Demokracja nie jest zagwarantowana na zawsze. Mimo jej teoretycznego fundamentu, historia pokazuje, że wiele demokracji zniknęło, aby powrócić w zmienionej formie. Demokratyczne instytucje są kruche, co dostrzegać można zwłaszcza w krajach, gdzie pojawiają się tendencje do autorytaryzmów lub innych form rządów. Już Abraham Lincoln w czasie wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych pytał, czy naród „tak zaprojektowany i poświęcony” będzie w stanie przetrwać próbę czasu. Rozwój gospodarczy w okresie tzw. Złotej Ery sugerował, że demokracja może zostać zastąpiona przez plutokrację. Wielki Kryzys lat 30. XX wieku ukazał wzrost autokratycznych reżimów na całym świecie, co rodziło pytanie o przyszłość demokracji w krajach zachodnich, a zimna wojna stawiała pod znakiem zapytania zdolność demokratycznych instytucji do stawienia czoła ideologii komunistycznej. Obecnie znów alarmuje się w kwestii długoterminowego przetrwania demokracji.

Zidentyfikowanie i sklasyfikowanie wyzwań, które stoją przed demokracją, jest skomplikowanym zadaniem, ponieważ są one ze sobą wzajemnie powiązane w rozmaity sposób. Należy zwrócić uwagę na wpływ różnych obszarów życia społecznego, takich jak rodzina, kultura popularna, przemysł, finanse, etyka. Instytucje rządowe oraz politycy, którzy je reprezentują, działają w ramach szerokiego kontekstu społecznego. Otaczająca ich kultura kształtuje opinie, postawy, wartości i motywacje ludzi, które z kolei mają wpływ na ich decyzje i działania. Należy także pamiętać, że kultura wytwarza kontekst, w którym funkcjonują instytucje takie jak rolnictwo, praca, przemysł, edukacja, zdrowie, transport, religia czy media. Zatem edukacja, mądrość, etyka i inteligencja mają kluczowe znaczenie nie tylko dla jakości liderów, ale także dla jakości obywateli, którzy podejmują decyzje i dbają o losy demokracji.

Społeczeństwo, które ma działać w zgodzie z zasadami demokracji, musi być zdolne do obrony swoich praw, ale także do realizowania swoich obowiązków obywatelskich. Demokracja nie może funkcjonować w oderwaniu od dobrego charakteru obywateli. Jakość społeczna, odpowiedzialność obywatelska i chęć rozwoju są fundamentem, na którym buduje się zdrowe społeczeństwo. Wartością, która jest niezbędna w systemie demokratycznym, jest także szacunek do wiedzy, faktów i ekspertów. Rozwój takiej postawy jest możliwy jedynie wtedy, gdy indywidualizm i wspólnotowość idą w parze z poszanowaniem dla tradycji oraz odpowiedzialności za wspólne dobro. Demokracja jest żywym organizmem, który wymaga troski o jej przyszłość, ale także ciągłego balansowania między tradycją a nowoczesnością, wolnością a odpowiedzialnością.

Wyzwania społeczne, które stają przed demokracją, są jednak realne, a jedno z największych dotyczy edukacji. Niewiele kwestii wywołuje w Stanach Zjednoczonych tyle kontrowersji, co system edukacyjny. Pomimo licznych raportów i analiz wskazujących na kryzys w amerykańskich szkołach, wiele osób pozostaje ambiwalentnych co do jakości edukacji. Z jednej strony, pojawiają się książki i badania, które mówią o kryzysie w systemie edukacyjnym, wskazując na nieodpowiednią jakość nauczania, niską motywację uczniów i nauczycieli, oraz nieefektywność administracji. Z drugiej strony, istnieją badania, które przekonują, że system edukacyjny działa tak, jak można by się spodziewać, biorąc pod uwagę jego skomplikowaną strukturę i liczne wyzwania. Zdecydowana większość ludzi uważa jednak, że edukacja jest kluczem do lepszej przyszłości i dobrobytu, zarówno dla jednostek, jak i dla społeczeństwa jako całości.

Problem, który pojawia się w tym kontekście, to fakt, że wielu obywateli nie docenia roli edukacji, a także zmniejsza się szacunek do nauczycieli i całej instytucji edukacyjnej. Z kolei, niektóre grupy polityczne, w tym część konserwatywna w Stanach Zjednoczonych, krytykują zbytnią „polityzację” edukacji, co może wpływać na jakość nauczania, a tym samym na przyszłość demokracji. Warto jednak pamiętać, że edukacja nie dotyczy tylko formalnych systemów nauczania, ale także ogólnej postawy wobec wiedzy i mądrości, które stanowią fundament każdej dobrze funkcjonującej demokracji. W tym kontekście pojawia się nie tylko pytanie o to, jak edukować młodsze pokolenia, ale także jak tworzyć przestrzeń dla ciągłego kształcenia się dorosłych obywateli.

Współczesne wyzwania, przed którymi stoi demokracja, wymagają równocześnie zaangażowania ze strony jednostek, jak i instytucji społecznych. Wzrost autorytaryzmów, niezdolność systemów edukacyjnych do skutecznego przygotowania obywateli do pełnienia ról demokratycznych, oraz brak zaangażowania społeczeństwa w sprawy polityczne to tylko niektóre z wyzwań. Demokracja wymaga społecznej odpowiedzialności, krytycznego myślenia, a także szacunku do różnorodnych poglądów. Tylko wówczas może rozwinąć się zdrowe społeczeństwo, które będzie w stanie sprostać wyzwaniom XXI wieku.

Jak "bullshit" zmienia nasze myślenie i jak z tym walczyć?

Współczesna polityka, media oraz sfera publiczna stają się coraz bardziej zdominowane przez tzw. "bullshit", pojęcie wprowadzone przez filozofa Harry’ego Frankfurta. Zgodnie z jego definicją, "bullshit" to sposób myślenia, który ignoruje różnicę pomiędzy prawdą a fałszem. Osoby, które go stosują, nie są zainteresowane tym, czy to, co mówią, jest prawdziwe, lecz raczej tym, by ich słowa miały jak największy wpływ na odbiorców. Wzrost popularności populistów, takich jak Donald Trump, czy kontrowersje związane z Brexitem, to doskonałe przykłady na to, jak "bullshit" funkcjonuje w praktyce i dlaczego ma tak ogromną siłę w dzisiejszym świecie.

"BS" jest szczególnie niebezpieczne, ponieważ niszczy zdolność do krytycznego myślenia i dezinformuje społeczeństwo. Problem polega na tym, że "bullshit" nie ma na celu przedstawiania prawdy, a raczej manipulowanie emocjami i przekonaniami ludzi w taki sposób, by wywołać pożądany efekt, niezależnie od tego, czy fakty są zniekształcone, czy w ogóle istnieją. Osoby, które stosują "bullshit", nie muszą przejmować się prawdą, ponieważ ich celem jest raczej wpływanie na opinię publiczną niż dążenie do obiektywności.

Warto zwrócić uwagę na mechanizmy, które stoją za sukcesem takich postaci jak Trump, które nie boją się stosować manipulacji słowami. Podobnie jak w przypadku Brexitu, "bullshit" wytwarzany przez polityków i media zyskuje na sile, gdy jest wspierany przez masowe, zaledwie powierzchowne informacje, które łatwiej dotrzeć do szerokiej publiczności niż rzetelne i kompleksowe analizy. Te zjawiska prowadzą do pogłębiającej się polaryzacji społeczeństwa, gdzie coraz trudniej jest znaleźć wspólny język, oparte na rzeczowych argumentach.

Czym więc jest "bullshit" w kontekście współczesnej polityki? To zjawisko, które opiera się na emocjach, nie zaś na rzeczowych argumentach. Ma na celu wywołanie silnych reakcji u odbiorcy, bez względu na to, jak mało ma to wspólnego z prawdą. W społeczeństwach, w których rośnie liczba osób, które wolą słuchać prostych, atrakcyjnych opowieści niż zgłębiać trudniejsze i bardziej skomplikowane kwestie, "bullshit" ma doskonałe warunki do rozwoju. Media, często z powodu chęci zysku lub chęci zdobycia kliknięć, wspierają ten proces, przekazując treści, które są emocjonalnie angażujące, ale pozbawione wartości merytorycznej.

Sama świadomość istnienia tego zjawiska to już pierwszy krok do obrony przed nim. Jednak jak skutecznie walczyć z "bullshit"? Istnieje kilka kluczowych strategii. Po pierwsze, edukacja i promowanie krytycznego myślenia są kluczowe. Ludzie muszą być zdolni do samodzielnego oceniania, co jest prawdą, a co nie. Przykładem może być wspomniane przez Jasona Brennana w "Against Democracy" rozważenie epistokracji — systemu, w którym głosowanie mają tylko osoby posiadające odpowiednią wiedzę i kompetencje. Oczywiście, nie każdy musi być ekspertem w każdej dziedzinie, ale społeczeństwo, które ceni edukację i rozwój intelektualny, ma większe szanse na opór wobec manipulacji.

Po drugie, należy dążyć do tworzenia przestrzeni publicznej, w której dominuje racjonalność i dyskusje oparte na faktach. Niestety, w dobie Internetu, który z jednej strony oferuje nieograniczony dostęp do informacji, z drugiej strony stwarza warunki do rozprzestrzeniania się dezinformacji, łatwo jest ulec tej fali "bullshitu". Warto zatem nie tylko poszukiwać prawdy, ale także stawiać pytania o motywy tych, którzy próbują nią manipulować.

Wszystkie te procesy są głęboko związane z szerszymi zjawiskami społecznymi, takimi jak alienacja, która występuje w wyniku nierówności ekonomicznych czy braku dostępu do rzetelnych informacji. Zjawiska te, analizowane przez Timothy'ego P. Carney'ego w "Alienated America", pokazują, jak różnice w jakości życia mogą wpływać na sposób postrzegania rzeczywistości przez różne grupy społeczne. W miejscach z wysokim poziomem bezrobocia i brakiem perspektyw, łatwiej jest uwierzyć w proste rozwiązania, które oferują populistyczni liderzy. To w nich szukają nadziei ci, którzy czują się odrzuceni przez obecny system. Takie podejście sprzyja także rozprzestrzenianiu się "bullshitu", który obiecuje rozwiązania nierealne, lecz atrakcyjne.

Sama walka z "bullshitem" nie może polegać tylko na krytyce tego, co się dzieje. Warto również podjąć działania na rzecz odbudowy społecznego zaufania, które, jak zauważył Francis Fukuyama w "Trust", jest fundamentem każdej zdrowej demokracji. Im więcej społecznego zaufania, tym łatwiej uniknąć tego, by manipulacje i "bullshit" zdominowały przestrzeń publiczną. Tylko w zaufanym społeczeństwie ludzie mogą wzajemnie wspierać się w dążeniu do prawdy i niezależnej analizy faktów.

Zatem, aby skutecznie przeciwstawić się "bullshitowi", musimy nie tylko rozwijać zdolności krytycznego myślenia, ale również działać na rzecz większej integracji społecznej i promowania wartości takich jak edukacja, zaufanie i szacunek dla faktów. Tylko w takim kontekście będziemy w stanie stworzyć przestrzeń, w której "bullshit" nie będzie mógł rosnąć.