystarczy jedynie na poziomie indywidualnym mówić o tolerancji i równości. Konieczne jest systemowe podejście, które uwzględnia wpływ historii na współczesne instytucje i zmienia sposób, w jaki te instytucje funkcjonują. To wyzwanie wymaga zarówno edukacji, jak i wprowadzenia takich polityk, które zmieniają sytuację czarnoskórej ludności na rynku pracy, w edukacji i w dostępie do opieki zdrowotnej.
Należy pamiętać, że nierówności rasowe nie kończą się na poziomie dostępu do zasobów. Ich efekty obejmują także sferę kulturową, gdzie stereotypy i uprzedzenia wciąż kształtują obraz czarnoskórej ludności w mediach, a także w społeczeństwie. Wzmacnianie pozytywnego obrazu czarnoskórej społeczności, a także działania na rzecz równości szans w różnych dziedzinach życia, stanowią niezbędny element walki z systemową nierównością.
Jak wykorzystać szereg ortogonalny do analizy funkcji z zastosowaniem wielomianów ortogonalnych?
Jak działają cyklodekstryny jako fluorescencyjne chemosensory do wykrywania jonów metali ciężkich?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский