Pojęcie „woke” zyskało w ostatniej dekadzie status terminu o ogromnym ciężarze ideologicznym. To, co niegdyś było używane z dumą przez lewicowych aktywistów społecznych w Stanach Zjednoczonych jako wyraz „przebudzenia” wobec systemowych niesprawiedliwości, dziś stało się politycznym narzędziem walki i symbolem podziału. Przede wszystkim jednak – i to jest najistotniejsze – jego wpływ nie ogranicza się już tylko do amerykańskiej debaty publicznej. Ideologiczne batalie, które pierwotnie miały miejsce w USA, zostały przeniesione do sfery globalnej, rezonując nawet na peryferiach anglosaskiego świata akademickiego, takich jak australijskie uniwersytety, gdzie ich skutki okazały się destrukcyjne.
Transformacja „woke” w termin pejoratywny nastąpiła szybko i skutecznie. Począwszy od około 2016 roku, w czasie kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, słowo to zaczęło być wyśmiewane przez konserwatywne środowiska internetowe jako wyraz powierzchownego aktywizmu – tzw. „clicktivismu” – i „virtue signaling”, czyli publicznego demonstrowania swojej rzekomej moralnej wyższości. Zjawiska te zostały uwypuklone przez reakcje na takie wydarzenia medialne jak kampania „Kony 2012” czy śmierć goryla Harambe w zoo w Cincinnati, które stały się przedmiotem masowej histerii w sieciach społecznościowych.
W tym samym czasie media masowe – zwłaszcza amerykański przemysł filmowy – zaczęły stawać się poligonem dla walki ideologicznej, w której konserwatywna prawica widziała infiltrację przez „woke agendę”. Najbardziej spektakularnym przykładem był reboot „Ghostbusters” z 2016 roku z żeńską obsadą, który wywołał burzę kontrowersji, w tym otwarcie rasistowskie ataki na Leslie Jones. Podobnie „Star Wars: The Last Jedi” z udziałem Kelly Marie Tran – pierwszej aktorki azjatyckiego pochodzenia w głównej roli w tej franczyzie – stał się celem masowych ataków jako przykład rzekomego „woke tokenizmu”.
Internetowa prawica, reprezentowana przez postaci takie jak Milo Yiannopoulos, zaczęła konstruować narrację o „woke” jako nowej religii – radykalnej, nietolerancyjnej i agresywnej wobec tradycyjnych wartości. Ich przekaz był prosty: instytucje kultury, edukacji i polityki zostały „przejęte” przez ideologów, którzy narzucają nowy język, nową moralność i nową wizję rzeczywistości. Tym samym powstała nowa oś sporu politycznego, zorganizowana wokół sprzeciwu wobec „woke”.
W czasie prezydentury Trumpa termin „woke” stał się integralną częścią języka politycznego amerykańskiej prawicy, która zaczęła określać siebie przez opozycję wobec tej ideologii. Republikańscy politycy, tacy jak Josh Hawley czy Matt Gaetz, zaczęli regularnie używać tego określenia w swoich wystąpieniach, tweetach i kampaniach wyborczych. Prawicowe media, zwłaszcza Fox News, kształtowały przekaz zgodny z tą narracją, wzmacniając efekt zwrotny między polityką a opinią publiczną.
Zjawisko to nie pozostało bez wpływu na resztę świata. W Australii, jak wskazują obserwatorzy, antywoke’owe nastroje doprowadziły do pogłębienia konfliktów ideologicznych na uniwersytetach, osłabiając zaufanie do nauk humanistycznych i prowadząc do działań o charakterze represyjnym. Polaryzacja, która miała swoje źródło w amerykańskim kontekście politycznym, została zaimportowana w nieprzetworzonej formie, co tylko pogłębiło chaos i niezrozumienie w lokalnych debatach o edukacji, równości i wolności słowa.
Do 2020 roku „woke” w świadomości zbiorowej przeszło pełną ewolucję – od świadomego
Czy performance może delegować odpowiedzialność? Sztuka uczestnictwa jako krytyka społeczna i polityczna
Interwencja Claire Bishop w dyskusję o estetyce relacyjnej była przełomowa, ponieważ zakwestionowała bezkrytyczne świętowanie relacyjności jako z natury etycznej alternatywy dla komercjalizacji sztuki. Wprowadzając pojęcie „delegowanego performance’u”, Bishop zaproponowała inne rozumienie praktyk artystycznych opartych na uczestnictwie. Jej zdaniem, od lat 90. XX wieku coraz częściej artyści wynajmują osoby niebędące profesjonalnymi performerami, lecz specjalistów w innych dziedzinach, aby na określonych warunkach i według wskazówek artysty wykonywali zadania w jego imieniu. Praktyka ta nie jest jedynie formą partycypacji – jest kontraktowym odzwierciedleniem struktur delegacji i outsourcingu właściwych późnokapitalistycznemu porządkowi po 1989 roku.
Bishop nie celebruje relacyjności jako wartości samej w sobie. W zamian proponuje analizę opartą na złożonych relacjach władzy, kontraktu i reprezentacji. Delegowany performance staje się w jej ujęciu przestrzenią, w której obnażana jest rzeczywistość społeczna – nie tylko poprzez to, co jest przedstawiane, ale także przez to, kto i jak jest przedstawiany. Istotą takiej praktyki artystycznej jest mimikra struktur opresyjnych, której celem nie jest afirmacja, lecz krytyka.
Znaczącym przykładem tej strategii jest praca Jeremy’ego Dellera Battle of Orgreave (2001), w której artysta odtworzył brutalne starcie między brytyjskimi górnikami a policją z roku 1984. Reenactment, w którym wzięli udział zarówno byli uczestnicy wydarzenia, jak i członkowie grup rekonstrukcyjnych, odgrywał podwójną rolę – stanowił osobiste rozliczenie się z pamięcią zbiorową oraz narzędzie rewizji oficjalnej narracji historycznej. Dzięki temu dzieło Dellera wpisuje się w to, co Bishop identyfikuje jako napięcie między reprezentacją, metodą reprezentacji i tożsamością uczestników.
Ambiwalencja ideologiczna Battle of Orgreave jest kluczowa. Choć przedstawia ono opór klasy pracującej przeciwko represyjnej polityce rządu Thatcher, udział osób spoza tej klasy oraz zmiana ról (byli górnicy odgrywający policjantów i odwrotnie) wprowadza niejednoznaczność, która nie pozwala na prostą identyfikację dzieła z jedną ze stron konfliktu. To właśnie w tej niejednoznaczności realizuje się potencjał krytyczny sztuki delegowanego performance’u.
Bishop posuwa się dalej, sugerując, że tego rodzaju praktyki artystyczne kwestionują nie tylko kategorie pracy, przyjemności czy etyki, ale również sam sposób, w jaki myślimy o autentyczności i władzy w kontekście sztuki. W jej ujęciu relacja między artystą a delegowanym wykonawcą nie jest jednostronna. Artyści przekazują kontrolę nad przebiegiem dzieła wykonawc
Jak „wojny kulturowe” i polityka pamięci kształtują współczesną Amerykę?
Współczesne konflikty polityczne w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza te związane z tzw. „wojnami kulturowymi”, ujawniają, jak głęboko amerykańska polityka została zdominowana przez walkę o znaczenie słowa „woke” i jego przeciwieństwo – „anti-woke”. Termin „anti-wokeism” stał się fundamentem platformy politycznej ruchu Trumpistów, którzy wykorzystują go do delegitymizacji przeciwników ideologicznych, zwłaszcza w sferze edukacji wyższej i humanistyki. W 2021 roku zaobserwowaliśmy, jak połączenie niechęci do edukacji uniwersyteckiej oraz antywoke’owego dyskursu doprowadziło do paradoksalnego wzrostu zainteresowania konserwatywnych środowisk prawicowych krytyczną teorią społeczną, obejmującą myślicieli takich jak Foucault, Derrida czy Marcuse. Ta nowa fala prawicowego aktywizmu przyjęła paranoidalny styl, poszukując spisku trwającego dekady, który miałby obejmować marksistowskich akademików i intelektualistów.
Przenosząc uwagę na kwestię pamięci historycznej i jej publicznego wyrazu, widzimy, jak na początku XXI wieku pomniki stały się areną gorących sporów politycznych. „Wojny o pomniki” objęły zarówno Stany Zjednoczone, gdzie padły ofiarą ataków pomniki Konfederatów, jak i Wielką Brytanię, Australię, Kanadę, Niemcy czy Nową Zelandię. Spory te odsłaniają głęboką zmianę społeczną w postrzeganiu symboli kolonializmu i białej supremacji, która spotkała się z silnym oporem ze strony Trumpistowskiej prawicy. Artystyczne interpretacje tego fenomenu, tworzone przez takich twórców jak Kara Walker, Raqs Media Collective, Adrian Paci czy Mladen Miljanović, ukazują nie tylko kolonialne i rasistowskie dziedzictwo pomników, ale również ich przemiany w kontekście postsocjalistycznym. Wydarzenia te wpisują się w szerszy kontekst polityki post-ideologicznej i „Efektu Trumpa”, który kształtuje obecną dekadę.
Historia pokazuje, że spory o pomniki nie są nowością. Przykłady z końca II wojny światowej, upadku apartheidu czy obalenia reżimów autorytarnych dowodzą, że pomniki zawsze były „strażnikami czasu”, materialnymi granicami między „przed” a „po” istotnych wydarzeniach historycznych. Współcześnie pełnią one rolę nie tylko symboli historycznych, ale też narzędzi legitymizacji neoliberalnych porządków ekonomicznych i społecznych, zwłaszcza od 1989 roku do dziś.
Analizując politykę artystyczną współczesności, zauważamy jak artyści reagują na zjawiska takie jak „Efekt Trumpa” poprzez strategie przesadnej identyfikacji z obecną sytuacją polityczną i autorytarnymi postaciami. Prace Sanji Iveković, Adriana Paciego oraz kolektywu „Janez Janša” ukazują sposób, w jaki polityka silnego przywódcy, reprezentowanego przez postać Trumpa jako „obrzydliwego silnego człowieka”, aktywizuje nowe formy oporu i jednocześnie ujawnia mechanizmy władzy. Kulminacją tego procesu była burzliwa napaść na Kapitol w styczniu 2021 roku, będąca symbolicznym momentem kryzysu amerykańskiej demokracji i apoteozą polityki performatywnej, gdzie emocje i inscenizacja zastąpiły racjonalny dialog i prawdę.
Zjawisko to można rozpatrywać przez pryzmat teorii sztuki performatywnej, w której wydarzenia takie jak zamieszki na Kapitolu stają się „delegowanymi performansami” – działaniami podejmowanymi przez masy na rzecz ukazania głębokich antagonizmów społecznych. Choć te działania nie spełniają etycznych standardów, wskazują na nierówności i niesprawiedliwości systemu. Próbując zrozumieć tę złożoność, autorzy wykorzystują metaforę „bałkanizacji” – ukazując zbieżność strategii politycznych Trumpa z praktykami populistycznych i nacjonalistycznych liderów z Bałkanów, regionu naznaczonego toksycznym nacjonalizmem i politycznymi manipulacjami.
Dzięki temu kontekstowi można dostrzec, że „Efekt Trumpa” nie jest jedynie amerykańskim fenomenem, ale częścią globalnych tendencji, w których polityka performatywna, memoriał polityczny i kulturalne wojny o symboliczne znaczenia współistnieją i wzajemnie się wzmacniają. Monumenty, performans i narracje historyczne nie tylko dzielą społeczeństwo, ale też odzwierciedlają fundamentalne zmiany w sposobie, w jaki jednostki i grupy rozumieją swoją tożsamość, władzę i prawdę.
Ważne jest, aby czytelnik zrozumiał, że spory o historię, pamięć i symbolikę nie toczą się w próżni. Są one głęboko powiązane z szerokimi przemianami społecznymi, gospodarczymi i kulturowymi, a także z rosnącym znaczeniem mediów i technologii w kształtowaniu świadomości politycznej. Zjawisko post-prawdy, performatywnej polityki i kulturowych konfliktów wymaga od nas nie tylko refleksji nad historią, ale także krytycznej analizy współczesnych mechanizmów władzy i komunikacji.
Jak zwiększenie oporu płucnego i obstrukcja prawego serca wpływają na krążenie u noworodków z wrodzonymi wadami serca?
Jak nanoceluloza może zrewolucjonizować technologię hydrogeli?
Jak nowe fotoinicjatory oparte na dwóch fotonach wpływają na mikrodrukowanie 3D?
Jakie są nowoczesne metody konstrukcji α-stereocentrów w azaarenach i jakie wyzwania one niosą?

Deutsch
Francais
Nederlands
Svenska
Norsk
Dansk
Suomi
Espanol
Italiano
Portugues
Magyar
Polski
Cestina
Русский