Liza, bohaterka przedstawienia, przez całe życie zmagała się z poczuciem własnej nieatrakcyjności. W dzieciństwie była przekonana, że nie dorównuje innym dziewczynkom. Widziała w sobie tylko brzydotę, szczególnie w porównaniu do swojej matki, której uroda wydawała się absolutnym ideałem. Sytuacja pogłębiała się, kiedy jej rówieśnik, David, wyśmiewał ją za to, że nie jest wystarczająco piękna, by pełnić rolę księżniczki w szkolnej sztuce. To bolesne przeżycie, które nie zostało w pełni zrozumiane przez dorosłych, zasiało w niej niepokój i niechęć do samej siebie. Mimo że nauczyciel próbował ją pocieszyć, dla Liza to był moment, który na zawsze zapadł jej w pamięci jako upokorzenie, które przekładało się na jej późniejsze życie.

Kiedy matka Liza zmarła, dziewczynka nie była w stanie przeżyć tego smutku w sposób, który mogłaby wyobrazić sobie otoczenie. Czuła się pozbawiona naturalnej reakcji na śmierć bliskiej osoby, co wywoływało poczucie winy i zagubienia. Mimo to, jakby próbując uporać się z tą pustką, młodsza Liza założyła matczyne ubranie wieczorowe i śpiewała piosenkę, którą znała od dzieciństwa — „My Ship”. To dziwne, niemal fantastyczne doświadczenie, pełne wewnętrznej tęsknoty, zaczęło ukazywać, jak silnie emocjonalnie związana była z obrazem matki i jej nieosiągalną urodą.

Przez lata, Liza próbowała znaleźć swoje miejsce w tym świecie, szczególnie podczas swoich lat szkolnych, kiedy nagle dostrzegła siebie jako osobę wykształconą, odnoszącą sukcesy intelektualne, ale wciąż obciążoną poczuciem braku atrakcyjności. W jednym z przełomowych momentów jej życia, kiedy otrzymała tytuł „najlepszej uczennicy”, poczuła na chwilę, że może stać się kimś wyjątkowym, a nawet, że może zyskać serce chłopca, Ben’a, którego z początku postrzegała jedynie jako kolegę. Jednak wkrótce jej marzenie o miłości zostało zrujnowane przez pojawienie się Barbary, pięknej dziewczyny, która momentalnie zdominowała serce Bena. To wydarzenie uświadomiło Lizie, jak wciąż podświadomie zmaga się z własną niepewnością. Nawet w takiej chwili, pełnej emocji, Liza z trudem wykrzesała z siebie te same słowa piosenki, które śpiewała w dzieciństwie, a które wydawały się być symbolem jej nieosiągalnych marzeń.

Podczas spotkania z psychoterapeutą, Liza zaczyna rozumieć, że jej problem nie leży jedynie w braku atrakcyjności zewnętrznej, ale w głębokim poczuciu wewnętrznej niepełności, które miało swoje źródło w dziecięcej percepcji siebie. Dr. Brooks analizuje jej przeszłość, wskazując na głęboko zakorzeniony kompleks związany z matczyną urodą i niemożnością zaakceptowania swojej inności w porównaniu do ideału. Z jego analizy wynika, że przez całe życie Liza nie była w stanie znaleźć równowagi między swoją wewnętrzną wartością a obrazem kobiety, który jej zewnętrzny wygląd miał reprezentować. Jej poczucie odrzucenia wynikało z poczucia, że nie dorównuje pięknu matki, a w późniejszych latach, w konfrontacji z pięknem innych kobiet, takich jak Barbara, to samo poczucie odrzucenia i niegodności wracało.

Czując się coraz bardziej zagubioną, Liza próbowała uciekać przed rzeczywistością, zamykając się w swoim świecie. Odczucie samotności, które towarzyszyło jej przez lata, nigdy do końca nie zniknęło. To poczucie bycia „nieodpowiednią”, mimo zdobywania zawodowych osiągnięć, nigdy nie zostało w pełni przezwyciężone. W głębi serca czuła, że jej życie nigdy nie będzie pełne, dopóki nie zaakceptuje siebie, zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie, bez porównań do idealizowanego obrazu kobiecości.

Opowieść Liza to nie tylko opowieść o kobiecie, która zmaga się z własnym wizerunkiem. To także historia o tym, jak nasze postrzeganie siebie kształtuje nasze interakcje z innymi oraz sposób, w jaki postrzegamy nasze miejsce w świecie. Wiele kobiet boryka się z podobnymi trudnościami – nie tylko z obiektywnymi standardami piękna, które są im narzucane przez społeczeństwo, ale także z wewnętrznymi oczekiwaniami, które wykształciły się w wyniku porównań z postaciami z dzieciństwa, jak matka, czy inne wzorce piękna. Warto zauważyć, że w tym kontekście kluczowe jest nie tylko wypracowanie zdrowego podejścia do własnego ciała, ale także odnalezienie wewnętrznej harmonii, której podstawą jest akceptacja siebie bez konieczności rywalizowania z innymi kobietami.

Jak Lady in the Dark zmieniło amerykański musical?

"Lady in the Dark" to nie tylko spektakl teatralny, ale i zjawisko, które wywarło wpływ na kształtowanie się współczesnego musicalu. Premiera tego przełomowego dzieła miała miejsce w 1941 roku, w czasach, gdy Broadway wciąż opierał się na tradycyjnych formach rozrywki. Jednak dzięki rewolucyjnej formie oraz innowacyjnemu podejściu do muzyki, tekstu i dramaturgii, "Lady in the Dark" wyznaczyło nowe standardy w teatrze muzycznym, które można dostrzec w późniejszych produkcjach takich jak "Company", "Chicago" czy "A Chorus Line".

Spektakl, którego scenariusz napisany przez Mossa Harta, a muzyka skomponowana przez Kurta Weilla, od samego początku przyciągał uwagę. "Lady in the Dark" opowiada historię kobiety poddanej psychoanalizie, której życie uczuciowe i zawodowe staje się przedmiotem terapeutycznego procesu. Sztuka nie była jednak jedynie klasycznym dramatem o terapii, lecz wykorzystała innowacyjny sposób przedstawienia psychicznych zmagań bohaterki poprzez muzykę, która była równocześnie przejawem jej nieświadomości. Muzyka w "Lady in the Dark" nie tylko towarzyszyła fabule, ale pełniła rolę komunikatora, który wprowadzał widza w świat marzeń i lęków bohaterki, podobnie jak w "Czarnoksiężniku z Krainy Oz", gdzie przejście z czarno-białego świata w kolorową krainę miało swoje odzwierciedlenie w muzyce.

Sukces spektaklu, który trwał dwa sezony na Broadwayu i obejmował także trasę po całym kraju, był zarówno artystycznym, jak i komercyjnym. Otrzymał ogromną uwagę mediów, a bilety na przedstawienia były wyprzedawane w rekordowym czasie. Jednak mimo tak ogromnego sukcesu, "Lady in the Dark" nie stało się klasyką, którą dziś uznajemy za jedno z fundamentów teatru musicalowego. Przyczyną tego było zarówno jego ściśle współczesne i specyficzne dla swojego czasu przesłanie, jak i trudności związane z obsadą i produkcją spektaklu. Tytułowa rola wymagała od aktorki nie tylko zdolności dramatycznych, ale także wokalnych i tanecznych, co czyniło ją trudną do obsadzenia. Dodatkowo, produkcja była niezwykle kosztowna, a złożoność scenografii, kostiumów oraz liczba osób zaangażowanych w realizację spektaklu sprawiały, że dzisiaj jej wystawienie na taką skalę byłoby praktycznie niemożliwe.

Pomimo tego, że "Lady in the Dark" jest dzisiaj dziełem, które nie doczekało się masowego uznania, jego wpływ na rozwój musicalu jest nieoceniony. Moss Hart stworzył fabułę, która nie miała na celu jedynie rozrywki, ale także była próbą zgłębienia psychologicznych mechanizmów zachowań ludzkich. Wykorzystanie psychoanalizy w teatrze muzycznym stało się prekursorem późniejszych dzieł, które stawiały na głębszą analizę ludzkich emocji i psychiki, takich jak "Skrzypek na dachu" czy wspomniane wcześniej "Company".

Warto zwrócić uwagę na elementy, które w "Lady in the Dark" nie zostały w pełni zrozumiane przez współczesnych odbiorców. Przede wszystkim, dla publiczności lat 40. ubiegłego wieku, temat psychoanalizy i sposób, w jaki spektakl łączył teatr, muzykę i psychologię, były czymś całkowicie nowym. Dziś, gdy rozumienie teorii Freuda i psychoanalizy jest bardziej powszechne, "Lady in the Dark" nabiera dodatkowego sensu, jako przykład tego, jak teatr potrafił wykorzystać nowoczesne idee w służbie sztuki.

Tymczasem innowacyjność produkcji nie kończyła się na psychologicznym aspekcie. Cała koncepcja muzyczna "Lady in the Dark" była czymś, co nie miało precedensu. Reżyseria muzyczna, sposób w jaki poszczególne numery były wpleciona w fabułę, stały się ważnym kamieniem milowym w historii Broadwayu.

Dla współczesnych twórców "Lady in the Dark" stanowi także ogromne wyzwanie w kontekście produkcji. Współczesna technologia i dostęp do nowych narzędzi teatralnych mogłyby ułatwić odtworzenie spektaklu na dużą skalę, ale jednocześnie mogłyby osłabić jego pierwotną magię, która wynikała z niezwykłego połączenia muzyki, tekstu i psychologii. Oryginalny spektakl był bowiem odzwierciedleniem swojej epoki, a jego historia o kobiecie balansującej pomiędzy rolami matki, kochanki i żony, stanowiła uniwersalne przesłanie, które przemawiało do widzów niezależnie od ich pochodzenia czy statusu społecznego.

Jak muzyka folkowa Weilla wpłynęła na rozwój amerykańskiego musicalu?

Muzyka folkowa w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak włoska piosenka stała się podstawą włoskiej opery, stanowiła fundament dla rozwoju amerykańskiego musicalu. W początkowych etapach rozwoju tego gatunku, uwzględniając specyficzną publiczność, którą tworzono, było jak najbardziej uzasadnione wykorzystywanie formy piosenki popularnej i stopniowe wypełnianie jej nowymi treściami. Jednym z istotniejszych elementów twórczości Kurta Weilla jest motyw, który przewija się przez jego utwory. Jeśli zanucić pierwsze trzy nuty piosenki „Mack the Knife” (np. „Oh, the shark”), zauważymy, że kombinacja dźwięków to wielka sekunda (M2), po której następuje mała tercja (m3). Weill miał także szczególne zamiłowanie do odwrotności tego motywu: mała tercja, po której następuje wielka sekunda. Był on świadomy tej wzajemnej jakości motywów, gdy zestawiał dwa utwory z Trzy grosze opera w ramach instrumentalnej suite. Właśnie w ten sposób zestawił „Mack the Knife” (M2/m3) z „Lied von der Unzulänglichkeit menschlichen Strebens” (utwór „Useless Song”, m3/M2) w tym samym tempie, tworząc drugą część Kleine Dreigroschenmusik. Zestawienie tych numerów pozwala na łatwe dostrzeganie motywicznego połączenia.

Sam kompozytor zasugerował takie muzyczne „odciskanie palca” podczas wywiadu zaraz po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Mówił wtedy: „Mój styl jest melodyczny. Ludzie twierdzą, że rozpoznają moją muzykę, kiedy usłyszą tylko trzy miary. Wierzę w uproszczenie muzyki. Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia, to nie jest istotne, jakich środków używa, dopóki wie, jak je wykorzystać”. Pięć piosenek z musicalu Lady in the Dark wykorzystuje motyw Weilla w jego pierwotnej formie (M2/m3) lub w odwróconej (m3/M2): „My Ship”, „One Life to Live”, „This Is New”, „It’s Never Too Late to Mendelssohn” i „In Our Little House in the San Fernando Valley”. Szczególnym przypadkiem jest „One Life to Live”, której zwrotka zaczyna się formą pierwotną, ale refren rozpoczyna się od odwrotności motywu. Weill wykorzystał te motywy także w innych miejscach, tworząc jeszcze bardziej motywicznie nasyconą partyturę.

Jednym z najbardziej muzycznie zaawansowanych aspektów Lady in the Dark jest organizacja tonalna. Historia opowiada o kobiecie, która przechodzi drogę od depresji (ciemności) do zdrowia psychicznego (światła). Liza odkrywa, że korzeniem jej problemu jest piosenka z dzieciństwa, związana z emocjonalnie nadużywającym ojcem. Fragment tej piosenki – leitmotiv – pojawia się w kluczowych momentach w trzech częściach sztuki. Każde pojawienie się motywu jest wskazówką, która przybliża ją do rozwiązania jej problemów. Proces stopniowego rozszyfrowania tego, co oznacza „My Ship”, buduje dramaturgię, w sposób przypominający użycie motywu „Rosebud” w Obywatelu Kane’ie Orsona Wellesa z tego samego roku.

Początkowe wymagania muzyczne stawiane piosence „My Ship” zostały określone już na początku spektaklu. Po pierwsze, musi ona mieć charakter dziecięcej piosenki. Po drugie, ponieważ Liza pamięta tylko kilka taktów, jej melodia powinna być zapadająca w pamięć. Najważniejsze jest jednak to, co Liza mówi o tej piosence w swoich snach: „Ona się zmienia, ale muzyka zawsze jest tam obecna”. W przypadku tej piosenki zmiany melodii mogłyby sugerować jakąś transformację tematyczną, co byłoby zbyt zaawansowane jak na prostą piosenkę dziecięcą. Dlatego Weill zdecydował się na drugą opcję: zmieniającą się harmonię przy stałej melodii. Piosenka, która stała się pierwowzorem, to niewielka wersja dziecięcej rymowanki: I saw a ship a-sailing, A-sailing on the sea. Melodia „My Ship” ma swoje korzenie w tej wierszowanej zabawie, ale zyskała znaczenie w kontekście historii o dorosłej kobiecie szukającej miłości.

W trakcie komponowania „My Ship” Weill i Gershwin napotkali trudności związane z różnicą w metodach pracy. Ostatecznie powstały trzy wersje tej piosenki. Pierwsza z nich, w tonacji D-dur, brzmiała dość europejsko, a sama muzyka wydawała się być próbą połączenia wcześniejszej melodii z nowym tekstem. Wersja druga, w tonacji E-dur, poprawiła rytmiczne problemy, ale jej chromatyczna melodia była zbyt skomplikowana jak na piosenkę dziecięcą. Trzecia wersja, w tonacji F-dur, to ta, którą znamy dzisiaj. Weill uniknął tonicznej nuty „f”, podkreślając nutę „d”, co stworzyło muzyczną zagadkę, którą można było rozwiązać w miarę rozwoju akcji. Część melodia, zbudowana na pięciu dźwiękach, przypomina muzykę ludową i dziecięcą, co doskonale wpisuje się w klimat tej piosenki.

Również mostek piosenki przeszedł metamorfozę: początkowo Weill próbował zaadoptować go z „Over the Rainbow” Harolda Arlena, jednak rytmiczna charakterystyka tej melodii nie pasowała do dramatu „My Ship”. W końcu stworzył nowy mostek, który kontrastował z głównym tematem, podkreślając emocjonalną wagę tekstu. Choć proces tworzenia tej piosenki był długi i trudny, ostatecznie spełniła ona wszystkie dramatyczne wymagania, stając się muzycznym rozwiązaniem problemów bohaterki.