W 2020 roku, w trakcie trwania protestów Black Lives Matter, wydarzenia związane z przemarszem prezydenta Donalda Trumpa do kościoła St. John’s Episcopal wzbudziły szerokie kontrowersje. Niedługo potem, Christopher Rufo, dokumentalista odpowiedzialny za film America Lost (2019), stał się czołowym głosem medialnej kampanii przeciwko teorii krytycznej rasy (CRT). W programie „Tucker Carlson Tonight” na Fox News, Rufo przedstawiał CRT jako wszechobecną i destrukcyjną ideologię, która rzekomo zinfiltrowała wszystkie instytucje federalne – od Departamentu Skarbu, poprzez laboratoria Sandia (zajmujące się arsenałem nuklearnym USA), aż po FBI, które miało organizować seminaria o „intersekcjonalności”, określanej przez Rufo jako „twarda, lewicowa teoria akademicka”.

Rufo zaapelował do prezydenta Trumpa o natychmiastowe wprowadzenie dekretu wykonawczego, mającego na celu zduszenie „destrukcyjnej, dzielącej i pseudonaukowej ideologii”. W efekcie, niecałe trzy tygodnie później, Trump podpisał dokument, który oficjalnie miał przeciwdziałać „obraźliwym i antyamerykańskim stereotypom rasowym i płciowym”, w rzeczywistości jednak zakazywał szkoleń z zakresu różnorodności i włączania (diversity and inclusion) w instytucjach federalnych. Prezydent argumentował, że takie praktyki są same w sobie rasistowskie i prowadzą do radykalnych rewolucji w armii, szkołach i innych sektorach.

Nawet po odejściu Trumpa z urzędu i uchyleniu tego rozporządzenia przez prezydenta Joe Bidena, panika wokół CRT nie ustępowała, lecz przeniosła się na poziom stanowych legislatur. W wielu stanach republikańskich pojawiły się projekty ustaw mające na celu zakaz nauczania CRT, a także blokujące współpracę z firmami prowadzącymi szkolenia z zakresu różnorodności. W efekcie krytyka teorii krytycznej rasy przerodziła się w szeroko zakrojoną moralną panikę, często podsycaną przez media konserwatywne, takie jak Fox News, które przedstawiały CRT jako zagrożenie dla amerykańskich wartości i rodzin.

Przykładem lokalnej reakcji był Loudoun County w Wirginii, gdzie grupa rodziców protestowała przeciwko nauczaniu CRT w szkołach. W relacjach medialnych pojawiały się oskarżenia, że dzieciom zakazuje się czytania klasycznych lektur, takich jak Zabić drozda, a zamiast tego są zmuszane do lektury pornograficznych książek i przekonuje się je, że Ameryka jest złą i rasistowską ojczyzną. Tego rodzaju narracje kreowały obraz „lewicowego spisku” mającego na celu indoktrynację młodzieży.

Jednocześnie, krytycy z kręgów progresywnych wskazywali, że same szkolenia z różnorodności mogą być nieefektywne lub jedynie performatywne, często powielające oczywistości, a nie prowadzące do realnej zmiany. Jednakże debata polityczna skupiła się na wypaczonej, uproszczonej wersji CRT, często opartą na lęku i paranoi o „wewnętrznego wroga” – radykalną lewicę, która rzekomo zdobywa kontrolę nad systemem edukacji i administracją państwową.

Ta panika moralna ilustruje zmianę w amerykańskiej prawicy, zwłaszcza w ramach ruchu Trumpa, która polega na strategicznym wykorzystaniu retoryki praw obywatelskich jako narzędzia do pogłębiania podziałów na lewicy oraz zdobywania części liberalnego elektoratu. To nowa jakość polityki post-ideologicznej, gdzie kwestie rasowe są instrumentem walki politycznej i kulturowej, a nie przedmiotem rzetelnej debaty społecznej.

Ważne jest, aby rozumieć, że panika wokół teorii krytycznej rasy nie jest jedynie kwestią sporu akademickiego czy edukacyjnego. To zjawisko głęboko wpisane w szeroki kontekst politycznej polaryzacji, wykorzystywane przez różne siły do manipulacji opinią publiczną i konsolidacji własnego elektoratu. Zrozumienie mechanizmów powstawania takich panik moralnych pozwala na bardziej świadome podejście do problemów edukacji, równości i wolności słowa w demokratycznym społeczeństwie.

Czy podniesiona pięść senatora była sygnałem do buntu?

6 stycznia 2021 roku, kilka minut po południu, młody senator Partii Republikańskiej z Missouri, Josh Hawley, przechodzi przez dziedziniec przed Kapitolem Stanów Zjednoczonych. Ubrany w niebieską marynarkę i czerwony krawat, z marsową miną i wzrokiem skierowanym w dal, podnosi zaciśniętą pięść. W tle – rząd samochodów rządowych, biały van i zamaskowani agenci ochrony. Gest Hawleya – pozornie banalny, symboliczny, pozbawiony słów – został wykonany w kierunku tłumu, który w tym samym czasie walczył z policją, próbując wedrzeć się do Kapitolu. Tłum składał się z członków ruchu QAnon, Proud Boys oraz innych radykalnych zwolenników Donalda Trumpa, przekonanych, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane przez „liberalne elity” i że amerykańska demokracja została zdradzona.

Gest ten, zatrzymany na fotografii Francisa Chunga z E&E News, momentalnie zyskał status ikonicznego obrazu zamieszek na Kapitolu. Dla wielu był to moment, w którym senator – przedstawiciel instytucji demokratycznej – symbolicznie dołączył do tych, którzy chcieli ją zniszczyć od środka. Jak zauważył sam fotograf, w reakcji na ten gest „tłum ożywił się jak nigdy wcześniej”.

W interpretacji politycznej i kulturowej, gesty mają znaczenie – szczególnie w kontekście kryzysu instytucjonalnego. Podniesiona pięść, w historii ikonografii politycznej, od zawsze niosła skojarzenia z oporem, protestem, walką. Jednak w tym konkretnym momencie gest Hawleya został odczytany jako wyraz poparcia dla aktu przemocy wobec państwa, a nie jako akt solidarności z uciskanymi. W rezultacie wielu komentatorów – a także sam prezydent elekt Joe Biden – uznało Hawleya za współodpowiedzialnego za przemoc, która doprowadziła do śmierci pięciu osób oraz czasowego zawieszenia procesu certyfikacji wyborów.

Wspólnie z senatorem Tedem Cruzem, Hawley był jednym z głównych architektów próby zakwestionowania wyników wyborów w Senacie. Ich działania, pozornie ubrane w język demokratycznego procesu, de facto stanowiły legitymizację dla teorii spiskowych i antysystemowej mobilizacji społecznej. W tym kontekście, zdjęcie Hawleya nie jest tylko dokumentem zdarzenia – jest znakiem przełomowego momentu, w którym język symboliczny polityki został przechwycony przez radykalne siły, gotowe przekształcić protest w insurekcję.

W dwa dni po opublikowaniu zdjęcia i jego wiralnym rozprzestrzenieniu się w mediach społecznościowych, wydawnictwo Simon & Schuster anulowało planowaną publikację książki Hawleya „The Tyranny o

Jakie podziały i zmiany ukształtowały współczesną lewicę i prawicę w polityce amerykańskiej?

Melissa Macauley w „Washington Post” przed wyborami 2020 roku wskazała na paradoks, że bezkompromisowy fanatyzm pozbawia ideologię jej znaczenia. Szczególnie dotyczy to Republikanów, którzy łączą obronę interesów bogatej elity z podsycaniem rasowych i religijnych resentymentów wśród białej klasy pracującej. Po stronie lewicy, w latach 2010., doszło do głębokiego rozłamu między dwiema frakcjami, które można określić jako „egalitarna lewica” oraz „postępowa lewica”.

Egalitarna lewica opiera się na wartościach równości społecznej, roli państwa w regulacji gospodarki, wyższych podatkach finansujących państwo opiekuńcze, wolności wypowiedzi i uniwersalnym humanizmie opartym na prawach obywatelskich. Była ona dominująca w okresie od lat 60. do 90. XX wieku. Z kolei postępowa lewica, która zaczęła dominować od lat 90., skupia się na równouprawnieniu w sensie sprawiedliwości społecznej, promowaniu różnorodności i inkluzji, regulacji wypowiedzi uznawanych za szkodliwe oraz walce o prawa grup dyskryminowanych. Przejście to zbiegło się z pojawieniem się „trzeciej drogi” i odejściem lewicy establishmentowej od polityki pracowniczej ku neoliberalnym rozwiązaniom gospodarczym oraz interwencjonizmowi militarnemu pod hasłami obrony demokracji i praw człowieka (np. prezydentura Billa Clintona i Tony’ego Blaira).

Rozwój mediów społecznościowych od lat 2010. miał kluczowy wpływ na język i priorytety lewicy. Angela Nagle w swojej analizie „Kill All Normies” opisuje podział na „liberalną lewicę” i „materialistyczną lewicę”, odpowiadający naszym rozróżnieniom. Postępowa lewica wyrosła z internetowej kultury Tumblr, gdzie narastał styl polityki tożsamościowej skoncentrowanej na tzw. call-out culture – publicznym napiętnowaniu i wykluczaniu osób za „problemowe” zachowania, często banalne lub wręcz absurdalne. Mark Fisher w artykule „Exiting the Vampire Castle” (2013) krytykował tę tendencję jako zanik klasy jako osi konfliktu i zastąpienie jej moralizatorstwem, które prowadzi do wewnętrznych sporów, lęków i poczucia winy. Te zjawiska nasilają się do dziś i charakteryzują dominującą część postępowej lewicy, co wywołuje krytykę wewnętrzną i zewnętrzną – na przykład w książce Dana Kovalika „Cancel This Book” czy w pracy Paula Embery’ego „Despised”, który opisuje niechęć nowej lewicy do klasy pracującej.

Dla prawicy postępowa lewica to teraz dobrze znany stereotyp – oderwani od rzeczywistości, kawiarniani kosmopolici, podczas gdy oni sami stawiają się w roli obrońców „zwykłych ludzi”. Ta konstrukcja stała się centralnym elementem polityki Donalda Trumpa od momentu ogłoszenia przez niego startu w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Wojna prawicy z „wokeizmem” postępowej lewicy jest dziś fundamentem polityki republikańskiej, a rozbicie lewicy jest jednym z kluczowych przejawów większej zmiany w strukturze spektrum politycznego, której Trump był katalizatorem. Podobny rozłam nastąpił w konserwatyzmie, podzielonym między radykalny post-prawdziwy konspiracjonizm a tradycyjną formę konserwatyzmu.

Interesujące jest też zjawisko przejmowania przez prawicę elementów lewicowej estetyki i retoryki, np. w zakresie liberalizmu praw obywatelskich, aby atakować „postępową lewicę”. Jednocześnie prawica stara się przejąć także argumenty egalitarnej lewicy dotyczące kwestii ekonomicznych, tworząc nową, złożoną mieszankę polityczną. Adrian Pabst w analizie „Postliberal Politics” zauważa, że stary podział na lewicę i prawicę ustępuje miejsca nowemu – opozycji liberalizmu wobec populizmu, która jednak nie potrafi wypracować pozytywnej wizji politycznej, opierając się jedynie na negatywnym definiowaniu się przeciwko sobie nawzajem.

Na tle tych podziałów pojawił się też fenomem teorii spiskowych. Przekonanie o „ukradzionych wyborach 2020” i związane z tym wydarzenia, jak szturm na Kapitol, uwidoczniły, jak głęboko nieufność i narracje spiskowe przeniknęły do głównego nurtu polityki. Ruchy takie jak QAnon rozwinęły swoje mity, mówiące o rzekomych globalnych spiskach elit, które miałyby kontrolować Amerykę, a które Trump miałby obalić w ramach „Burzy” – masowych aresztowań i wprowadzenia stanu wojennego.

Warto dostrzec, że podziały na lewicy nie są jedynie kwestią różnic światopoglądowych, lecz odzwierciedlają głębokie przemiany w postrzeganiu klasy, władzy i tożsamości. Rozłam ten nie tylko fragmentuje lewicę, ale również umożliwia prawicy efektywniejsze wykorzystanie konfliktów kulturowych do umacniania swojej bazy. Ważne jest także zrozumienie, że internet i media społecznościowe nie tylko przyspieszyły te zmiany, lecz wprowadziły nowe mechanizmy politycznej rywalizacji, gdzie moralne napięcia i performatywność często zastępują tradycyjną politykę interesów.

Polityka współczesna coraz częściej cechuje się niezdolnością do wypracowania konsensusu i trwałym antagonizmem, w którym dyskurs polityczny zdominowany jest przez negatywne emocje, podziały tożsamościowe i nieufność wobec instytucji. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla analizy dynamiki amerykańskiej polityki i jej wpływu na globalne trendy polityczne.

Jak rozpoznać i zrozumieć zjawisko teorii spiskowych we współczesnym świecie?

Fenomen teorii spiskowych jest jednym z najbardziej złożonych i wielowymiarowych zjawisk współczesnej kultury politycznej i społecznej. Pojawia się on w kontekście globalnych kryzysów, transformacji mediów i przemian ideologicznych, które wzmacniają poczucie niepewności i zagrożenia. Teorie spiskowe funkcjonują jako mechanizmy wyjaśniania złożonych procesów politycznych i społecznych przez prostą narrację, która przypisuje odpowiedzialność za problemy tajemniczym, często wrogim siłom działającym „za kulisami”.

W erze postprawdy i postmodernizmu, gdzie relatywizm poznawczy oraz sceptycyzm wobec oficjalnych wersji wydarzeń stają się normą, teorie spiskowe zyskują na popularności i roli społecznej. Są one wzmacniane przez media społecznościowe oraz alternatywne platformy komunikacyjne, które umożliwiają szybkie rozpowszechnianie dezinformacji, ale też mobilizują grupy o podobnych przekonaniach.

Zjawisko to nie ogranicza się jedynie do marginalnych środowisk – ma ono wpływ na politykę i społeczeństwa na wielu poziomach, czego przykładem jest m.in. incydent z 6 stycznia 2021 roku w Kapitolu. Tam właśnie spotkały się różnorodne nurty spiskowe i radykalne ideologie, w tym ruchy takie jak QAnon, Proud Boys czy Boogaloo Bois, które wykorzystały narracje o rzekomej konieczności „ratowania demokracji” przed ukrytymi wrogami. W tym kontekście teorie spiskowe stają się narzędziem zarówno do politycznej mobilizacji, jak i do legitymizacji przemocy.

Zrozumienie tego fenomenu wymaga analizy nie tylko samych treści spiskowych, ale również emocji i afektów, które za nimi stoją. Apofenia, czyli skłonność do dostrzegania wzorców i znaczeń tam, gdzie ich nie ma, jest jednym z psychologicznych fundamentów rozprzestrzeniania się tych teorii. Emocje takie jak strach, nieufność wobec elit czy poczucie wykluczenia są kluczowe dla ich rezonansu społecznego.

Ponadto, teorie spiskowe często korzystają z zasobów kulturowych i ideologicznych, które są już obecne w społeczeństwie. Wzajemne przenikanie się narracji prawicowych, lewicowych, libertariańskich oraz neomarksistowskich pokazuje, że zjawisko to jest bardziej złożone niż proste antagonizmy polityczne. Krytyczna teoria, postmodernizm, ale także nacjonalizmy i autorytarne tendencje tworzą specyficzne warunki dla ich rozwoju.

Warto zwrócić uwagę na rolę mediów tradycyjnych i cyfrowych w kształtowaniu pejzażu informacyjnego. Mechanizmy takie jak „fake news”, „cancel culture”, a także polityczne wykorzystanie platform internetowych przez podmioty takie jak Cambridge Analytica wpływają na to, jak ludzie odbierają informacje i w jaki sposób wybierają swoje źródła wiedzy. W tym kontekście pojawia się zjawisko „kultury odwołania”, które bywa interpretowane jako reakcja na zmieniające się normy społeczne, ale też jako narzędzie kontroli i wykluczenia.

Ostatecznie, rozumienie teorii spiskowych wymaga również refleksji nad ich historycznym i kulturowym kontekstem – od zimnej wojny, przez konflikty na Bałkanach, aż po współczesne kryzysy demokratyczne i globalne pandemie. To, co łączy różne epoki i regiony, to próba znalezienia sensu i sprawcy w złożonym świecie, który z perspektywy jednostki wydaje się chaotyczny i nieprzewidywalny.

Ważne jest uświadomienie sobie, że teorie spiskowe nie są wyłącznie wynikiem irracjonalności jednostek, lecz zjawiskiem społecznym powiązanym z kryzysami epistemologicznymi, politycznymi i kulturowymi. Dlatego podejście do nich wymaga nie tylko krytyki i demaskacji, ale także zrozumienia mechanizmów psychologicznych i społecznych, które je wzmacniają. Konfrontacja z tym zjawiskiem jest niezbędna, by przeciwdziałać polaryzacji społeczeństw, wzrostowi autorytaryzmu i rozkładowi zaufania do instytucji demokratycznych.