Prawie zmierzch zapadł, kiedy Young Wild West i jego towarzysze przyjechali do małego miasteczka Kanab. Po ekscytujących wydarzeniach dnia oraz wędrówce przez gorące piaski, byli już dość wyczerpani. Mimo to, atmosfera w miasteczku, pełnym dźwięków rozmów i śmiechów, natychmiast przyciągnęła ich uwagę. Pojawił się tam również tajemniczy człowiek – Arizona Athlete, który po wielu trudach, stracie pieniędzy i wzięciu udziału w różnych walkach, próbował zdobyć fundusze. Po drobnych perturbacjach związanych z przetrwaniem, znalazł okazję, by pokazać swoje umiejętności w boksie, a tym samym zarobić coś na życie.

Gdy cała grupa weszła na rynek miasteczka, zaraz został zorganizowany pojedynek na gołe ręce pomiędzy Arizona Athletą a "Jumping Joe". Chociaż walka wydawała się nie mieć szans na prawdziwy rezultat, stała się spektaklem, który szybko przyciągnął tłum. Arizona Athlete zaprosił mieszkańców do obejrzenia swojej walki, zapowiadając, że jego przeciwnik nie trafi go w twarz, ponieważ "nie pozwoli mu na to". Publiczność, w tym Wild West, była bardzo zainteresowana, jak rozwinie się ten pokaz.

Joe, choć starał się jak mógł, był zbyt niezdarny, by trafić Arizona Athleta. Z kolei Gilpin, jego towarzysz, co rusz unikał ciosów, pokazując swoją zwinność i umiejętności. Wkrótce po rozpoczęciu wyczerpał wszystkie swoje siły, a Arizona Athlete uderzał go, kiedy tylko miał okazję. Jednak jego ciosy były łagodne, co jedynie wzbudzało aplauz publiczności. "Możecie sobie wyobrazić, jak by to wyglądało, gdybym walczył w prawdziwym pojedynku" – mówił Arizona Athlete z uśmiechem na twarzy, znając swoją przewagę.

Wkrótce po tym, jak Joe skapitulował, Gilpin postanowił zebrać fundusze na pomoc Arizona Athletowi. Rozpoczął zbieranie pieniędzy w swoim kapeluszu, co spotkało się z entuzjastyczną reakcją mieszkańców Kanab. Zgromadzili oni sporą kwotę, co pokazało, że ludzie, mimo ciężkich warunków życia, chętnie dzielili się tym, co mieli. Gilpin, przyjmując pieniądze, udał się do tawerny, by odpocząć, a Arizona Athlete, po chwili relaksu, ponownie stanął na rynku, zapraszając do dalszej rywalizacji. Nikt jednak nie odważył się podjąć wyzwania, choć sam zainteresowany proponował kolejne walki w rękawicach bokserskich.

Jednak to nie sama walka była najważniejsza w tej historii. Po wszystkim, co wydarzyło się na rynku, pojawiła się oferta od bogatego właściciela kopalni srebra, Greggsa. Mężczyzna zaproponował Arizona Athletowi, by ten spróbował swoich sił w innych dyscyplinach sportowych. "Wrestling? Bieg na 100 metrów? Skok w dal?" – Arizona Athlete odpowiedział, że chętnie zmierzy się z Wild Westem w jakiejkolwiek z tych dziedzin. Wild, świadomy swoich zdolności w sportach wytrzymałościowych, zgodził się na wyzwanie.

Tak oto nie tylko Arizona Athlete, który był bez grosza, ale także cała sytuacja zyskała na znaczeniu, kiedy miasteczko Kanab okazało się dla niego wsparciem. W tym miejscu zrozumiał, że każdy, nawet jeśli jest na dnie, może znaleźć drogę do odzyskania równowagi i zyskać pomoc od nieoczekiwanych sojuszników. Możliwość pokazania swoich talentów nie tylko w walce, ale i w innych dziedzinach sportowych, stała się dla niego szansą na odbudowanie siebie i swojego wizerunku. Dzięki temu nawiązał współpracę z kimś, kto, mimo swojej pozornej obojętności, potrafił dostrzec potencjał w trudnych momentach życia.

Nie można zapomnieć, że czasami najważniejszym elementem sukcesu jest nie tyle siła, ile umiejętność dostosowania się do okoliczności. Arizona Athlete, choć nie miał żadnych pieniędzy, wiedział, że jego fizyczne zdolności wciąż mogą stać się kluczem do zmiany jego losu.

Kto jest prawdziwym sportowcem w Dzikim Zachodzie?

Podróżując przez pustynne krajobrazy, grupa śmiałków zbliżała się do tajemniczego obozowiska, gdzie odkryli ślady po życiu rdzennych mieszkańców. Wokół znajdowały się resztki upolowanego jelenia, a także ślady stóp, pozostawione przez osoby w mokasynach. Przy prowadzeniu takich śledztw, bohaterowie mogli szybko dostrzec charakterystyczne oznaki obecności Indian. Napięcie rosło, ale śmiech i dźwięki dochodzące z dalszej części doliny sugerowały, że to miejsce nie kryje w sobie niebezpieczeństwa.

„Widać, że ktoś urządził tu ucztę,” – stwierdził z uśmiechem Jim Dart, czując, że to jeszcze nie koniec wrażeń tego dnia. Podchodząc bliżej, bohaterowie spotkali grupę jeźdźców, którzy zbliżali się w ich stronę, a w powietrzu rozbrzmiał zaskakujący dźwięk trąby.

Tego dnia spotkali kogoś, kto zdawał się być połączeniem siły i próżności, ale i tajemniczości. Młody człowiek o postawie zawodowego sportowca, o wzroście i muskulaturze, jakiej można by się spodziewać po człowieku, który całe życie poświęcił na rozwijanie swojej siły. Tak pojawił się przed nimi „Arizona Athlete” – samouk, który, jak twierdził, pokonał w Prescott wszystkich, którzy ośmielili się z nim zmierzyć. Otwierając rozmowę, rozbrzmiewał w tonie pewności siebie, przypominając, że jest w stanie poradzić sobie z każdym, kto stanąłby mu na drodze.

„Wiesz, to chyba nie jest najlepsze miejsce na popisy,” – odpowiedział spokojnie Wild West, zdając sobie sprawę, że chociaż „Arizona Athlete” może i być silny, nie koniecznie oznacza to, że jest mądry i roztropny. Zdecydowanie brakowało mu intuicji, jaką posiadają doświadczeni podróżnicy, którzy wiedzą, kiedy unikać ryzyka, a kiedy w nim uczestniczyć.

Podobne spotkania były codziennością w tych terenach, gdzie każda osoba, niezależnie od tego, jak wspaniałą postawę prezentowała, była zmuszona zmierzyć się z nieprzewidywalnymi warunkami dzikiego zachodu. Młody sportowiec, bez względu na swoje przekonania, zdawał się nie dostrzegać, że prawdziwa siła nie tkwi jedynie w mięśniach, ale w umiejętności dostosowywania się do sytuacji i szanowania niebezpieczeństw, które niosą ze sobą otwarte przestrzenie.

Bohaterowie powoli zauważali, że siła nie zawsze polega na bezwarunkowej pewności siebie. Doświadczenie Wild West’a, Cheyenne Charlie’ego i Jima Darta pozwalało im dostrzegać, że umiejętności niejednokrotnie decydowały o sukcesie w trudnych momentach, a nie tylko fizyczna moc. Obserwowali „Arizona Athlete” z pewnym rozbawieniem, chociaż nie można było odmówić mu charakteru – młody człowiek w swojej naiwności i przekonaniu o własnej wielkości przypominał o tych wszystkich, którzy wierzyli, że siła fizyczna wystarczy do pokonania każdego.

Prawdziwa odwaga i mądrość nie tkwiły w samym ciele, ale w umiejętności przewidywania, rozważania ryzyka, i szacunku do otaczającego świata. Zatem nawet jeżeli ktoś był najsilniejszym w swojej okolicy, nie oznaczało to, że potrafił przetrwać w warunkach Dzikiego Zachodu. Umiejętność podejmowania mądrych decyzji, szanowanie innych i dostosowanie się do niesprzyjających warunków mogły okazać się bardziej wartościowe od niezrównanej siły fizycznej.

Wkrótce po spotkaniu z „Arizona Athlete” nasi bohaterowie byli zmuszeni stawić czoła prawdziwemu wyzwaniu – grupie Indian, którzy ukryli się w dolinie, czekając na moment, by zaatakować ich. Mimo że nie mieli zamiaru wdawać się w bezsensowną walkę, to ich umiejętności, a przede wszystkim współpraca, okazały się nieocenione. To właśnie wtedy, w obliczu zagrożenia, prawdziwa siła charakteryzująca się opanowaniem i zdolnością do szybkich, zdecydowanych działań miała znaczenie.

Nawet jeśli „Arizona Athlete” był rzeczywiście silny, to w tym momencie nie miałby szans w walce, gdyby nie dostrzegał większego obrazu sytuacji. Zdecydowanie, instynkt przetrwania, umiejętność oceny ryzyka oraz współpracy były kluczowe w tej części ich podróży, w której nie chodziło o pokonanie przeciwnika siłą, ale o wyjście z niebezpieczeństwa cało.

Był to również moment, w którym każdy z bohaterów zrozumiał, że życie na Dzikim Zachodzie nie polega tylko na szybkim wyciąganiu broni czy popisywaniu się siłą. Liczyło się również myślenie, przewidywanie oraz – ostatecznie – umiejętność działania w zgodzie z rzeczywistością, która była bardziej skomplikowana niż to, co widziało się na pierwszy rzut oka.