Analizując sposób, w jaki Donald Trump wykorzystuje retorykę w swojej polityce, łatwo dostrzec, jak ważną rolę odgrywa jego zdolność do manipulacji percepcją publiczną. Neustadt, jeden z głównych badaczy w dziedzinie prezydenckiej władzy, podkreślał, że prawdziwa władza nie wynika z formalnych uprawnień, lecz z umiejętności przekonania ludzi do zaakceptowania tej władzy. Trump od początku swojej kariery politycznej stosuje strategie, które mają na celu nie tylko zysk wyborczy, ale także zbudowanie poczucia niekwestionowanej autorytetu.

Często podkreślał swoją wyjątkowość, co stało się jednym z kluczowych elementów jego retoryki. Słowa takie jak „będziemy wygrywać tak bardzo, że możecie się tym znudzić” czy „będę najlepszym prezydentem ds. pracy, jakiego kiedykolwiek stworzył Bóg” (Jerde, 2015) stanowią podstawę dominującego obrazu, który Trump chce przekazać swoim wyborcom. Ta strategia opiera się na nadmiernej afirmacji siebie, co ma na celu zbudowanie wrażenia absolutnej nieomylności i wszechmocy.

Jednak nie chodzi tylko o tworzenie obrazu potężnego lidera. Trump używa również populistycznych elementów retoryki, które pomagają mu zdobywać poparcie szerokich grup społecznych. Jego sposób mówienia, który często celowo ignoruje polityczną poprawność, zjednuje mu masy, które czują się zignorowane przez klasyczne elity polityczne. Tego rodzaju komunikacja wyzwala emocje i stawia Trumpa w roli „obrońcy ludu” przeciwko establishmentowi. Jednocześnie, używając mediów społecznościowych, szczególnie Twittera, Trump zdołał całkowicie zmienić sposób, w jaki prezydent komunikuje się z obywatelami. Przez częste i często kontrowersyjne tweety, zyskuje kontrolę nad narracją, nawet jeśli jest ona często oparta na półprawdach czy manipulacjach.

Kiedy Trump decyduje się na „wyjście publiczne” (ang. going public), czyli apelowanie bezpośrednio do obywateli, omijając tradycyjne kanały komunikacji, zyskuje dodatkową siłę. Prezydent apeluje do ludu, by ten wywierał presję na Kongres, co pozwala mu zwiększyć swoją rolę jako lidera politycznego. Dzięki mediom społecznościowym, szczególnie Twitterowi, Trump mógł bezpośrednio docierać do milionów osób, przekazując im swoje komunikaty w sposób niemożliwy do zablokowania przez tradycyjne media.

Warto zauważyć, jak Trump wykorzystuje strategię „priming”, czyli ustawianie agendy, by nakierować opinię publiczną na tematy, które są dla niego korzystne. Kiedy mówi o imigracji, starannie kształtuje narrację, by temat ten stał się głównym punktem politycznym, którym można zarządzać i wokół którego budować swoje poparcie. Media odgrywają w tym procesie kluczową rolę – to, na czym koncentrują się dziennikarze, ma ogromny wpływ na to, jak społeczeństwo postrzega dane zagadnienie. Trump doskonale zdaje sobie sprawę z tej dynamiki i wykorzystuje ją do swoich celów.

Retoryka Trumpa często przypomina sposób komunikacji w profesjonalnym wrestlingu, gdzie prawda i fikcja są mieszane, by stworzyć ekscytującą i emocjonalną narrację. W tej metaforze polityka, jak w ringu, staje się bohaterem lub złoczyńcą w zależności od potrzeby chwili. Często kreuje wrażenie, że jest ofiarą ataków, a nie agresorem, co tylko wzmacnia jego pozycję w oczach jego zwolenników.

Język, którego używa Trump, jest specyficzny – pełen superlatywów i wyolbrzymień, ale jednocześnie zaskakująco prosty, co sprawia, że jego przekaz trafia do szerokich grup społecznych. Kluczowym elementem tej strategii jest celowe przekraczanie granic politycznej poprawności, co pozwala mu wyróżniać się na tle innych liderów. Takie podejście, chociaż kontrowersyjne, ma duże znaczenie w kontekście współczesnej polityki, gdzie emocje, a nie rozum, często decydują o wyborach politycznych.

W kontekście wykorzystania mediów społecznościowych, Trump zaprezentował nowy model prezydentury. Dzięki Twitterowi mógł bezpośrednio dotrzeć do swoich zwolenników, omijając tradycyjne media, które często krytykowały go za kontrowersyjne decyzje. Ta kontrola nad komunikacją pozwoliła mu zbudować wizerunek lidera, który nie boi się „mówić prawdy”, nawet jeśli ta prawda jest wygodna tylko dla niego i jego zwolenników.

Aby w pełni zrozumieć, jak działa ta polityczna retoryka, należy pamiętać, że Trump nie działa w próżni. Jego metody są odpowiedzią na rosnącą cynizm w polityce amerykańskiej i rosnące poczucie, że tradycyjni politycy są oderwani od rzeczywistości obywateli. Z tego względu, jego sposób komunikowania się – pełen emocji, konfrontacji i uproszczonych narracji – znajduje szerokie poparcie wśród tych, którzy czują się wykluczeni lub ignorowani przez elity. To jest istota populizmu, który Trump zastosował w swojej politycznej grze.

Jak Donald Trump wykorzystuje koncepcję "kayfabe" do kształtowania rzeczywistości

Donald Trump, postać kontrowersyjna i jednocześnie pełna sprzeczności, stał się mistrzem wykorzystywania strategii, które w świecie rozrywki nazywane są "kayfabe". Termin ten, wywodzący się z profesjonalnego wrestlingu, oznacza tworzenie fałszywej rzeczywistości, w której przedstawiane wydarzenia, choć całkowicie wymyślone, traktowane są jako absolutnie prawdziwe. Trump, podobnie jak inne postacie w historii rozrywki i polityki, potrafił zbudować wokół siebie światy, które nie miały wiele wspólnego z realnością, ale dzięki temu zdobywał serca i umysły szerokich rzesz ludzi.

Rzeczywistość, którą Trump tworzył, była nie tylko produktem jego kariery w biznesie, ale także strategią, którą skutecznie zastosował w polityce. Jego sposób prezentowania siebie jako osoby sukcesu, nieznającej porażki, oferującej "amerykański sen" w najczystszej postaci, stanowił atrakcję, która przyciągała tłumy. Był w stanie sprzedać iluzję sukcesu nie tylko poprzez swoje przedsiębiorstwa, które często kończyły się fiaskiem, ale również poprzez sposób, w jaki kreował swoją postać publiczną. Jego inwestycje, takie jak Steaks, linie lotnicze, wódka czy szkoły wyższe, były początkowo prezentowane jako szczyty osiągnięć, ale z biegiem czasu okazywały się zwykłymi komercyjnymi przedsięwzięciami, które nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań.

Jednak nawet porażki miały swój ukryty walor. Dla ludzi, którzy czuli się pominięci, przegrani lub pozostawieni na marginesie, Trump stał się symbolem tego, że każdy może osiągnąć sukces, niezależnie od tego, jakie ma doświadczenie czy umiejętności. Szerzenie takiej wizji rzeczywistości, w której każdy ma szansę, było kluczem do jego popularności. Trump sprzedawał marzenie o osiągnięciu sukcesu.

Wszystko to przypomina mechanizm, który znamy z Disney'a – również gigant, który stworzył świat fantazji, w którym marzenia stają się rzeczywistością. Disney, podobnie jak Trump, operuje na bazie "wytwarzania fantazji". W ich przypadku chodzi o stworzenie przestrzeni, w których panuje zawieszenie niewiary, a w których nierealne staje się czymś absolutnie akceptowalnym. W Disneylandzie czy w innych parkach Disneya, reguły świata realnego przestają obowiązywać. Goście parku, decydując się na doświadczenie tej wyimaginowanej rzeczywistości, godzą się na utratę części swojej racjonalności w zamian za przeżycie czegoś wyjątkowego.

Podobnie Donald Trump stworzył dla swoich zwolenników własną przestrzeń, w której jego opinie i wartości były jedynymi obowiązującymi. Jego hasło "Make America Great Again" łączyło w sobie zarówno obietnicę lepszej przyszłości, jak i tęsknotę za przeszłością, którą, według niego, należy odzyskać. To retoryka oparte na tworzeniu idealizowanego obrazu Ameryki, której już nie ma. W tej przestrzeni Trump stał się symbolem, który nie tylko promował wyidealizowane wartości, ale również przekonywał swoich zwolenników, że to właśnie on jest odpowiedzią na ich problemy. W ten sposób jego kampania prezydencka i późniejszy okres sprawowania władzy przypominały sposób, w jaki Disney operuje na rynku – oferując ludziom fantazję i ucieczkę od rzeczywistości.

Dzięki swojemu sposobowi komunikowania się Trump zbudował rzeczywistość, w której emocje, tożsamość i wartości stają się dominującymi siłami napędzającymi społeczną interakcję. Jego poparcie bazowało na tworzeniu przestrzeni, w której to on dyktował warunki. Jego zwolennicy, tak jak goście w parku Disneya, byli gotowi zaakceptować tę wyimaginowaną rzeczywistość, ponieważ ofiarowywała im poczucie bezpieczeństwa, wspólnoty i nadziei.

Podobnie jak w świecie Disneya, gdzie ludzie stoją w długich kolejkach, by tylko na chwilę doświadczyć czarów, Trump potrafił manipulować oczekiwaniami swoich zwolenników, dając im możliwość "doświadczenia" sukcesu i zaspokajania ich pragnienia. To właśnie ta umiejętność wykorzystywania fabrykowanej rzeczywistości pozwoliła mu utrzymać ogromne poparcie, mimo licznych kontrowersji, które go otaczały. Trump potrafił zbudować narrację, w której nawet porażki stawały się dowodem jego nieustannego zwycięstwa, a każdy, kto go krytykował, był traktowany jako część "wrogiego establishmentu", przeciw któremu trzeba walczyć.

Kreowanie rzeczywistości to zatem kluczowy element nie tylko w polityce, ale także w kształtowaniu tożsamości zbiorowej. Jak Trump, tak i Disney potrafili stworzyć przestrzenie, w których nierealne stawało się czymś powszechnie akceptowanym. Ludzie, którzy doświadczali tych światów, w pełni oddawali się iluzji, nawet jeśli na co dzień nie byliby skłonni zaakceptować podobnych mechanizmów w innych aspektach życia.

Zatem warto zastanowić się, w jaki sposób wytwarzanie takich rzeczywistości wpływa na nasze postrzeganie świata. Jak często jesteśmy gotowi uwierzyć w coś, co w gruncie rzeczy nie istnieje, ale sprawia, że czujemy się lepiej? Trump, podobnie jak Disney, to doskonałe przykłady liderów, którzy wykorzystują tę strategię z powodzeniem, oferując swoim zwolennikom coś, czego pragną – spełnione marzenia, poczucie przynależności i nadzieję na lepszą przyszłość. Jednak równie ważne, jak wytwarzanie tej rzeczywistości, jest również zrozumienie, jak łatwo może ona stać się narzędziem manipulacji, w którym prawda i fikcja zacierają się w jedną, łatwą do przyjęcia całość.