W amerykańskiej historii istniał okres, w którym przekonania o stałych, niezmiennych prawdach były centralnym elementem tożsamości narodowej. Jednak to, co kiedyś uchodziło za niepodważalne, dziś staje pod znakiem zapytania. Społeczeństwa, które przez wieki kształtowały swoje podstawy na fundamentach obiektywnych prawd, zaczęły kwestionować te same fundamenty w obliczu rosnącej płynności ideologicznej i intelektualnej. Przemiany społeczne, polityczne i filozoficzne, które nastąpiły po Rewolucji Amerykańskiej, a później po wojnie secesyjnej, miały dalekosiężne konsekwencje. Z jednej strony, to były okresy wielkich zmian i próby zrozumienia dynamicznie zmieniającego się świata, z drugiej – stały się one podłożem dla nowych, alternatywnych narracji, które wprowadzały elementy dezinformacji, mitów i fałszywych przekonań.

Społeczeństwo amerykańskie, borykające się z brutalnym powstaniem niewolników pod wodzą Nat Turnera w 1831 roku, przeszło przez głęboki kryzys tożsamości. Wydarzenie to wzbudziło panikę wśród południowych elit, które odpowiedziały na nie wzmożoną kontrolą, tłumieniem opozycji i intensyfikowaniem działań na rzecz utrzymania porządku opartego na niewolnictwie. Wkrótce po tym wydarzeniu polityczna polaryzacja, agresywne spory i skrajne nastroje zaczęły dominować w przestrzeni publicznej. Te same mechanizmy, które miały na celu ochronę starego porządku, wzmocniły propagandę opartą na fantazjach i mitach, jak te związane z tzw. „Zaginioną Sprawą” Południa. Z jednej strony utrzymywanie władzy poprzez ideologię niewolnictwa, z drugiej zaś – narracje, które w pełni ignorowały nie tylko prawdę, ale i samą rzeczywistość.

Warto zauważyć, że te problemy nie skończyły się po zakończeniu wojny secesyjnej. Z jednej strony biali mieszkańcy Południa zaczęli wierzyć w alternatywną wersję historii, gdzie porażka na polu bitwy była pomniejszana, a mit o heroicznej walce zachował swoje znaczenie. Z drugiej strony, na Północy, społeczeństwo dążyło do wyznawania ideałów rozwoju i sukcesu, które były oparte na opowieściach Horatio Algiera. Takie narracje były pełne nadziei na sukces jednostki, pomimo wszelkich trudności. I tak, podobnie jak w przeszłości, fikcja i wyolbrzymienie zyskały na sile, a społeczeństwo stało się mniej krytyczne w odniesieniu do przedstawianych mu prawd.

Zjawisko to, które od czasów amerykańskich narodzin do dziś rzutuje na kształt społeczeństw, nie jest wynikiem jednorazowego przypadku. Dziś często mówi się o post-prawdzie, alternatywnych faktach czy fałszywych wiadomościach. Michiko Kakutani, krytyczka literacka, cytuje termin „decay of truth” (degradacja prawdy) stworzony przez Rand Corporation, który oddaje spadek roli faktów i analizy w amerykańskim życiu publicznym. To zjawisko wyraźnie wskazuje na procesy, które rozpoczęły się dekady temu i które nie zostały zatrzymane. Co ciekawe, przed tymi zjawiskami ostrzegały już wcześniej wielkie umysły, które dostrzegały w ludzkiej naturze skłonność do szukania utopii, która prowadzi do oszustw, mistyfikacji i iluzji.

Nie mniej ważnym czynnikiem wpływającym na współczesne podejście do faktów i prawdy była rewolucja amerykańska, a także jej europejskie odpowiedniki, jak Rewolucja Francuska. Te wydarzenia promowały idee wolności, równości i braterstwa, które później zostały podjęte przez myślicieli takich jak Karol Marks. Rewolucje te zburzyły dotychczasowe, starożytne przekonania o boskiej legitymacji władzy i królów, dając początek nowym porządkom, gdzie zmiana stała się nieodzownym elementem historii. Jednocześnie wprowadziły one ideę progresu – nie jako osiągnięcia końcowego, ale raczej jako stałego, nigdy niekończącego się procesu.

Z tego właśnie punktu widzenia, amerykańska demokracja, która nigdy nie miała być wyznacznikiem ostatecznego porządku, była raczej procesem, który ewoluował w odpowiedzi na zmieniające się warunki. Istotnym elementem tej ewolucji było przejście od tradycyjnych idei do pragmatyzmu, który stał się w USA głównym nurtem filozoficznym po wojnie secesyjnej. Pragmatyzm podkreślał, że prawda powinna być rozumiana przez pryzmat jej skutków praktycznych. Zatem pytanie o prawdę staje się pytaniem o to, jakie konsekwencje niosą ze sobą przekonania i idee, a nie o ich absolutną obiektywność.

Na przestrzeni czasu, pragmatyzm wpłynął na niemal każdą dziedzinę amerykańskiego życia: od prawa po edukację, od psychologii po ekonomię. Jego wpływ był ogromny, jednak nie był to proces ostateczny. Pragmatyzm nie oferował ustalonych zasad, lecz otwartość na zmiany. Wraz z jego rozwojem pojawił się nowy typ myślenia, który stawiał na zmienność, a nie na stałość. Ten proces wpływał także na kształtowanie się progresywnych ruchów politycznych na początku XX wieku, które postrzegały rządy jako narzędzie zmiany i reformy.

Tak więc w rzeczywistości amerykańska demokracja, mimo swoich błędów i niedoskonałości, nie jest zbiorem stałych zasad, ale żywym procesem, który ma na celu ciągły rozwój, przystosowywanie się do nowych wyzwań i idei. To, co dziś obserwujemy w amerykańskiej polityce – od dezinformacji po masową manipulację faktami – jest wynikiem tego historycznego ciągu wydarzeń, który rozpoczął się od rewolucji i trwał aż po współczesność.

Jak zmniejszenie zaufania do instytucji wpływa na społeczeństwo i demokrację?

Współczesne społeczeństwa, szczególnie te w krajach rozwiniętych, stają przed poważnymi wyzwaniami związanymi z malejącym zaufaniem obywateli do instytucji publicznych. Jest to zjawisko, które ma głęboki wpływ na funkcjonowanie demokracji i stabilność społeczną. Jak zauważył Fukuyama, „kwitnące społeczeństwo obywatelskie” zależy od przyzwyczajeń, tradycji i etyki, które mogą być kształtowane tylko pośrednio przez świadome działania polityczne, a ich pielęgnowanie wymaga rosnącej świadomości i szacunku dla kultury. Wspomniane zmiany w postrzeganiu instytucji są widoczne na przestrzeni ostatnich kilku dekad i mają swoje odbicie w statystykach dotyczących spadku zaufania obywateli do różnych segmentów społeczeństwa, od banków po religię.

Według badań, w ciągu ostatnich czterdziestu lat zauważalny jest dramatyczny spadek zaufania do instytucji religijnych, finansowych czy edukacyjnych. Zaufanie do kościołów spadło z 65% do 41%, do banków z 60% w 1979 roku do 27% w 2016 roku, a do szkół publicznych z 53% do 30%. Spadek ten nie omija także mediów, organizacji zawodowych czy wielkich przedsiębiorstw. Tylko policja, wojsko i mały biznes utrzymały poziom zaufania powyżej 50%. Co najbardziej niepokojące, społeczeństwo coraz bardziej traci zaufanie do siebie nawzajem. Z badania General Social Survey przeprowadzonego przez Uniwersytet Chicago wynika, że w 1972 roku 46% osób wierzyło, że „większość ludzi zasługuje na zaufanie”, podczas gdy w 2012 roku odsetek ten spadł do zaledwie 32%.

Zjawisko to ma swoją specyficzną dynamikę wśród pokoleń. Przykładowo, wśród pokolenia tzw. baby boomers (osób urodzonych między 1946 a 1964 rokiem) 40% osób wyraża zaufanie do innych ludzi, natomiast wśród millenialsów odsetek ten wynosi zaledwie 19%. Jak zauważył David Brooks, obecna, globalnie powiązana generacja charakteryzuje się wyjątkowo niskim poziomem zaufania społecznego, co może mieć daleko idące konsekwencje dla spójności społecznej i politycznej.

Spadek zaufania do instytucji i ludzi ma swoje korzenie w historycznych wydarzeniach, które wstrząsnęły amerykańskim społeczeństwem. Zdarzenia takie jak wojna w Wietnamie, kryzys finansowy, czy terroryzm związany z 11 września, przyczyniły się do utraty wiary w liderów i instytucje. Profesor Graham Allison zauważa, że już przed Donaldem Trumpem, klasa polityczna, odpowiedzialna za nieudane wojny, kryzys finansowy i inne katastrofy, sama się zdyskredytowała. To zjawisko nie jest nowe, a jego źródła sięgają lat 60. XX wieku, kiedy to protesty przeciwko wojnie w Wietnamie, zamachy polityczne i zamieszki miejskie zniszczyły zaufanie do tradycyjnych instytucji w Stanach Zjednoczonych.

Spadek zaufania do instytucji ma bezpośredni wpływ na udział obywateli w życiu społecznym i politycznym. Badania Roberta Putnama dokumentują ten trend w książce „Bowling Alone: The Collapse and Revival of American Community”. Putnam zauważył, że członkostwo w różnorodnych organizacjach społecznych, od stowarzyszeń po kościoły, zmniejszyło się o 40% w ciągu niemal czterech dekad. Choć niektórzy analitycy twierdzą, że ludzie po prostu przenieśli się do innych przestrzeni, takich jak internet, rzeczywistość pokazuje, że osobiste, bezpośrednie interakcje międzyludzkie znacząco spadły, co może mieć negatywne konsekwencje dla integracji społecznej i zaufania.

To, co niegdyś stanowiło fundament amerykańskiej demokracji, to aktywność obywatelska i angażowanie się w życie wspólnoty. Alexis de Tocqueville, który podróżował po Stanach Zjednoczonych w latach 30. XIX wieku, był pod wielkim wrażeniem licznych dobrowolnych stowarzyszeń, w których obywatele wyrażali swoje opinie i angażowali się w działania na rzecz dobra wspólnego. Te cechy amerykańskiego społeczeństwa były chwalone przez wielu teoretyków jako elementy przeciwdziałające nadmiernemu indywidualizmowi i konkurencji rynkowej. Jednak współczesne zmiany w strukturze społecznej sugerują, że równowaga między indywidualizmem a solidarnością społeczną została zaburzona.

Z jednej strony, jednostki chcą mieć swobodę działania i rozwijać się w zgodzie z własnymi potrzebami, z drugiej strony, muszą współpracować z innymi, aby utrzymać społeczną spójność. Ważnym aspektem jest zatem zdolność do współpracy i wzajemnego zaufania, szczególnie w kontekście pracy zespołowej i wspólnego dążenia do celów. Społeczności, w których panuje wysoki poziom zaufania i otwartości, są bardziej odpornie na kryzysy i lepiej funkcjonują w trudnych czasach.

Zmniejszenie zaufania do instytucji to nie tylko kwestia instytucjonalna, ale także kulturowa. Z każdym rokiem obserwujemy, jak autorytet w różnych dziedzinach życia społecznego traci na znaczeniu. Nauczyciele, rodzice, duchowni, a także politycy i eksperci – wszyscy są coraz częściej kwestionowani. Zjawisko to nie jest ograniczone do jednej grupy zawodowej; dotyczy wszystkich liderów i autorytetów, którzy niegdyś cieszyli się powszechnym szacunkiem. Dziś jesteśmy świadkami erozji zaufania do tych, którzy nie tylko mają władzę, ale i powinni kierować się autorytetem swoich kompetencji.

To, co dziś jest szczególnie wyraźne, to rosnąca niechęć do ekspertów i specjalistów, których zdanie jest często odrzucane lub ignorowane. Tom Nichols, autor książki „The Death of Expertise”, zwraca uwagę, że walka z autorytetami wiedzy stała się jednym z największych wyzwań współczesnego społeczeństwa. Obecnie widoczna jest tendencja, by nie ufać żadnemu autorytetowi, który nie reprezentuje naszego indywidualnego światopoglądu.

Wszystko to nieuchronnie prowadzi do pytania o przyszłość demokracji. W społeczeństwie, w którym zaufanie jest coraz rzadsze, trudno jest utrzymać spójną i stabilną strukturę polityczną. Warto pamiętać, że demokracja nie opiera się jedynie na mechanizmach wyborczych, ale także na zaufaniu obywateli do instytucji oraz innych ludzi. W obliczu tych zmian konieczne staje się budowanie nowych form solidarności i odbudowy zaufania na poziomie społecznym i instytucjonalnym. Tylko w ten sposób możliwe będzie odzyskanie równowagi i zapewnienie trwałości demokracji w przyszłości.

Jak wykształcenie i media kształtują społeczeństwo amerykańskie?

W historii amerykańskiego społeczeństwa, edukacja odgrywała kluczową rolę w kształtowaniu jego struktury i funkcjonowania. To właśnie system edukacji był fundamentem, na którym budowano demokrację, przekonanie o równych szansach i otwartość na nowe idee. Jednak współczesne wyzwania związane z edukacją i mediami zmieniają ten pierwotny obraz.

Edukacja w Stanach Zjednoczonych, od początków republiki, była narzędziem w rękach władzy, służącym nie tylko do przekazywania wiedzy, ale także do kształtowania obywateli, którzy będą zdolni do funkcjonowania w ramach demokratycznego systemu. Jednak z biegiem czasu, edukacja stała się również narzędziem kontroli. Współczesny system edukacyjny, choć nadal promuje wartości demokratyczne, staje się coraz bardziej skomercjalizowany i zależny od wyników testów standardowych. To wywołuje poważne pytania o to, czy edukacja naprawdę wspiera równouprawnienie, czy też staje się mechanizmem selekcji i podziału społecznego.

Warto również zwrócić uwagę na zjawisko "dumbing down", czyli obniżania poziomu edukacji, które jest szczególnie zauważalne w mediach. Spadek jakości dziennikarstwa, rosnące znaczenie "infotainment" (rozrywkowego przekazu informacji) oraz zjawisko "fake news" prowadzą do zniekształcania rzeczywistości i ograniczenia dostępu do rzetelnej wiedzy. W efekcie społeczeństwo staje się coraz bardziej podatne na manipulację, a zdolność do krytycznego myślenia i samodzielnego oceniania sytuacji jest zagrożona.

Pomimo tego, iż system edukacyjny wciąż ma na celu przygotowanie obywateli do aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym, istnieje niebezpieczeństwo, że wykształcenie będzie coraz bardziej zależne od statusu ekonomicznego jednostek. Wzrost znaczenia testów standardowych oraz rosnące wydatki na edukację sprawiają, że osoby z mniej uprzywilejowanych warstw społecznych mają ograniczony dostęp do wysokiej jakości edukacji. Stąd pojawiają się pytania o sprawiedliwość w edukacji oraz rolę państwa w zapewnieniu równego dostępu do nauki.

Współczesne wyzwania edukacyjne są ściśle powiązane z rolą mediów w kształtowaniu opinii publicznej. Media mają niebagatelny wpływ na sposób, w jaki społeczeństwo postrzega rzeczywistość. Wraz z rozwojem technologii, w tym mediów społecznościowych, społeczeństwo zaczęło przeżywać "rewolucję informacyjną", której konsekwencje są odczuwalne na wielu płaszczyznach. Wzrost liczby źródeł informacji, choć pozornie ułatwia dostęp do wiedzy, paradoksalnie prowadzi do jej fragmentaryzacji i utraty obiektywności.

Funkcjonowanie mediów w kontekście edukacji społeczeństwa, w tym wpływ "fake news" oraz "gaslighting", stanowi wyzwanie, przed którym stoi współczesne społeczeństwo. Fałszywe informacje, rozprzestrzeniane na masową skalę przez internet, podważają zaufanie obywateli do instytucji edukacyjnych i politycznych, a także obniżają poziom społecznej odpowiedzialności za kształtowanie opinii publicznej. W tym kontekście, warto zastanowić się, jaką rolę powinny odgrywać tradycyjne media w procesie kształcenia obywateli, oraz jakie mechanizmy mogą zostać wprowadzone, by zapobiec rozprzestrzenianiu się dezinformacji.

Chociaż w Stanach Zjednoczonych wciąż istnieje silne przekonanie o potędze edukacji w budowaniu społeczeństwa, należy dostrzegać również ciemniejsze strony tego procesu. Edukacja, która miała na celu równouprawnienie, w rzeczywistości coraz częściej staje się narzędziem reprodukcji nierówności społecznych. System edukacyjny, obarczony licznymi problemami strukturalnymi, nie zawsze spełnia swoją misję. Ponadto, w obliczu dezinformacji i manipulacji medialnych, coraz trudniej jest zachować obiektywność i zdroworozsądkowe podejście do otaczającej nas rzeczywistości.

System edukacyjny nie może funkcjonować w oderwaniu od wpływów zewnętrznych, takich jak media, polityka czy gospodarka. Dlatego też istotne jest, by każdy obywatel, bez względu na status społeczny, miał dostęp do rzetelnej edukacji, która rozwija zdolność do samodzielnego myślenia, analizy oraz krytycznego podejścia do informacji. Zróżnicowanie w dostępie do edukacji, zarówno w zakresie zasobów, jak i treści, wciąż stanowi jedno z najważniejszych wyzwań współczesnego społeczeństwa. Utrzymanie równowagi między wolnością słowa a odpowiedzialnością za przekazywaną wiedzę jest niezbędne, by zachować zdrową i świadomą demokrację.